[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotarł do głównej drogi i ruszył kłusem.Wkrótce znalazł się przy wjezdziedo Archambault.Potem, gdy słońce całkiem wynurzyło się zza horyzontu, dojechał doChermont.Zsunął się z konia, a stajenny natychmiast zaprowadził zwierzę do stajni.Markizwszedł do zamku.W jadalni znalazł d'Alberta spo\ywającego śniadanie.Usiadł z nim przystole i zapytał:- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?- Słu\ący mi powiedział.Czy to była tajemnica, Sebastianie?Wsunął kawałek chleba do ust.- śenię się.Zacząłem się zalecać do mojej przyszłej mał\onki - odparł markiz ipociągnął spory łyk wina.- Jaka ona jest?- Piękna, urocza i zupełnie nieznośna.To Szkotka - wyjaśnił.- Będzie wściekła, kiedysię obudzi i dowie, \e wyjechałem.- Przykro mi - odparł uspokajająco d'Albert.- Niestety, trzeba wykonać pewne zadaniedla mego pana.Dama jest wcią\ w Chenonceaux, ale jutro jadą do Pary\a.Musimy działaćszybko, nim ten fanfaron d'Orleans i jego kłopotliwi przyjaciele w Pary\u przysporzą namkolejnych problemów.Nie wyobra\asz sobie nawet, jak trudno było utrzymać te wszystkiewilki i lisy z daleka przez ostatnie osiem lat.Najbardziej w świecie pragnęli zawładnąć osobąkróla, by móc zmienić ostatnią wolę jego ojca i rządzić Francją w imieniu syna.Czy wiesz,jaka by z tego wynikła tragedia?Markiz d'Auriville skinął ze zrozumieniem, a potem się odezwał:- Owa dama lubi perfumowane rękawiczki.Mógłbym zawiezć jej parę i powiedzieć,\e miałem zamiar ją odwiedzić i je przywiezć.- Masz takie? - zapytał d'Albert.- Oui.Zamierzałem je dać przyszłej teściowej, ale po prostu dam tę parę naszej damie,a po drugą poślę do Nantes.- Wstał od stołu.- Chodzmy, d'Albert.Pójdziemy do biblioteki,tam powiesz mi, w czym rzecz.Jeśli wyje\d\ają jutro, będę musiał pojechać tam dziś popołudniu.- Czy mam powiedzieć mistrzowi, \e się \enisz? - zapytał d'Albert, kiedy wychodzili zsalonu.- Oui.Powiedz mu te\, \e kiedy ju\ się o\enię, nie będę mógł dłu\ej się w toanga\ować.To byłoby niebezpieczne.Nie chcę w takie sprawy mieszać Autumn.Poza tym,gdyby ona była w jakikolwiek sposób zagro\ona, ja stałbym się zupełnie bezbronny, a topociągałoby za sobą ryzyko.On to zrozumie.Mamy zamiar pobrać się pod koniec lata.- Powiem mu, ale sam wiesz, monseigneur, \e jeśli postanowi dalej korzystać z twoichusług, nie będziesz miał wyjścia.Zresztą to słu\ba dla Francji!Sebastian się roześmiał.- Powiedz mi, co muszę wiedzieć - odparł.Dla Francji, pomyślał i o mało się znów nieroześmiał.Jedyna ró\nica między ksią\ętami krwi i kardynałem Mazarin polegała na tym, \ekardynał naprawdę oddany był królowi i dbał o jego interesy.Choć to oddanie przyniosło muwładzę, o jakiej inni mogli tylko pomarzyć, nic sobie z tego nie robił.Póznym popołudniem pojechał do Chenonceaux.Tak się szczęśliwie zło\yło, \e król ijego matka wracali właśnie z polowania ze słu\bą.Markiz zdjął kapelusz i skłonił głowę, nieschodząc z siodła.Król powitał go.- Monsieur le marquiz d'Auriville, prawda? Co pana sprowadza z powrotem doChenonceaux i jak się miewa piękna lady Autumn? Obiecała mi przyjechać na dwór, kiedywybuduję mój nowy pałac.- Powiedziała mi o tym, Wasza Królewska Mość.Mamy się pobrać latem, pod koniecsierpnia.Wróciłem, poniewa\ mam podarunek dla pańskiej matki.Kiedy tu byłem wcześniej,zapomniałem go ze sobą zabrać.Nie chciałem, byście wyjechali z Chenonceaux bez niego,Wasza Wysokość - rzekł i uśmiechnął się czarująco.- Jest pan bardzo uprzejmy, monseigneur - rzekła królowa Anna i skierowała koniabli\ej.Wsunęła się między syna i markiza.- Proszę się do nas przyłączyć.Napijemy się wina.Wtedy ofiaruje mi pan swój podarek.- Dziękuję, Wasza Wysokość - powiedział wesoło.Nagle ciszej dodał, \eby nikt niesłyszał: - Mam dla was wiadomość od d'Alberta.Królowa Anna skinęła porozumiewawczo i odwróciła się do syna.Wjechali na podwórze i stamtąd przeszli do pałacu.W sali reprezentacyjnej słu\bauwijała się, nalewając wino i podając słodkie wafle.Rozmawiali o polowaniu, które zajęłowiększość dnia.Kiedy d'Orleans zaczął się przechwalać, królowa wzięła markiza na stronę.- Szybko! - powiedziała tylko.- Dobrze się stało, \e Wasza Wysokość ogłosiła Pierre Seguiera kanclerzem, odebrałapieczęcie królewskie z rąk Chateauneuf i dała je panu Mole.Teraz musi pani ogłosić hrabiegode Chavigny, zaufanego Kondeusza, ministrem.To rozwścieczy d'Orleansa.Gondi zostaniesam, bo wydawać się będzie, i\ ksią\ęta krwi odzyskali łaski króla.Potem proszę stopniowozmniejszać wpływy Kondeusza.Wasza Wysokość musi się spotkać z arcybiskupem i zapro-ponować mu kapelusz kardynalski.Wszystkie polityczne stronnictwa osłupieją z tegopowodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Dotarł do głównej drogi i ruszył kłusem.Wkrótce znalazł się przy wjezdziedo Archambault.Potem, gdy słońce całkiem wynurzyło się zza horyzontu, dojechał doChermont.Zsunął się z konia, a stajenny natychmiast zaprowadził zwierzę do stajni.Markizwszedł do zamku.W jadalni znalazł d'Alberta spo\ywającego śniadanie.Usiadł z nim przystole i zapytał:- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?- Słu\ący mi powiedział.Czy to była tajemnica, Sebastianie?Wsunął kawałek chleba do ust.- śenię się.Zacząłem się zalecać do mojej przyszłej mał\onki - odparł markiz ipociągnął spory łyk wina.- Jaka ona jest?- Piękna, urocza i zupełnie nieznośna.To Szkotka - wyjaśnił.- Będzie wściekła, kiedysię obudzi i dowie, \e wyjechałem.- Przykro mi - odparł uspokajająco d'Albert.- Niestety, trzeba wykonać pewne zadaniedla mego pana.Dama jest wcią\ w Chenonceaux, ale jutro jadą do Pary\a.Musimy działaćszybko, nim ten fanfaron d'Orleans i jego kłopotliwi przyjaciele w Pary\u przysporzą namkolejnych problemów.Nie wyobra\asz sobie nawet, jak trudno było utrzymać te wszystkiewilki i lisy z daleka przez ostatnie osiem lat.Najbardziej w świecie pragnęli zawładnąć osobąkróla, by móc zmienić ostatnią wolę jego ojca i rządzić Francją w imieniu syna.Czy wiesz,jaka by z tego wynikła tragedia?Markiz d'Auriville skinął ze zrozumieniem, a potem się odezwał:- Owa dama lubi perfumowane rękawiczki.Mógłbym zawiezć jej parę i powiedzieć,\e miałem zamiar ją odwiedzić i je przywiezć.- Masz takie? - zapytał d'Albert.- Oui.Zamierzałem je dać przyszłej teściowej, ale po prostu dam tę parę naszej damie,a po drugą poślę do Nantes.- Wstał od stołu.- Chodzmy, d'Albert.Pójdziemy do biblioteki,tam powiesz mi, w czym rzecz.Jeśli wyje\d\ają jutro, będę musiał pojechać tam dziś popołudniu.- Czy mam powiedzieć mistrzowi, \e się \enisz? - zapytał d'Albert, kiedy wychodzili zsalonu.- Oui.Powiedz mu te\, \e kiedy ju\ się o\enię, nie będę mógł dłu\ej się w toanga\ować.To byłoby niebezpieczne.Nie chcę w takie sprawy mieszać Autumn.Poza tym,gdyby ona była w jakikolwiek sposób zagro\ona, ja stałbym się zupełnie bezbronny, a topociągałoby za sobą ryzyko.On to zrozumie.Mamy zamiar pobrać się pod koniec lata.- Powiem mu, ale sam wiesz, monseigneur, \e jeśli postanowi dalej korzystać z twoichusług, nie będziesz miał wyjścia.Zresztą to słu\ba dla Francji!Sebastian się roześmiał.- Powiedz mi, co muszę wiedzieć - odparł.Dla Francji, pomyślał i o mało się znów nieroześmiał.Jedyna ró\nica między ksią\ętami krwi i kardynałem Mazarin polegała na tym, \ekardynał naprawdę oddany był królowi i dbał o jego interesy.Choć to oddanie przyniosło muwładzę, o jakiej inni mogli tylko pomarzyć, nic sobie z tego nie robił.Póznym popołudniem pojechał do Chenonceaux.Tak się szczęśliwie zło\yło, \e król ijego matka wracali właśnie z polowania ze słu\bą.Markiz zdjął kapelusz i skłonił głowę, nieschodząc z siodła.Król powitał go.- Monsieur le marquiz d'Auriville, prawda? Co pana sprowadza z powrotem doChenonceaux i jak się miewa piękna lady Autumn? Obiecała mi przyjechać na dwór, kiedywybuduję mój nowy pałac.- Powiedziała mi o tym, Wasza Królewska Mość.Mamy się pobrać latem, pod koniecsierpnia.Wróciłem, poniewa\ mam podarunek dla pańskiej matki.Kiedy tu byłem wcześniej,zapomniałem go ze sobą zabrać.Nie chciałem, byście wyjechali z Chenonceaux bez niego,Wasza Wysokość - rzekł i uśmiechnął się czarująco.- Jest pan bardzo uprzejmy, monseigneur - rzekła królowa Anna i skierowała koniabli\ej.Wsunęła się między syna i markiza.- Proszę się do nas przyłączyć.Napijemy się wina.Wtedy ofiaruje mi pan swój podarek.- Dziękuję, Wasza Wysokość - powiedział wesoło.Nagle ciszej dodał, \eby nikt niesłyszał: - Mam dla was wiadomość od d'Alberta.Królowa Anna skinęła porozumiewawczo i odwróciła się do syna.Wjechali na podwórze i stamtąd przeszli do pałacu.W sali reprezentacyjnej słu\bauwijała się, nalewając wino i podając słodkie wafle.Rozmawiali o polowaniu, które zajęłowiększość dnia.Kiedy d'Orleans zaczął się przechwalać, królowa wzięła markiza na stronę.- Szybko! - powiedziała tylko.- Dobrze się stało, \e Wasza Wysokość ogłosiła Pierre Seguiera kanclerzem, odebrałapieczęcie królewskie z rąk Chateauneuf i dała je panu Mole.Teraz musi pani ogłosić hrabiegode Chavigny, zaufanego Kondeusza, ministrem.To rozwścieczy d'Orleansa.Gondi zostaniesam, bo wydawać się będzie, i\ ksią\ęta krwi odzyskali łaski króla.Potem proszę stopniowozmniejszać wpływy Kondeusza.Wasza Wysokość musi się spotkać z arcybiskupem i zapro-ponować mu kapelusz kardynalski.Wszystkie polityczne stronnictwa osłupieją z tegopowodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]