[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W takim razie piętnaście.Chłopiec czuł, że coś jestnie tak.Jego gładkie na ogół czoło zmarszczyło się w namyśle. To pewna umowa, prawda, ojcze? zapytał. Za nic w świecie niechciałbym zwodzić takiej księżniczki.Zaręczyny to jeden z sakramentów, naj-ważniejsza jak dotąd przysięga w moim życiu. Tak, tak potwierdził z roztargnieniem król.RLTW noc poprzedzającą uroczystość zaręczyn z księciem Harrym śni mi się sentak piękny, że najchętniej w ogóle bym się nie budziła.Jestem w ogrodach Al-hambry i spacerujemy z Arturem, trzymając się za ręce.Rozpromieniona pokazu-ję mu cuda wokół nas: potężne mury z piaskowca okalające fort, położoną w do-linie Granadę, odległe góry o szczytach wciąż pokrytych czapami śniegu. Wygrałam mówię mu. Postąpiłam, jak sobie życzyłeś, osiągnęłamwszystko, cośmy sobie zamierzyli.Znów będę księżną Walii, którą ty uczyniłeśmnie po raz pierwszy.Zadowoliłam swoją matkę, pomogłam swemu przeznacze-niu, spełniłam złożoną tobie obietnicę, wypełniłam wolę Boga.Czy jesteś szczę-śliwy, najdroższy?Artur uśmiecha się do mnie ciepło, spoglądając na mnie łagodnymi oczyma izwracając ku mnie radosną twarz.Tak uśmiechał się do mnie zawsze za życia. Będę nad tobą czuwał odpowiada szeptem. Przez cały czas, stąd, z.Najpierw nie rozpoznaję obcego słowa w jego ustach i dopiero po chwili do-ciera do mnie, że użył mauretańskiego określenia dżanna", które może oznaczaćzarówno niebo, raj, jak i cmentarz oraz ogród.Dla Maurów bowiem raj jestogrodem, wiecznym ogrodem. Któregoś dnia przyjdę do ciebie szepczę, czując, że uścisk jego dłoni namojej słabnie, a w końcu zupełnie zanika, mimo że wyciągam rękę tak daleko, jaktylko umiem. Znów będziemy razem, najdroższy.Spotkamy się tutaj, w ogro-dzie. Wiem mówi jakby z oddali, a ja widzę, że jego twarz przesłania mgłapodobna do tej, która unosi się nad Alhambrą każdego ranka.Jego rysy drgają irozpływają się niczym miraż w gorącym powietrzu Sierra Nevady. Wiem, żeznowu będziemy razem, Catalino, najmilsza.Moja Katarzyno.25 czerwca 1503 rokuWstał jasny, gorący czerwcowy dzień.Catalina wystąpiła w nowiuteńkiejbłękitnej sukni z nieco tylko ciemniejszym kornetem, zaś stojący naprzeciwkoniej dwunastoletni chłopiec, jaśniejący podnieceniem, odziany był w szatę ze zło-togłowiu.RLTStali przed biskupem Salisbury w obecności kilkorga świadków: jego wyso-kości króla Henryka, królewskiej matki lady Małgorzaty, księżniczki Marii i paruinnych osób z najbliższego otoczenia rodziny panującej.Catalina wsunęła chłod-ną dłoń w rozgrzaną rękę księcia i poczuła pod palcami dziecięcą pulchność.Powiodła spojrzeniem od rozanielonej twarzy chłopca do ponurego obliczajego ojca.Henryk Tudor wyraznie się postarzał w ciągu miesięcy, jakie minęłyod śmierci jego żony; pogłębiły się zmarszczki na jego twarzy, pod oczyma po-jawiły się worki i cienie.Na dworze poszeptywano, że król choruje na jakąś ta-jemniczą chorobę, która wysysa z niego siły i rozcieńcza mu krew.Ten i ów miałodwagę napomknąć, że monarcha zgorzkniał w wyniku rozczarowań, jakie gospotkały przedwczesnej śmierci pierworodnego syna i następcy tronu, Arturaksięcia Walii, zgonu najmłodszego dziecka i odejścia w ślad za nim jego żony,Elżbiety York, niespełnienia planów i marzeń.Tylko nieliczni twierdzili, żeczterdziestosześcioletni monarcha cierpi z zawiedzionej miłości i urażonej mę-skiej dumy.Prawda była taka, że wyłącznie ostatnie mogło aż tak pozbawić goenergii i chęci do życia.Catalina obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem, lecz nie doczekała się żadnejodpowiedzi od mężczyzny, który miał zostać jej świe-krem po raz drugi, mimoże pragnął jej dla siebie.Na moment pewność siebie księżniczki zmalała.Zdąży-ła przyjąć, że angielski władca poddał się jej nieustępliwej determinacji, życze-niom Izabeli Katolickiej, woli Bożej.Teraz jednak na widok chmurnej miny ioziębłego spojrzenia pomyślała, że może odbywająca się ceremonia aczkol-wiek uświęcona kościelnym sakramentem i przysięgą narzeczeńską jest ni-czym więcej jak zemstą zaplanowaną przez tego najprzebieglejszego z europej-skich monarchów.Czując dreszcz przebiegający po krzyżu, odwróciła się ku biskupowi, któryrecytował właśnie słowa przysięgi, i powtórzyła swoją partię bez zmrużenia po-wieki, nie dopuszczając do siebie myśli o poprzednim razie, kiedy miała okazjęwymawiać te same zdania, niespełna półtora roku wcześniej, tak samo chłodnądłonią trzymając rękę najprzystojniejszego młodego księcia, jakiego kiedykol-wiek widziała, rzucającego jej ukradkowe, zawstydzone spojrzenia, podczas gdyona przyglądała mu się przez koronkę mantylki, mając świadomość tysięcy paroczu wpatrzonych w księcia Walii i jego narzeczoną.Młodziutki książę Yorku, który wówczas był oczarowany olśniewającą urodąoblubienicy, teraz stał u jej boku jako narzeczony.Przepełniała go niespożyta ra-RLTdość, jaką może czuć tylko mały chłopiec w towarzystwie starszej od niego i nie-zwykle uroczej niewiasty, która poświęca mu całą swoją uwagę.Catalina byławtedy jego bratową, panną młodą, którą prowadził do ołtarza.Zadzierając głowę,miał śmiałość poprosić ją o prezent urodzinowy, o konika berberyj-skiego, o ja-kim od dawna marzył.Podczas uczty weselnej spoglądał ku niej, by potem nocąmodlić się, aby i jemu było dane poślubić hiszpańską narzeczoną.Nie przestał o niej marzyć, nawet gdy razem z Arturem opuściła dwór, byudać się do Marchii Walijskiej.Pisywał wiersze i układał miłosne pieśni, dedy-kując je w głębi duszy właśnie jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.W takim razie piętnaście.Chłopiec czuł, że coś jestnie tak.Jego gładkie na ogół czoło zmarszczyło się w namyśle. To pewna umowa, prawda, ojcze? zapytał. Za nic w świecie niechciałbym zwodzić takiej księżniczki.Zaręczyny to jeden z sakramentów, naj-ważniejsza jak dotąd przysięga w moim życiu. Tak, tak potwierdził z roztargnieniem król.RLTW noc poprzedzającą uroczystość zaręczyn z księciem Harrym śni mi się sentak piękny, że najchętniej w ogóle bym się nie budziła.Jestem w ogrodach Al-hambry i spacerujemy z Arturem, trzymając się za ręce.Rozpromieniona pokazu-ję mu cuda wokół nas: potężne mury z piaskowca okalające fort, położoną w do-linie Granadę, odległe góry o szczytach wciąż pokrytych czapami śniegu. Wygrałam mówię mu. Postąpiłam, jak sobie życzyłeś, osiągnęłamwszystko, cośmy sobie zamierzyli.Znów będę księżną Walii, którą ty uczyniłeśmnie po raz pierwszy.Zadowoliłam swoją matkę, pomogłam swemu przeznacze-niu, spełniłam złożoną tobie obietnicę, wypełniłam wolę Boga.Czy jesteś szczę-śliwy, najdroższy?Artur uśmiecha się do mnie ciepło, spoglądając na mnie łagodnymi oczyma izwracając ku mnie radosną twarz.Tak uśmiechał się do mnie zawsze za życia. Będę nad tobą czuwał odpowiada szeptem. Przez cały czas, stąd, z.Najpierw nie rozpoznaję obcego słowa w jego ustach i dopiero po chwili do-ciera do mnie, że użył mauretańskiego określenia dżanna", które może oznaczaćzarówno niebo, raj, jak i cmentarz oraz ogród.Dla Maurów bowiem raj jestogrodem, wiecznym ogrodem. Któregoś dnia przyjdę do ciebie szepczę, czując, że uścisk jego dłoni namojej słabnie, a w końcu zupełnie zanika, mimo że wyciągam rękę tak daleko, jaktylko umiem. Znów będziemy razem, najdroższy.Spotkamy się tutaj, w ogro-dzie. Wiem mówi jakby z oddali, a ja widzę, że jego twarz przesłania mgłapodobna do tej, która unosi się nad Alhambrą każdego ranka.Jego rysy drgają irozpływają się niczym miraż w gorącym powietrzu Sierra Nevady. Wiem, żeznowu będziemy razem, Catalino, najmilsza.Moja Katarzyno.25 czerwca 1503 rokuWstał jasny, gorący czerwcowy dzień.Catalina wystąpiła w nowiuteńkiejbłękitnej sukni z nieco tylko ciemniejszym kornetem, zaś stojący naprzeciwkoniej dwunastoletni chłopiec, jaśniejący podnieceniem, odziany był w szatę ze zło-togłowiu.RLTStali przed biskupem Salisbury w obecności kilkorga świadków: jego wyso-kości króla Henryka, królewskiej matki lady Małgorzaty, księżniczki Marii i paruinnych osób z najbliższego otoczenia rodziny panującej.Catalina wsunęła chłod-ną dłoń w rozgrzaną rękę księcia i poczuła pod palcami dziecięcą pulchność.Powiodła spojrzeniem od rozanielonej twarzy chłopca do ponurego obliczajego ojca.Henryk Tudor wyraznie się postarzał w ciągu miesięcy, jakie minęłyod śmierci jego żony; pogłębiły się zmarszczki na jego twarzy, pod oczyma po-jawiły się worki i cienie.Na dworze poszeptywano, że król choruje na jakąś ta-jemniczą chorobę, która wysysa z niego siły i rozcieńcza mu krew.Ten i ów miałodwagę napomknąć, że monarcha zgorzkniał w wyniku rozczarowań, jakie gospotkały przedwczesnej śmierci pierworodnego syna i następcy tronu, Arturaksięcia Walii, zgonu najmłodszego dziecka i odejścia w ślad za nim jego żony,Elżbiety York, niespełnienia planów i marzeń.Tylko nieliczni twierdzili, żeczterdziestosześcioletni monarcha cierpi z zawiedzionej miłości i urażonej mę-skiej dumy.Prawda była taka, że wyłącznie ostatnie mogło aż tak pozbawić goenergii i chęci do życia.Catalina obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem, lecz nie doczekała się żadnejodpowiedzi od mężczyzny, który miał zostać jej świe-krem po raz drugi, mimoże pragnął jej dla siebie.Na moment pewność siebie księżniczki zmalała.Zdąży-ła przyjąć, że angielski władca poddał się jej nieustępliwej determinacji, życze-niom Izabeli Katolickiej, woli Bożej.Teraz jednak na widok chmurnej miny ioziębłego spojrzenia pomyślała, że może odbywająca się ceremonia aczkol-wiek uświęcona kościelnym sakramentem i przysięgą narzeczeńską jest ni-czym więcej jak zemstą zaplanowaną przez tego najprzebieglejszego z europej-skich monarchów.Czując dreszcz przebiegający po krzyżu, odwróciła się ku biskupowi, któryrecytował właśnie słowa przysięgi, i powtórzyła swoją partię bez zmrużenia po-wieki, nie dopuszczając do siebie myśli o poprzednim razie, kiedy miała okazjęwymawiać te same zdania, niespełna półtora roku wcześniej, tak samo chłodnądłonią trzymając rękę najprzystojniejszego młodego księcia, jakiego kiedykol-wiek widziała, rzucającego jej ukradkowe, zawstydzone spojrzenia, podczas gdyona przyglądała mu się przez koronkę mantylki, mając świadomość tysięcy paroczu wpatrzonych w księcia Walii i jego narzeczoną.Młodziutki książę Yorku, który wówczas był oczarowany olśniewającą urodąoblubienicy, teraz stał u jej boku jako narzeczony.Przepełniała go niespożyta ra-RLTdość, jaką może czuć tylko mały chłopiec w towarzystwie starszej od niego i nie-zwykle uroczej niewiasty, która poświęca mu całą swoją uwagę.Catalina byławtedy jego bratową, panną młodą, którą prowadził do ołtarza.Zadzierając głowę,miał śmiałość poprosić ją o prezent urodzinowy, o konika berberyj-skiego, o ja-kim od dawna marzył.Podczas uczty weselnej spoglądał ku niej, by potem nocąmodlić się, aby i jemu było dane poślubić hiszpańską narzeczoną.Nie przestał o niej marzyć, nawet gdy razem z Arturem opuściła dwór, byudać się do Marchii Walijskiej.Pisywał wiersze i układał miłosne pieśni, dedy-kując je w głębi duszy właśnie jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]