[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Deene odniósł wrażenie, że Jonathan Dolan mógłby być uroczymczłowiekiem, gdyby tylko chciał.I że na swój sposób jest przystojny.- Sam trafię do drzwi, Dolan, i życzę ci szczęścia.- Och, ja tobie również, Deene.Będzie ci potrzebne.Nastąpiła chwilaciszy.Deene pomyślał, że teraz powinien znowuspytać o siostrzenicę albo poprosić o spotkanie.Nie spytał, a Dolanniczego nie zaproponował.Deene wyszedł, zastanawiając się, w jaki sposób przedstawić żonie tęsprawę - a raczej jej możliwą do przyjęcia wersję. - Co to jest? - Eve popatrzyła na strzępy papieru i czerwoną wstążkę,które znalazły się na jej kolanach.- To obietnica, którą ci dałem, Eve.Deene stanął nad jej krzesłem, przy stole zastawionym do śniadania.Od dnia, kiedy się kochali tydzień temu, nie zbliżył się do niej tak bardzo,nawet w łóżku.- Twoja obietnica? - Podniosła wzrok i spostrzegła, że nigdzie niewidać lokaja, który zwykle zajmował się kredensem.- Co za obietnica?- Znalezliśmy się w impasie, żono.- Podszedł do drzwi i zamknął jestarannie.- Ty nie pogodzisz się z procesem, ja nie mogę zlekceważyćobietnicy danej siostrze.Obiecuję ci zatem, że nigdy, ani teraz, ani wprzyszłości, nie będę wnosił spraw sądowych, żeby dotrzymać obietnicydanej Marie.Był bardzo spięty i wyraznie miał się na baczności.Tylko dlatego nierzuciła mu się na szyję.- Jest mi bardzo miło to słyszeć, Deene.Czy możemy porozmawiać naten temat?- O czym tu rozmawiać?Usiadł u szczytu stołu, po prawej stronie Eve.Rzucił sobie serwetkęna kolana gestem, który powiedział Evie, że ich problem pogłębia się,zamiast się rozwiązać.- Jak zamierzasz dotrzymać obietnicy danej Marie, jeśli pan Do-lannie pozwala ci zajmować się naszą siostrzenicą jak prawdziwy wujpowinien?Naszą siostrzenicą.Na te słowa Deene przeszył Eve wzrokiem pełnymniedowierzania i chyba nawet urazy.Niech nas Bóg ma w swojej opiece,pomyślała.- Jesteś pewna, że chcesz usłyszeć odpowiedz na to pytanie, Eve? Byćmoże spodoba ci się dużo mniej niż zgodny z prawem, cywilizowanyproces prowadzony przez prawnych pośredników i rozstrzygnięty przezsędziego, oparty na dowodach, prawie i precedensach.Herbata, od której Eve zaczęła dzień, wzburzyła jej się w brzuchu.- Odpowiedz, proszę, Deene.Mówiąc to, zastanawiała się, co on może jej takiego powiedzieć.%7łesiostrzenica nic dla niego nie znaczy? %7łe znaczy mniej niż żona? Czy coś takiego sugerował wtedy Westhaven? %7łe chodzi jej tylko o dowódna to, że jest dla męża najważniejsza?- Uzgodniliśmy, że odbędzie się towarzyski wyścig między koniemDolana a Królem Williamem.Stawką jest symboliczna kwota pieniędzy,w imię dobrej zabawy.Przyglądała mu się uważnie, gdy nalewał herbatę, najpierw dla niej,potem dla siebie.Dotarł do niej przyjemny aromat darjeelinga, nadfiliżankami zatańczyły pasemka pary, Deene podał jej śmietankę i cukier.- Postawiłeś mój posag, prawda? Zamieszał cukier w jej filiżance.- Zawarłem z Dolanem układ.Nie wpiszemy go do żadnychbuk-macherskich ksiąg, kwota zostanie między Dolanem a mną.Naweton rozumie, że rozgłaszanie takich rzeczy przyniosłoby nam obu szkodę.Dolał jej śmietanki i zamieszał.Ależ troskliwy był ten jej mąż.Ależusłużny.Co ona narobiła?- Dano mi do zrozumienia, że mamy problemy finansowe, Deene.- Kto taki?- Na przykład Anthony.Zanim się ostatnio pożegnał, przepraszał, żekwota przeznaczona na utrzymanie Denning Hall jest tak niska, ale, z rękąna sercu, nie mogę się zgodzić z jego oceną sytuacji.Deene zabrał się do mieszania swojej herbaty.- Pod jakim względem?- Kwota jest bardzo wysoka, przynajmniej o ile zdołałam sięzorientować na dziś.Księżna i Westhaven w ostatnich miesiącach uparlisię, żebyśmy wraz z Jenny nauczyły się zarządzania naszymi funduszami.To nietrudne.Deene westchnął głęboko.- To prawda, ale jeśli zsumować nasze wszystkie posiadłości, odliczyćudział bankierów oraz paru prawników, których mamy na utrzymaniu,zaraz się okaże, że Anthony nie potrafi ci nic ponadto powiedzieć i cogorsza, nie jest w stanie wprowadzić żadnych oszczędności.Jego słowa, znużone, ciche i pełne rozpaczy, rozdarły jej serce, alezarazem doprowadziły do szału. - Więc czemu, na litość boską, stawiasz pieniądze, których nie mamy,na jakiś głupi wyścig, tylko po to, żeby zaspokoić swoją dumę?To było najgorsze, co mogła powiedzieć.Uświadomiła to sobie,zanim jeszcze skończyła mówić, ale.ta próba kompromisu w wykonaniujej małżonka przeraziła ją o wiele bardziej niż jakikolwiek processądowy.- Moja duma jest zaiste idiotyczna, żono, ale nie potrafię jejpohamować na tyle, by cię zadowolić.Uniósł filiżankę w pół drogi do ust, ale nie napił się z niej.Eve wiedziała, że jeśli nie znajdzie teraz odpowiedzi - i to właściwejodpowiedzi - to jedno z nich wyjdzie z pokoju i tej nocy po raz pierwszyzasną w osobnych łóżkach.- Deene, nie chcę się z tobą spierać.Nie powinnam powiedzieć tego,co powiedziałam.Ale nie rozumiem jak.nie wiem, jak mam się z tympogodzić.- A ja nie rozumiem, jak możesz ode mnie wymagać bezczynności,Eve, kiedy patrzę z dala, jak dorasta moja siostrzenica, jakbym był jakimśpotworem, jakby mój tytuł i pozycja społeczna uczyniły mnietrędowatym, jakbym był całkowicie bezsilny.Marie była nieszczęśliwa,że zmuszono ją do małżeństwa z tym człowiekiem, a Georgie to jedynadobra rzecz, która wynikła z tej tragedii.Nie mogę jej opuścić.Po prostunie mogę.Eve skinęła głową.Jego rozumowanie było całkiem słuszne, jeślispojrzeć na nie z tej strony.Ale ona też miała rację.Jeśli pragnęła dowodu, że ich małżeństwo jestważniejsze od dawnych zobowiązań Deene'a, to właśnie go dostała.Postawił na wynik tego wyścigu co najmniej jej posag: pieniądze, którychpotrzebowali dla siebie, pieniądze, które dostał, bo ją poślubił.Popijała herbatę w milczeniu, zastanawiając się, co jeszcze jej mążrzucił na los szczęścia, oprócz ich finansowego dobrobytu i nadziei naszczęście małżeńskie.Deene nie czuł się najlepiej z decyzją, by zataić przed nią pozostałepunkty zakładu z Dolanem, ale i tak lepiej sobie z tym radził niż przedkilkoma dniami. Doskonale rozumiał, że jego żonie nie podobał się pomysł wyścigu,nie podobały się stawki - te, o których wiedziała - i to, że cały pomysłpowstał bez porozumienia z nią.Co do tego ostatniego miał przynajmniej argument, że gdyby z niąporozmawiał, powstrzymałaby go przed rzuceniem wyzwania Dolanowi.Spojrzałaby na niego tymi wielkimi zielonymi oczyma, on ujrzałby wnich rozczarowanie i koniec.- Zaczyna widzieć w tym cel - powiedziała ze swego miejsca napłocie.- Dorasta, i dobrze.To już najwyższy czas.Deene podążył wzrokiem za jej spojrzeniem, utkwionym w placutreningowym, na którym Aelfreth z Williamem pokonywali parkurustawiony z dziewięćdziesiątek.- Nabiera sił - przyznał.- Jeszcze nie jest taki, jak bym chciał, ale dajez siebie wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl