[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To rosyjska bakteria. Mówił pan, że ile jest warta? Około siedmiu i pół funta. Niech pan przestanie marnować mój czas. Jest pan pewien, że to nie jest zakazane ani nic? Niech się pan stąd zabiera. Chciałbym rozmawiać z pana przełożonym.Celnik westchnął ostentacyjnie i poszedł po swojego kierownika.Znowu przerobiłem tensam dialog.Odmówiłem odejścia od stanowiska, dopóki nie przejrzą wszystkich przepisówUrzędu Skarbowego i Celnego Jej Królewskiej Mości, Ministerstwa Przemysłu i Handlu,Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rolnictwa, Rybołówstwa i %7ływności.Mieli rację.Nic niemogło mnie powstrzymać przed wwiezieniem tej butelki do kraju.W ciągu następnych kilku dnizadzwoniłem do każdego, kto mógłby być zainteresowany tym faktem na policję, dolokalnych władz, do Ministerstwa Obrony.Wszyscy odsyłali mnie do kogoś innego.ROZDZIAA 13Słodkie kłamstwo jest lepsze niż gorzka prawdaWładimir był bardziej słowny niż ja, jeśli chodzi o dotrzymywanie obietnic.Wykorzystałswoje kontakty w Akademii Nauk, aby przedstawić mnie w Instytucie Badania Roślin wZielenogradzie, czterdzieści kilometrów na północny wschód od Moskwy.Instytut powstał wlatach pięćdziesiątych jako rosyjski odpowiednik Doliny Krzemowej, a Zielenograd był wtedymiastem zamkniętym.Za czasów komuny nie znalezlibyście go na mapie.Teraz przekształcił sięw obszar podmiejski Moskwy i łatwo można było się tam dostać pociągiem.Ze stacji odebrała mnie profesor Myszkin.Przejechaliśmy przez pierwotne tereny miasta,ładnie usytuowane nad rzeką, a potem zaczęliśmy mijać ponure, obdrapane wieżowce, ażwreszcie dotarliśmy do instytutu na skraju kolektywnego gospodarstwa.Podejrzewam, że wzałożeniu centrum badawcze miało płynnie przechodzić w pola, ale między spustoszoną ziemią ipodupadającymi budynkami na zewnątrz a edenem wewnątrz ziała przepaść nie do pokonania.Profesor Myszkin była bardzo poważną osobą.Uroczyście uścisnęliśmy sobie dłonie naprzywitanie, jak to jest w zwyczaju, ale ona pozostała posępna również przez resztę naszegospotkania.Być może jej umiejętności zachowania się w towarzystwie ograniczały się do rozmówz roślinami.Albo może czuła się niekomfortowo, zdradzając państwowe sekrety obcokrajowcowiszpiegującemu strategiczne warzywa.Pokazała mi swoją sałatę.Otrzymała zadanie, abywynalezć urządzenie do hodowania świeżej sałaty na stacji kosmicznej Mir, więc zbudowaławolno poruszający się przenośnik taśmowy, długi na nieco ponad pół metra, umieszczony wpojemniku wyposażonym w czerwone światło o niskim napięciu.Przenośnik był załadowanykulkami włókna namoczonego w wodnej pożywce.Każda zawierała ziarno sałaty.Kosmonautamusiał po prostu włączyć urządzenie i po dziesięciu dniach młoda, świeża sałata unosiła się wkosmosie.W kanapce z syntetycznym sosem majonezowym, pychota.Bardzo interesujące, ale ja tu przyjechałem ze względu na ziemniaki.Te rosyjskie byłytak niewydarzone, bo gospodarze nie mieli pieniędzy na odpowiednie sadzeniaki.Używaliresztek plonów z poprzedniego roku, które przez całe pokolenia zbierały choroby i genetycznedefekty z wcześniejszych wcieleń na polu.Nowocześniejszym sposobem jest uzyskiwaniedziewiczych bulw z małych zielonych pędów, które wyrastają z ziemniaczanych oczek.Potemodrzucasz niedoskonałe bulwy i hodujesz kolejne pokolenie.Znowu je selekcjonujesz i powstajetrzecie pokolenie, które dopiero sprzedajesz rolnikom.Cały proces trwa trzy lata.Jedna ztajemnic handlowych polega na tym, żeby wiedzieć, kiedy zebrać plony.Jedynym sposobem, bysprawdzić, czy ziemniaki są już gotowe do zbiorów, jest wyciągnięcie rośliny z ziemi.A tomarnotrawstwo.Dlatego w Zielenogradzie opanowano do perfekcji system bezglebowej uprawy roślin.Bierze się najmniejsze sadzonki z samych czubków zielonych pędów, ledwie widoczne gołymokiem, i wkłada do oświetlanych sztucznym światłem witryn ze specjalnym podłożemhodowlanym.Wyrastają z tego delikatne małe roślinki, które z kolei wtyka się w porowatymateriał umieszczony w sztucznie oświetlanych plastikowych rynnach z wodną pożywką.Powstaje z nich pierwsza generacja bulw.Uprawia się trzy pokolenia jednocześnie, więc całyproces zajmuje tylko rok zamiast trzech lat.Można hodować ziemniaki na okrągło i nie być nałasce rosyjskiej zimy.Prawdziwa sztuka polega na zainstalowaniu tego wszystkiego dwa metry nad ziemią.Wkażdej chwili można odłączyć przepływ pożywki, obniżyć rynny i zebrać te bulwy, które są jużgotowe, a potem z powrotem zamontować orynnowanie i czekać, aż dojrzeją kolejne.Naukowcyuprawiali ziemniaki jak owoce, zrywając je znad głowy.Było to rozwiązanie równie wspaniałe,co absurdalne.Zapłaciłem z góry trzysta dolarów i podpisałem kontrakt na wystarczającą ilośćsadzeniaków, żeby uzyskać pięć tysięcy ton wspaniałych kartofli do pieczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.To rosyjska bakteria. Mówił pan, że ile jest warta? Około siedmiu i pół funta. Niech pan przestanie marnować mój czas. Jest pan pewien, że to nie jest zakazane ani nic? Niech się pan stąd zabiera. Chciałbym rozmawiać z pana przełożonym.Celnik westchnął ostentacyjnie i poszedł po swojego kierownika.Znowu przerobiłem tensam dialog.Odmówiłem odejścia od stanowiska, dopóki nie przejrzą wszystkich przepisówUrzędu Skarbowego i Celnego Jej Królewskiej Mości, Ministerstwa Przemysłu i Handlu,Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rolnictwa, Rybołówstwa i %7ływności.Mieli rację.Nic niemogło mnie powstrzymać przed wwiezieniem tej butelki do kraju.W ciągu następnych kilku dnizadzwoniłem do każdego, kto mógłby być zainteresowany tym faktem na policję, dolokalnych władz, do Ministerstwa Obrony.Wszyscy odsyłali mnie do kogoś innego.ROZDZIAA 13Słodkie kłamstwo jest lepsze niż gorzka prawdaWładimir był bardziej słowny niż ja, jeśli chodzi o dotrzymywanie obietnic.Wykorzystałswoje kontakty w Akademii Nauk, aby przedstawić mnie w Instytucie Badania Roślin wZielenogradzie, czterdzieści kilometrów na północny wschód od Moskwy.Instytut powstał wlatach pięćdziesiątych jako rosyjski odpowiednik Doliny Krzemowej, a Zielenograd był wtedymiastem zamkniętym.Za czasów komuny nie znalezlibyście go na mapie.Teraz przekształcił sięw obszar podmiejski Moskwy i łatwo można było się tam dostać pociągiem.Ze stacji odebrała mnie profesor Myszkin.Przejechaliśmy przez pierwotne tereny miasta,ładnie usytuowane nad rzeką, a potem zaczęliśmy mijać ponure, obdrapane wieżowce, ażwreszcie dotarliśmy do instytutu na skraju kolektywnego gospodarstwa.Podejrzewam, że wzałożeniu centrum badawcze miało płynnie przechodzić w pola, ale między spustoszoną ziemią ipodupadającymi budynkami na zewnątrz a edenem wewnątrz ziała przepaść nie do pokonania.Profesor Myszkin była bardzo poważną osobą.Uroczyście uścisnęliśmy sobie dłonie naprzywitanie, jak to jest w zwyczaju, ale ona pozostała posępna również przez resztę naszegospotkania.Być może jej umiejętności zachowania się w towarzystwie ograniczały się do rozmówz roślinami.Albo może czuła się niekomfortowo, zdradzając państwowe sekrety obcokrajowcowiszpiegującemu strategiczne warzywa.Pokazała mi swoją sałatę.Otrzymała zadanie, abywynalezć urządzenie do hodowania świeżej sałaty na stacji kosmicznej Mir, więc zbudowaławolno poruszający się przenośnik taśmowy, długi na nieco ponad pół metra, umieszczony wpojemniku wyposażonym w czerwone światło o niskim napięciu.Przenośnik był załadowanykulkami włókna namoczonego w wodnej pożywce.Każda zawierała ziarno sałaty.Kosmonautamusiał po prostu włączyć urządzenie i po dziesięciu dniach młoda, świeża sałata unosiła się wkosmosie.W kanapce z syntetycznym sosem majonezowym, pychota.Bardzo interesujące, ale ja tu przyjechałem ze względu na ziemniaki.Te rosyjskie byłytak niewydarzone, bo gospodarze nie mieli pieniędzy na odpowiednie sadzeniaki.Używaliresztek plonów z poprzedniego roku, które przez całe pokolenia zbierały choroby i genetycznedefekty z wcześniejszych wcieleń na polu.Nowocześniejszym sposobem jest uzyskiwaniedziewiczych bulw z małych zielonych pędów, które wyrastają z ziemniaczanych oczek.Potemodrzucasz niedoskonałe bulwy i hodujesz kolejne pokolenie.Znowu je selekcjonujesz i powstajetrzecie pokolenie, które dopiero sprzedajesz rolnikom.Cały proces trwa trzy lata.Jedna ztajemnic handlowych polega na tym, żeby wiedzieć, kiedy zebrać plony.Jedynym sposobem, bysprawdzić, czy ziemniaki są już gotowe do zbiorów, jest wyciągnięcie rośliny z ziemi.A tomarnotrawstwo.Dlatego w Zielenogradzie opanowano do perfekcji system bezglebowej uprawy roślin.Bierze się najmniejsze sadzonki z samych czubków zielonych pędów, ledwie widoczne gołymokiem, i wkłada do oświetlanych sztucznym światłem witryn ze specjalnym podłożemhodowlanym.Wyrastają z tego delikatne małe roślinki, które z kolei wtyka się w porowatymateriał umieszczony w sztucznie oświetlanych plastikowych rynnach z wodną pożywką.Powstaje z nich pierwsza generacja bulw.Uprawia się trzy pokolenia jednocześnie, więc całyproces zajmuje tylko rok zamiast trzech lat.Można hodować ziemniaki na okrągło i nie być nałasce rosyjskiej zimy.Prawdziwa sztuka polega na zainstalowaniu tego wszystkiego dwa metry nad ziemią.Wkażdej chwili można odłączyć przepływ pożywki, obniżyć rynny i zebrać te bulwy, które są jużgotowe, a potem z powrotem zamontować orynnowanie i czekać, aż dojrzeją kolejne.Naukowcyuprawiali ziemniaki jak owoce, zrywając je znad głowy.Było to rozwiązanie równie wspaniałe,co absurdalne.Zapłaciłem z góry trzysta dolarów i podpisałem kontrakt na wystarczającą ilośćsadzeniaków, żeby uzyskać pięć tysięcy ton wspaniałych kartofli do pieczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]