[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Parę miesięcytemu zatłukł na śmierć współwięznia i posłał do szpitala dwóch strażników, kiedy próbowaligo odciągnąć.- Terry uniósł brwi, wpatrując się we mnie.- Dziwne, że o tym nie słyszałeś.Mogło to być tylko takie niewinne spostrzeżenie, ale wątpiłem.Przez pewien czas byłemw USA i zanim doszedłem do siebie po ataku nożem, nie przysłuchiwałem sięwiadomościom.Nie potrafiłem stwierdzić, czy Terry o tym wiedział, jednak coś mi mówiło,że jednak tak.Najwyrazniej badał moją reakcję, ot tak, dla sportu. Starając się zachować obojętny wyraz twarzy, nasypałem cukru do jednej z kaw iwręczyłem mu kubek.- Dlaczego mówisz mi o tym wszystkim?Terry wziął kawę, nie podziękował.- Tak na wszelki wypadek.Ostrzegamy każdą osobę, do której Monk może żywić jakąśurazę.- I myślisz, że mnie to też dotyczy? Wątpię, żeby w ogóle pamiętał, kim ja jestem.- Miejmy nadzieję, że się nie mylisz, ale nie chciałbym przewidywać, co Monk zamierzateraz zrobić.Wiesz równie dobrze jak ja, do czego jest zdolny.Temu nie dało się zaprzeczyć.Sam badałem jedną z jego ofiar, na własne oczywidziałem, jak strasznie i brutalnie zmasakrował tamtą nastolatkę.Ale i tak nie rozumiałem,dlaczego miałbym czuć się zagrożony.- Rozmawiamy o czymś, co wydarzyło się osiem lat temu - odparłem.- Nie mam nicwspólnego ze skazaniem Monka, uczestniczyłem tylko w pózniejszej operacji poszukiwaniaciał.Poważnie myślisz, że będzie się czymś takim przejmował?- Należałeś do policyjnej ekipy, a Monk nie jest osobą, która by dostrzegała jakąś różnicę.Albo która wybacza.I byłeś z nim pod koniec, kiedy wszystko poszło nie tak.Nie możesz otym zapominać.Nie zapomniałem.Ale też od dawna o tym nie myślałem.- Dzięki za ostrzeżenie.Będę pamiętał.- Powinieneś.- Ostrożnie upił łyk z kubka, potem go odsunął.- Utrzymujesz kontakty zpozostałymi?Pytanie wydawało się dość niewinne, ale za dobrze znałem Terry'ego.- Nie.- Nie? Myślałem, że może współpracowałeś z Wainwrightem przy jakichś innychsprawach.- Nie po Monku.- Jakiś czas temu przeszedł na emeryturę.- Terry chuchnął delikatnie na kawę.- A SophieKeller? Widziałeś ją jeszcze?- Nie.A dlaczego miałbym widzieć? - To już zaczynało mnie męczyć.- Dlaczego mi niepowiesz, po co tak naprawdę przyszedłeś?Poczerwieniał, a ja poczułem, że też się rumienię.Zapłonął dawny antagonizm.Długo nietrzeba było czekać, prawda?- Już ci mówiłem, że tylko na wszelki wypadek.Powiadamiamy wszystkich, którzy. - Terry, nie jestem idiotą.Mogłeś zadzwonić albo powiedzieć komuś innemu, żebyzadzwonił.Dlaczego jechałeś aż do Londynu, żeby mi to wszystko powiedzieć osobiście?Przestał się już zachowywać przyjaznie.Wbił we mnie zimne spojrzenie policjanta.- Miałem w mieście jeszcze inne sprawy do załatwienia.Pomyślałem, że wpadnę i samprzekażę ci wieści.Przez wzgląd na dawne czasy.Mój błąd.Jednak nie dałem się tak łatwo zbyć.- Jeśli Monk zamierza dopaść kogoś z przeszłości, to chyba raczej nie mnie, prawda?Twarz Terry'ego jeszcze bardziej pociemniała.- Tylko przyszedłem cię ostrzec.Uznaj się za ostrzeżonego.- Zaszurał krzesłem, wstając.- Dzięki za kawę.Znam drogę do drzwi.Poszedł do holu, ale potem jakby zmienił zdanie.Zatrzymał się i odwrócił.Kiedy patrzyłna mnie, jego usta były jedną wąską linią.- Myślałem, że może się zmieniłeś.Powinienem być mądrzejszy.Wyszedł, nie oglądając się za siebie.Stałem przy stole, tak blisko przeszłości, że ażczułem się, jakbym w nią wszedł. Czy mogłabyś pózniej jeszcze odebrać Alice?"Zdawało się, że mieszkanie delikatnie się zmieniło, stało się już mniej moje.Jednak kiedyzabierałem kubki, dłonie miałem spokojne.Swojej kawy nawet nie tknąłem, zresztą i takstraciłem ochotę.Wylałem ją, patrząc, jak wirujące fusy spływają do zlewu.Nie wiedziałem,dlaczego tak naprawdę Terry przyszedł do mnie.Ale przez te wszystkie lata jedno się w nimnie zmieniło.Rozdział 9Ucieczka Monka była główną informacją w południowych dziennikach.Zuchwała ucieczkagroznego mordercy zawsze jest świetnym tematem, nieważne o kogo dokładnie chodzi.Ajeśli chodzi o Jerome'a Monka.Kiedy jechałem do laboratorium, właśnie mówili o nim w radiu.Posłuchałem zapowiedzi,a potem wyłączyłem odbiornik.Nie powiedziano nic, o czym i tak bym nie wiedział, a mimoostrzeżeń Connorsa niezbyt mnie to martwiło.%7łałowałem, że Monk znalazł się na wolności,przy okazji krzywdząc następnych ludzi, jednak nie stanowił problemu.Osiem lat to kawałczasu, za dużo, aby i mną się interesował.Albo ja nim. Nie, przeczekam to.Jednak po spotkaniu z Terrym nie potrafiłem się nie denerwować, chociaż ze wszystkichsił starałem się udawać, że jest inaczej.Dawno przestałem zrzucać na Connorsa część winy zato, co się wydarzyło, lecz jego wizyta odgrzebała bolesne wspomnienia, poruszyła osadsentymentów, który nie chciał teraz spokojnie opaść.Spodziewałem się dzisiaj spokojnejniedzieli, jednego z moich niewielu wolnych dni.W Henley nad Tamizą miałem zjeść lunch zdwoma kolegami i ich żonami, co obiecywałem już od tygodni.Pojawienie się Terry'egowszystko zmieniło.Wiedziałem, że teraz nie będę dobrym towarzystwem, dlategozadzwoniłem i odwołałem spotkanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl