[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do widzenia, chciałam uspokoić panią tylko i uprzedzić.Tylko tyle.idowiedzieć się jeszcze czegoś o pani, gdyż dłużej nie mogę już takwytrzymać: boję się dla pani wszystkiego.prócz siebie.Mówiłam pani: Proszę nie pisać do mnie, gdyby lekarstwo zawiodło." Co mi tamlekarstwo! Chcę wiedzieć o pani wszystko, o pani, której się-takuczciwie - wyrzekłam.Jedno słowo, podobiznę, depeszę, znak.Niechmnie pani tym wynagrodzi, Annie! Wyleczona czy chora, czy-jakpowiadają- zgubiona", a nawet.to, co mówi Marta.Fe! Nie, nie to!Niechaj pozostanie pani amforą smukłą i kruchą, którą z łatwością objąćmożna uściskiem złączonych ramion.KlaudynaTo wszystko.Tak, to wszystko.Nawet czuły niepokój Klaudyny mi niewystarcza.Kiedy nie ma się nic samemu jak ja, wszystkiego oczekuje sięod drugich.Niedobre zmęczenie przyćmiewa tę jasną godzinę poranka.I po cóżbyło przybliżać mi tamtych ludzi, tamte dni? Odczytuję powtórnie listod Klaudyny i jej niefortunna troskliwość ożywia we mnie zatarte jużobrazy, poprzez które wpatruję się uparcie, choć niezupełnie przytom�nie, w kwadratową kopertę i sztywne pismo Alaina.Dakar, Dakar.gdzież ja widziałam tę nazwę wpisaną czarnymi literami w kółko?Dlaczego Dakar? Ostatnim razem było Buenos-Aires.Z głośnym okrzykiem spadam z mych obłoków.Dakar! Ależ on wraca,jest w drodze, coraz bliżej, będzie tutaj jutro, zaraz!.Ach, więc takanowina lęgła się dla mnie w ciszy poranka? Niezręcznymi rękamirozrywam kopertę razem z listem, pismo, tak wyrazne, tańczy mi przedoczami.Oto co zdołałam odczytać:Kochana Annie.wreszcie.powrót.spotkanie z państwem X.podróżują jako turyści.zatrzymali mnie.kwestia dziesięciu dni.zastać dom przygotowany, Annie szczęśliwą.Dziesięć dni, dziesięć dni! Los nie daje mi więcej czasu do namysłu.Tomało.Wystarczy.- Leonio!- Słucham jaśnie pani.�W podniesionym fartuchu ma trzy malutkie kocięta i wyjaśnia mi ześmiechem:- Bo właśnie szłam je topić.- To prędziutko.Walizki, torba podróżna, wszystko musi być zapa�kowane na piątą.Wracamy ekspresem do Paryża.- Znów?- Nie podoba się to Leonii? Nie chciałabym ani przez chwilę narzucaćLeonii służby, która jej nie odpowiada.- Tego nie mówiłam.- W takim razie proszę się pospieszyć, pan zapowiada swój przy�jazd.Słyszę, jak na pierwszym piętrze wyładowuje złość na szufladach wkomodzie i zamkach szaf ściennych.Wszystkie te pudła, te paczki! W powietrzu unosi się złożona wońnowej skóry, czarnego smołowanego papieru, szorstkiej, nie noszonejwełny i impregnowanego płaszcza od deszczu.Nie zmarnowałam czasuod przyjazdu.Był już u mnie i szewc, i krawiec, i kapelusznik.Mówięjak mężczyzna, ale to bardziej wina mody niż moja.W ciągu pięciu dni obstalowałam i dostarczono mi tyle, tyle rzeczy!Weszłam na tyle pięter, dawałam polecenia tylu dostawcom o wyglądziewzbogaconych służących, tyle razy zdejmowałam spódnice i bluzki idrżałam pod chłodnym dotykiem panien" u krawcowej, że aż kręci misię w głowie.Ale wszystko jedno, jestem z tego zadowolona.Trochę oszołomiona podziwiam teraz moje skarby.Zliczne sznuro�wane buciki, wąskie i płaskie, jak czółna, na niskim angielskim obcasie!Noga musi czuć się w nich pewnie i muszą być doskonałe do długichmarszów, te małe, żółte łódeczki.Przynajmniej ja tak myślę.Mój mążwolałby dla mnie obcasy a la Ludwik XV, bardziej kobiece".Ponieważon by je wolał, ja ich nie chcę! Nie spodobałby mu się tak samo tenkomplet z grubej, rudej wełny - futerko wiewiórcze - ani fason spódni�cy: kloszowa, rozszerza się dołem, prosta i jasna w linii.Mnie siępodoba.Ta powściągliwa całość wyszczupla mnie jeszcze, a płowy kolorpodkreśla błękit moich oczu, uwydatnia go tak, że aż ślina napływa podjęzyk.I tę męskie rękawiczki stębnowane, ten nienaganny filcowykapelusz z orlim piórem!.Tyle nowych rzeczy, tyle samowoli upajamnie, jak nieoczekiwany urok hotelowego pokoju.Pierwszorzędny hotelo dwa kroki od domu-nikt nie będzie mógł powiedzieć, że się ukry�wam.Nie troszcząc się o prawdopodobieństwo oświadczyłam Leonii: Wdomu trzeba przeprowadzić nie cierpiące zwłoki reperacje, pan sprowa�dzi się do mnie do �Imperial-Voyage� [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Do widzenia, chciałam uspokoić panią tylko i uprzedzić.Tylko tyle.idowiedzieć się jeszcze czegoś o pani, gdyż dłużej nie mogę już takwytrzymać: boję się dla pani wszystkiego.prócz siebie.Mówiłam pani: Proszę nie pisać do mnie, gdyby lekarstwo zawiodło." Co mi tamlekarstwo! Chcę wiedzieć o pani wszystko, o pani, której się-takuczciwie - wyrzekłam.Jedno słowo, podobiznę, depeszę, znak.Niechmnie pani tym wynagrodzi, Annie! Wyleczona czy chora, czy-jakpowiadają- zgubiona", a nawet.to, co mówi Marta.Fe! Nie, nie to!Niechaj pozostanie pani amforą smukłą i kruchą, którą z łatwością objąćmożna uściskiem złączonych ramion.KlaudynaTo wszystko.Tak, to wszystko.Nawet czuły niepokój Klaudyny mi niewystarcza.Kiedy nie ma się nic samemu jak ja, wszystkiego oczekuje sięod drugich.Niedobre zmęczenie przyćmiewa tę jasną godzinę poranka.I po cóżbyło przybliżać mi tamtych ludzi, tamte dni? Odczytuję powtórnie listod Klaudyny i jej niefortunna troskliwość ożywia we mnie zatarte jużobrazy, poprzez które wpatruję się uparcie, choć niezupełnie przytom�nie, w kwadratową kopertę i sztywne pismo Alaina.Dakar, Dakar.gdzież ja widziałam tę nazwę wpisaną czarnymi literami w kółko?Dlaczego Dakar? Ostatnim razem było Buenos-Aires.Z głośnym okrzykiem spadam z mych obłoków.Dakar! Ależ on wraca,jest w drodze, coraz bliżej, będzie tutaj jutro, zaraz!.Ach, więc takanowina lęgła się dla mnie w ciszy poranka? Niezręcznymi rękamirozrywam kopertę razem z listem, pismo, tak wyrazne, tańczy mi przedoczami.Oto co zdołałam odczytać:Kochana Annie.wreszcie.powrót.spotkanie z państwem X.podróżują jako turyści.zatrzymali mnie.kwestia dziesięciu dni.zastać dom przygotowany, Annie szczęśliwą.Dziesięć dni, dziesięć dni! Los nie daje mi więcej czasu do namysłu.Tomało.Wystarczy.- Leonio!- Słucham jaśnie pani.�W podniesionym fartuchu ma trzy malutkie kocięta i wyjaśnia mi ześmiechem:- Bo właśnie szłam je topić.- To prędziutko.Walizki, torba podróżna, wszystko musi być zapa�kowane na piątą.Wracamy ekspresem do Paryża.- Znów?- Nie podoba się to Leonii? Nie chciałabym ani przez chwilę narzucaćLeonii służby, która jej nie odpowiada.- Tego nie mówiłam.- W takim razie proszę się pospieszyć, pan zapowiada swój przy�jazd.Słyszę, jak na pierwszym piętrze wyładowuje złość na szufladach wkomodzie i zamkach szaf ściennych.Wszystkie te pudła, te paczki! W powietrzu unosi się złożona wońnowej skóry, czarnego smołowanego papieru, szorstkiej, nie noszonejwełny i impregnowanego płaszcza od deszczu.Nie zmarnowałam czasuod przyjazdu.Był już u mnie i szewc, i krawiec, i kapelusznik.Mówięjak mężczyzna, ale to bardziej wina mody niż moja.W ciągu pięciu dni obstalowałam i dostarczono mi tyle, tyle rzeczy!Weszłam na tyle pięter, dawałam polecenia tylu dostawcom o wyglądziewzbogaconych służących, tyle razy zdejmowałam spódnice i bluzki idrżałam pod chłodnym dotykiem panien" u krawcowej, że aż kręci misię w głowie.Ale wszystko jedno, jestem z tego zadowolona.Trochę oszołomiona podziwiam teraz moje skarby.Zliczne sznuro�wane buciki, wąskie i płaskie, jak czółna, na niskim angielskim obcasie!Noga musi czuć się w nich pewnie i muszą być doskonałe do długichmarszów, te małe, żółte łódeczki.Przynajmniej ja tak myślę.Mój mążwolałby dla mnie obcasy a la Ludwik XV, bardziej kobiece".Ponieważon by je wolał, ja ich nie chcę! Nie spodobałby mu się tak samo tenkomplet z grubej, rudej wełny - futerko wiewiórcze - ani fason spódni�cy: kloszowa, rozszerza się dołem, prosta i jasna w linii.Mnie siępodoba.Ta powściągliwa całość wyszczupla mnie jeszcze, a płowy kolorpodkreśla błękit moich oczu, uwydatnia go tak, że aż ślina napływa podjęzyk.I tę męskie rękawiczki stębnowane, ten nienaganny filcowykapelusz z orlim piórem!.Tyle nowych rzeczy, tyle samowoli upajamnie, jak nieoczekiwany urok hotelowego pokoju.Pierwszorzędny hotelo dwa kroki od domu-nikt nie będzie mógł powiedzieć, że się ukry�wam.Nie troszcząc się o prawdopodobieństwo oświadczyłam Leonii: Wdomu trzeba przeprowadzić nie cierpiące zwłoki reperacje, pan sprowa�dzi się do mnie do �Imperial-Voyage� [ Pobierz całość w formacie PDF ]