[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* * *Megan się ubrała i weszła do gabinetu lekarskiego.Marzyła, żeby zajśćw ciążę od chwili, gdy poślubiła Jacksona pięć lat temu.Drogę od salibadań do gabinetu przeszła już dziesiątki razy.Zawsze z tym samymwynikiem - ciąży nie ina.Usiadła na obitym skórą krześle w chłodnym gabinecie i odchyliłagłowę do tyłu.Gdyby.Niczego więcej nie pragnie.Gdyby tylko udało jejsię zajść w ciążę, wszystko byłoby dobrze.Jest o tym zupełnie przekonana.Jackson chce mieć dziecko tak samo jak ona.Nigdy nie powiedział tegowprost, ale ona wie, że tak jest.Byłby z niego wspaniały ojciec.A dziecko,ich dziecko, złączyłoby ich na zawsze.Jeśli nie potrafi kochać jej za nicinnego, kochałby za to, że dała mu dziecko.Opiekowałby się nią przezdziewięć miesięcy, trzymał za rękę podczas porodu, a potem wybieralibysię w trójkę na spacery do parku, na wycieczki statkiem po zatoce, domuzeum dla dzieci.Ich miłość stałaby się rzeczywista.Nie wymuszona, naciągana i pełna skrępowania, jak to ma miejsce odroku, czyli od chwili, gdy zaczęli terapię.Nie w tym rzecz, że Jack się nie stara.Wiedziała, że robi, co w jegomocy.Wiedziała, że nigdy w życiu nie wkładał w nic tyle wysiłku.Niezarabia tak dużo jak w firmie architektonicznej, ale praca asystenta matkiAlex, Jo, w Muzeum Sztuki w San Francisco, sprawia mu wyraznie więcejzadowolenia.Poza tym maluje raptem kilka godzin w weekendy, i to tylkowtedy, gdy ona pracuje w ogrodzie albo robi zakupy.Kocha się z nią wkażdy piątek i sobotę wieczorem, o jedenastej trzydzieści, powiadomościach.Zajmuje mu to dokładnie dwie i pół minuty.Nicdziwnego, że Megan nie może zajść w ciążę.%7ładne dziecko przy zdrowychzmysłach nie chciałoby zostać poczęte w takich warunkach.Mimo że się starał, że mówił jej o miłości, że chwalił ją za gotowanie,sprzątanie i pracę w ogródku, w ich wspólnym życiu było cośnieprawdziwego.Jego dotyk był drętwy.Jego słowa brzmiały pusto, jakbywydzierał je sobie z gardła nadludzkim wysiłkiem.Chwile szczerościnastępowały wyłącznie, gdy kończyli się kochać.On odwracał się odMegan bez pocałunku, nie przytuliwszy jej nawet na chwilę, ona zaś,zostawiona sama sobie, płakała.Czuła w takich chwilach, że nikogo takmocno nie kochała i choć bardzo się stara, a Jackson wkłada mnóstwoRS 231wysiłku w uratowanie ich małżeństwa, nigdy nie odwzajemni jej uczucia zrówną siłą.Do gabinetu wszedł doktor Harding, siwy mężczyzna w okularach, kołopięćdziesiątki.Zamknął za sobą drzwi, a Megan poczuła kamień nażołądku.Doktor obszedł biurko i usiadł.Oparł brodę na rękach i spojrzałna nią.- Dlaczego nie powiedziała mi pani o aborcji, pani Megan?Zabrakło jej tchu w piersiach.Musiała odetchnąć kilka razy, zanimpowietrze ponownie wypełniło jej płuca.- Straciliśmy tyle czasu - ciągnął doktor.- Lekarstwa hormonalne ibadania spermy niewiele pomogą, jeśli plemnikowi zagradza drogęzablizniona tkanka.Odchyliła się do tyłu i zamknęła oczy.Powiedział to z taką łatwością:aborcja - jakby mówił cukier albo łakoć.Nieświadomie chwyciła się zabrzuch.- Próbuję o tym zapomnieć - powiedziała, otwierając oczy.Doktor Harding pokiwał głową i odwrócił wzrok.Czuła, że jest w staniewyczytać z jej twarzy wszystko, obejrzeć scena po scenie, jak film.Tony'ego, Alex, tamten zimny gabinet i lekarza, który uśmiechnął sięchwilę przedtem, zanim wypruł z niej dziecko.- Aborcja może być bardzo bolesnym przeżyciem - powiedział doktorHarding, zaglądając do jej karty.- Ale pani nie wolno wmawiać sobie, żejej nie było.Czy nigdy nie przyszło pani do głowy, że bezpłodność u panimoże mieć związek z aborcją? Albo że ja zorientuję się, co zaszło, podczasbadania?Potrząsnęła głową.Nie pomyślała o tym.Nie chciała pomyśleć.Wolałaudawać, że to się nigdy nie stało, udawać, że nie było nikogo pozaJacksonem, nią, ich domem i ich miłością.Gdyby potrafiła wznieść wokółnich wystarczająco mocny mur, zniknęłaby przeszłość i jej koszmary.Doktor poczekał, aż wytrze oczy.- No, dobrze, nie mówmy już o tym - powiedział.- Decydująceznaczenie może mieć w tej sytuacji operacja.Będzie pani musiała poddaćsię operacji usunięcia zabliznionej tkanki, jeśli chce pani spróbować zajśćw ciążę.Zagradza plemnikowi drogę do jajeczka, a jajeczku drogę domacicy.- Dobrze - odparła natychmiast.- Cieszę się.Niestety nie będę mógł przeprowadzić tej operacjiosobiście.RS 232- Jak to? Dlaczego?- Nie wiem, czy pani pamięta, że wyjeżdżam jutro do Francji.Na coś wrodzaju sześciomiesięcznej wymiany lekarzy i informacji.Na moje miejsceprzyjeżdża kolega z Francji.- Nie chcę, żeby on mnie operował.- Pani Megan, to dobry lekarz.- Może nawet mieć Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny -powiedziała, podnosząc się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl