[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Włączył je, a następnie zaciągnął poszarpanezasłony.Patrząc na nie Nick zrozumiał, dlaczego nawet wandale pozostawili je w spokoju.- O, proszę - odezwał się wreszcie mę\czyzna.- Zeszłej nocy przywiozłem ci kilkapudełek.Są tam - wskazał ciemne miejsce w głębi pokoju, gdzie stało kilkanaście ustawionychw niestabilną piramidę kartonowych pudeł.- Twoi przyjaciele powinni wkrótce się pojawić.Wiem, \e to miejsce wygląda nieciekawie, ale nie przejmuj się.Jest bezpieczne.Nie wejdzie tunikt niepo\ądany.Skierował się ku drzwiom.- Dokąd pan idzie? - zawołał za nim Nick, ale ten zignorował pytanie.Prawdopodobnieto wszystko niewiele go obchodziło.Minęły trzy godziny.Cisza, spokój.Nick zajął się czytaniem grubych stosówwydruków, które ze sobą przywiózł.Wspomnienia natychmiast powróciły.Oczami wyobrazni zobaczył rozkładfabrycznych budynków i granice strefy ska\onej.Pamiętał to wszystko tak dokładnie, jakbyminęło nie kilkanaście lat, ale dni.Przygotowanie do oczyszczania Newark było pierwsząoperacją, w której pełnił funkcję inspektora bezpieczeństwa pracy, i za wszelką cenę nie chciałtego zawalić.Dobrze wypełnione zadanie wiązało się ze sporym sukcesem zawodowym.Kilka miesięcy przed pojawieniem się ekipy wejściowej - kowbojów w srebrnychkombinezonach - przybył tutaj wraz ze swoimi ludzmi, aby pobrać próbki z gleby, powietrza iwody.Nale\ało zlokalizować ewentualne wycieki, które mogły wystąpić w ciągu lat,zagra\ając rybom i wiewiórkom.Paskudna, brudna robota - przemoczone nogi, \ałoba zapaznokciami.W rezultacie powstał niemały stosik raportów, map i diagramów, któreempirycznie pokazywały, jak niewiele ktokolwiek wiedział na temat piwnicy Wuja Sama wArkansas.Czasami brak informacji mówił równie du\o, co mnóstwo danych w komputerze.Przeglądając w zatęchłym pokoju motelowym te stare mapy i wykresy, Nick przypomniał sobiebezsenne noce, kiedy powstawały te dokumenty.On był odpowiedzialny za dobór sprzętu,jakiego mieli u\yć Silverados podczas pierwszego wejścia, więc ewentualne kary w postaciniebotycznych sum pienię\nych, gdyby błędnie obliczył ryzyko, spędzały mu sen z powiek.W końcu, oczywiście, realia okazały się o wiele bardziej przera\ające ni\ najgorszy zkoszmarów.Po prostu nie przewidział mo\liwości ataku.Czy Silverados zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa? Słyszeli jedynie eksplozje,je\eli w ogóle zdą\yli je usłyszeć.W czasie najgłębszej depresji Nick zastanawiał się, iluspośród nie\yjących kolegów przeklinało go w ostatnich chwilach za to, \e spieprzył tę jedynąpracę, jaką miał do wykonania.Prawie nie było do tej pory dnia - nawet przed ponownym pojawieniem się wwiadomościach Jake'a i Carolyn - w którym nie przypominałyby mu się te ciała, le\ące nadrodze prowadzącej do magazynu B-2740.Ludzie z grupy dekontaminacyjnej i z administracjiugotowali się \ywcem, zanim ktokolwiek spróbował do nich dotrzeć.Ci, którzy znajdowali sięnajbli\ej otwartych drzwi wylotowych, wtopili się w księ\ycowe kombinezony.Taka widaćbyła ostatnia wola wściekłego ognia, któremu po prostu pozwolono płonąć.Ludzie zmienili sięw kawałki mięsa porozrywane wewnątrz ochronnych strojów; krew wyparowała z nich tak,jakby jej nigdy nie było.Nick odtwarzał w pamięci akcję ratowniczą, podczas której ska\one zwłokiumieszczano w ogromnych gumowym workach, specjalnie zaprojektowanych bardziej nawypadek napromieniowania, ni\ ska\enia substancjami chemicznymi.Ciała odsyłano do bazywojskowej w celu dekontaminacji i dokonania sekcji zwłok.Inaczej postępowano z ekipami wejściowymi.Te ciała zostały ska\one w zbyt du\ymstopniu.W przeciwieństwie do odczynników biologicznych, które ginęły w bardzo wysokichtemperaturach, odczynniki chemiczne z magazynu B-2740 jedynie zmieniały postać, łącząc sięponownie z produktami spalania i tworząc w ten sposób nowe, potencjalnie jeszcze bardziejniebezpieczne związki.Produkty takich reakcji są stosunkowo łatwe do przewidzenia napoczątku, kiedy w procesie uczestniczą znane substancje, ale w miarę jak dołącza ich corazwięcej, lista potencjalnych kombinacji wzrasta geometrycznie, szybko osiągając punkt, wktórym znaczące przewidywania stają się niemo\liwe.W przypadku katastrofy w Newark,gdzie nikt nie znał nawet wyjściowych związków chemicznych, istniało nieskończenie wielemo\liwości.Podczas po\aru magazyn zamienił się we wrzący kocioł ognia i dymu.Płonące paliworakietowe i środki wybuchowe zapalały chemiczne głowice bojowe, podnosząc temperaturę wewnętrzu budynku do pięciuset stopni Celsjusza.Zgodnie z raportem, piekło rozpętało wichurę,wsysając ogromne ilości powietrza przez otwarte drzwi, te same, przez które ognista kulapróbowała się ulotnić, co powodowało ciągłą recyrkulację trującej atmosfery.Wobec tak wielu niewiadomych, zawodowi malkontenci i dranie od kamer z AgencjiOchrony Zrodowiska zrobili, co umieli: załatwili sprawę w bezpieczny dla siebie sposób,oświadczając, \e próg magazynu jest ostateczną granicą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Włączył je, a następnie zaciągnął poszarpanezasłony.Patrząc na nie Nick zrozumiał, dlaczego nawet wandale pozostawili je w spokoju.- O, proszę - odezwał się wreszcie mę\czyzna.- Zeszłej nocy przywiozłem ci kilkapudełek.Są tam - wskazał ciemne miejsce w głębi pokoju, gdzie stało kilkanaście ustawionychw niestabilną piramidę kartonowych pudeł.- Twoi przyjaciele powinni wkrótce się pojawić.Wiem, \e to miejsce wygląda nieciekawie, ale nie przejmuj się.Jest bezpieczne.Nie wejdzie tunikt niepo\ądany.Skierował się ku drzwiom.- Dokąd pan idzie? - zawołał za nim Nick, ale ten zignorował pytanie.Prawdopodobnieto wszystko niewiele go obchodziło.Minęły trzy godziny.Cisza, spokój.Nick zajął się czytaniem grubych stosówwydruków, które ze sobą przywiózł.Wspomnienia natychmiast powróciły.Oczami wyobrazni zobaczył rozkładfabrycznych budynków i granice strefy ska\onej.Pamiętał to wszystko tak dokładnie, jakbyminęło nie kilkanaście lat, ale dni.Przygotowanie do oczyszczania Newark było pierwsząoperacją, w której pełnił funkcję inspektora bezpieczeństwa pracy, i za wszelką cenę nie chciałtego zawalić.Dobrze wypełnione zadanie wiązało się ze sporym sukcesem zawodowym.Kilka miesięcy przed pojawieniem się ekipy wejściowej - kowbojów w srebrnychkombinezonach - przybył tutaj wraz ze swoimi ludzmi, aby pobrać próbki z gleby, powietrza iwody.Nale\ało zlokalizować ewentualne wycieki, które mogły wystąpić w ciągu lat,zagra\ając rybom i wiewiórkom.Paskudna, brudna robota - przemoczone nogi, \ałoba zapaznokciami.W rezultacie powstał niemały stosik raportów, map i diagramów, któreempirycznie pokazywały, jak niewiele ktokolwiek wiedział na temat piwnicy Wuja Sama wArkansas.Czasami brak informacji mówił równie du\o, co mnóstwo danych w komputerze.Przeglądając w zatęchłym pokoju motelowym te stare mapy i wykresy, Nick przypomniał sobiebezsenne noce, kiedy powstawały te dokumenty.On był odpowiedzialny za dobór sprzętu,jakiego mieli u\yć Silverados podczas pierwszego wejścia, więc ewentualne kary w postaciniebotycznych sum pienię\nych, gdyby błędnie obliczył ryzyko, spędzały mu sen z powiek.W końcu, oczywiście, realia okazały się o wiele bardziej przera\ające ni\ najgorszy zkoszmarów.Po prostu nie przewidział mo\liwości ataku.Czy Silverados zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa? Słyszeli jedynie eksplozje,je\eli w ogóle zdą\yli je usłyszeć.W czasie najgłębszej depresji Nick zastanawiał się, iluspośród nie\yjących kolegów przeklinało go w ostatnich chwilach za to, \e spieprzył tę jedynąpracę, jaką miał do wykonania.Prawie nie było do tej pory dnia - nawet przed ponownym pojawieniem się wwiadomościach Jake'a i Carolyn - w którym nie przypominałyby mu się te ciała, le\ące nadrodze prowadzącej do magazynu B-2740.Ludzie z grupy dekontaminacyjnej i z administracjiugotowali się \ywcem, zanim ktokolwiek spróbował do nich dotrzeć.Ci, którzy znajdowali sięnajbli\ej otwartych drzwi wylotowych, wtopili się w księ\ycowe kombinezony.Taka widaćbyła ostatnia wola wściekłego ognia, któremu po prostu pozwolono płonąć.Ludzie zmienili sięw kawałki mięsa porozrywane wewnątrz ochronnych strojów; krew wyparowała z nich tak,jakby jej nigdy nie było.Nick odtwarzał w pamięci akcję ratowniczą, podczas której ska\one zwłokiumieszczano w ogromnych gumowym workach, specjalnie zaprojektowanych bardziej nawypadek napromieniowania, ni\ ska\enia substancjami chemicznymi.Ciała odsyłano do bazywojskowej w celu dekontaminacji i dokonania sekcji zwłok.Inaczej postępowano z ekipami wejściowymi.Te ciała zostały ska\one w zbyt du\ymstopniu.W przeciwieństwie do odczynników biologicznych, które ginęły w bardzo wysokichtemperaturach, odczynniki chemiczne z magazynu B-2740 jedynie zmieniały postać, łącząc sięponownie z produktami spalania i tworząc w ten sposób nowe, potencjalnie jeszcze bardziejniebezpieczne związki.Produkty takich reakcji są stosunkowo łatwe do przewidzenia napoczątku, kiedy w procesie uczestniczą znane substancje, ale w miarę jak dołącza ich corazwięcej, lista potencjalnych kombinacji wzrasta geometrycznie, szybko osiągając punkt, wktórym znaczące przewidywania stają się niemo\liwe.W przypadku katastrofy w Newark,gdzie nikt nie znał nawet wyjściowych związków chemicznych, istniało nieskończenie wielemo\liwości.Podczas po\aru magazyn zamienił się we wrzący kocioł ognia i dymu.Płonące paliworakietowe i środki wybuchowe zapalały chemiczne głowice bojowe, podnosząc temperaturę wewnętrzu budynku do pięciuset stopni Celsjusza.Zgodnie z raportem, piekło rozpętało wichurę,wsysając ogromne ilości powietrza przez otwarte drzwi, te same, przez które ognista kulapróbowała się ulotnić, co powodowało ciągłą recyrkulację trującej atmosfery.Wobec tak wielu niewiadomych, zawodowi malkontenci i dranie od kamer z AgencjiOchrony Zrodowiska zrobili, co umieli: załatwili sprawę w bezpieczny dla siebie sposób,oświadczając, \e próg magazynu jest ostateczną granicą [ Pobierz całość w formacie PDF ]