[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trakt prowadzący do Twierdzy Thalar był nieco lepiej utrzymany od błotnistego szlaku,którym Kaeritha przejechała przez Wietrzną Równinę.Była za to wdzięczna, tak jak iChmurka.Klacz przyspieszyła, wyczuwając koniec podróży.Bez wątpienia z przyjemnościąmyślała o ciepłym boksie i wiadrze owsa z otrębami.Kaeritha zaśmiała się na tę myśl, a potem ściągnęła wodze.Gdy zbliżyła się dozewnętrznej strażnicy zamkowej zagrała trąbka.Uniosła brwi, rozpoznając jej sygnał.Stanowił formalne wezwanie do zatrzymania się i przedstawienia, ale witanie w ten sposóbpojedynczego jezdzca było co najmniej nietypowe.Równie nietypowy był widok sześciułuczników na murze.Stwierdziła, że w takich okolicznościach należało pewnie usłuchać.Wraz z Chmurką zatrzymała się tuż przed cieniem rzucanym przez strażnicę i podniosławzrok na mężczyznę w oficerskim hełmie z czubem, który ukazał się na blankach nad nią. Kim jesteś? I co sprowadza cię do twierdzy Thalar? oficer, krzyknął w dółnosowym, basowym głosem.Kaeritha pomyślała, iż niedobrze się składa, że jego naturalnygłos sprawia, iż mężczyzna wydaje się być zrzędliwy i rozdrażniony. Jestem pani Kaeritha, córka Seldana zawołała w odpowiedzi swym czystym, dobrzesię niosącym sopranem, starając się nie uśmiechać, gdy jego ubrana w hełm głowa drgnęła wwyraznym zaskoczeniu słysząc kobiecy głos. Wybranka Tomanaka ciągnęła dalej, starającsię nie zakrztusić na myśl o tym, jak to na niego podziała. Przyjechałam zobaczyć się zlordem opiekunem Trisu z Lorham w sprawach Boga Wojny zakończyła przyjaznie,rozsiadając się w siodle i czekając na rezultaty.Na blankach nastąpił moment bezruchu i konsternacji.A potem wyglądało, jakby oficer,który ją wypytywał, otrząsnął się całym sobą i obrócił, aby wybełkotać rozkazy do jednego złuczników.Rzeczony łucznik nie czekał nawet na to, by skinąć potakująco głową, zanimoddalił się pospiesznie.A potem oficer odwrócił się z powrotem do Kaerithy. Ach, powiedziałaś wybranka Tomanaka, tak? spytał ostrożnie. Owszem odparła Kaeritha. I w dalszym ciągu czekam, by mnie wpuszczono dodała znacząco. Cóż, tak zaczął podenerwowany oficer.A potem zamilkł.Wyraznie było widać, żenie wiedział, jak się zachować stanąwszy w obliczu tego niedorzecznego, wyraznieniemożliwego paradoksu w postaci kobiety twierdzącej, iż jest nie tylko rycerzem, ale iwybranką Tomanaka! Kaeritha doskonale to rozumiała, miała jednak nadzieję, że średnipoziom inteligencji oficerów i wojaków Trisu był wyższy niż sugerował to ten gość. Szyja mnie boli od pokrzykiwania do ciebie rzuciła łagodnie i nawet z miejsca,gdzie siedziała w siodle Chmurki wydawało jej się, że widzi ognisty rumieniec, jaki zabarwiłtwarz nieszczęśnika.Jeszcze raz się od niej odwrócił, krzycząc coś do kogoś w strażnicy. Otworzyć bramę! warknął, a zawiasy zaskrzypiały, gdy ktoś posłusznie otwierał zmozołem jedną z wierzei masywnej bramy.Kaeritha czekała cierpliwie, z dobrze widocznymi rękoma złożonymi na kuli siodła, ażbrama została całkowicie otwarta.A potem kiwnęła głową w podziękowaniu wciążzdenerwowanemu oficerowi i zacmokała na Chmurkę.Klacz rzuciła łbem, jakby rozbawionawidoczną konsternacją, którą spowodowała jej pani, a potem pokłusowała przed siebie zwyszukanym wdziękiem damy.Nieszczęsny oficer z blanek czekał na nią na podwórcu za strażnicą, gdy wychynęła ztunelu bramy.Z bliska wyglądał milej, niż sugerowało to pierwsze wrażenie.Choć nie było toznowu takie trudne, pomyślała sucho Kaeritha.Karnację miał wyjątkowo ciemną jak na Sothoii i wpatrywał się w nią, wlepiając swojebrązowe oczy w miecz i buzdygan godło Tomanaka wyszyte złotą, połyskującą niciąnaprzodzie jej poncho.Sadząc po jego minie, buchający ogniem smok byłby dla niego czymśbardziej naturalnym, ale starał się przynajmniej radzić sobie z tą sytuacją, jakby byłanormalna. Proszę, wybacz mi moją pozorną nieuprzejmość, pani.Kaeritho powiedział.Kaeritha zauważyła, iż w sposobie, w jaki wypowiedział jej imię pobrzmiewał delikatnypytający ton i kiwnęła serdecznie głową, przyjmując przeprosiny, i potwierdzając, że dobrzeje zapamiętał. Obawiam się ciągnął dalej oficer z zaskakująco szczerym uśmiechem żenie jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania wybrańców Tomanaka tutaj w Lorham. Nie ma nas wielu przyznała Kaeritha, uprzejmie godząc się na udawanie, że takabyła prawdziwa przyczyna jego kontuzji. Zawiadomiłem o twoim przyjezdzie lorda Trisu kontynuował. Jestem pewien, iżbędzie chciał zejść do bramy i osobiście cię powitać.Albo wykopać mój tyłek przez bramę, jeśli stwierdzi, że jednak nie jestem wybrankąTomanaka, dodała w duchu Kaeritha.Jednak trzeba być uprzejmym. Dziękuję ci, kapitanie. Wybacz mi rzekł pospiesznie oficer. Zdaje się, że dziś zupełnie zapominam odobrych manierach.Nazywam się sir Altharn. Dziękuję ci, sir Altharnie powiedziała Kaeritha. Doceniani to jak szybko iskutecznie wykonałeś swe obowiązki.Słowa te były oficjalnie uprzejme, lecz sir Altharn wyraznie wyczuł lekko kpiącą nutkę wjej głosie.Przez chwilę znowu zaczął się, rumienić, jednak potem, ku jej miłemu zaskoczeniu,potrząsnął głową i uśmiechnął się do niej. Myślę, że mi się to należało powiedział lecz, naprawdę, pani Kaeritho, rzadkojestem aż tak niekompetentny, na jakiego wyszedłem dzisiejszego ranka. Wierzę stwierdziła Kaeritha i, ku jej własnemu zaskoczeniu, była to prawda. Dziękuję.Jesteś bardziej uprzejma niż na to zasługuję powiedział sir Altharn.Mam nadzieję, że będę miał okazję zademonstrować, iż nie zawsze strzelam gafy.Aprzynajmniej zawsze uważam, w co strzelam!Sam się zaśmiał i to tak naturalnie, że Kaeritha roześmiała się wraz z nim.Stwierdziła, żeten gość jednak coś w sobie ma. Jestem pewna, że będziesz miał taką okazję powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Trakt prowadzący do Twierdzy Thalar był nieco lepiej utrzymany od błotnistego szlaku,którym Kaeritha przejechała przez Wietrzną Równinę.Była za to wdzięczna, tak jak iChmurka.Klacz przyspieszyła, wyczuwając koniec podróży.Bez wątpienia z przyjemnościąmyślała o ciepłym boksie i wiadrze owsa z otrębami.Kaeritha zaśmiała się na tę myśl, a potem ściągnęła wodze.Gdy zbliżyła się dozewnętrznej strażnicy zamkowej zagrała trąbka.Uniosła brwi, rozpoznając jej sygnał.Stanowił formalne wezwanie do zatrzymania się i przedstawienia, ale witanie w ten sposóbpojedynczego jezdzca było co najmniej nietypowe.Równie nietypowy był widok sześciułuczników na murze.Stwierdziła, że w takich okolicznościach należało pewnie usłuchać.Wraz z Chmurką zatrzymała się tuż przed cieniem rzucanym przez strażnicę i podniosławzrok na mężczyznę w oficerskim hełmie z czubem, który ukazał się na blankach nad nią. Kim jesteś? I co sprowadza cię do twierdzy Thalar? oficer, krzyknął w dółnosowym, basowym głosem.Kaeritha pomyślała, iż niedobrze się składa, że jego naturalnygłos sprawia, iż mężczyzna wydaje się być zrzędliwy i rozdrażniony. Jestem pani Kaeritha, córka Seldana zawołała w odpowiedzi swym czystym, dobrzesię niosącym sopranem, starając się nie uśmiechać, gdy jego ubrana w hełm głowa drgnęła wwyraznym zaskoczeniu słysząc kobiecy głos. Wybranka Tomanaka ciągnęła dalej, starającsię nie zakrztusić na myśl o tym, jak to na niego podziała. Przyjechałam zobaczyć się zlordem opiekunem Trisu z Lorham w sprawach Boga Wojny zakończyła przyjaznie,rozsiadając się w siodle i czekając na rezultaty.Na blankach nastąpił moment bezruchu i konsternacji.A potem wyglądało, jakby oficer,który ją wypytywał, otrząsnął się całym sobą i obrócił, aby wybełkotać rozkazy do jednego złuczników.Rzeczony łucznik nie czekał nawet na to, by skinąć potakująco głową, zanimoddalił się pospiesznie.A potem oficer odwrócił się z powrotem do Kaerithy. Ach, powiedziałaś wybranka Tomanaka, tak? spytał ostrożnie. Owszem odparła Kaeritha. I w dalszym ciągu czekam, by mnie wpuszczono dodała znacząco. Cóż, tak zaczął podenerwowany oficer.A potem zamilkł.Wyraznie było widać, żenie wiedział, jak się zachować stanąwszy w obliczu tego niedorzecznego, wyraznieniemożliwego paradoksu w postaci kobiety twierdzącej, iż jest nie tylko rycerzem, ale iwybranką Tomanaka! Kaeritha doskonale to rozumiała, miała jednak nadzieję, że średnipoziom inteligencji oficerów i wojaków Trisu był wyższy niż sugerował to ten gość. Szyja mnie boli od pokrzykiwania do ciebie rzuciła łagodnie i nawet z miejsca,gdzie siedziała w siodle Chmurki wydawało jej się, że widzi ognisty rumieniec, jaki zabarwiłtwarz nieszczęśnika.Jeszcze raz się od niej odwrócił, krzycząc coś do kogoś w strażnicy. Otworzyć bramę! warknął, a zawiasy zaskrzypiały, gdy ktoś posłusznie otwierał zmozołem jedną z wierzei masywnej bramy.Kaeritha czekała cierpliwie, z dobrze widocznymi rękoma złożonymi na kuli siodła, ażbrama została całkowicie otwarta.A potem kiwnęła głową w podziękowaniu wciążzdenerwowanemu oficerowi i zacmokała na Chmurkę.Klacz rzuciła łbem, jakby rozbawionawidoczną konsternacją, którą spowodowała jej pani, a potem pokłusowała przed siebie zwyszukanym wdziękiem damy.Nieszczęsny oficer z blanek czekał na nią na podwórcu za strażnicą, gdy wychynęła ztunelu bramy.Z bliska wyglądał milej, niż sugerowało to pierwsze wrażenie.Choć nie było toznowu takie trudne, pomyślała sucho Kaeritha.Karnację miał wyjątkowo ciemną jak na Sothoii i wpatrywał się w nią, wlepiając swojebrązowe oczy w miecz i buzdygan godło Tomanaka wyszyte złotą, połyskującą niciąnaprzodzie jej poncho.Sadząc po jego minie, buchający ogniem smok byłby dla niego czymśbardziej naturalnym, ale starał się przynajmniej radzić sobie z tą sytuacją, jakby byłanormalna. Proszę, wybacz mi moją pozorną nieuprzejmość, pani.Kaeritho powiedział.Kaeritha zauważyła, iż w sposobie, w jaki wypowiedział jej imię pobrzmiewał delikatnypytający ton i kiwnęła serdecznie głową, przyjmując przeprosiny, i potwierdzając, że dobrzeje zapamiętał. Obawiam się ciągnął dalej oficer z zaskakująco szczerym uśmiechem żenie jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania wybrańców Tomanaka tutaj w Lorham. Nie ma nas wielu przyznała Kaeritha, uprzejmie godząc się na udawanie, że takabyła prawdziwa przyczyna jego kontuzji. Zawiadomiłem o twoim przyjezdzie lorda Trisu kontynuował. Jestem pewien, iżbędzie chciał zejść do bramy i osobiście cię powitać.Albo wykopać mój tyłek przez bramę, jeśli stwierdzi, że jednak nie jestem wybrankąTomanaka, dodała w duchu Kaeritha.Jednak trzeba być uprzejmym. Dziękuję ci, kapitanie. Wybacz mi rzekł pospiesznie oficer. Zdaje się, że dziś zupełnie zapominam odobrych manierach.Nazywam się sir Altharn. Dziękuję ci, sir Altharnie powiedziała Kaeritha. Doceniani to jak szybko iskutecznie wykonałeś swe obowiązki.Słowa te były oficjalnie uprzejme, lecz sir Altharn wyraznie wyczuł lekko kpiącą nutkę wjej głosie.Przez chwilę znowu zaczął się, rumienić, jednak potem, ku jej miłemu zaskoczeniu,potrząsnął głową i uśmiechnął się do niej. Myślę, że mi się to należało powiedział lecz, naprawdę, pani Kaeritho, rzadkojestem aż tak niekompetentny, na jakiego wyszedłem dzisiejszego ranka. Wierzę stwierdziła Kaeritha i, ku jej własnemu zaskoczeniu, była to prawda. Dziękuję.Jesteś bardziej uprzejma niż na to zasługuję powiedział sir Altharn.Mam nadzieję, że będę miał okazję zademonstrować, iż nie zawsze strzelam gafy.Aprzynajmniej zawsze uważam, w co strzelam!Sam się zaśmiał i to tak naturalnie, że Kaeritha roześmiała się wraz z nim.Stwierdziła, żeten gość jednak coś w sobie ma. Jestem pewna, że będziesz miał taką okazję powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]