[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozniósł go po ulicach gwałtowny powiew wiatru.Savannah poczuła, że Gregori się krzywi, wyczuła ból, który szarpnął nim, zanim zdążyłzamknąć się na wszelkie doznania.Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, i dostrzegła ostrykołek wystający z jego prawego ramienia.Wyciągnął go natychmiast.Z rany trysnęła krew,zalewając wszystko dookoła.Krwotok ustał w jednej chwili, jakby ktoś nagle odciął dopływkrwi.Ogłuszające podmuchy wiatru z przerazliwym wyciem wzbijały prochy umarłych ponadgłowy ludzi, niczym trąba powietrzna.Gęsta, czarna chmura wirowała coraz szybciej, grożąc, że wciągnie wszystkich dośrodka, skąd spoglądało na nich z nienawiścią złowrogie czerwone oko.Turyści krzyczeliprzerażeni i nawet przewodnik przytrzymał się ulicznej latarni, żeby nie dać się wirowiporwać.Gregori stał samotnie, wystawiony na atak wichru, który nim szarpał, chcąc go po-rwać.Kiedy wirująca kolumna powietrza chciała zaatakować go od góry z rykiem,przypominającym huk odrzutowca, klasnął w dłonie, i wykonał gest, żeby odesłać podmuch wstronę mrocznej istoty.Wampir krzyknął z wściekłości.Czarna chmura wessała samą siebie z głośnym dzwiękiem i wzbiła się w powietrze, wmilczeniu czekając i obserwując.To było wcielone zło.Wszyscy trwali w bezruchu.Nikt nieodważył się oddychać.Nagle kotłująca się nad nimi czarna istota zgęstniała jeszcze bardziej ipomknęła przez ciemne niebo, uciekając od łowcy wampirów przez French Quarter wkierunku bagien.Gregori przeobraził się i wzbił w powietrze, zręcznie omijając błyskawice żarzącej sięenergii i ostre kołki fruwające we wzburzonym powietrzu.Na ziemi zapadła cisza, a potemrozległo się zbiorowe westchnienie ulgi.Ktoś roześmiał się nerwowo.- Nie do wiary, stary! Co za przedstawienie!Savannah, zobaczywszy tę reakcję ludzi, szybko ją spotęgowała, zaszczepiając w ichumysłach wrażenie, iż oglądali pokaz, i łagodząc wymowę tego, co widzieli.- Niesamowite efekty specjalne - wymamrotał nastolatek.Jego ojciec roześmiał się z lekkim niedowierzaniem.- Ciekawe, jak to zrobili? Ten człowiek po prostu rozpłynął się w powietrzu.- Spojrzał namartwych ludzi leżących w pewnej odległości od nich i zaklął pod nosem.- Tamci naprawdęnie żyją.Na pewno nie brali udziału w pokazie.- To szaleństwo.- Ktoś ukląkł przy leżących na ulicy mężczyznach.Przewodnik sprawdził puls jednego z nich.- Obaj nie żyją.Cholera, o co tu chodzi?Savannah znów wkroczyła do akcji, podsuwając widowni odpowiedz na dręczące ichpytania; utworzyła w ich umysłach odpowiednie wspomnienia tego, co było prawdą, a coiluzją.Dwaj turyści z Florydy pokłócili się, wdali się w bijatykę, aż w końcu i oni wyciągnęlirewolwery.Wydarzyło się to podczas improwizowanego pokazu magii dla turystów, o któryprzewodnik poprosił Savannah.Na odgłos wystrzałów wystraszone psy się rozbiegły.Nic lepszego nie była w stanie wymyślić w tak krótkim czasie.Wokół nich zaczęła się jużkręcić policja, która zbierała zeznania świadków.Savannah musiała skupić się na tym, żebyzamazać wspomnienia o Gregorim.Nieustannie umysłem towarzyszyła mu w locie nadmiastem i nad rozlewiskiem ku najbardziej niebezpiecznemu miejscu - kryjówce wampira.Gary, stojący obok niej, z niepokojem obserwował jej twarz.Z każdą chwilą stawała sięcoraz bledsza.Widać było na niej zmęczenie, spowodowane przebywaniem w dwóch miejscachnaraz.Wkładała ogromny wysiłek w to, żeby podtrzymać iluzję w umysłach tak wielu świadków.Na jej czoło wystąpiły kropelki potu, ale mimo to, jak zawsze dumnie unosząc głowę,zachowywała się niczym królowa.Swoim wdziękiem podbiła policjanta, który odbierał od niejzeznanie.Gary miał pewność, że udało jej się utrwalić w pamięci turystów tylko to, na czymzależało Gregoriemu: była to dziwaczna sprawa i nie do pojęcia.Wspomnienia o Gregorimzostały wymazane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Rozniósł go po ulicach gwałtowny powiew wiatru.Savannah poczuła, że Gregori się krzywi, wyczuła ból, który szarpnął nim, zanim zdążyłzamknąć się na wszelkie doznania.Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, i dostrzegła ostrykołek wystający z jego prawego ramienia.Wyciągnął go natychmiast.Z rany trysnęła krew,zalewając wszystko dookoła.Krwotok ustał w jednej chwili, jakby ktoś nagle odciął dopływkrwi.Ogłuszające podmuchy wiatru z przerazliwym wyciem wzbijały prochy umarłych ponadgłowy ludzi, niczym trąba powietrzna.Gęsta, czarna chmura wirowała coraz szybciej, grożąc, że wciągnie wszystkich dośrodka, skąd spoglądało na nich z nienawiścią złowrogie czerwone oko.Turyści krzyczeliprzerażeni i nawet przewodnik przytrzymał się ulicznej latarni, żeby nie dać się wirowiporwać.Gregori stał samotnie, wystawiony na atak wichru, który nim szarpał, chcąc go po-rwać.Kiedy wirująca kolumna powietrza chciała zaatakować go od góry z rykiem,przypominającym huk odrzutowca, klasnął w dłonie, i wykonał gest, żeby odesłać podmuch wstronę mrocznej istoty.Wampir krzyknął z wściekłości.Czarna chmura wessała samą siebie z głośnym dzwiękiem i wzbiła się w powietrze, wmilczeniu czekając i obserwując.To było wcielone zło.Wszyscy trwali w bezruchu.Nikt nieodważył się oddychać.Nagle kotłująca się nad nimi czarna istota zgęstniała jeszcze bardziej ipomknęła przez ciemne niebo, uciekając od łowcy wampirów przez French Quarter wkierunku bagien.Gregori przeobraził się i wzbił w powietrze, zręcznie omijając błyskawice żarzącej sięenergii i ostre kołki fruwające we wzburzonym powietrzu.Na ziemi zapadła cisza, a potemrozległo się zbiorowe westchnienie ulgi.Ktoś roześmiał się nerwowo.- Nie do wiary, stary! Co za przedstawienie!Savannah, zobaczywszy tę reakcję ludzi, szybko ją spotęgowała, zaszczepiając w ichumysłach wrażenie, iż oglądali pokaz, i łagodząc wymowę tego, co widzieli.- Niesamowite efekty specjalne - wymamrotał nastolatek.Jego ojciec roześmiał się z lekkim niedowierzaniem.- Ciekawe, jak to zrobili? Ten człowiek po prostu rozpłynął się w powietrzu.- Spojrzał namartwych ludzi leżących w pewnej odległości od nich i zaklął pod nosem.- Tamci naprawdęnie żyją.Na pewno nie brali udziału w pokazie.- To szaleństwo.- Ktoś ukląkł przy leżących na ulicy mężczyznach.Przewodnik sprawdził puls jednego z nich.- Obaj nie żyją.Cholera, o co tu chodzi?Savannah znów wkroczyła do akcji, podsuwając widowni odpowiedz na dręczące ichpytania; utworzyła w ich umysłach odpowiednie wspomnienia tego, co było prawdą, a coiluzją.Dwaj turyści z Florydy pokłócili się, wdali się w bijatykę, aż w końcu i oni wyciągnęlirewolwery.Wydarzyło się to podczas improwizowanego pokazu magii dla turystów, o któryprzewodnik poprosił Savannah.Na odgłos wystrzałów wystraszone psy się rozbiegły.Nic lepszego nie była w stanie wymyślić w tak krótkim czasie.Wokół nich zaczęła się jużkręcić policja, która zbierała zeznania świadków.Savannah musiała skupić się na tym, żebyzamazać wspomnienia o Gregorim.Nieustannie umysłem towarzyszyła mu w locie nadmiastem i nad rozlewiskiem ku najbardziej niebezpiecznemu miejscu - kryjówce wampira.Gary, stojący obok niej, z niepokojem obserwował jej twarz.Z każdą chwilą stawała sięcoraz bledsza.Widać było na niej zmęczenie, spowodowane przebywaniem w dwóch miejscachnaraz.Wkładała ogromny wysiłek w to, żeby podtrzymać iluzję w umysłach tak wielu świadków.Na jej czoło wystąpiły kropelki potu, ale mimo to, jak zawsze dumnie unosząc głowę,zachowywała się niczym królowa.Swoim wdziękiem podbiła policjanta, który odbierał od niejzeznanie.Gary miał pewność, że udało jej się utrwalić w pamięci turystów tylko to, na czymzależało Gregoriemu: była to dziwaczna sprawa i nie do pojęcia.Wspomnienia o Gregorimzostały wymazane [ Pobierz całość w formacie PDF ]