[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie się nie poruszał, a jeżeli, to tylko po to, by zapisać słowa, które nie oddawały wszakżedoznanego objawienia.Zgrzyt unoszonej kraty nie mógł zakłócić tego nowego poczucia spokoju.Usłyszał nadgłową głos strażnika:- Jak głęboki jest jego loch?- Około dziesięciu metrów - odrzekł.Setki razy zmierzył wysokość poszczególnychkamieni, rozkładając palce, a następnie przeliczając liczbę warstw od posadzki do szczytuceli.Pogrążony w euforii już miał zakrzyknąć, że niebiosa, a nawet ziemski raj sąnieograniczone, gdy na tle bezchmurnego nieba ujrzał kontury dwóch głów cherubinów.- Braciszku Angelo, masz gościa! - zawołał mnich.- Stań w świetle, Angelo, abym mógł cię zobaczyć.Nic nie widzę.Brat spełnił życzenie.Głos gościa wydał mu się znajomy, lecz jego barwa była głębszaod tej, którą zapamiętał.Spojrzał w górę, zmrużył oczy i się uśmiechnął.- Pokój z tobą, Silvestre! Tęskniłem za tobą, bracie.***Wielokrotnie przemierzając wzdłuż i wszerz znajomą okolicę, Angelo odtworzył wkońcu swoje dzieje, wydobywając je z najgłębszych pokładów pamięci.Podobnie jakwiosenne słońce, zaczął oświetlać, a pózniej przenikać uporczywą zimową mgłę, którazaciemniała jego umysł.Zaryzykował nawet powrót do Todi i zapukał do drzwi swojegodawnego domu, aby zyskać potwierdzenie.Ze zdumieniem stwierdził, że nie ma w nimchłopca i służącej, jak tego oczekiwał, lecz znajduje się tam inny znajomy człowiek.KiedyEnzo go rozpoznał, gdy otrząsnął się z szoku, okazał tyle szczęścia i radości, ile możnaoczekiwać od człowieka, który przez ostatnie lata uczył się noszenia na twarzy maskigodności i dostojeństwa na użytek swego publicznego wizerunku.Pokazał Angelowi list z Wieży, w którym Silvestre lamentował, że ich brat rozpłynąłsię w powietrzu.Nikt nie wiedział, gdzie przebywa.Chociaż w ciągu zaledwie kilku godzinprzybył, aby odnalezć Angela w lesie nieopodal zamku, brat zniknął.Do tej pory, dodał,wiadomo było tylko tyle, że ponownie odzyskał ludzką postać.Angelo szybko podsumował dziewięć ostatnich lat; siedmiu z nich zupełnie niepamiętał.Enzo opisał mu swoje życie notariusza, opowiedział, jak przejął klientów Maccabeai Jacopa.Przypomniał też, że jedynie opiekuje się domem i że Angelo w każdej chwili możedo niego wrócić.- Zatrzymaj dom - rzekł włóczęga.Odmówił też przyjęcia nowej tuniki, aby zastąpić tęzużytą.- Ta, którą mam, wystarczająco dobrze okrywa moją nagość.Niepotrzebna mi nowa.Enzo gościł go przez kilka dni, dopóki Angelo nie uznał, że musi ruszyć w dalszą drogę.Opuścił dom, nie oglądając się za siebie, i przez nikogo nierozpoznany przeszedł ulicamimiasta.Wstąpił do San Fortunato, aby obejrzeć wizerunek Dziewicy, przed którym modliłysię jego matka i Leta.Umieszczając kolana w widocznych wgłębieniach, pozwolił, abyogarnęły go wspomnienia tamtych mrocznych lat.Pomyślał, że byłoby dobrze, gdybydokonał żywota w miejscu uświęconym przez Maryję i modlitwy kobiet.Jednak kiedyotworzył oczy, nadal klęczał przez freskiem, a Dziewica uśmiechała się do niego łagodnie.Usiadł na jednym ze stopni kościelnych schodów, aby chwilę odpocząć.Ogrzanypromieniami słońca poczuł spokój niczym medytująca jaszczurka, wygrzewająca się namarmurowej głowie posągu któregoś ze świętych.Usłyszał tupot koni w uliczce wiodącej dopiazza i obojętnie spojrzał na pozłacaną karocę,Z otwartego okna poleciało w jego stronę kilka monet, a chwilę pózniej karocazniknęła, dudnienie kół zaś ucichło jak odgłos oddalającego się grzmotu.W jasnym świetlednia rozpoznał pasażerów - Benedetta i Roffreda Gaetanich.Wstał i zebrał pieniądze, a następnie wrócił po schodach do San Fortunato, aby wrzucićgarść denarów do skrzynki z datkami dla biednych.Wolałby raczej głodować przez tydzieńniż przyjąć jałmużnę od ludzi, którzy wygnali go z miasta.i pewnie by go zabili, gdybymieli taką sposobność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Prawie się nie poruszał, a jeżeli, to tylko po to, by zapisać słowa, które nie oddawały wszakżedoznanego objawienia.Zgrzyt unoszonej kraty nie mógł zakłócić tego nowego poczucia spokoju.Usłyszał nadgłową głos strażnika:- Jak głęboki jest jego loch?- Około dziesięciu metrów - odrzekł.Setki razy zmierzył wysokość poszczególnychkamieni, rozkładając palce, a następnie przeliczając liczbę warstw od posadzki do szczytuceli.Pogrążony w euforii już miał zakrzyknąć, że niebiosa, a nawet ziemski raj sąnieograniczone, gdy na tle bezchmurnego nieba ujrzał kontury dwóch głów cherubinów.- Braciszku Angelo, masz gościa! - zawołał mnich.- Stań w świetle, Angelo, abym mógł cię zobaczyć.Nic nie widzę.Brat spełnił życzenie.Głos gościa wydał mu się znajomy, lecz jego barwa była głębszaod tej, którą zapamiętał.Spojrzał w górę, zmrużył oczy i się uśmiechnął.- Pokój z tobą, Silvestre! Tęskniłem za tobą, bracie.***Wielokrotnie przemierzając wzdłuż i wszerz znajomą okolicę, Angelo odtworzył wkońcu swoje dzieje, wydobywając je z najgłębszych pokładów pamięci.Podobnie jakwiosenne słońce, zaczął oświetlać, a pózniej przenikać uporczywą zimową mgłę, którazaciemniała jego umysł.Zaryzykował nawet powrót do Todi i zapukał do drzwi swojegodawnego domu, aby zyskać potwierdzenie.Ze zdumieniem stwierdził, że nie ma w nimchłopca i służącej, jak tego oczekiwał, lecz znajduje się tam inny znajomy człowiek.KiedyEnzo go rozpoznał, gdy otrząsnął się z szoku, okazał tyle szczęścia i radości, ile możnaoczekiwać od człowieka, który przez ostatnie lata uczył się noszenia na twarzy maskigodności i dostojeństwa na użytek swego publicznego wizerunku.Pokazał Angelowi list z Wieży, w którym Silvestre lamentował, że ich brat rozpłynąłsię w powietrzu.Nikt nie wiedział, gdzie przebywa.Chociaż w ciągu zaledwie kilku godzinprzybył, aby odnalezć Angela w lesie nieopodal zamku, brat zniknął.Do tej pory, dodał,wiadomo było tylko tyle, że ponownie odzyskał ludzką postać.Angelo szybko podsumował dziewięć ostatnich lat; siedmiu z nich zupełnie niepamiętał.Enzo opisał mu swoje życie notariusza, opowiedział, jak przejął klientów Maccabeai Jacopa.Przypomniał też, że jedynie opiekuje się domem i że Angelo w każdej chwili możedo niego wrócić.- Zatrzymaj dom - rzekł włóczęga.Odmówił też przyjęcia nowej tuniki, aby zastąpić tęzużytą.- Ta, którą mam, wystarczająco dobrze okrywa moją nagość.Niepotrzebna mi nowa.Enzo gościł go przez kilka dni, dopóki Angelo nie uznał, że musi ruszyć w dalszą drogę.Opuścił dom, nie oglądając się za siebie, i przez nikogo nierozpoznany przeszedł ulicamimiasta.Wstąpił do San Fortunato, aby obejrzeć wizerunek Dziewicy, przed którym modliłysię jego matka i Leta.Umieszczając kolana w widocznych wgłębieniach, pozwolił, abyogarnęły go wspomnienia tamtych mrocznych lat.Pomyślał, że byłoby dobrze, gdybydokonał żywota w miejscu uświęconym przez Maryję i modlitwy kobiet.Jednak kiedyotworzył oczy, nadal klęczał przez freskiem, a Dziewica uśmiechała się do niego łagodnie.Usiadł na jednym ze stopni kościelnych schodów, aby chwilę odpocząć.Ogrzanypromieniami słońca poczuł spokój niczym medytująca jaszczurka, wygrzewająca się namarmurowej głowie posągu któregoś ze świętych.Usłyszał tupot koni w uliczce wiodącej dopiazza i obojętnie spojrzał na pozłacaną karocę,Z otwartego okna poleciało w jego stronę kilka monet, a chwilę pózniej karocazniknęła, dudnienie kół zaś ucichło jak odgłos oddalającego się grzmotu.W jasnym świetlednia rozpoznał pasażerów - Benedetta i Roffreda Gaetanich.Wstał i zebrał pieniądze, a następnie wrócił po schodach do San Fortunato, aby wrzucićgarść denarów do skrzynki z datkami dla biednych.Wolałby raczej głodować przez tydzieńniż przyjąć jałmużnę od ludzi, którzy wygnali go z miasta.i pewnie by go zabili, gdybymieli taką sposobność [ Pobierz całość w formacie PDF ]