[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak, proszę pana, to sprawka tego samego Klanu.Noose zdjął okulary.- Czy może pan to udowodnić?- Pyta pan, czy mam pisemne oświadczenia członków Klanu,poświadczone notarialnie? Nie, proszę pana.Okazali się ludzminiezbyt skłonnymi do współpracy.- Jeśli nie potrafi pan tego udowodnić, panie Brigance, toproszę o tym nie wspominać.- Tak jest, panie sędzio.Jake wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.Kilka sekundpózniej pan Pate poprosił, by wszyscy obecni na sali rozprawuciszyli się i powstali z miejsc.Noose powitał ławę przysięgłych iobiecał, że ich obowiązki wkrótce się skończą.Nikt się do niego nieuśmiechnął.Ten weekend w  Tempie Inn był okropny.- Czy oskarżenie ma jeszcze jakichś świadków? - spytał sędziaBuckleya.- Tylko jednego, Wysoki Sądzie.Z poczekalni dla świadków przyprowadzono doktoraRodeheavera.Usadowił się wygodnie w fotelu dla świadków iuprzejmie skinął ławie przysięgłych.Wyglądał na prawdziwegopsychiatrę.Miał ciemny garnitur i żadnych kowbojskich butów.Buckley wszedł na podwyższenie i uśmiechnął się do sędziówprzysięgłych. - Czy doktor Wilbert Rodeheaver? - zagrzmiał, patrząc na ławęprzysięgłych tak, jakby chciał powiedzieć:  Teraz zobaczycieprawdziwego psychiatrę.- Tak, proszę pana.Buckley zaczął zadawać mu pytania, miliony pytań, na tematjego wykształcenia i pracy zawodowej.Rodeheaver był pewnysiebie, odprężony, dobrze przygotowany, a przede wszystkim -przyzwyczajony do występowania jako świadek.Szczegółowoopisał swoje wszechstronne wykształcenie zawodowe, bogatedoświadczenie zdobyte podczas praktyki oraz wysoką pozycję wśrodowisku lekarskim, wynikającą z faktu piastowania stanowiskalekarza naczelnego w stanowym szpitalu psychiatrycznym.Buckley spytał go, czy jest autorem jakichś artykułów ze swojejdziedziny.Powiedział, że owszem.Następne trzydzieści minutpoświęcone zostało na omawianie publikacji tego niezwyklemądrego człowieka.Otrzymywał dotacje na prace badawcze odrządu federalnego i od władz kilku stanów.Był członkiemwszystkich organizacji, do których należał Bass, i jeszcze paruinnych.Posiadał dyplomy wszystkich stowarzyszeń, które wjakikolwiek sposób zajmowały się zagadnieniami funkcjonowanialudzkiego mózgu.Robił wrażenie człowieka kulturalnego, a conajważniejsze - był trzezwy.Buckley wystąpił o uznanie świadka za eksperta, a Jake niewniósł żadnych zastrzeżeń.Buckley kontynuował przesłuchanie.- Doktorze Rodeheaver, kiedy po raz pierwszy badał pan CarlaLee Haileya?Ekspert zajrzał do swoich notatek.- 19 czerwca.- Gdzie odbyło się badanie?- W moim gabinecie w Whitfield. - Jak długo trwało?- Kilka godzin.- Jaki był cel tego badania?- Ustalenie obecnego stanu umysłowego oskarżonego orazpróba jego określenia w chwili, gdy strzelał on do pana Cobba iWillarda.- Czy przeprowadził pan wywiad lekarski?- Większość informacji zebrał mój asystent.Omówiłem je zpanem Haileyem.- I czego się pan o nim dowiedział?- Niczego szczególnego.Dużo mówił o Wietnamie, ale nie byłoto nic godnego specjalnej uwagi.- Czy chętnie mówił o Wietnamie?- O, tak.Wyraznie chciał sięgać do tych wspomnień.Zupełnie,jakby mu powiedziano, by jak najwięcej o tym mówił.- Jakie jeszcze tematy poruszali panowie podczas pierwszegobadania?- Bardzo różne.Dotyczące dzieciństwa, rodziny,wykształcenia, pracy zawodowej, niemal wszystkiego.- Czy omawiali panowie kwestię gwałtu, dokonanego na córceHaileya?- Tak, bardzo szczegółowo.Rozmowa ta była dla niegobolesna, podobnie jak byłaby dla mnie, gdyby chodziło o mojącórkę.- Czy napomknął panu, co skłoniło go do zamordowaniaCobba i Willarda?- Tak, rozmawialiśmy również o tym.Próbowałem określić, dojakiego stopnia rozumiał znaczenie swego czynu.- I czego się pan dowiedział od oskarżonego?- Początkowo niewiele.Ale z czasem Hailey otworzył się iopisał, jak trzy dni przed zabójstwem dokładnie zapoznał się z rozkładem pomieszczeń w budynku sądu i wybrał sobie dogodnemiejsce, z którego mógłby zastrzelić gwałcicieli swej córki.- A co oskarżony mówił o samej strzelaninie?- Nic.Oświadczył, że niewiele pamięta, ale podejrzewam, żekłamie.Jake zerwał się na nogi.- Sprzeciw! Zwiadek może mówić tylko to, co wie.Nie wolnomu snuć żadnych przypuszczeń.- Uwzględniam sprzeciw.Panie Buckley, proszę kontynuowaćprzesłuchanie świadka.- Co jeszcze uderzyło pana w jego zachowaniu, postawie isposobie mówienia?Rodeheaver skrzyżował nogi i zaczął się lekko bujać.Zciągnąłbrwi, jakby się głęboko zamyślił.- Początkowo był nieufny i unikał mojego wzroku.Udzielałkrótkich odpowiedzi.Był urażony faktem, że jest na terenienaszego ośrodka pilnowany, a czasem nawet skuty kajdankami.Dopytywał się, dlaczego ściany jego pokoju są wyłożonemateracami.Ale po jakimś czasie rozluznił się i swobodnierozmawiał na niemal wszystkie tematy.Kategorycznie odmówiłodpowiedzi na kilka pytań, ale poza tym można stwierdzić, że byłdość chętny do współpracy.- Gdzie i kiedy zbadał go pan ponownie?- Następnego dnia, w moim gabinecie.- W jakim był nastroju i jaką przyjął postawę?- Zachowywał się mniej więcej tak samo jak poprzedniegodnia.Z początku powściągliwie, ale pózniej się rozkręcił.Rozmawialiśmy w zasadzie o tym samym co poprzednio.- Jak długo trwało to badanie?- Około czterech godzin.Buckley zerknął do swojego notatnika, a potem szepnął coś do Musgrove a.- Doktorze Rodeheaver, czy bazując na wynikach badań panaHaileya, przeprowadzonych 19 i 20 czerwca, jest pan w staniepostawić diagnozę, dotyczącą obecnego stanu psychicznegooskarżonego?- Tak, proszę pana.- Jak ona brzmi?- 19 i 20 czerwca pan Hailey sprawiał wrażenie człowiekabędącego przy zdrowych zmysłach.Mogę powiedzieć, że nic munie dolegało.- Dziękuję.Czy na podstawie wyników swoich badań możepan postawić diagnozę o stanie umysłowym pana Haileya w dniu,kiedy zastrzelił Billy ego Raya Cobba i Pete a Willarda?- Tak.- Jak brzmi ta diagnoza?- W tym czasie jego stan umysłowy był bez zastrzeżeń, niemożna się dopatrzyć ograniczeń jakiejkolwiek natury.- Na jakich przesłankach się pan opiera?Rodeheaver zwrócił się w stronę ławy przysięgłych i rozpocząłwykład.- Trzeba wziąć pod uwagę stopień premedytacji, z jakimpopełniono tę zbrodnię.Motyw jest jednym z elementówpremedytacji.Pan Hailey niewątpliwie miał motyw, by zrobić to,co zrobił, a jego stan umysłowy w tym czasie nie uniemożliwiałmu oceny swego czynu.Mówiąc konkretnie, pan Haileyszczegółowo sobie wszystko zaplanował.- Panie doktorze, znane są panu zasady M Naghtena,stosowane przy określaniu odpowiedzialności karnej?- Oczywiście.- I zdaje sobie pan sprawę z tego, że inny psychiatra, niejakidoktor W.T.Bass, oświadczył ławie przysięgłych, że pan Hailey nie był w stanie odróżnić dobra od zła oraz że nie potrafiłzrozumieć i ocenić ani natury, ani znaczenia swego czynu?- Tak, wiem o tym.- Czy zgadza się pan z taką opinią?- Nie.Uważam ją za absurdalną i czuję się nią osobiściedotknięty.Pan Hailey potwierdził, że planował te zabójstwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl