[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogę wyjeżdżać poza granicestanu ani przewozić niebezpiecznych materiałów.Podoba mu się, odkąd skończył szkołę kilka tygodni temu, tożycie z matką w stanie bezczynności, dorywcza praca po kilka godzindziennie w rzęsiście oświetlonym Shop-a-Sec, codzienne modlitwy,wypady do kina, gdzie zdumiewa go, ile amunicji zużywa się wHollywood i jak pięknie wyglądają eksplozje, jogging w starychspodenkach do biegania, czasem w rejonie szeregowych domów, gdzieodprowadził tamtej niedzieli Joryleen.Nigdy jej nie spotyka, tylkodziewczyny o podobnym kolorze skóry i tym samym wystudiowanymkroku, gdy wiedzą, że są obserwowane.Gdy biega tymi nędznymiulicami, przypomina sobie mętny wykład pana Levy'ego o studiach ijego mętny, acz patetyczny temat, nauka, sztuka, historia".Parę razy pan psycholog zaszedł do ich mieszkania, ale choć byłwobec Ahmada bardzo serdeczny, szybko zabierał się do wyjścia, jakgdyby zapominał, po co przyszedł.I wprawdzie nie słuchał uważnieodpowiedzi, zapytał Ahmada, co z jego planami i czy zamierza tu utkwićna dobre czy może chciałby wyjechać i zobaczyć kawałek świata, cokażdy młody chłopak zrobić powinien.Ciekawie brzmiały te słowa wustach pana Levy'ego, który całe życie przeżył w New Prospect, nielicząc studiów i służby wojskowej, kiedyś obowiązkowej dla mężczyzn.Chociaż trwała wtedy skazana z góry na klęskę wojnaAmerykanów z dążącymi do samookreślenia Wietnamczykami, panaLevy'ego nigdy nie wysłano poza granice USA, pozostał przy biurku, coteraz wywołuje w nim pewne poczucie winy, bo mimo iż wojna okazałasię pomyłką, mógł dzięki niej dowieść swej odwagi i miłości doojczyzny.Ahmad wie to wszystko, bo matka od czasu do czasurozmawia z nim o panu Levym -jaki wydaje jej się miły, choć chyba niejest zbyt szczęśliwy, niedoceniany przez dyrekcję szkoły, niezbyt też jużważny dla żony i syna.Matka jest ostatnio wyjątkowo rozmowna i ciekawska; bardziejinteresuje się Ahmadem, niż go do tego przyzwyczaiła, pyta go zakażdym razem, gdy wychodzi, kiedy wróci, i czasem udajepoirytowanie, kiedy jej odpowiada: Och, nie wiem".- Co to znaczy nie wiem"?- Mamo! Daj mi spokój.Niedługo wrócę.Może wstąpię dobiblioteki i poszperam w książkach.- Chcesz pieniądze na kino?- M a m pieniądze i niedawno widziałem parę filmów, jeden zTomem Cruise'em i jeden z Mattem Damonem.Oby dwa o zawodowychzabójcach.Szejk Raszid ma rację: filmy są grzeszne i głupie.Sąprzedsmakiem piekła.- Ojej! Chyba nie chcesz zostać świętym? Czy ty się z nikim nieprzyjaznisz? Czy chłopcy w twoim wieku nie mają dziewczyn?- Mamo, nie jestem gejem, jeśli o to ci chodzi.- Skąd wiesz?Był zaszokowany.- Po prostu wiem.-A ja w i e m - powiedziała, szybkim ruchem odgarniając z czoławłosy zgiętymi palcami lewej dłoni, podkreślając przypadkowycharakter tej rozmowy i sygnalizując chęć jej zakończenia - że nigdy niewiem, kiedy wrócisz do domu.Teraz tym samym, nieco drażliwym tonem szejk Raszidodpowiada: - Nie chcą, żebyś przekraczał granice stanu.Nie chcą, żebyśprzewoził niebezpieczne materiały.Chcieliby, żebyś transportowałmeble.Chehabowie prowadzą salon meblowy Excellency na ReaganBoulevard.Na pewno widziałeś ich sklep albo ja wspominałem ci o tejrodzinie.- Chehabowie? - Czasem Ahmad obawia się, że w swymprzeświadczeniu o stojącym obok niego Bogu.tak blisko, że tworząjedną, niepowtarzalną świętą istotę, bliżej niego aniżeli arteria jegoszyi, jak to wyraża Koran.zauważa mniej przyziemnych szczegółówniż inni ludzie, ludzie niereligijni.- Habib i Maurice - wyjaśnia imam z niecierpliwością, która tniejego słowa z taką dokładnością, z jaką przycięta jest jego broda.-Libańczycy, nie są maronitami ani drażami.Przybyli do tego kraju jakomłodzi mężczyzni w latach sześćdziesiątych, kiedy wyglądało na to, żeLiban stanie się satelitą syjonistycznego państwa.Przywiezli ze sobątrochę kapitału i zainwestowali w Excellency.Niedrogie meble, nowe iużywane dla czarnych, takie było założenie.Pomysł okazał się trafiony.Syn Habiba, którego nazywają Charliem, sprzedaje i robi dostawy, chcąjednak, żeby zajął się ważniejszymi rzeczami w biurze teraz, kiedyMaurice przeniósł się na Florydę, gdzie mieszka cały rok prócz kilkuletnich miesięcy, a cukrzyca Habiba coraz bardziej odbija się na jegoformie.Charlie pokaże ci, co i jak.Polubisz go, Ahmadzie.JestAmerykaninem w każdym calu.Rozbawiony mruży swe jemeńskie oczy, kobiece i szare.Dlaniego Ahmad też jest Amerykaninem.Ani jego żarliwość, ani studia nadKoranem nie zmienią rasy jego matki i nieobecności ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Nie mogę wyjeżdżać poza granicestanu ani przewozić niebezpiecznych materiałów.Podoba mu się, odkąd skończył szkołę kilka tygodni temu, tożycie z matką w stanie bezczynności, dorywcza praca po kilka godzindziennie w rzęsiście oświetlonym Shop-a-Sec, codzienne modlitwy,wypady do kina, gdzie zdumiewa go, ile amunicji zużywa się wHollywood i jak pięknie wyglądają eksplozje, jogging w starychspodenkach do biegania, czasem w rejonie szeregowych domów, gdzieodprowadził tamtej niedzieli Joryleen.Nigdy jej nie spotyka, tylkodziewczyny o podobnym kolorze skóry i tym samym wystudiowanymkroku, gdy wiedzą, że są obserwowane.Gdy biega tymi nędznymiulicami, przypomina sobie mętny wykład pana Levy'ego o studiach ijego mętny, acz patetyczny temat, nauka, sztuka, historia".Parę razy pan psycholog zaszedł do ich mieszkania, ale choć byłwobec Ahmada bardzo serdeczny, szybko zabierał się do wyjścia, jakgdyby zapominał, po co przyszedł.I wprawdzie nie słuchał uważnieodpowiedzi, zapytał Ahmada, co z jego planami i czy zamierza tu utkwićna dobre czy może chciałby wyjechać i zobaczyć kawałek świata, cokażdy młody chłopak zrobić powinien.Ciekawie brzmiały te słowa wustach pana Levy'ego, który całe życie przeżył w New Prospect, nielicząc studiów i służby wojskowej, kiedyś obowiązkowej dla mężczyzn.Chociaż trwała wtedy skazana z góry na klęskę wojnaAmerykanów z dążącymi do samookreślenia Wietnamczykami, panaLevy'ego nigdy nie wysłano poza granice USA, pozostał przy biurku, coteraz wywołuje w nim pewne poczucie winy, bo mimo iż wojna okazałasię pomyłką, mógł dzięki niej dowieść swej odwagi i miłości doojczyzny.Ahmad wie to wszystko, bo matka od czasu do czasurozmawia z nim o panu Levym -jaki wydaje jej się miły, choć chyba niejest zbyt szczęśliwy, niedoceniany przez dyrekcję szkoły, niezbyt też jużważny dla żony i syna.Matka jest ostatnio wyjątkowo rozmowna i ciekawska; bardziejinteresuje się Ahmadem, niż go do tego przyzwyczaiła, pyta go zakażdym razem, gdy wychodzi, kiedy wróci, i czasem udajepoirytowanie, kiedy jej odpowiada: Och, nie wiem".- Co to znaczy nie wiem"?- Mamo! Daj mi spokój.Niedługo wrócę.Może wstąpię dobiblioteki i poszperam w książkach.- Chcesz pieniądze na kino?- M a m pieniądze i niedawno widziałem parę filmów, jeden zTomem Cruise'em i jeden z Mattem Damonem.Oby dwa o zawodowychzabójcach.Szejk Raszid ma rację: filmy są grzeszne i głupie.Sąprzedsmakiem piekła.- Ojej! Chyba nie chcesz zostać świętym? Czy ty się z nikim nieprzyjaznisz? Czy chłopcy w twoim wieku nie mają dziewczyn?- Mamo, nie jestem gejem, jeśli o to ci chodzi.- Skąd wiesz?Był zaszokowany.- Po prostu wiem.-A ja w i e m - powiedziała, szybkim ruchem odgarniając z czoławłosy zgiętymi palcami lewej dłoni, podkreślając przypadkowycharakter tej rozmowy i sygnalizując chęć jej zakończenia - że nigdy niewiem, kiedy wrócisz do domu.Teraz tym samym, nieco drażliwym tonem szejk Raszidodpowiada: - Nie chcą, żebyś przekraczał granice stanu.Nie chcą, żebyśprzewoził niebezpieczne materiały.Chcieliby, żebyś transportowałmeble.Chehabowie prowadzą salon meblowy Excellency na ReaganBoulevard.Na pewno widziałeś ich sklep albo ja wspominałem ci o tejrodzinie.- Chehabowie? - Czasem Ahmad obawia się, że w swymprzeświadczeniu o stojącym obok niego Bogu.tak blisko, że tworząjedną, niepowtarzalną świętą istotę, bliżej niego aniżeli arteria jegoszyi, jak to wyraża Koran.zauważa mniej przyziemnych szczegółówniż inni ludzie, ludzie niereligijni.- Habib i Maurice - wyjaśnia imam z niecierpliwością, która tniejego słowa z taką dokładnością, z jaką przycięta jest jego broda.-Libańczycy, nie są maronitami ani drażami.Przybyli do tego kraju jakomłodzi mężczyzni w latach sześćdziesiątych, kiedy wyglądało na to, żeLiban stanie się satelitą syjonistycznego państwa.Przywiezli ze sobątrochę kapitału i zainwestowali w Excellency.Niedrogie meble, nowe iużywane dla czarnych, takie było założenie.Pomysł okazał się trafiony.Syn Habiba, którego nazywają Charliem, sprzedaje i robi dostawy, chcąjednak, żeby zajął się ważniejszymi rzeczami w biurze teraz, kiedyMaurice przeniósł się na Florydę, gdzie mieszka cały rok prócz kilkuletnich miesięcy, a cukrzyca Habiba coraz bardziej odbija się na jegoformie.Charlie pokaże ci, co i jak.Polubisz go, Ahmadzie.JestAmerykaninem w każdym calu.Rozbawiony mruży swe jemeńskie oczy, kobiece i szare.Dlaniego Ahmad też jest Amerykaninem.Ani jego żarliwość, ani studia nadKoranem nie zmienią rasy jego matki i nieobecności ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]