[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzeczywiście myślał,że będzie większe.Przecież to było prawie takie samo.jak plansza do wei chi\ Roześmiał się,zaskoczony, jak sobie nagle uświadomił, po raz trzeci w ciągu ostatnich dwudziestu czterechgodzin.Najpierw pojawił się Auden ze swoją wiadomością, pózniej został pokonany przezProgram, a teraz to.Rzucił przelotne spojrzenie Audenowi, a następnie znowu spojrzał na kupca.  I nie ma nic więcej?Kupiec pokręcił głową. To jest wszystko, Shih Culver.Rdzeń.Musi pan tylkopodłączyć go do systemu i polecić swoim specjalistom, by goprzeprogramowali.Na Chung Kuo rdzeń został przez naszapieczętowany, a w czasie podróży był całkowicie izolowany.Wyznaczyłem dwóch ludzi, którzy przez cały czas tego pilnowali.Mogę zagwarantować, że nie było żadnej szansy, byzarazić go jakimś wirusem.DeVore patrzył na swego rozmówcę jeszcze chwilę, po czym pokiwał głową z zadowoleniem idał znak swemu asystentowi, by załatwił formalności związane z zakupem.Kupiec zawahał się, a następnie, zrozumiawszy, że został odprawiony, ukłonił się nisko i wyszedłwraz z asystentem z pokoju.Kiedy zostali sami, Auden podszedł do DeVore'a. Co to konkretnie jest, Howardzie?DeVore uśmiechnął się. To jest klucz, Willu.Klucz do duszy naszego przyjaciela,Warda.Widzisz, to jest system, którego używali w ProgramieRekrutacji  tam właśnie trafił Ward po wyjściu z Gliny.Tam też zdobył informacje, które zapisał w Pliku Arystoteles.Najważniejsze jest jednak to, że w tym rdzeniu zgromadzonowszystkie dane o chłopcu z ostatnich dziesięciu lat.Są tamwyniki długoterminowych obserwacji, którym go poddanoi szczegółowe informacje o rekonstrukcji jego osobowości.9293Jeśli coś może dać nam pojęcie o tym, jak myśli Ward, to tym czymś jest właśnie to.Auden, wyraznie poruszony, gwizdnął pod nosem.Słyszał o Pliku Arystoteles.Wszyscy wSłużbie Bezpieczeństwa słyszeli o tym.Była to wielka, głęboko skrywana tajemnica ich epoki.Ze starych danych zawartych w tym płaskim pudełku chłopiec, Ward, odtworzył prawdziwąhistorię świata  historię, która pod prawie każdym względem różniła się od tej, którą głosili ichwładcy Han i której uczono we wszystkich szkołach Układu Słonecznego.Historię, w której ażdo przełomu mającego miejsce zaledwie dwa wieki wcześniej to Hung Mao  ludzie Zachodu władali światem.Jeśli chodzi o samego Warda, Auden wiedział tylko to, co powiedzieli mu inni  że tenmłodzieniec jest geniuszem; być może jedynym prawdziwym geniuszem naukowym w systemie.A jeszcze nawet nie ukończył dwudziestu lat!Roześmiał się. Chcesz go zduplikować, Howardzie?DeVore rzucił mu dziwne spojrzenie i pokręcił głową. Nie.Z tego, co o nim wiem wynika, że tego nie da się zrobić.Ten rodzaj kreatywności niemoże być zduplikowany.Jest jednak możliwe, że uda nam się dowiedzieć, co nim kieruje i jakmyśli.Może zdołamy zrobić to, co nie udało się Staremu Leverowi, i przekonamy chłopca, by pracował dla nas. I to pudełko powie nam to wszystko?DeVore uśmiechnął się i pogładził delikatnie powierzchnię pudełka, pieszcząc je z taką niemalczułością, jakby było żywym stworzeniem. To i jeszcze więcej, Willu.To i jeszcze znacznie, znaczniewięcej.* * *Ebert rozpiął specjalną uprząż, którą nosił na biodrach, strząsnął z pleców kanister iprzytrzymując jedną nogą drzwiczki szafki, wsunął ten pękaty zbiornik do środka, a cienkąkońcówkę rozpylacza wcisnął w dwa uchwyty przymocowane do ściany.Zrobiwszy to, puściłdrzwiczki, które same się zatrzasnęły, odwrócił się i popatrzył na wnętrze pomieszczeniasocjalnego.Po głębokiej ciszy hali fabrycznej jasność i wrzawapanujące w tym miejscu męczyły go.Gdyby mógł wybierać, wolałby pracować jednym ciągiemprzez całą zmianę, ale gildie na to nie pozwalały.Mówiły, że muszą być dwie przerwy, a więcrobili te dwie przerwy.Zciągnął rękawice, wrzucił je do plastykowego kosza i ustawił się na końcu kolejki przy stoliku zeh 'a.Było kilka minut po drugiej, skończyła się pierwsza połowa zmiany i czuł, że ogarnia goznużenie  zawsze tak się czuł w pierwszym okresie po przejściu na pracę nocną.Nie pomogłomu także to, że z ostatnich trzydziestu sześciu godzin przespał tylko cztery.Odbije sobiewszystko po powrocie do domu.Shen Li na pewno to zrozumie.Czekał cierpliwie, aż stojący przed nim ludzie wybiorą sobie coś ze stolika, a gdy nadeszła jegokolej, wziął bańkowatą buteleczką eh'a i paczkę szczelnie zapakowanych, pszennych sucharów.Pod ścianą stołówki ciągnęła się długa ława.Podszedł do niej i usiadł w pewnej odległości odkilkunastu innych sprzątaczy.W ciągu osiemnastu miesięcy, które tu spędził, wymieniał z nimizaledwie kilka słów dziennie, a mimo to zaakceptowali go.Mijając się z nim w czasie pracy,kiwali głowami na przywitanie albo bąkali coś pod nosem, a on w odpowiedzi pozdrawiał ichgestem.Był dziwny, to pewne, ale z drugiej strony większość z tych, którzy wykonywali takieroboty, była dziwna.Oprócz tego była jeszcze maska.To bardziej niż co innego wyróżniało go ztłumu  wyjaśniało lepiej niż jakiekolwiek słowa, dlaczego trzymał się na uboczu.Otworzył buteleczkę i wypił pierwszy łyk.Mimo że parzono ją w dużych ilościach i podawano wzapieczętowanych naczyniach, eh'a była tu zawsze bardzo dobra.Był to specjalny gatunekHoloGen, wybrany, jak się mówiło, przez samego szefa.Przez Culvera.Culver.Ebert pochylił się do przodu i wbił wzrok w pokratkowaną podłogę między swymistopami.Tylko on tutaj wiedział, kim naprawdę był Culver.Tylko on rozumiał, co właściwiedzieje się w HoloGenie.Ale ta wiedza była zupełnie bezwartościowa, on bowiem był już martwy.Albo prawie.Czyż nie to właśnie ogłosiło Siedmiu, skazując go zaocznie na śmierć? A Culver DeVore  wiedział o tym.Wypił następny łyk, postawił buteleczkę między udami9495i rozerwawszy dziwnie niecierpliwym ruchem paczkę z sucharami, wyjął jeden z nich.Kiedy wcześniej szedł między rzędami kadzi, czuł, że ogarnia go pełne irytacji podniecenie  nastrój, który przypominał mu o tej nocy sprzed czterech lat, gdy mianowano go generałemTanga.Wtedy także czuł to samo zniecierpliwienie, które niczym trucizna przeniknęło do jegokrwi, miał to samo mroczne wrażenie, że godząc się na czekanie, pozwala, by wokół niegowyrastał coraz wyższy mur uniemożliwiający mu zwykłe istnienie.Zadrżał.Tak, znowu pojawiłasię ta sama nieodparta chęć, by coś zrobić  by pognać gdzieś konno albo skręcić kilka karków.Ta sama potrzeba zrobienia czegoś, która sprawiła, że już raz wplątał się w szaloną awanturę iprawie zginął przy tej okazji.Wpatrywał się przez chwilę w suchar, nie rozpoznając go, a następnie, zadrżawszy jeszcze raz,rzucił go na ziemię i zerwał się na nogi.Siedzący w pobliżu mężczyzni przerwali rozmowy izaczęli mu się przyglądać.Kopnięta przez Eberta buteleczka potoczyła się w bok, ciągnąc zasobą ciemny ślad eh'a, doskonale widoczny na białej podłodze.W głębokiej ciszy, która nagle zapanowała, Ebert powiódł wzrokiem po zaciekawionychtwarzach mężczyzn i zaskoczonej twarzy kobiety wydającej eh'a.Miał właśnie odejść wposzukiwaniu czegoś do posprzątania bałaganu, który zrobił, kiedy kątem oka zauważył, że wwejściu pojawiły się sylwetki jakichś nowych ludzi.Odwrócił się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl