[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Andreapotrząsnęła głową.- Po twoim wyjściu, Doolittle przerwał walkę.W końcu wszyscy się uspokoiliwystarczająco by zdać sobie sprawę, że zniknęłaś.Doolittle zbeształ się, bo naszprycował twojąherbatę środkami uspokajającym i myślał, że zemdlałaś gdzieś w śniegu.Zarówno wilki i boudyprzeczesują zaspy od godziny szukając cie.Wzięłam książkę i popukałam się nią w czoło kilka razy.Dlaczego ja? Dlaczego?- I nikt nie pomyślał, aby zadzwonić i sprawdzić tutaj?- Jim dzwonił, ale Maxine powiedziała mu, że cię tu nie było, a przekaże wiadomość,gdy twoja zmiana się zacznie.Oczywiście.Standardowa Polityka Zakonu oznaczała, że gdy rycerz miał wolne, to miałwolne, z wyjątkiem nagłych przypadków.W przeciwnym razie rycerze maja tendencje pracowaćdo całkowitego wyczerpania.Skoncentrowałam sie.- Maxine?- Nie ma jej.Ted ściągnął ją na jakiejś spotkanie.Nie ma tu nikogo oprócz ciebie, mnie iMauro.- Jakie spotkanie?- Nie mam pojęcia.- Andrea zamachała rękoma.- Kate!- Co?- Skup się.Jennifer, Ciocia B i Doolittle maja zamiar powiedzieć Curranowi owydarzeniach dzisiejszego rana.Witam, Wasza Królewska Mość, naćpaliśmy twoja kochana babeczkę, a następniepozwoliliśmy jej wyjść w ciemności, na śnieg.Jej mieszkanie jest zniszczone i nie jesteśmypewni, gdzie ona jest.- Będzie potrzebował dużo metalowych talerzy.- Co? - Nieważne.Nie jest moim zadaniem zastosowanie się do organów ochrony Cioci B.Inie wyrażam na to zgody.Andrea pochylił się ku mnie i mówiła bardzo powoli i wyraznie.- Powinnaś zadzwonić do Władcy Bestii.Zanim oskóruje matkę mojego chłopaka, jeślito w ogóle możliwe.Powlokłam się do biurka i podniosłam słuchawkę.Zadzwonić do Władcy Bestii.Jasne.I tu był problem, nie byłam pewna czy pomiędzy Władcą Bestii i mną było wszystko wporządku.Zadzwoniłam do Twierdzy.- Kate Da.Linia kliknęła i głos Curran wypełnił telefon.- Tak?No to jedziemy.- Hej.To ja.- Czekałem na telefon od ciebie.Czy to było dobre czy złe oczekiwanie?- Jak leci? - To ja radosna.- Bywało lepiej.- Nie brzmiał jakby był środku oskórowywania kogoś.Chociaż znającCurrana, spokojny głos nie wskazuje na wiele.Widziałam go spokojnego wskakującego na plecysrebrnego golema i był po tym całkowicie racjonalny mimo bólu nie do zniesienia.Andrea chodziła po podłodze jak tygrys w klatce.- U mnie też.Jestem w Zakonie.Jestem tutaj od wczorajszej w nocy.- To nie to, co usłyszałem.Więc powiedzieli mu już.- Czy rozerwałeś kogoś na kawałki?- Jeszcze nie.Myślę o tym.Oparłam się. - Andrea wychadza dziurę w dywanie, ponieważ martwi się możesz być niezadowolony zjej przyszłej teściowej.Podchodzi trochę emocjonalnie do tej kwestii.Andrea przerwała przemierzanie i wpatrywała się we mnie z tysiąca jardów.Widziałamto precyzyjne spojrzenie w jej twarzy, kiedy przyglądała się bacznie zakresowi karabinusnajperskiego obserwując cel.Przetarłem grzbiet mojego nosa.- Mogę jej powiedzieć, żeby przestała chodzić?- Czy tego chcesz?- Tak.Jako przysługa dla mnie.- Jak sobie życzysz.Nie mogłam wyobrazić sobie, kto był tym większym idiotą: on mówiący to mnie, czy jachcąca rzucić wszystko i iść prosto do niego, bo to powiedział.To szaleństwo musiało sięskończyć.- Dziękuję.- Proszę bardzo.Przysługa - powiedział Curran.- Czy pozwolisz mi się odebrać zZakonu dzisiaj?Nie dokończył, ale wiedziałam, co przemilczał: Pozwól mi przyjść po ciebie i zabrać ciędo domu, do Twierdzy.- Moja zmiana zaczęła się - spojrzałam na zegar, - dwanaście minut temu.I skończy sięza sześć godzin.Jeśli to wszystko co ode mnie potrzebujesz, będę tutaj czekać na Ciebie.Obiecuję.- Dziękuję.Przykro mi z powodu twojego mieszkania.- Mnie też.Rozłączyłam się.To była druga cywilizowana rozmowa jaka przeprowadziliśmy odkądsię znamy.Szkoda, że nie było szampana pod ręką tej okazji.- Pozwolił jej odejść.Zadowolona?Andrea zmarszczyła brwi.- Władca Bestii prostu zapytał cię o przysługę? - Tak.- Kiedy Ciocia B i Jennifer znajdowały się tam?- Nie wiem, nie pomyślałam, by zapytać.- Założę się, że tam były.- Andrea zerknęła na mnie.- Curran nie prosi o przysługę.Niezawraca sobie tym głowy.On po prostu pozwolił tej całej sprawie odejść bez argumentów.Tegorodzaju działanie jest czymś, czym tylko towarzysz mógłby.Spaliście ze sobą.Posłałam jej puste spojrzenie.- Spałaś z Curranem, i nic mi nie powiedziałaś? Jestem twoją najlepszą przyjaciółką.- To było nie przewidziane.- Rozczarowałam się Tobą.Ha-ha.- To nie o to mi chodziło.Wyciągnęła krzesło klienta i usiadła na nim.- Szczegóły.Teraz.- Wałczyliśmy, krzyczeliśmy na siebie przez chwilę, kopnęłam go w głowę, a następniezostał na noc.- Tylko tyle? To wszystko?- Tylko tyle.Machała rękoma w powietrzu.- Jak było?Podobnie jak fajerwerki, tylko lepiej.- Było dobrze.- Uzyskiwanie informacji z ciebie jest jak wyrywanie zębów.Czy Ciocia B wie?Skinęłam głową.- To wyjaśnia ich wspólny atak paniki.Tak samo was dwoje zaśmiecających mieszkanie?- Nie.- Co się stało? Na to pytanie nie mogłam odpowiedzieć z Mauro na korytarzu.Wzięłam kartkę papieru zszuflady, na której napisałam: Moja Ciotka Erra - i pokazałam to jej.Andrea zbladła.Podarłam papieru na kawałki i wrzuciłam do kosza.- Dobrą wiadomością jest to, że wiem, kto jest Stalową Maria.Jej imię to Erra.Złąwiadomością jest to wiem, co ona potrafi.Przekazałam jej wyczerpujące widomości o Erze, jej historie, i jej silę, utrzymując naszepowiązania rodzinne w tajemnicy w przypadku gdyby ktoś słuchał.- Ona jest całkowicie amoralna.Nie ma żadnego innego połączenia z człowiekiem, zawyjątkiem Rolanda.Dla Erry, świat dzieli się na rodzinę, i nie-rodzinę.Nie-rodzina jestprawdziwą zabawą.I tylko dlatego, że urodziliście się w rodzinie nie zapewni bezpieczeństwa.Jeśli zdecyduje, że nie rokujesz dostatecznych nadziei, naprawi błąd twojego istnienia.To jejsłowa, nie moje.- Ma wysokie mniemanie o sobie - powiedziała Andrea.- O tak.Kiedy wsiądzie do samochodu, jej ego jezdzi drugim.Postukała palcami w moje biurku.- Czy myślisz o bezpośrednim wyzwaniu?- Dokładnie.Kwestia wyzwania, rzucić parę obelg, użyj mnie jako przynętę, ponieważona mnie nienawidzi, i nie będzie w stanie się oprzeć.Jeśli zrobimy to gdzieś poza miastem, gdzienie będzie możliwości przekrętu z tłumem, i rzucimy wszystkie kobiety-rycerzy Zakonu jakiemożemy zebrać na nią, może mamy szansę.- Prosiłam Teda, by pozwolił mi tobie pomóc, dwa razy - powiedziała Andrea.- Po razdrugi w formie pisemnej.Odrzucił prośbę.- Ted działa za moimi plecami - powiedziałam.- Co masz na myśli?Naszkicowałam to jej.W połowie tego, wstała i zaczęła chodzić wzdłuż mojej podłogi.Niewyrazny zarysy plam malował się pod jej skóra.Kiedy skończyłam, rozwarła zęby. - To, co robi jest wbrew kodeksowi rycerskiemu.Ale nie masz deski ratunku.Nie ma nicw Karcie, co chroniło by twoje prawa.Nie jesteś rycerzem.- Nie chcę pomocy.Obróciła się do mnie.- Opuścisz Zakon?Magia zalała świat.Moje serce podskoczyło bijąc.Dobierałam moje słowa ostrożnie.- Mam problem z poświęceniem się tej organizacji, która uważa moich znajomych zanieludzi.- Ted Moynohan nie jest ogółem Zakonu.- Przeszłaś przez Akademie.Wiesz, że on nie jest jedyny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl