[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.C.W.skoÅ„czyÅ‚ jeśći przeciÄ…Å‚ blok na pół.ZanurzyÅ‚ ostrze sztyletu w jednej części sera i wyciÄ…Å‚ w niej otwór.Zdziwiony, powtórzyÅ‚ tosamo w drugiej połówce.Czubek noża zawadziÅ‚ o jakÄ…Å› przeszkodÄ™.C.W.wydÅ‚ubaÅ‚ jÄ…z uÅ›miechem.ByÅ‚ to niewielki pakunek, zawiniÄ™ty w pergamin.C.W.rozpakowaÅ‚ go i wyciÄ…gnÄ…Å‚ pięćbanknotów tysiÄ…cdolarowych i bilet pierwszej klasy na samolot do Paryża.Odlot miaÅ‚ nastÄ…pićza trzy dni.%7Å‚adnego wyjaÅ›nienia nie byÅ‚o.C.W.obejrzaÅ‚ pieniÄ…dze i bilet, mrugnÄ…Å‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na widok inicjałów L.van B. ,nabazgranych w lewym górnym rogu biletu. Ma facet klasÄ™ mruknÄ…Å‚ z podziwem. Dużą klasÄ™. WyszedÅ‚, gwiżdżąc pod nosem Ostatni raz, kiedy byÅ‚em w Paryżu.Biurokracja opiera siÄ™ na papierkach.Papierki muszÄ… krążyć.Aby uÅ‚atwić ich dystrybucjÄ™,biurokraci uwielbiajÄ… sporzÄ…dzać najróżniejsze wykazy, na które upychajÄ… tyle danych, ile siÄ™tylko da, jednoczeÅ›nie, w ramach oszczÄ™dnoÅ›ci papieru, ograniczajÄ…c te wykazy do jednej kartki.StÄ…d wÅ‚aÅ›nie wzięły siÄ™ akronimy niezastÄ…pione ramiÄ™ biurokracji.Organizacja Narodów Zjednoczonych jest ostojÄ… biurokracji, a wszelkie skróty mnożą siÄ™tam jak króliki, choć tylko nieliczne sÄ… ważne.Jeden z nich, na drzwiach biura w maÅ‚ouczÄ™szczanym skrzydle gmachu Narodów Zjednoczonych, nie przyciÄ…ga specjalnie niczyjejuwagi.Napis gÅ‚osi UNACO , a pod nim widniejÄ… dwie tabliczki: Malcolm G.Philpott,dyrektor oraz Sonia Kolchinsky, zastÄ™pca dyrektora.Skrót UNACO brzmi niewinnie, lecz nic bardziej mylnego pochodzi on bowiem od United Nations Anti-Crime Organization (czyli Organizacji ds.Zwalczania PrzestÄ™pczoÅ›ciprzy ONZ ), której znaczenie trudno przecenić.Sonia Kolchinsky podeszÅ‚a do biurka swojego szefa, niosÄ…c ozdobnÄ… srebrnÄ… tacÄ™.BiurkoPhilpotta byÅ‚o równie schludne jak sam wÅ‚aÅ›ciciel, toteż postawiÅ‚a jÄ… bez kÅ‚opotu.Na tacy znajdowaÅ‚ siÄ™ malutki ekspres do kawy, filiżanki i spodki i delikatnej porcelany orazsrebrna cukiernica, dzbanek ze Å›mietankÄ… i brandy w krysztaÅ‚owej karafce.Sonia nalaÅ‚a kawÄ™ i wsypaÅ‚a do filiżanki pół Å‚yżeczki cukru.ZamieszaÅ‚a napój i nie pytajÄ…cPhilpotta dolaÅ‚a, odmierzajÄ…c niemal co do kropli, nieco rémy martin.ZamieszaÅ‚a ponowniei dodaÅ‚a na wierzch trochÄ™ Å›mietanki.Philpott podniósÅ‚ filiżankÄ™ do ust, nie odrywajÄ…c wzrokuod leżących przed nim akt. WyÅ›mienita rzuciÅ‚ z roztargnieniem. Wiem odparÅ‚a Sonia.PodniósÅ‚ na niÄ… wzrok i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, nieco speszony. Przepraszam mruknÄ…Å‚. MyÅ›lami byÅ‚em daleko stÄ…d. Tym razem wybaczam. PrzechyliÅ‚a kpiarsko gÅ‚owÄ™.PosÄ…gowo zbudowana, wzrostupowyżej przeciÄ™tnej, miaÅ‚a owalnÄ… twarz, lekko zadarty nosek i krótko przystrzyżonejasnokasztanowe wÅ‚osy z grzywkÄ…, zaczesane do tyÅ‚u na ksztaÅ‚tnej gÅ‚owie.Sonia byÅ‚a naturalizowanÄ… AmerykankÄ…, lekko po czterdziestce.Ta znakomita poliglotka,a zarazem doktor fizyki molekularnej, miaÅ‚a IQ wyższe o kilka punktów od mężczyzny, przedktórym wÅ‚aÅ›nie staÅ‚a.PuÅ›ciÅ‚a oko do Malcolma Philpotta, rozbawiona jego zażenowaniem.UsiadÅ‚a w fotelu naprzeciw jego biurka i pytajÄ…co uniosÅ‚a brwi. Przejrzymy listÄ™? zapytaÅ‚a. Najwyższa pora odparÅ‚ Philpott.NacisnÄ…Å‚ przycisk interkomu, na co z gÅ‚oÅ›nika odezwaÅ‚siÄ™ zachrypniÄ™ty gÅ‚os: SÅ‚ucham, dyrektorze? PrzynieÅ› listÄ™. IdÄ™.W wielkim, przestronnym gabinecie za Å›cianÄ… mÅ‚ody czÅ‚owiek w spokojnym garniturzei grubych okularach wziÄ…Å‚ notatnik z depeszami i ruszyÅ‚ przez puszysty dywan, mijajÄ…c Å›wietlnÄ…mapÄ™ Å›wiata, zajmujÄ…cÄ… caÅ‚Ä… jednÄ… Å›cianÄ™.Przed mapÄ…, również od Å›ciany do Å›ciany, biegÅ‚pochyÅ‚y pulpit skrzyżowanie Å‚awy bibliotecznej i szkolnej Å‚awki z okresu dickensowskiego.Przy pulpicie, na wyÅ›cieÅ‚anych krzesÅ‚ach, siedziaÅ‚o trzech pracowników z identycznymi,zaopatrzonymi w miniaturowe mikrofony, sÅ‚uchawkami na gÅ‚owach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.C.W.skoÅ„czyÅ‚ jeśći przeciÄ…Å‚ blok na pół.ZanurzyÅ‚ ostrze sztyletu w jednej części sera i wyciÄ…Å‚ w niej otwór.Zdziwiony, powtórzyÅ‚ tosamo w drugiej połówce.Czubek noża zawadziÅ‚ o jakÄ…Å› przeszkodÄ™.C.W.wydÅ‚ubaÅ‚ jÄ…z uÅ›miechem.ByÅ‚ to niewielki pakunek, zawiniÄ™ty w pergamin.C.W.rozpakowaÅ‚ go i wyciÄ…gnÄ…Å‚ pięćbanknotów tysiÄ…cdolarowych i bilet pierwszej klasy na samolot do Paryża.Odlot miaÅ‚ nastÄ…pićza trzy dni.%7Å‚adnego wyjaÅ›nienia nie byÅ‚o.C.W.obejrzaÅ‚ pieniÄ…dze i bilet, mrugnÄ…Å‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na widok inicjałów L.van B. ,nabazgranych w lewym górnym rogu biletu. Ma facet klasÄ™ mruknÄ…Å‚ z podziwem. Dużą klasÄ™. WyszedÅ‚, gwiżdżąc pod nosem Ostatni raz, kiedy byÅ‚em w Paryżu.Biurokracja opiera siÄ™ na papierkach.Papierki muszÄ… krążyć.Aby uÅ‚atwić ich dystrybucjÄ™,biurokraci uwielbiajÄ… sporzÄ…dzać najróżniejsze wykazy, na które upychajÄ… tyle danych, ile siÄ™tylko da, jednoczeÅ›nie, w ramach oszczÄ™dnoÅ›ci papieru, ograniczajÄ…c te wykazy do jednej kartki.StÄ…d wÅ‚aÅ›nie wzięły siÄ™ akronimy niezastÄ…pione ramiÄ™ biurokracji.Organizacja Narodów Zjednoczonych jest ostojÄ… biurokracji, a wszelkie skróty mnożą siÄ™tam jak króliki, choć tylko nieliczne sÄ… ważne.Jeden z nich, na drzwiach biura w maÅ‚ouczÄ™szczanym skrzydle gmachu Narodów Zjednoczonych, nie przyciÄ…ga specjalnie niczyjejuwagi.Napis gÅ‚osi UNACO , a pod nim widniejÄ… dwie tabliczki: Malcolm G.Philpott,dyrektor oraz Sonia Kolchinsky, zastÄ™pca dyrektora.Skrót UNACO brzmi niewinnie, lecz nic bardziej mylnego pochodzi on bowiem od United Nations Anti-Crime Organization (czyli Organizacji ds.Zwalczania PrzestÄ™pczoÅ›ciprzy ONZ ), której znaczenie trudno przecenić.Sonia Kolchinsky podeszÅ‚a do biurka swojego szefa, niosÄ…c ozdobnÄ… srebrnÄ… tacÄ™.BiurkoPhilpotta byÅ‚o równie schludne jak sam wÅ‚aÅ›ciciel, toteż postawiÅ‚a jÄ… bez kÅ‚opotu.Na tacy znajdowaÅ‚ siÄ™ malutki ekspres do kawy, filiżanki i spodki i delikatnej porcelany orazsrebrna cukiernica, dzbanek ze Å›mietankÄ… i brandy w krysztaÅ‚owej karafce.Sonia nalaÅ‚a kawÄ™ i wsypaÅ‚a do filiżanki pół Å‚yżeczki cukru.ZamieszaÅ‚a napój i nie pytajÄ…cPhilpotta dolaÅ‚a, odmierzajÄ…c niemal co do kropli, nieco rémy martin.ZamieszaÅ‚a ponowniei dodaÅ‚a na wierzch trochÄ™ Å›mietanki.Philpott podniósÅ‚ filiżankÄ™ do ust, nie odrywajÄ…c wzrokuod leżących przed nim akt. WyÅ›mienita rzuciÅ‚ z roztargnieniem. Wiem odparÅ‚a Sonia.PodniósÅ‚ na niÄ… wzrok i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, nieco speszony. Przepraszam mruknÄ…Å‚. MyÅ›lami byÅ‚em daleko stÄ…d. Tym razem wybaczam. PrzechyliÅ‚a kpiarsko gÅ‚owÄ™.PosÄ…gowo zbudowana, wzrostupowyżej przeciÄ™tnej, miaÅ‚a owalnÄ… twarz, lekko zadarty nosek i krótko przystrzyżonejasnokasztanowe wÅ‚osy z grzywkÄ…, zaczesane do tyÅ‚u na ksztaÅ‚tnej gÅ‚owie.Sonia byÅ‚a naturalizowanÄ… AmerykankÄ…, lekko po czterdziestce.Ta znakomita poliglotka,a zarazem doktor fizyki molekularnej, miaÅ‚a IQ wyższe o kilka punktów od mężczyzny, przedktórym wÅ‚aÅ›nie staÅ‚a.PuÅ›ciÅ‚a oko do Malcolma Philpotta, rozbawiona jego zażenowaniem.UsiadÅ‚a w fotelu naprzeciw jego biurka i pytajÄ…co uniosÅ‚a brwi. Przejrzymy listÄ™? zapytaÅ‚a. Najwyższa pora odparÅ‚ Philpott.NacisnÄ…Å‚ przycisk interkomu, na co z gÅ‚oÅ›nika odezwaÅ‚siÄ™ zachrypniÄ™ty gÅ‚os: SÅ‚ucham, dyrektorze? PrzynieÅ› listÄ™. IdÄ™.W wielkim, przestronnym gabinecie za Å›cianÄ… mÅ‚ody czÅ‚owiek w spokojnym garniturzei grubych okularach wziÄ…Å‚ notatnik z depeszami i ruszyÅ‚ przez puszysty dywan, mijajÄ…c Å›wietlnÄ…mapÄ™ Å›wiata, zajmujÄ…cÄ… caÅ‚Ä… jednÄ… Å›cianÄ™.Przed mapÄ…, również od Å›ciany do Å›ciany, biegÅ‚pochyÅ‚y pulpit skrzyżowanie Å‚awy bibliotecznej i szkolnej Å‚awki z okresu dickensowskiego.Przy pulpicie, na wyÅ›cieÅ‚anych krzesÅ‚ach, siedziaÅ‚o trzech pracowników z identycznymi,zaopatrzonymi w miniaturowe mikrofony, sÅ‚uchawkami na gÅ‚owach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]