[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doskonale.Znajdziesz trochę czasu, żeby wstąpić do mnie i zobaczyć pokój, którywybrałem na ten cel?- Myślę, że tak.Kiedy?- Może w najbliższą sobotę, o szóstej?- Zgoda - odparła ponownie i skinęła głową, zaskoczona zarówno swoimopanowaniem, jak i zagadkowym uśmiechem Jana.Kiedy wyszli z restauracji, był pózny wieczór.Wiatr się nasilił i słychać było, jakbuszuje w koronach drzew.Po nocnym niebie pędziły czarne chmury, zza których co chwilawyglądała okrągła tarcza księżyca.Wieczór, który razem spędzili, udał się znakomicie.Gdy tylko rozmowa zeszła naksiążki, Naomi wyraznie się ożywiła.Potrafiła mówić o nich z prawdziwą pasją, co sprawiałoJanowi dużą przyjemność.Gratulował sobie doskonałego pomysłu, jakim było zaproszenieNaomi do urządzenia biblioteki.Zresztą nie był to tylko pretekst, by znów się z nią spotkać.Naprawdę marzył mu się bogaty księgozbiór, a Naomi była w tej dziedzinie specjalistką.A żeprzy okazji bardzo mu się podobała, dodawało całej sprawie pikanterii.Jan miał cichąnadzieję, że ona również nie traktuje go tylko i wyłącznie jak prawnika, który załatwia dlaniej pewne sprawy.Zgodziła się przecież na kolację, pozwoliła odwiezć do domu.Teraz poruszyła się nerwowo, gdy spojrzał na nią kątem oka.- Aadna okolica - powiedział, gasząc silnik.- Rzeczywiście mieszkasz dwa kroki odksięgarni.- Dziękuję za wspaniały wieczór - odparta cicho.Poprawiła włosy, które opadały jejna twarz, a wtedy Jan wyraznie poczuł zmysłowy zapach perfum.W porę jednak ugryzł się wjęzyk i powiedział po prostu, że on również doskonale się bawił i że cała przyjemność po jegostronie.Wysiadł z samochodu i podszedł do jej drzwi.Ponieważ przez chwilę mocowała się zpasem, nachylił się, żeby go odpiąć, i wtedy jego twarz znalazła się blisko jej twarzy.Poczułprzyjemne ciepło rozgrzanego, pachnącego ciała.Zakręciło mu się w głowie, nie straciłjednak zimnej krwi.Cofnął się i podał Naomi rękę.Kiedy jednak wysiadła z wozu, niewypuścił jej dłoni.Odprowadził ją do drzwi kamienicy, nie mając pojęcia, że dziewczynaprzeżywa prawdziwe katusze.Naomi ogarniała coraz większa panika.Nie miała pojęcia, jak powinna się terazzachować.Zaprosić go na drinka? Nie! Wiedziała, że to bardzo ryzykowny pomysł.Nie byłana to przygotowana.Bała się też, że puszczą jej nerwy, że zrobi coś głupiego.Uznała więc, żenajlepiej będzie po prostu się pożegnać.Przynajmniej zostaną jej miłe wspomnienia.Jan na szczęście wybawił ją z kłopotu.Kiedy weszli do holu, zatrzymał się ipowiedział:- Dobranoc, Naomi.Domyślam się, że jutro czeka cię męczący dzień.Pierwszy dzieńw nowej roli wiceprezesa.- To prawda - westchnęła.- Muszę wstać skoro świt.Zaplanowałam spotkanie zpersonelem, na którym będziemy omawiali kolejne zmiany.- Wciąż masz nowe pomysły? Sprzedaż książek już nie wystarcza? - zażartował ipogłaskał kciukiem wierzch jej dłoni.- W takim razie nie będę cię zatrzymywał.Pozwolisz,że odprowadzę cię tylko do drzwi?Kiedy szli po schodach, serce waliło jej jak oszalałe.Cały spokój gdzieś się ulotnił, aponieważ ogarniało ją coraz większe zmieszanie, próbowała je zamaskować nerwowągadaniną.Po raz dziesiąty zaczęła opowiadać o tym, że chciałaby widzieć swoją księgarnięjako miejsce spotkań z ciekawymi ludzmi, popularnymi autorami, piosenkarzami, że chceopracować ofertę dla ludzi w różnym wieku, zainwestować w internetową kawiarenkę.Jan słuchał cierpliwie, nie przerywając ani nie pytając o nic.Gdy stanęli pod drzwiamijej mieszkania, wziął ją za obie dłonie i przytrzymał je w swoich, silnych i ciepłych.Tegobyło już dla Naomi za wiele.Wiedziała, że jeszcze chwila, a zupełnie straci głowę i zrobi cośidiotycznego.Pomyślała sobie, że lada moment stanie się z nią to, co z Kopciuszkiem opółnocy - czar pryśnie, a wraz z nim zniknie wytworna młoda dama, której miejsce zajmiezahukana, przestraszona, nieszczęśliwa i nie kochana przez nikogo dziewczyna.Jakby broniąc się przed nim, zrobiła krok do tyłu i zbyt gwałtownie wyswobodziładłoń z jego uścisku.Sięgnęła do torebki, z której nerwowym ruchem wyjęła klucze.Upadły zmetalicznym brzękiem na posadzkę, a wtedy Jan schylił się, by je podnieść.Skorzystał przytym z okazji i znów ujął jej drżącą dłoń.Przez chwilę patrzył w oczy Naomi, jakby próbowałznalezć w nich odpowiedz na jakieś ważne dla niego pytanie.Chciał wiedzieć, czy się niemyli, a ponieważ doszedł do wniosku, że nie - postanowił zaryzykować.Ujął łagodnie twarzdziewczyny i pocałował delikatnie jej usta.W pierwszej chwili się zaniepokoił.Naomi nie odwzajemniła pocałunku, tylkozastygła w miejscu jak słup soli.Nie drgnęła, jej ciałem nie wstrząsnął choćby najsłabszydreszcz.Jan zamierzał już się wycofać, gdy nagle ożyła.Najpierw westchnęła głęboko jakosoba przebudzona ze snu, a potem rozchyliła wargi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Doskonale.Znajdziesz trochę czasu, żeby wstąpić do mnie i zobaczyć pokój, którywybrałem na ten cel?- Myślę, że tak.Kiedy?- Może w najbliższą sobotę, o szóstej?- Zgoda - odparła ponownie i skinęła głową, zaskoczona zarówno swoimopanowaniem, jak i zagadkowym uśmiechem Jana.Kiedy wyszli z restauracji, był pózny wieczór.Wiatr się nasilił i słychać było, jakbuszuje w koronach drzew.Po nocnym niebie pędziły czarne chmury, zza których co chwilawyglądała okrągła tarcza księżyca.Wieczór, który razem spędzili, udał się znakomicie.Gdy tylko rozmowa zeszła naksiążki, Naomi wyraznie się ożywiła.Potrafiła mówić o nich z prawdziwą pasją, co sprawiałoJanowi dużą przyjemność.Gratulował sobie doskonałego pomysłu, jakim było zaproszenieNaomi do urządzenia biblioteki.Zresztą nie był to tylko pretekst, by znów się z nią spotkać.Naprawdę marzył mu się bogaty księgozbiór, a Naomi była w tej dziedzinie specjalistką.A żeprzy okazji bardzo mu się podobała, dodawało całej sprawie pikanterii.Jan miał cichąnadzieję, że ona również nie traktuje go tylko i wyłącznie jak prawnika, który załatwia dlaniej pewne sprawy.Zgodziła się przecież na kolację, pozwoliła odwiezć do domu.Teraz poruszyła się nerwowo, gdy spojrzał na nią kątem oka.- Aadna okolica - powiedział, gasząc silnik.- Rzeczywiście mieszkasz dwa kroki odksięgarni.- Dziękuję za wspaniały wieczór - odparta cicho.Poprawiła włosy, które opadały jejna twarz, a wtedy Jan wyraznie poczuł zmysłowy zapach perfum.W porę jednak ugryzł się wjęzyk i powiedział po prostu, że on również doskonale się bawił i że cała przyjemność po jegostronie.Wysiadł z samochodu i podszedł do jej drzwi.Ponieważ przez chwilę mocowała się zpasem, nachylił się, żeby go odpiąć, i wtedy jego twarz znalazła się blisko jej twarzy.Poczułprzyjemne ciepło rozgrzanego, pachnącego ciała.Zakręciło mu się w głowie, nie straciłjednak zimnej krwi.Cofnął się i podał Naomi rękę.Kiedy jednak wysiadła z wozu, niewypuścił jej dłoni.Odprowadził ją do drzwi kamienicy, nie mając pojęcia, że dziewczynaprzeżywa prawdziwe katusze.Naomi ogarniała coraz większa panika.Nie miała pojęcia, jak powinna się terazzachować.Zaprosić go na drinka? Nie! Wiedziała, że to bardzo ryzykowny pomysł.Nie byłana to przygotowana.Bała się też, że puszczą jej nerwy, że zrobi coś głupiego.Uznała więc, żenajlepiej będzie po prostu się pożegnać.Przynajmniej zostaną jej miłe wspomnienia.Jan na szczęście wybawił ją z kłopotu.Kiedy weszli do holu, zatrzymał się ipowiedział:- Dobranoc, Naomi.Domyślam się, że jutro czeka cię męczący dzień.Pierwszy dzieńw nowej roli wiceprezesa.- To prawda - westchnęła.- Muszę wstać skoro świt.Zaplanowałam spotkanie zpersonelem, na którym będziemy omawiali kolejne zmiany.- Wciąż masz nowe pomysły? Sprzedaż książek już nie wystarcza? - zażartował ipogłaskał kciukiem wierzch jej dłoni.- W takim razie nie będę cię zatrzymywał.Pozwolisz,że odprowadzę cię tylko do drzwi?Kiedy szli po schodach, serce waliło jej jak oszalałe.Cały spokój gdzieś się ulotnił, aponieważ ogarniało ją coraz większe zmieszanie, próbowała je zamaskować nerwowągadaniną.Po raz dziesiąty zaczęła opowiadać o tym, że chciałaby widzieć swoją księgarnięjako miejsce spotkań z ciekawymi ludzmi, popularnymi autorami, piosenkarzami, że chceopracować ofertę dla ludzi w różnym wieku, zainwestować w internetową kawiarenkę.Jan słuchał cierpliwie, nie przerywając ani nie pytając o nic.Gdy stanęli pod drzwiamijej mieszkania, wziął ją za obie dłonie i przytrzymał je w swoich, silnych i ciepłych.Tegobyło już dla Naomi za wiele.Wiedziała, że jeszcze chwila, a zupełnie straci głowę i zrobi cośidiotycznego.Pomyślała sobie, że lada moment stanie się z nią to, co z Kopciuszkiem opółnocy - czar pryśnie, a wraz z nim zniknie wytworna młoda dama, której miejsce zajmiezahukana, przestraszona, nieszczęśliwa i nie kochana przez nikogo dziewczyna.Jakby broniąc się przed nim, zrobiła krok do tyłu i zbyt gwałtownie wyswobodziładłoń z jego uścisku.Sięgnęła do torebki, z której nerwowym ruchem wyjęła klucze.Upadły zmetalicznym brzękiem na posadzkę, a wtedy Jan schylił się, by je podnieść.Skorzystał przytym z okazji i znów ujął jej drżącą dłoń.Przez chwilę patrzył w oczy Naomi, jakby próbowałznalezć w nich odpowiedz na jakieś ważne dla niego pytanie.Chciał wiedzieć, czy się niemyli, a ponieważ doszedł do wniosku, że nie - postanowił zaryzykować.Ujął łagodnie twarzdziewczyny i pocałował delikatnie jej usta.W pierwszej chwili się zaniepokoił.Naomi nie odwzajemniła pocałunku, tylkozastygła w miejscu jak słup soli.Nie drgnęła, jej ciałem nie wstrząsnął choćby najsłabszydreszcz.Jan zamierzał już się wycofać, gdy nagle ożyła.Najpierw westchnęła głęboko jakosoba przebudzona ze snu, a potem rozchyliła wargi [ Pobierz całość w formacie PDF ]