[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lisa podbiegła do niej i zakryła wszystko nową, czystąkartką.Hector kilkakrotnie uderzył w F12, przeskakując z jednejkamery na drugą, włączając i tę strzegącą wejścia do biura. Gdzieon jest?Stukanie do drzwi.Hector uniósł głowę i wyszeptał: Zły już tu jest.Hinnom wszedł powoli do środka.Za Hinnomem kroczył Linzer.Hinnom natychmiast podskoczył z ożywieniem, chochlikowato, jakto miał w zwyczaju. Cześć, cześć, cześć, cześć, cześć przywitał się z wszystkimi, dorzucając cześć" nawet i dla nieobecnych w biurze.Potemprzespacerował się szybko po pomieszczeniu, muskając najbliższepowierzchnie, stając się nowym punktem odniesienia w biurze,dominując swą zwykłą, niepozorną, niedbałą postawą. John Hector, jak sądzę.Bardzo mi przyjemnie. Wyciągnął rękę przedsiebie, jakby chciał wymienić z Hectorem uścisk dłoni, lecz tylkozamachał w jego kierunku. Czy wspominałem może, że będęw Chicago? Nie przerywając nawet na sekundę, dodał: Samza dobrze tego nie wiedziałem.Ale oto jestem i bardzo mi pochlebia,że znalazł pan wolną chwilę, by mnie przyjąć.Zajęty człowiek,"zajęty człowiek znam pana dobrze.Hector o mały włos byłby się pogubił, lecz zaraz doszedł dosiebie. Dopiero co przyszedłem i trochę mi się pomieszał harmonogram zaczął Hector rzeczowo. Ale skoro na rynku czeka naspojedynek Windgazer kontra Zoom, Bluestar z radością nawiążedialog z Hinnom Computing.Hinnom przerwał mu w pół słowa. Nie, John, John, John zachichotał. Już dosyć naopowiadałeś o Windgazerze powiedział, prześlizgując się w stronębarku.Uniósł pokrywkę kubełka z lodem i wyciągnął z niego opakowanie Windgazera. Ojojoj. Odłożył je na miejsce.Hector patrzył na niego z niedowierzaniem.Skąd, do cholery,o tym wiedział? Jak gdyby czytając w jego w myślach, Hinnompodszedł do zajmujących całą ścianę okien biura, stanął z nosem przyszybie i zamachał ręką. Kiwam chłopcom z mojego biura Integracji Optycznej.Wiedziałeś, że mają siedzibę w Hancock Building wskazał na drapaczchmur w dole ulicy dokładnie tam? Większość z nich idzie dodomu o czwartej trzydzieści, ale niektórzy dopiero zaczynają o.przerwał i ruchem brwi wskazał na fotel z wysokim oparciem stojącyw przedpokoju o szklanych drzwiach .piątej.Och, czyżbympowiedział coś niestosownego? Szybko zmieniając temat, Hin-nom zapytał nagle: Hej, czy moglibyśmy porozmawiać sami? No,wiesz, dwóch wielkich dyrektorów, tylko ty i ja, interesy w branży?Hector zesztywniał.Wiedział, że nadchodziła chwila odmiennaod wszystkich dotychczasowych biurowych wyzwań, jakie musiałpodjąć, odmienna od globalnych telefonicznych wojen, jakie sto-czył, niepodobna do finansowych szachów, w których tak celował,niepodobna do bitew z uśmiechem na ustach staczanych w COM-DEX, gdzie światy i ludzkie życia rodzą się i giną bez najmniejszychreperkusji przed Nowym Rokiem, kiedy i tak jest już za pózno, bysię przejmować.To było coś innego.Tym razem jego przeciwnik,Hinnom, był prawdziwą osobowością, nie dbającą o pieniądze czykarierę, bez rodziny, korzeni, przyszłych skrupułów.Zwycięstwobyło jedynym wyjściem. Jasne odparł Hector.Lisa i Sarah wyszły.Dopiero gdy znalazły się już za progiem,Linzer poszedł w ich ślady. Tylko my dwaj powiedział Hinnom ale może upewnijmy się, że to tylko my dwaj.Wyświadcz mi przysługę, taką malusieńką.Wyłącz swój komputer. Postukał w maleńki mikrofoni jednocalowy obiektyw kamery przymocowany do płaskiego ekranu. Wiem, że zainstalowałeś Voice Buddy i TeleChat, dwa dobreprodukty, które są na najlepszej drodze do tego, by z wersji 1-och!--och! przekształcić się w oprogramowanie naprawdę nadające się doużycia.Ale chciałbym, by nasze spotkanie odbyło się na gruncieprywatnym.To bardzo ważne.Hector wdusił prawy klawisz myszy, potem lewy, wybierającopcję wyłączenia komputera.Rozległa się cała gama dzwiękówtowarzyszących zamykaniu ustawionych w kaskadę okien: rykilwów, kocie miauknięcia, jąkanie prosiaczka Porky'ego i wreszcieostatni efekt dzwiękowy sygnalizujący zakończenie procesu, plikaudio z Odysei kosmicznej 2001, Hal mówiący cicho, leczrozpaczliwie: Wiem, że ty i Dave chcecie mnie wyłączyć, i niemogę do tego dopuścić".Na ekranie pojawił się niewielki tekst: Teraz możesz wyłączyć swój komputer".Szczerze rozbawiony Hinnom uśmiechnął się szeroko. Fajne.Hector wdusił biały przycisk, wyłączając dopływ prądu. Słucham powiedział. Ooch.Słucham powtórzył Hinnom prześmiewczym to-nem. Dobrze zaczął, przechadzając się po sali.Obejrzałem dziś taśmę promocyjną z inauguracji kampaniireklamowej Zooma.Wspaniała, John.Delfiny.Doskonałe,naprawdę doskonałe wyczucie.Osobiście wolę ichkuzynów, mahi mani, smażonych na patelni w białym winiei sosie dijon wspominałem ci już, że uwielbiam gotowaćw mojej nowej kuchni? Ale tobie udało się z nimi fenome-nalnie.Bomba, bomba, bomba.I podejrzewam, że jesteś wstanie pobić nas na finiszu.O, tak.Zoom będzie gotowy zaparę dni, tygodni, nieważne.Rzucicie towar na półki przednami.Ale, John, czy to rozwiązanie będzie lepsze odWindgazera 99? Przysłuży się klientom lepiej odWindgazera 99? A może tylko odwróci ich uwagę odWindgazera 99, zrobi większą klapę niż Miami, zmarnujemnóstwo bezcennego czasu gównianą, pełną błędów wersją1 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Lisa podbiegła do niej i zakryła wszystko nową, czystąkartką.Hector kilkakrotnie uderzył w F12, przeskakując z jednejkamery na drugą, włączając i tę strzegącą wejścia do biura. Gdzieon jest?Stukanie do drzwi.Hector uniósł głowę i wyszeptał: Zły już tu jest.Hinnom wszedł powoli do środka.Za Hinnomem kroczył Linzer.Hinnom natychmiast podskoczył z ożywieniem, chochlikowato, jakto miał w zwyczaju. Cześć, cześć, cześć, cześć, cześć przywitał się z wszystkimi, dorzucając cześć" nawet i dla nieobecnych w biurze.Potemprzespacerował się szybko po pomieszczeniu, muskając najbliższepowierzchnie, stając się nowym punktem odniesienia w biurze,dominując swą zwykłą, niepozorną, niedbałą postawą. John Hector, jak sądzę.Bardzo mi przyjemnie. Wyciągnął rękę przedsiebie, jakby chciał wymienić z Hectorem uścisk dłoni, lecz tylkozamachał w jego kierunku. Czy wspominałem może, że będęw Chicago? Nie przerywając nawet na sekundę, dodał: Samza dobrze tego nie wiedziałem.Ale oto jestem i bardzo mi pochlebia,że znalazł pan wolną chwilę, by mnie przyjąć.Zajęty człowiek,"zajęty człowiek znam pana dobrze.Hector o mały włos byłby się pogubił, lecz zaraz doszedł dosiebie. Dopiero co przyszedłem i trochę mi się pomieszał harmonogram zaczął Hector rzeczowo. Ale skoro na rynku czeka naspojedynek Windgazer kontra Zoom, Bluestar z radością nawiążedialog z Hinnom Computing.Hinnom przerwał mu w pół słowa. Nie, John, John, John zachichotał. Już dosyć naopowiadałeś o Windgazerze powiedział, prześlizgując się w stronębarku.Uniósł pokrywkę kubełka z lodem i wyciągnął z niego opakowanie Windgazera. Ojojoj. Odłożył je na miejsce.Hector patrzył na niego z niedowierzaniem.Skąd, do cholery,o tym wiedział? Jak gdyby czytając w jego w myślach, Hinnompodszedł do zajmujących całą ścianę okien biura, stanął z nosem przyszybie i zamachał ręką. Kiwam chłopcom z mojego biura Integracji Optycznej.Wiedziałeś, że mają siedzibę w Hancock Building wskazał na drapaczchmur w dole ulicy dokładnie tam? Większość z nich idzie dodomu o czwartej trzydzieści, ale niektórzy dopiero zaczynają o.przerwał i ruchem brwi wskazał na fotel z wysokim oparciem stojącyw przedpokoju o szklanych drzwiach .piątej.Och, czyżbympowiedział coś niestosownego? Szybko zmieniając temat, Hin-nom zapytał nagle: Hej, czy moglibyśmy porozmawiać sami? No,wiesz, dwóch wielkich dyrektorów, tylko ty i ja, interesy w branży?Hector zesztywniał.Wiedział, że nadchodziła chwila odmiennaod wszystkich dotychczasowych biurowych wyzwań, jakie musiałpodjąć, odmienna od globalnych telefonicznych wojen, jakie sto-czył, niepodobna do finansowych szachów, w których tak celował,niepodobna do bitew z uśmiechem na ustach staczanych w COM-DEX, gdzie światy i ludzkie życia rodzą się i giną bez najmniejszychreperkusji przed Nowym Rokiem, kiedy i tak jest już za pózno, bysię przejmować.To było coś innego.Tym razem jego przeciwnik,Hinnom, był prawdziwą osobowością, nie dbającą o pieniądze czykarierę, bez rodziny, korzeni, przyszłych skrupułów.Zwycięstwobyło jedynym wyjściem. Jasne odparł Hector.Lisa i Sarah wyszły.Dopiero gdy znalazły się już za progiem,Linzer poszedł w ich ślady. Tylko my dwaj powiedział Hinnom ale może upewnijmy się, że to tylko my dwaj.Wyświadcz mi przysługę, taką malusieńką.Wyłącz swój komputer. Postukał w maleńki mikrofoni jednocalowy obiektyw kamery przymocowany do płaskiego ekranu. Wiem, że zainstalowałeś Voice Buddy i TeleChat, dwa dobreprodukty, które są na najlepszej drodze do tego, by z wersji 1-och!--och! przekształcić się w oprogramowanie naprawdę nadające się doużycia.Ale chciałbym, by nasze spotkanie odbyło się na gruncieprywatnym.To bardzo ważne.Hector wdusił prawy klawisz myszy, potem lewy, wybierającopcję wyłączenia komputera.Rozległa się cała gama dzwiękówtowarzyszących zamykaniu ustawionych w kaskadę okien: rykilwów, kocie miauknięcia, jąkanie prosiaczka Porky'ego i wreszcieostatni efekt dzwiękowy sygnalizujący zakończenie procesu, plikaudio z Odysei kosmicznej 2001, Hal mówiący cicho, leczrozpaczliwie: Wiem, że ty i Dave chcecie mnie wyłączyć, i niemogę do tego dopuścić".Na ekranie pojawił się niewielki tekst: Teraz możesz wyłączyć swój komputer".Szczerze rozbawiony Hinnom uśmiechnął się szeroko. Fajne.Hector wdusił biały przycisk, wyłączając dopływ prądu. Słucham powiedział. Ooch.Słucham powtórzył Hinnom prześmiewczym to-nem. Dobrze zaczął, przechadzając się po sali.Obejrzałem dziś taśmę promocyjną z inauguracji kampaniireklamowej Zooma.Wspaniała, John.Delfiny.Doskonałe,naprawdę doskonałe wyczucie.Osobiście wolę ichkuzynów, mahi mani, smażonych na patelni w białym winiei sosie dijon wspominałem ci już, że uwielbiam gotowaćw mojej nowej kuchni? Ale tobie udało się z nimi fenome-nalnie.Bomba, bomba, bomba.I podejrzewam, że jesteś wstanie pobić nas na finiszu.O, tak.Zoom będzie gotowy zaparę dni, tygodni, nieważne.Rzucicie towar na półki przednami.Ale, John, czy to rozwiązanie będzie lepsze odWindgazera 99? Przysłuży się klientom lepiej odWindgazera 99? A może tylko odwróci ich uwagę odWindgazera 99, zrobi większą klapę niż Miami, zmarnujemnóstwo bezcennego czasu gównianą, pełną błędów wersją1 [ Pobierz całość w formacie PDF ]