[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z całym spokojem, na jaki mnie stać, wyjaśniam im, że cesarz raczejnie rozpęta wojny za poduszczeniem mego brata księcia i że przede wszystkim ja nie mam z tym nic wspólnego, gdyż wcalenie oczekuję zbrojnego występowania w mojej obronie. Wszelako uprzedzam jego królewską mość dodaję, mówiącwolno i wyraznie i zwracając się prosto do księcia Norfolk że Wilhelm postąpi wedle własnego uznania.Nigdy nie słuchałmoich rad.Kiedy Tomasz Howard wydaje się nieprzekonany, odwracam się doRyszarda Bearda i mówię doń po niemiecku: Spróbuj wytłumaczyć jego książęcej mości, że gdybym miałajakikolwiek wpływ na swojego brata, byłabym się postarała, abydostarczył dokument zaświadczający o zerwaniu zaręczyn z Fran-ciszkiem Lotaryńskim.Ryszard Beard przekłada moje słowa na angielski, co powoduje, żeciemne oczy księcia Norfolk ciemnieją jeszcze bardziej, a ja uprzy-tamniam sobie swój błąd. Tylko że one nie zostały zerwane.Kiwam głową. Faktycznie, zapomniałam o tym.Howard obdarza mnie chłodnymuśmiechem. Wiem, że nie masz władzy nad swoim bratem przyznajełaskawie.Ponownie kieruję swoje słowa do Ryszarda Bearda. Spróbuj jeszcze zwrócić uwagę jego książęcej mości na to, iż tenżelist od mego brata w istocie zaświadcza o mojej niewinności icałkowitej uległości względem woli najjaśniejszego pana, jasnopokazując, że Wilhelm nie wiąże ze mną żadnych nadziei, a wręczgrozi mi wykluczeniem z familii. Ryszard Beard tłumaczy to, copowiedziałam, i chłodny uśmiech księcia Norfolk poszerza się nie-znacznie.Konkluduję zatem: Cokolwiek myśli i robi mój brat,czymkolwiek mi grozi i jakkolwiek się burzy, wszystko to nie ma zemną nic wspólnego.Bogu niech będą dzięki, że choć należą do rady królewskiej, niepodzielają paranoi najjaśniejszego pana i nie dopatrują się spiskówtam, gdzie ich nie ma chyba że akurat im to odpowiada.Wyłączniegdy odpowiada im pozbyć się przeciwnika takiego jak TomaszCromwell albo rywala takiego jak nieszczęsny lord Lisie, wyolbrzy-miają strachy króla i utwierdzają go w przekonaniu, że zagrożenie jestrzeczywiste.Henryk bowiem żyje w ciągłej obawie przed tymczy innym wrogiem, a jego rada zręcznie pogrywa na jegowewnętrznym niepokoju, tak jak muzyk uderzający we właściwąstrunę kiedy trzeba.Jeśli tylko nie uznają, że stanowię zagrożenie dlanich, nie rozbudzą królewskich obaw co do mojej osoby.Tylko dlategokruchy rozejm pomiędzy miłościwym panem a mną nie zostajezerwany za sprawą niewyparzonego języka mego brata księcia.Zastanawia mnie, czy Wilhelm choćby przez chwilę pomyślał, że jegolist może mnie wystawić na niebezpieczeństwo.Albo co gorsza: czyzdawał sobie z tego sprawę i wybrał takie, a nie inne słowa zpremedytacją, świadom konsekwencji, jakie mogą na mnie spaść. Czy twoim zdaniem Wilhelm przyczyni nam kłopotów? pytamnie prosto z mostu Tomasz Howard.Odpowiadam mu po niemiecku, chcąc wyrazić się precyzyjnie. Jeśli nawet, nie zrobi tego dla mnie, wasza książęca mość.Nigdynie robi niczego dla mnie.Nie wyświadczył mi ani jednej przysługipoza tą, że mnie od siebie uwolnił.Być może wykorzysta mnie jakopretekst, lecz na pewno nie będzie walczył o mnie.Poza tym szczerzewątpię, żeby cesarz zechciał się udać na wojnę z królem Anglii wobronie jego czwartej żony, skoro najjaśniejszy pan już sobieprzygruchał piątą.Richard Beard sumiennie przekłada moją odpowiedz na angielski iwidzę, że obaj z Norfolkiem ledwie hamują śmiech. Zatem mam twoje słowo, milady? upewnia się książę.Potakujęskinieniem. Masz je, milordzie.Co istotne, ja nigdy nie lamię danego słowa.Nie zamierzam przyczynić najjaśniejszemu panu żadnych kłopotów.Chcę po prostu żyć tutaj w samotności i w spokoju.Książę rozgląda się okiem konesera pięknych budowli.Wybudowałdla siebie wspaniałą siedzibę, hojnie posiłkując się elementami zrozgrabionych klasztorów. Jesteś tu szczęśliwa? Jestem poświadczam i uświadamiam sobie, że to szczeraprawda. Jestem tu bardzo szczęśliwa.JANEHampton Court,pazdziernik 1540 rokuPowinnam była przestrzec lady Małgorzatę Douglas, żeby się niewdawała w konszachty z mężczyzną, który może ją wpakować wkłopoty, lecz tak mnie zaabsorbowało trzymanie w ryzach Katarzyny wpierwszym okresie jej małżeństwa, że nie pilnowałam dam dworu jaktrzeba.Poza tym lady Małgorzata to siostrzenica króla, córka jegostarszej siostry.Kto mógł przypuszczać, że najjaśniejszy pan będzie zanią wodził podejrzliwym okiem w początkach nowego małżeństwa?Kiedy jak mówi nam wszystkim, po raz pierwszy w życiu znalazłprawdziwe szczęście? Jak mogłam się spodziewać, że w trakciesłodkich miesięcy poślubnych będzie planował pojmanie własnejsiostrzenicy?Oto bowiem cały Henryk.Przebywam na jego dworze wystarczającodługo, by wiedzieć, iż sprawy, które mogą mu umykać, gdy się uganiaza wybranką serca, pojawiają się w polu jego zainteresowania z chwilą,gdy już ją dopadnie.Nic bowiem nie jest w stanie odciągnąć uwagikróla na dłużej.Nic nie jest w stanie ukoić jego obaw co do urojonychbądz rzeczywistych spisków.Jak tylko gorączka zelżała i podniósł się złoża boleści, natychmiast zaczął się rozglądać po dworze, bystwierdzić, kto zle się prowadził pod jego nieobecność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Z całym spokojem, na jaki mnie stać, wyjaśniam im, że cesarz raczejnie rozpęta wojny za poduszczeniem mego brata księcia i że przede wszystkim ja nie mam z tym nic wspólnego, gdyż wcalenie oczekuję zbrojnego występowania w mojej obronie. Wszelako uprzedzam jego królewską mość dodaję, mówiącwolno i wyraznie i zwracając się prosto do księcia Norfolk że Wilhelm postąpi wedle własnego uznania.Nigdy nie słuchałmoich rad.Kiedy Tomasz Howard wydaje się nieprzekonany, odwracam się doRyszarda Bearda i mówię doń po niemiecku: Spróbuj wytłumaczyć jego książęcej mości, że gdybym miałajakikolwiek wpływ na swojego brata, byłabym się postarała, abydostarczył dokument zaświadczający o zerwaniu zaręczyn z Fran-ciszkiem Lotaryńskim.Ryszard Beard przekłada moje słowa na angielski, co powoduje, żeciemne oczy księcia Norfolk ciemnieją jeszcze bardziej, a ja uprzy-tamniam sobie swój błąd. Tylko że one nie zostały zerwane.Kiwam głową. Faktycznie, zapomniałam o tym.Howard obdarza mnie chłodnymuśmiechem. Wiem, że nie masz władzy nad swoim bratem przyznajełaskawie.Ponownie kieruję swoje słowa do Ryszarda Bearda. Spróbuj jeszcze zwrócić uwagę jego książęcej mości na to, iż tenżelist od mego brata w istocie zaświadcza o mojej niewinności icałkowitej uległości względem woli najjaśniejszego pana, jasnopokazując, że Wilhelm nie wiąże ze mną żadnych nadziei, a wręczgrozi mi wykluczeniem z familii. Ryszard Beard tłumaczy to, copowiedziałam, i chłodny uśmiech księcia Norfolk poszerza się nie-znacznie.Konkluduję zatem: Cokolwiek myśli i robi mój brat,czymkolwiek mi grozi i jakkolwiek się burzy, wszystko to nie ma zemną nic wspólnego.Bogu niech będą dzięki, że choć należą do rady królewskiej, niepodzielają paranoi najjaśniejszego pana i nie dopatrują się spiskówtam, gdzie ich nie ma chyba że akurat im to odpowiada.Wyłączniegdy odpowiada im pozbyć się przeciwnika takiego jak TomaszCromwell albo rywala takiego jak nieszczęsny lord Lisie, wyolbrzy-miają strachy króla i utwierdzają go w przekonaniu, że zagrożenie jestrzeczywiste.Henryk bowiem żyje w ciągłej obawie przed tymczy innym wrogiem, a jego rada zręcznie pogrywa na jegowewnętrznym niepokoju, tak jak muzyk uderzający we właściwąstrunę kiedy trzeba.Jeśli tylko nie uznają, że stanowię zagrożenie dlanich, nie rozbudzą królewskich obaw co do mojej osoby.Tylko dlategokruchy rozejm pomiędzy miłościwym panem a mną nie zostajezerwany za sprawą niewyparzonego języka mego brata księcia.Zastanawia mnie, czy Wilhelm choćby przez chwilę pomyślał, że jegolist może mnie wystawić na niebezpieczeństwo.Albo co gorsza: czyzdawał sobie z tego sprawę i wybrał takie, a nie inne słowa zpremedytacją, świadom konsekwencji, jakie mogą na mnie spaść. Czy twoim zdaniem Wilhelm przyczyni nam kłopotów? pytamnie prosto z mostu Tomasz Howard.Odpowiadam mu po niemiecku, chcąc wyrazić się precyzyjnie. Jeśli nawet, nie zrobi tego dla mnie, wasza książęca mość.Nigdynie robi niczego dla mnie.Nie wyświadczył mi ani jednej przysługipoza tą, że mnie od siebie uwolnił.Być może wykorzysta mnie jakopretekst, lecz na pewno nie będzie walczył o mnie.Poza tym szczerzewątpię, żeby cesarz zechciał się udać na wojnę z królem Anglii wobronie jego czwartej żony, skoro najjaśniejszy pan już sobieprzygruchał piątą.Richard Beard sumiennie przekłada moją odpowiedz na angielski iwidzę, że obaj z Norfolkiem ledwie hamują śmiech. Zatem mam twoje słowo, milady? upewnia się książę.Potakujęskinieniem. Masz je, milordzie.Co istotne, ja nigdy nie lamię danego słowa.Nie zamierzam przyczynić najjaśniejszemu panu żadnych kłopotów.Chcę po prostu żyć tutaj w samotności i w spokoju.Książę rozgląda się okiem konesera pięknych budowli.Wybudowałdla siebie wspaniałą siedzibę, hojnie posiłkując się elementami zrozgrabionych klasztorów. Jesteś tu szczęśliwa? Jestem poświadczam i uświadamiam sobie, że to szczeraprawda. Jestem tu bardzo szczęśliwa.JANEHampton Court,pazdziernik 1540 rokuPowinnam była przestrzec lady Małgorzatę Douglas, żeby się niewdawała w konszachty z mężczyzną, który może ją wpakować wkłopoty, lecz tak mnie zaabsorbowało trzymanie w ryzach Katarzyny wpierwszym okresie jej małżeństwa, że nie pilnowałam dam dworu jaktrzeba.Poza tym lady Małgorzata to siostrzenica króla, córka jegostarszej siostry.Kto mógł przypuszczać, że najjaśniejszy pan będzie zanią wodził podejrzliwym okiem w początkach nowego małżeństwa?Kiedy jak mówi nam wszystkim, po raz pierwszy w życiu znalazłprawdziwe szczęście? Jak mogłam się spodziewać, że w trakciesłodkich miesięcy poślubnych będzie planował pojmanie własnejsiostrzenicy?Oto bowiem cały Henryk.Przebywam na jego dworze wystarczającodługo, by wiedzieć, iż sprawy, które mogą mu umykać, gdy się uganiaza wybranką serca, pojawiają się w polu jego zainteresowania z chwilą,gdy już ją dopadnie.Nic bowiem nie jest w stanie odciągnąć uwagikróla na dłużej.Nic nie jest w stanie ukoić jego obaw co do urojonychbądz rzeczywistych spisków.Jak tylko gorączka zelżała i podniósł się złoża boleści, natychmiast zaczął się rozglądać po dworze, bystwierdzić, kto zle się prowadził pod jego nieobecność [ Pobierz całość w formacie PDF ]