[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za nimi ciągnęła się nieskończeniedługa linia Pozostałych, którzy także pragnęli zobaczyć, czym zakończy się zarządzoneprzez Pierwszego doświadczenie.- Mimo to - upierał się Drugi, nie mogąc pozbyć się wątpliwości, ale nie zwalniając tempalotu - wpadła mi do głowy całkiem nowa niepokojąca myśl, która.- Właśnie na tym miał polegać eksperyment, nie pamiętasz? - przerwał Pierwszy.- Tak, tak - zbył go Drugi.- Mimo to chyba nie będziesz uszczęśliwiony, kiedy dowieszsię, o co chodzi.Widzisz, doszedłem do przekonania, że pomimo niekonwencjonalnychmetod, za pomocą których stworzyłeś obiekt naszego doświadczenia, jak równieżoczywistych różnic anatomicznej budowy.Drugi poruszył mackami, by podkreślić, że ma na myśli krzywizny ogromnych ciał istotwłasnej rasy.- Tak? - zainteresował się Pierwszy.- Proszę, zechciej kontynuować.- Nie okazuj zniecierpliwienia - skarcił go rozmówca.- Wyrażenie tej myśli przychodzi miz niejakim trudem.Wydaje mi się, że mamy względem tej istoty pewne obowiązki - azwłaszcza ty - wykraczające poza zwykłe naukowe zainteresowanie.Zapadła długa cisza, w trakcie której istoty pokonały kilka następnych parseków.Wyglądało na to, że Pierwszy zwleka z odpowiedzią.Widocznie jego przyjaciel poruszyłzagadnienie, nad którym jego rozmówca nigdy dotąd się nie zastanawiał.- Jesteś jego ojcem - oświadczył Drugi, nie mogąc doczekać się odpowiedzi.- Co takiego?- Przecież to ty dałeś mu życie.To ty wyekspediowałeś go na badania wszechświata.Nie możemy teraz - ty nie możesz - biernie się przyglądać, jak zostanie unicestwiony.Tobyłoby coś zasługującego jeżeli nie na karę, to z pewnością na potępienie.Ponownie Pierwszy nie odpowiedział.Pogrążony w głębokiej zadumie, nie zwracał uwagi97 @ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokana to, że pokonali kolejne lata świetlne, a może nawet dziesięciolecia.Zastanawiał sięnad problemem odpowiedzialności i dochodził do przekonania, że najbardziej niepokoigo fakt, iż nigdy dotąd nie spoglądał na problem pod tym kątem.Stworzony przez niegodoświadczalny obiekt był myślącą, wrażliwą istotą, a zatem nie mógł igrać z nim jak zzabawką czy nieczułym automatem.Wyglądało na to, że za pogrążenie się w błogostanieprzyjdzie zapłacić czymś więcej niż tylko osiągnięciem postępu i radości życia.Pierwszypomyślał, że uświadomienie sobie tego faktu wprowadziło w jego zasadach etycznychnieprawdopodobny zamęt.W końcu oznajmił:- Obawiam się, że masz rację, wierny druhu.Pogratuluj mi.Jestem ojcem.W takim raziemusimy się pospieszyć.Lećmy jak najszybciej, żebyśmy się nie spóznili!- To naprawdę bardzo proste - wyjaśnił po raz piąty Lando, nie mając większej nadziei napowodzenie planu niż wówczas, kiedy tłumaczył go poprzednie cztery razy.- Wskakujeciedokładnie pomiędzy dwa wybrane okręty, robicie to, o czym rozmawialiśmy, a potemznikacie.O całą resztę zatroszczy się Marynarka.Hazardzista unosił się pośrodku Groty Starszych w pozycji przypominającej kwiat lotosu.Po jednej stronie pływał w przestworzach Sen, a po drugiej Fey.Obie gigantyczne istotybyły co najmniej pięćset razy większe niż on, w związku z czym młodzieniec czuł się jakwirus zaproszony na herbatkę przez dwie bakterie.- Ależ, Paniekapitanielandocalrissian, to byłoby coś obrzydliwego! - obruszył się Fey.- Toponiżające, niegodne jakiegokolwiek.- Wolałbyś może utratę przezroczystości? - przerwał mu Calrissian.- Co masz na myśli?Lando zaciągnął się dymem z cygara - umieszczonego w specjalnym schowku, któryna jego prośbę zainstalował Vuffi Raa wewnątrz hełmu.W dolnej części czołowejpowierzchni widniało wybrzuszenie, a urządzenie filtrujące powietrze musiało zostaćpoddane gruntownej przeróbce, ale dzięki temu śniadolicy hazardzista mógł skupićmyśli, przebywając niemal w absolutnej próżni.- Czy przypadkiem śmierć nie jest bardziej obrzydliwa, poniżająca i niegodna? - zapytał,kiedy wypuścił resztkę dymu.Odniósł wrażenie, że młodszy z dwóch Starszych zamrugał, wyraznie zdumiony.- No cóż - usłyszał w końcu.- Nigdy przedtem nie spoglądałem na problem z takiejstrony.Sen, który dotychczas nie odzywał się ani słowem, postanowił przyłączyć się dorozmowy.- Powiedz mi, Lando, a czy ty potrafiłbyś się zdobyć na dokonanie fizjologicznegoodpowiednika takiego czynu? Czy zdołałbyś pozbyć się odchodów swojego organizmu,nawet wówczas, gdyby chodziło o.- Możesz się założyć, o co zechcesz, że tak! - wpadł mu w słowo Calrissian.- Posłuchaj.Chodzi jedynie o to, żebyście postarali się zgromadzić we wnętrzach ciał określonąkombinację ciężkich pierwiastków, dokonali skoku w odpowiednie miejsce, otworzylipory i napięli mięśnie, a potem zniknęli, jakby nigdy was nie było.Pozostanie jednakwykrywalny przez czujniki przedmiot o kształtach Oswafta, do którego chłopcy w szarychmundurach zaczną strzelać jak do tarczy.Jeżeli to dobrze rozegracie, a czas ludzkiejreakcji okaże się taki, jak zakładam, oba okręty ostrzelają się i zniszczą.Sen i Fey pogrążyli się w zadumie.Lando pomyślał, że trwa to stanowczo za długo.- Posłuchajcie  rzekł, zapewne pragnąc przyspieszyć proces oswajania się z nowymimyślami.- Niedawno nie wahaliście się, aby zaproponować mi dowolne ilości wszystkichmożliwych kosztownych klejnotów, jakie zna galaktyka.A przecież wytwarzacie je98 @ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokadokładnie w taki sam.- To wcale nie to samo! - jęknął Fey.- Czy naprawdę nie rozumiesz, że to coś innego,kiedy ktoś.- Z punktu widzenia istot mojej rasy to żadna różnica - oznajmił nieco poirytowanyhazardzista.- Z drugiej strony, służące w Marynarce ludzkie istoty, które poznałem, widząwielką różnicę między zabijaniem zwierząt, których mięso mogą zjeść, a zabijaniem roślin.Co prawda, spotkałem kiedyś rasę żyjących dzięki procesowi fotosyntezy inteligentnychistot, które mogłyby nie zgodzić się z ich rozumowaniem, ale.Tak czy owak, różnerasy mają odmienne punkty widzenia na te same sprawy.Jedne widzą pewne problemycałkiem wyraznie, podczas gdy inne w ogóle ich nie dostrzegają, Najważniejsze, czyzdołacie wykonać to, o co was proszę?Przez przezroczyste ciała obu Starszych było widać łagodne migotanie tworzących ścianyGroty Starszych klejnotów i kryształów.- Ci spośród nas, którzy się zdobędą, spotkają się z tobą, gdy dasz sygnał,Młody hazardzista wzruszył ramionami.- Wygląda na to, że na nic więcej się nie zdobędziecie? Wyczuł raczej, niż zobaczył, żeSen się uśmiecha.- Nie, raczej nie - usłyszał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl