[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.55Twarz Moongluma ukazała się w jego polu widzenia.Wyglądał na zaniepoko-jonego. To ty? Dzięki wam, Bogowie Elhweru! Myślałem, że to zatrute ostrze zabiło cię.Gdy rozjaśniło się mu w głowie, Elryk usiadł. Zaatakowali mnie od tyłu.Jak?Moonglum wyglądał na zażenowanego. Obawiam się, że te dziewczyny nie były tymi, za które się podawały.Elryk przypomniał sobie dziewczynę, która ciągnęła go za rękę i spojrzał naswoją dłoń. Moonglumie! Pierścień Królów zniknął! Ukradziono mi Actoriosa!Przodkowie Elryka nosili ten klejnot przez cale wieki.Był on symbolem wła-dzy i zródłem nadprzyrodzonej mocy.Twarz Moongluma pociemniała. A ja myślałem, że ukradłem te dziewczyny.To były zwyczajne złodziejki!Przygotowały wszystko.Było to proste, muszę przyznać. Jest jeszcze coś.nie ukradły nic oprócz Pierścienia Królów.Mam trochęzłota w sakiewce.Wstając, albinos pokazał sakiewkę u pasa.W zamian Moonglum wskazał mupalcem rynsztok, w którym leżała, w kałuży krwi i błota, jedna z dziewczyn. Ciał ją podczas walki jeden z morderców.Umierała przez całą noc.Bezprzerwy szeptała twoje imię.Ja jej go nie podałem.Myślę, że masz rację.Ktoś jeprzysłał, aby ukradły pierścień.Dałem się oszukać.Elryk zbliżył się do dziewczyny i uklęknął przy niej.Dotknął jej skroni i wtedypodniosła powieki.Po cichu jej wargi wymówiły jego imię. Dlaczego miałaś mnie okraść? spytał. Kto jest twoim panem? Urish szepnęła. Miałam ukraść pierścień.i zawiezć.do Nadso-koru.Książę schylił się i zobaczył bukłak wina leżący koło dziewczyny.Chciał jąnapoić, ale płyn ściekał jej po szyi i rozlał się na piersiach. Czy jesteś żebraczką z Nadsokoru? spytał nagle Moonglum.Słabo skinęła głową. Urish nigdy nie przestał być moim wrogiem powiedział Elryk. Byćmoże uznał teraz Actoriosa za wyrównanie rachunków. Spojrzał na dziewczy-nę. Czy twoja towarzyszka wróci do Nadsokoru?Wydawało się, że przytaknęła, po czym przestała oddychać. Zostaw mu pierścień poradził Moonglum tonem pełnym nadziei.Zadowoli się tym.Elryk potrząsnął głową. Za tydzień ciągnął Moonglum karawana opuści Jadmar.Będzie niądowodzić Rackhir, a wiezć będzie zapasy dla Tanelorn.Jeśli wsiądziemy na ja-kiś statek, to szybko dotrzemy do Jadmaru i dołączymy do karawany Rackhira.56Dotrzemy do Tanelorn w dobrym towarzystwie.Jak wiesz, rzadko się zdarza, bymieszkaniec tego miasta wyruszał w taką podróż.Mamy szczęście. Nie przerwał mu albinos. Musimy póki co zapomnieć o Tanelorn.Pierścień Królów łączy mnie z przodkami.Więcej, wspomaga moje zaklęcia.Nie-jednokrotnie uratował nas.Pójdziemy do Nadsokoru.Może po drodze uda nam sięzłapać drugą dziewczynę.Jeśli nie, trzeba będzie dostać się do miasta, aby odzy-skać pierścień.Moonglum wzruszył ramionami. To najgorszy z najgorszych planów, Elryku.Urish nas zabije. Mimo wszystko muszę pojechać do Nadsokoru.Moonglum schylił się nad martwą dziewczyną i zdjął z niej biżuterię. Jeśli mamy kupić dobre konie, to będziemy potrzebować każdego grosza.Rozdział 3UPIORYNa krótko przed zachodem słońca zobaczyli Nadsokor.Na tle szkarłatnegonieba przypominało bardziej opuszczony cmentarz niż zamieszkane miasto.Jegowieże były krzywe, mury na wpół zburzone, a domy rozlatywały się.Elryk i Mo-onglum wjechali na swoich rumakach (na które wydali wszystkie pieniądze) nawzgórze i obserwowali miasto.Jeszcze gorzej poczuli je.Z tej aglomeracji roz-chodziło się tysiąc różnych smrodów, toteż dwaj towarzysze zatkali sobie nosy, ażdo momentu, gdy schowali się bezpiecznie w dolinie. Zatrzymamy się tutaj do zapadnięcia zmroku powiedział Elryk. Po-tem wejdziemy do miasta. Nie jestem pewien, czy zniosę ten smród.Jakkolwiek byśmy się nie prze-brali, nasze miny dowiodą, że jesteśmy obcy.Albinos z uśmiechem wyjął ze swojej torby dwie tabletki i jedną podał Moon-glumowi.Człowiek ze wschodu spojrzał na niego podejrzliwie. Co to? Lek.Używałem go podczas pierwszej wizyty w Nadsokorze.Zabije zupeł-nie twój zmysł powonienia i, niestety, przy okazji również smaku.Moonglum zaczął się śmiać. Nie mam zamiaru obżerać się w Mieście %7łebraków!Połknęli szybko pastylki.Prawie natychmiast przestali czuć smród.Pózniej,gdy jedli suchy chleb (tylko to zostało), Elhweryjczyk zauważył: Nic nie czuję.Ten lek jest naprawdę skuteczny.Elryk przytaknął obserwując jednocześnie ze zmarszczonym czołem wzgórze,które oddzielało ich od miasta.Jego towarzysz zaczął ostrzyć swoje miecze niespuszczając przyjaciela z oczu.Zastanawiał się, o czym myśli. Oczywiście powiedział wreszcie Elryk aby nie wzbudzać podejrzeń,będziemy musieli zostawić tutaj nasze wierzchowce.A teraz założymy na siebiełachmany. Zauważą nasze miecze.58 Nie, jeśli te szmaty okażą się wystarczająco obszerne.Będziemy musielichodzić tak, jakbyśmy mieli sztywne nogi.To normalne wśród żebraków.Moonglum ze smutną miną zdjął juki z koni i wyjął z nich łachmany.Po chwiliżałosna dwójka, jeden kulawy i garbaty, drugi mały o sztywnej ręce, skierowałasię poprzez wysypiska śmieci okalające miasto, ku licznym dziurom w murze.Nadsokor zostało opuszczone kilka wieków temu.Jego ludność chciała uciecprzed wyjątkowo grozną epidemią ospy.%7łebracy przybyli niedługo potem.Odtego czasu nic nie uczyniono w celu wzmocnienia szańców, jednak błoto, którenazbierało się pod nimi, było skuteczniejsze od jakiegokolwiek muru.Nikt nie zauważył dwóch osób, które wślizgnęły się do Miasta %7łebraków.Tyl-ko olbrzymie szczury stawały na tylnych łapach, aby się im lepiej przyjrzeć.Szlibrudnymi uliczkami kierując się ku byłemu budynkowi senatu, tam gdzie mieściłsię obecnie pałac Urisha.Na ich widok wyliniałe psy uciekały w ciemne zaka-marki.Dwaj towarzysze minęli rząd ślepców, którzy szli drugą stroną ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.55Twarz Moongluma ukazała się w jego polu widzenia.Wyglądał na zaniepoko-jonego. To ty? Dzięki wam, Bogowie Elhweru! Myślałem, że to zatrute ostrze zabiło cię.Gdy rozjaśniło się mu w głowie, Elryk usiadł. Zaatakowali mnie od tyłu.Jak?Moonglum wyglądał na zażenowanego. Obawiam się, że te dziewczyny nie były tymi, za które się podawały.Elryk przypomniał sobie dziewczynę, która ciągnęła go za rękę i spojrzał naswoją dłoń. Moonglumie! Pierścień Królów zniknął! Ukradziono mi Actoriosa!Przodkowie Elryka nosili ten klejnot przez cale wieki.Był on symbolem wła-dzy i zródłem nadprzyrodzonej mocy.Twarz Moongluma pociemniała. A ja myślałem, że ukradłem te dziewczyny.To były zwyczajne złodziejki!Przygotowały wszystko.Było to proste, muszę przyznać. Jest jeszcze coś.nie ukradły nic oprócz Pierścienia Królów.Mam trochęzłota w sakiewce.Wstając, albinos pokazał sakiewkę u pasa.W zamian Moonglum wskazał mupalcem rynsztok, w którym leżała, w kałuży krwi i błota, jedna z dziewczyn. Ciał ją podczas walki jeden z morderców.Umierała przez całą noc.Bezprzerwy szeptała twoje imię.Ja jej go nie podałem.Myślę, że masz rację.Ktoś jeprzysłał, aby ukradły pierścień.Dałem się oszukać.Elryk zbliżył się do dziewczyny i uklęknął przy niej.Dotknął jej skroni i wtedypodniosła powieki.Po cichu jej wargi wymówiły jego imię. Dlaczego miałaś mnie okraść? spytał. Kto jest twoim panem? Urish szepnęła. Miałam ukraść pierścień.i zawiezć.do Nadso-koru.Książę schylił się i zobaczył bukłak wina leżący koło dziewczyny.Chciał jąnapoić, ale płyn ściekał jej po szyi i rozlał się na piersiach. Czy jesteś żebraczką z Nadsokoru? spytał nagle Moonglum.Słabo skinęła głową. Urish nigdy nie przestał być moim wrogiem powiedział Elryk. Byćmoże uznał teraz Actoriosa za wyrównanie rachunków. Spojrzał na dziewczy-nę. Czy twoja towarzyszka wróci do Nadsokoru?Wydawało się, że przytaknęła, po czym przestała oddychać. Zostaw mu pierścień poradził Moonglum tonem pełnym nadziei.Zadowoli się tym.Elryk potrząsnął głową. Za tydzień ciągnął Moonglum karawana opuści Jadmar.Będzie niądowodzić Rackhir, a wiezć będzie zapasy dla Tanelorn.Jeśli wsiądziemy na ja-kiś statek, to szybko dotrzemy do Jadmaru i dołączymy do karawany Rackhira.56Dotrzemy do Tanelorn w dobrym towarzystwie.Jak wiesz, rzadko się zdarza, bymieszkaniec tego miasta wyruszał w taką podróż.Mamy szczęście. Nie przerwał mu albinos. Musimy póki co zapomnieć o Tanelorn.Pierścień Królów łączy mnie z przodkami.Więcej, wspomaga moje zaklęcia.Nie-jednokrotnie uratował nas.Pójdziemy do Nadsokoru.Może po drodze uda nam sięzłapać drugą dziewczynę.Jeśli nie, trzeba będzie dostać się do miasta, aby odzy-skać pierścień.Moonglum wzruszył ramionami. To najgorszy z najgorszych planów, Elryku.Urish nas zabije. Mimo wszystko muszę pojechać do Nadsokoru.Moonglum schylił się nad martwą dziewczyną i zdjął z niej biżuterię. Jeśli mamy kupić dobre konie, to będziemy potrzebować każdego grosza.Rozdział 3UPIORYNa krótko przed zachodem słońca zobaczyli Nadsokor.Na tle szkarłatnegonieba przypominało bardziej opuszczony cmentarz niż zamieszkane miasto.Jegowieże były krzywe, mury na wpół zburzone, a domy rozlatywały się.Elryk i Mo-onglum wjechali na swoich rumakach (na które wydali wszystkie pieniądze) nawzgórze i obserwowali miasto.Jeszcze gorzej poczuli je.Z tej aglomeracji roz-chodziło się tysiąc różnych smrodów, toteż dwaj towarzysze zatkali sobie nosy, ażdo momentu, gdy schowali się bezpiecznie w dolinie. Zatrzymamy się tutaj do zapadnięcia zmroku powiedział Elryk. Po-tem wejdziemy do miasta. Nie jestem pewien, czy zniosę ten smród.Jakkolwiek byśmy się nie prze-brali, nasze miny dowiodą, że jesteśmy obcy.Albinos z uśmiechem wyjął ze swojej torby dwie tabletki i jedną podał Moon-glumowi.Człowiek ze wschodu spojrzał na niego podejrzliwie. Co to? Lek.Używałem go podczas pierwszej wizyty w Nadsokorze.Zabije zupeł-nie twój zmysł powonienia i, niestety, przy okazji również smaku.Moonglum zaczął się śmiać. Nie mam zamiaru obżerać się w Mieście %7łebraków!Połknęli szybko pastylki.Prawie natychmiast przestali czuć smród.Pózniej,gdy jedli suchy chleb (tylko to zostało), Elhweryjczyk zauważył: Nic nie czuję.Ten lek jest naprawdę skuteczny.Elryk przytaknął obserwując jednocześnie ze zmarszczonym czołem wzgórze,które oddzielało ich od miasta.Jego towarzysz zaczął ostrzyć swoje miecze niespuszczając przyjaciela z oczu.Zastanawiał się, o czym myśli. Oczywiście powiedział wreszcie Elryk aby nie wzbudzać podejrzeń,będziemy musieli zostawić tutaj nasze wierzchowce.A teraz założymy na siebiełachmany. Zauważą nasze miecze.58 Nie, jeśli te szmaty okażą się wystarczająco obszerne.Będziemy musielichodzić tak, jakbyśmy mieli sztywne nogi.To normalne wśród żebraków.Moonglum ze smutną miną zdjął juki z koni i wyjął z nich łachmany.Po chwiliżałosna dwójka, jeden kulawy i garbaty, drugi mały o sztywnej ręce, skierowałasię poprzez wysypiska śmieci okalające miasto, ku licznym dziurom w murze.Nadsokor zostało opuszczone kilka wieków temu.Jego ludność chciała uciecprzed wyjątkowo grozną epidemią ospy.%7łebracy przybyli niedługo potem.Odtego czasu nic nie uczyniono w celu wzmocnienia szańców, jednak błoto, którenazbierało się pod nimi, było skuteczniejsze od jakiegokolwiek muru.Nikt nie zauważył dwóch osób, które wślizgnęły się do Miasta %7łebraków.Tyl-ko olbrzymie szczury stawały na tylnych łapach, aby się im lepiej przyjrzeć.Szlibrudnymi uliczkami kierując się ku byłemu budynkowi senatu, tam gdzie mieściłsię obecnie pałac Urisha.Na ich widok wyliniałe psy uciekały w ciemne zaka-marki.Dwaj towarzysze minęli rząd ślepców, którzy szli drugą stroną ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]