[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co mamy teraz zrobić? Jeszcze raz pokręcił głową.Dlaczego nie chciał mi nic powiedzieć? Wolała mu nie podsuwać oczywistegowyjaśnienia.Jest całkiem prawdopodobne, że Luke Swan rzucił się za nim.Jego zwłoki leżały nietak daleko od ściany.Jakiś metr, może półtora.A jeśli Robert go odepchnął? Swan mógłby wtedy przykucnąć albo nawetprzyklęknąć.To prawda.Zwróciła uwagę na wyczuwalne w jego głosie napięcie, kiedy na własną rękępróbował tłumaczyć postępowanie przyjaciela.Powiedzmy, że Swan usłyszał, jak Robert sięga po broń, dlatego skoczył za nim.Jeśliw tym momencie trzymał pistolet nisko z lufą uniesioną ku górze.Zademonstrowałprzypuszczalną pozycję rabusia, wyciągając przed siebie rękę z palcami ułożonymi nakształt broni.A kiedy postrzelił Roberta, ten wypalił mu prosto w głowę.Sara próbowała znalezć luki w tej poszlace.Przyznała jednak: To możliwe.Popatrzył na nią z wyrazną ulgą.Lepiej zaczekajmy na wyniki sekcji zwłok, dobrze?Na razie zachowajmy te domysły dla siebie.Może autopsja wykaże, co się naprawdęwydarzyło.Pytałeś, czy będę mogła przy niej asystować?Hoss chce, żebyś sama ją przeprowadziła.W porządku.Saro.Jestem już spakowana powiedziała, wstając od stołu.Chcę wyjechać, jak tylkopodpiszemy zeznania.Po chwili, jakby w celu przekonania samej siebie, dorzuciła: Chcęwracać do domu.ROZDZIAA DZIESITY13.32Natrętny dzwonek telefonu przypominał tarcie gwozdziem po szkolnej tablicy.Sarazaczynała mieć omamy słuchowe, bo wydawało jej się, że dzwonienie to cichnie, to znówprzybiera na sile, niczym wycie policyjnej syreny.Dla zabicia czasu postanowiła odliczaćsekundy między kolejnymi dzwonkami, lecz raz traciła rachubę, kiedy indziej przerywałaodliczanie, pewna, że telefon umilkł na dobre, chociaż terkot rozlegał się na nowo.Wdodatku był to staroświecki dzwonek, a nie elektroniczne popiskiwanie nowoczesnychaparatów cyfrowych.Czarny aparat miał tyle lat, że należało się dziwić, iż nie ma takżeobrotowej tarczy z dziurkami.Na obudowie nie było żadnych lampek ani przełączników. Tak bardzo przyzwyczaiła się już do telefonów komórkowych, aparatów bezprzewodowych icyfrowych sygnałów, że prawie zapomniała, jak brzmi dzwonek klasycznego telefonu.Wierzchem dłoni otarła pot z górnej wargi.Z chwilą odłączenia prądu do słabowietrzonej sali ogólnej komisariatu zaczął się przesączać letni żar.Teraz, po upływie więcejniż godziny, panujący tu zaduch przyprawiał o mdłości.Co gorsza, trupy leżące po całej salizaczynały cuchnąć.Brad był bez spodni i koszuli, którymi Smith zatkał wyloty systemu wentylacyjnego,pewnie po to, by uniemożliwić dostęp policyjnym kamerom i mikrofonom podsłuchowym.Siedział, mając na sobie tylko białe bokserki i czarne skarpetki, szybko zapomniawszy owstydzie.Z nieodgadnionych powodów jako jedyny cieszył się zaufaniem bandytów i miałpewną swobodę ruchów.Sara zdołała po kryjomu przekazać mu portfel Jeffreya, kiedywyprowadzała dziewczynki do ubikacji.Nie miała pojęcia, gdzie go ukrył, mogła jedynieliczyć na to, że zrobił to skutecznie.Dwie spośród trójki dziewczynek ostatecznie się uspokoiły i spały teraz z główkami najego kolanach.Marla siedziała w pewnej odległości od reszty grupy i z otwartymi ustamiwpatrywała się tępo w podłogę.Sara bardzo się bała, że staruszka podejmie próbęwyproszenia sobie wolności i powie Smithowi, kim naprawdę jest ranny policjant.Bo onasama była całkowicie przekonana, że gdyby przyszło jej wybierać, uczyniłaby wszystko,byle tylko osłonić Jeffreya.Oparła głowę o ścianę, pozwalając sobie spojrzeć na Smitha.Krążył nerwowo po sali,mamrocząc coś pod nosem.Zdjął skórzaną kurtkę, dzięki czemu doskonale było widać jegoatletyczną budowę oraz imponujące muskuły rozpychające krótkie rękawki bawełnianejkoszulki.Na prawym bicepsie miał wytatuowany duży granatowy wizerunek orła, a ilekroćzawracał, Sara próbowała odczytać wypisane poniżej słowa. Obaj bandyci nosili spodnie panterki i ciężkie wojskowe buty.W tym upale grubakuloodporna kamizelka z kevlaru musiała im krępować ruchy niczym kaftanbezpieczeństwa, ale żaden nie odważył się jej zdjąć.Z każdą kroplą potu ze Smitha sączyłasię dzika, zwierzęca agresja, jednakże Sarę jeszcze bardziej przerażał Jego małomównykumpel.Posłusznie wypełniał wszystkie rozkazy, robił dokładnie to, co Smith mu kazał, czychodziło o strzelanie do małych dzieci, czy wykonanie wyroku na policjancie strzałem wgłowę.Tego typu osobowość nie była niczym niezwykłym wśród chłopców w tym wieku,wojsko właśnie taką ceniło u rekrutów szczególnie, ale w połączeniu z agresją Smithadawała nadzwyczaj grozny efekt.Gdyby coś się stało Smithowi, tamten nadal byłby bardzogrozny, niczym żądło skorpiona, które potrafi ukłuć śmiertelnie, nawet gdy kadłub zostajepozbawiony łba.Jeffrey poruszył się na jej kolanach, toteż szybko położyła dłoń na jego zdrowymramieniu i mruknęła cicho:Wszystko w porządku.Potarł oczy jak zaspane dziecko.Na jego policzku odcisnęła się fałda materiału jejsukienki.Miała straszną ochotę pokryć ją pocałunkami.Która godzina? Spojrzała na zegarek.Wpół do drugiej odparła, zgarniając mu włosy z czoła.Pamiętasz, gdziejesteśmy?Zaczerpnął głęboko powietrza i wypuścił je z westchnieniem.Zniła mi się ta noc, kiedy po raz pierwszy kochałem się ze swoją żoną.Sara zagryzła wargi.Miała tak wielką ochotę znalezć się teraz w tym miejscu z jegosnu, że aż łzy napłynęły jej do oczu.Byliśmy w moim domu rodzinnym, siedzieliśmy na podłodze mojej sypialni. Ciii syknęła, bojąc się, że powie za dużo.Zrozumiał, ale zamknął na chwilę oczy, jakby pragnął zachować to wspomnienie wswoich myślach.Kiedy znów je otworzył, popatrzył na nią z nieopisanym bólem.Nie skarżyłsię jednak na swoje rany.Powiedział tylko:Ten przeklęty telefon doprowadza mnie do szału.Tak, wiem odparła, marząc o tym, żeby go odłączyli, skoro nie zamierzająodbierać.Zaczekała, aż umilknie kolejny dzwonek, i spytała:Bardzo cię boli?Pokręcił głową, wiedziała jednak, że kłamie.Grube krople potu występujące mu naczoło nie były tylko wynikiem panującego upału.Na ranie powstał zakrzep, ale krew mogłasię dalej gromadzić wewnątrz ciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl