[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona tego właśnie chce.Chce być kochana!A potem jak węgorz przemknęła między samochodami na drugą stronę ulicy, pobiegła w dół chodnika i zniknęła z oczu, zanim obie starsze kobiety zdecydowały się biec za nią.— Przepadła — stwierdziła Alicja.— Powiedziała, że lalka chciała być kochana — odezwała się Sybil.— Może… może tego właśnie chciała przez cały czas… Żeby ktoś ją kochał…Stojąc na środku londyńskiej ulicy, obie kobiety spojrzały na siebie z przerażeniem.Mroczne odbicieNie potrafię wyjaśnić tej historii.Nie wiem, jak i dlaczego do niej doszło.To po prostu coś, co się wydarzyło.Mimo to zastanawiam się czasem, jak potoczyłoby się wszystko, gdybym zauważył wówczas ten jeden, zasadniczy szczegół, którego wagę oceniłem dopiero wiele lat później.Gdybym go wówczas dostrzegł… cóż, przypuszczam, że życie trzech osób ułożyłoby się zupełnie inaczej.I w jakimś sensie jest to myśl przerażająca.Aby zacząć, muszę cofnąć się do lata 1914 roku, tuż przed wybuchem wojny.Pojechałem wtedy do Badgeworthy z Neilem Carslakiem.Neila mogę nazwać moim najlepszym przyjacielem.Znałem również jego brata Alana, choć niezbyt dobrze.Nigdy nie spotkałem Sylvii, ich siostry.Była o dwa lata młodsza od Alana i o trzy od Neila.Gdy chodziliśmy razem do szkoły, dwukrotnie zamierzałem spędzić w Badgeworthy część wakacji razem z Neilem i dwukrotnie coś stanęło mi na przeszkodzie.Tak się więc złożyło, że po raz pierwszy ujrzałem dom Neila i Alana mając dwadzieścia trzy lata.Zebrała się tam wówczas spora grupa gości.Sylvia zaręczyła się właśnie z facetem nazwiskiem Charles Crawley.Neil mówił, że jest od niej dużo starszy, ale że przyzwoity z niego gość i nawet zamożny.Pamiętam, że przyjechaliśmy koło siódmej wieczorem.Wszyscy rozeszli się do siebie, by się przebrać do obiadu.Neil zaprowadził mnie do mojego pokoju.Badgeworthy było atrakcyjną, zbudowaną bez jednolitego planu, starą siedzibą.Dom rozbudowywano swobodnie przez ostatnie trzy stulecia.Pełno w nim było stopni prowadzących w górę i na dół, mnóstwo nieoczekiwanych klatek schodowych.To był dom, w którym naprawdę trudno się rozeznać.Neil obiecał, że wstąpi po mnie, kiedy będzie schodził na obiad.Czułem się trochę onieśmielony przed pierwszym spotkaniem z jego rodziną.Pamiętam, że zauważyłem ze śmiechem, iż w takim domu człowiek spodziewa się natknąć na ducha w korytarzu.On odrzekł niedbale, że podobno dom jest nawiedzony, ale nikt z rodziny nigdy niczego nie zobaczył.Nie wiedział nawet, jaki duch miałby straszyć.Potem odszedł spiesznie, a ja zabrałem się do przekopywania moich walizek w poszukiwaniu stroju wieczorowego.Carslake’owie nie byli zamożni.Przylgnęli do starego domostwa, ale brakowało tu służącego, który rozpakowałby rzeczy i obsłużył gości.Zacząłem właśnie wiązać krawat.Stałem przed lustrem.Widziałem odbicie mojej twarzy i ramion, a z tyłu — ściany, po prostu płaszczyzny złamanej pośrodku prostokątem drzwi.Kiedy wreszcie zawiązałem krawat, zauważyłem, że otwierają się powoli.Nie wiem, dlaczego się nie odwróciłem.Byłby to całkiem naturalny odruch, lecz ja tylko patrzyłem, jak rozwierają się wolno.A kiedy całkiem się otworzyły, ujrzałem za nimi drugi pokój.To była sypialnia, większa od mojej, z dwoma łóżkami.Nagle złapałem gwałtownie oddech.Przy nogach łóżka leżała dziewczyna.Jej szyję obejmowały męskie dłonie.Mężczyzna powoli odchylał jej głowę do tyłu i coraz mocniej zaciskał ręce.Dusił ją.Nie istniała najmniejsza możliwość pomyłki.Obraz był bardzo wyraźny i oznaczał jedno: morderstwo.Widziałem dokładnie dziewczynę, jej złote włosy, przerażenie zamierające na pięknej twarzy, coraz bardziej sinej i opuchniętej.Widziałem plecy mężczyzny, jego ręce i bliznę biegnącą w dół lewego policzka do szyi.Ta relacja zajęła mi trochę czasu, ale w rzeczywistości stałem w osłupieniu zaledwie chwilę.Potem obróciłem się i ruszyłem na ratunek…Lecz przy ścianie za mną, ścianie, która odbijała się w lustrze, stała jedynie mahoniowa szafa.Nie było żadnych otwartych drzwi ani sceny zbrodni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ona tego właśnie chce.Chce być kochana!A potem jak węgorz przemknęła między samochodami na drugą stronę ulicy, pobiegła w dół chodnika i zniknęła z oczu, zanim obie starsze kobiety zdecydowały się biec za nią.— Przepadła — stwierdziła Alicja.— Powiedziała, że lalka chciała być kochana — odezwała się Sybil.— Może… może tego właśnie chciała przez cały czas… Żeby ktoś ją kochał…Stojąc na środku londyńskiej ulicy, obie kobiety spojrzały na siebie z przerażeniem.Mroczne odbicieNie potrafię wyjaśnić tej historii.Nie wiem, jak i dlaczego do niej doszło.To po prostu coś, co się wydarzyło.Mimo to zastanawiam się czasem, jak potoczyłoby się wszystko, gdybym zauważył wówczas ten jeden, zasadniczy szczegół, którego wagę oceniłem dopiero wiele lat później.Gdybym go wówczas dostrzegł… cóż, przypuszczam, że życie trzech osób ułożyłoby się zupełnie inaczej.I w jakimś sensie jest to myśl przerażająca.Aby zacząć, muszę cofnąć się do lata 1914 roku, tuż przed wybuchem wojny.Pojechałem wtedy do Badgeworthy z Neilem Carslakiem.Neila mogę nazwać moim najlepszym przyjacielem.Znałem również jego brata Alana, choć niezbyt dobrze.Nigdy nie spotkałem Sylvii, ich siostry.Była o dwa lata młodsza od Alana i o trzy od Neila.Gdy chodziliśmy razem do szkoły, dwukrotnie zamierzałem spędzić w Badgeworthy część wakacji razem z Neilem i dwukrotnie coś stanęło mi na przeszkodzie.Tak się więc złożyło, że po raz pierwszy ujrzałem dom Neila i Alana mając dwadzieścia trzy lata.Zebrała się tam wówczas spora grupa gości.Sylvia zaręczyła się właśnie z facetem nazwiskiem Charles Crawley.Neil mówił, że jest od niej dużo starszy, ale że przyzwoity z niego gość i nawet zamożny.Pamiętam, że przyjechaliśmy koło siódmej wieczorem.Wszyscy rozeszli się do siebie, by się przebrać do obiadu.Neil zaprowadził mnie do mojego pokoju.Badgeworthy było atrakcyjną, zbudowaną bez jednolitego planu, starą siedzibą.Dom rozbudowywano swobodnie przez ostatnie trzy stulecia.Pełno w nim było stopni prowadzących w górę i na dół, mnóstwo nieoczekiwanych klatek schodowych.To był dom, w którym naprawdę trudno się rozeznać.Neil obiecał, że wstąpi po mnie, kiedy będzie schodził na obiad.Czułem się trochę onieśmielony przed pierwszym spotkaniem z jego rodziną.Pamiętam, że zauważyłem ze śmiechem, iż w takim domu człowiek spodziewa się natknąć na ducha w korytarzu.On odrzekł niedbale, że podobno dom jest nawiedzony, ale nikt z rodziny nigdy niczego nie zobaczył.Nie wiedział nawet, jaki duch miałby straszyć.Potem odszedł spiesznie, a ja zabrałem się do przekopywania moich walizek w poszukiwaniu stroju wieczorowego.Carslake’owie nie byli zamożni.Przylgnęli do starego domostwa, ale brakowało tu służącego, który rozpakowałby rzeczy i obsłużył gości.Zacząłem właśnie wiązać krawat.Stałem przed lustrem.Widziałem odbicie mojej twarzy i ramion, a z tyłu — ściany, po prostu płaszczyzny złamanej pośrodku prostokątem drzwi.Kiedy wreszcie zawiązałem krawat, zauważyłem, że otwierają się powoli.Nie wiem, dlaczego się nie odwróciłem.Byłby to całkiem naturalny odruch, lecz ja tylko patrzyłem, jak rozwierają się wolno.A kiedy całkiem się otworzyły, ujrzałem za nimi drugi pokój.To była sypialnia, większa od mojej, z dwoma łóżkami.Nagle złapałem gwałtownie oddech.Przy nogach łóżka leżała dziewczyna.Jej szyję obejmowały męskie dłonie.Mężczyzna powoli odchylał jej głowę do tyłu i coraz mocniej zaciskał ręce.Dusił ją.Nie istniała najmniejsza możliwość pomyłki.Obraz był bardzo wyraźny i oznaczał jedno: morderstwo.Widziałem dokładnie dziewczynę, jej złote włosy, przerażenie zamierające na pięknej twarzy, coraz bardziej sinej i opuchniętej.Widziałem plecy mężczyzny, jego ręce i bliznę biegnącą w dół lewego policzka do szyi.Ta relacja zajęła mi trochę czasu, ale w rzeczywistości stałem w osłupieniu zaledwie chwilę.Potem obróciłem się i ruszyłem na ratunek…Lecz przy ścianie za mną, ścianie, która odbijała się w lustrze, stała jedynie mahoniowa szafa.Nie było żadnych otwartych drzwi ani sceny zbrodni [ Pobierz całość w formacie PDF ]