[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja te\.- Ciekawe jaki?- Wydaje mi się, \e mam prawo to wiedzieć.- Z zakłopotaniemprzełknęła ślinę.- Zwłaszcza po tym, jak się do mnie dobierałeś. - Dobra, powiem ci, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć.- Wobectakiego argumentu musiał skapitulować.- O\eniłem się zaraz powyjściu z wojska i zacząłem działać w słu\bach wywiadowczych.Janice nie mogła pogodzić się z tym, \e nigdy nie ma mnie w domu i\e nie wolno mi mówić nic na temat tego, co robię, więc po kilkulatach wystąpiła o rozwód - opowiadał beznamiętnie.- Naszemał\eństwo było właściwie fikcją, więc nie walczyłem, by je ratować.- Ale chyba coś was łączyło.Matt zamyślił się na chwilę, a potem potrząsnął głową.- O\eniłem się z nią z niewłaściwego powodu.- Tak? A co to za powód? - drą\yła wytrwale.- Jej wygląd - rzucił.- Była cholernie atrakcyjna i bardzoseksowna.- Ciesz się - uśmiechnęła się gorzko.- Przy mnie na pewno niestracisz głowy.- Myślisz, \e nie jesteś seksowna?- Czy myślę? - prychnęła.- Ja to wiem.- Mylisz się.Nie emanujesz seksem, nie zachowujesz się ani nieubierasz w prowokujący sposób, ale mimo to, wierz mi, jesteśniesamowicie pociągająca.No, rzecz jasna, masz jeszcze wiele innychzalet.- Na przykład?- Có\.Masz więcej odwagi ni\ niejeden facet.I zasady, którychsię trzymasz.Gdyby nie to wszystko, na pewno nie poddałabyś sięzabiegowi sztucznego zapłodnienia.Zastanowiły ją te słowa.Wahała się, czy uwierzyć w ichszczerość, a jednak przez jedną krótką chwilę dopuściła do siebiemyśl, \e być mo\e nie protestowałaby zbyt gorliwie, gdyby chciał siędo niej zbli\yć jeszcze bardziej ni\ wtedy, w tunelu.On tymczasem zjechał z autostrady na usytuowany na poboczuparking i zatrzymując samochód, uwa\nie przyjrzał się wszystkimstojącym tam wozom.Amanda zauwa\yła, \e jego szczególną uwagęprzykuł minivan zaparkowany tu\ obok drewnianego stołu, przyktórym siedziała jakaś para, popijając piwo i jedząc hamburgery.Oboje wyglądali tak, jakby przybyli tu wehikułem czasu prosto zepoki dzieci - kwiatów.Mę\czyzna miał długie włosy, któreprzytrzymywała zało\ona na czoło szeroka przepaska, kolorowypodkoszulek i szerokie spodnie dzwony.Jego towarzyszka ubrana była w długą, luzną sukienkę w kwiaty, która skrywała jej nieco zbytobfite kształty.Ciemnobordowy kolor materiału fantastyczniewspółgrał z intensywną barwą gęstych rudych włosów, opadającychjej na plecy i ramiona burzą mocno skręconych loków.Matt zgasił silnik.- Poczekaj tutaj - zwrócił się do Amandy.- To ja skorzystam z okazji i pójdę do toalety - rzuciła na pozórobojętnym tonem, nie chcąc okazać zaciekawienia, które niepozwalało jej usiedzieć na miejscu.Wyszła z samochodu i skierowała się w stronę niskiego budynkuusytuowanego na końcu \wirowej alejki.Wchodząc do środka,odwróciła się i zobaczyła, \e Matt zbli\a się do pary przy stole.Kiedyzaś wracała z toalety, siedział ju\ obok nich i rozmawiał w najlepsze.Zawahała się na chwilę, niepewna, czy powinna podejść do nich,czy raczej trzymać się z daleka.Ostatecznie wybrała to drugiewyjście.Oparła się o maskę samochodu i uwa\nie obserwowała całąscenę.Matt i długowłosy mę\czyzna uścisnęli sobie dłonie, a potem, kujej zdumieniu, nowy znajomy Matta wyjął z kieszeni mały śrubokręt izabrał się do odkręcania tablicy rejestracyjnej swojego wozu.Mattzrobił to samo przy jeepie, po czym obaj wymienili się tablicami.Tymczasem kobieta podeszła do niej.Z daleka Amanda oceniłajej wiek na jakieś czterdzieści lat, ale kiedy stanęła bli\ej, okazała sięznacznie starsza.Jej twarz przecinały głębokie, wyrazne zmarszczki, aspomiędzy rudych loków przebijały siwe kosmyki.- Nazywam się Crystal Bell, mój facet to Lee Walter -powiedziała głosem brzmiącym tak melodyjnie, jak jej niezwykłe imięi nazwisko.- A ty, o ile wiem, jesteś Sally Mae Plunkett.Właśniedowiedziałam się o waszych kłopotach.Strasznie współczuję.Sally Mae Plunkett? Có\ za cudaczne nazwisko, stwierdziła wduchu Amanda.Czy\by Matt nie mógł wymyślić nic lepszego?- O jakich kłopotach? - zapytała zupełnie zdezorientowana.- Rozumiem, \e cię\ko ci o tym mówić.- Crystal zezrozumieniem pokiwała głową.- Ale Lee i ja spróbujemy ci pomóc.-Podeszła do vana, otworzyła drzwi i zaczęła szperać w du\ymkartonowym pudle.Wreszcie wyciągnęła z niego powłóczystą suknię,bardzo podobną do tej, którą miała na sobie i długi, cienki szal zakończony frędzlami.- Zało\ysz to, skarbie, i zobaczysz, \e Waynezgubi trop.W tych ciuchach na pewno cię nie pozna.Amanda nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa.O co tu, dolicha, chodziło? Właśnie wtedy pojawił się Matt.- No, przebieraj się.Posłusznie wykonała polecenie, poszła do toalety i ju\ po chwiliwróciła ubrana w zwiewną ró\owo - zieloną sukienkę.Para hipisów iMatt, paradujący dumnie w jaskraworó\owej koszuli, obejrzeli jądokładnie ze wszystkich stron, po czym z aprobatą pokiwali głowami.- Musisz zakryć te jasne włosy - orzekła Crystal.Amanda, wcią\jeszcze nie mogąc ochłonąć ze zdumienia,bez protestu narzuciła szal na głowę, a jego końce okręciła sobiewokół szyi.- Teraz mo\emy jechać.- Matt dotknął palcami kolorowejchustki, którą Lee zawiązał mu na głowie jak opaskę.- Jesteśmy wambardzo wdzięczni za pomoc - zwrócił się do swoich nowychznajomych.- Nie wiem, co byśmy bez was zrobili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl