[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nonno nie chciałby, żebym odeszła.I tylko ja potrafięzrozumieć Tashę.271- Bo ona nigdy nie mówi tego, co myśli.Zwykle zaglądamdo jej umysłu i czytam intencje, nie zwracając uwagi na słowa,ale twoja rodzina, a nawet niektóre osoby ze służby mają tedziwne blokady.- Ja też będę tak mogła?- Tak.Ale członkowie twojej rodziny szybko się zorientu�ją, co robisz, więc będziesz musiała zacierać ich wspomnienia.Z czasem nauczysz się, że lepiej jest nie naruszać niczyjej men�talnej prywatności, jeśli to tylko możliwe.- Kiedy spostrzegłam, że czytasz mi w myślach, trochę siębałam i uważałam cię za intruza.Nie byłam pewna, czy chcę,żebyś wiedział, jaka naprawdę jestem.Zaśmiał się cicho, okrywając jej włosy delikatnymi poca�łunkami.- Za to Josefa skanuję przy każdej okazji.Sama się prze�konasz, że tak trzeba.Wygląda i mówi jak niewiniątko, ale toszatan wcielony.- Myślisz, że naprawdę odzyskam wzrok? - Podciągnęłakolana.Czuła dziwny ogień w żołądku.Uczucie narastało z każ�dą chwilą, aż w końcu stało się bolesne.Zmiana pozycji nic niepomogła.Byron położył dłoń na jej brzuchu, rozsuwając szeroko pal�ce.Jego dotyk powinien być kojący, ale zamiast tego jej brzuchi kręgosłup przeszyła ostra włócznia bólu.- Byron?Cale jej ciało pokrył pot.Mięśnie schwycił kurcz.- Co się ze mną dzieje?- Zachodzi w tobie przemiana.Połączył się z nią ściśle, starając się osłonić ją przed bólem.Alechoć starał się z całych sił, jej ciało dalej płonęło.Nagle targnął niąskurcz i rzucił o materac, mimo tego, że Byron trzymał ją mocno.Pod jej skórą szalało żywe stworzenie, wyrywając się na ze�wnątrz przez pory.Swędziało okropnie.Myślała, że krzyczy, alez jej ust nie wydobył się żaden dzwięk.W pokoju rozległ się huk,aż zabolały ją uszy.Nie potrafiła go wyciszyć.Jacques.Jacques, co mam robić? - Byron sięgnął myślą dojedynej osoby, która mogła pomóc mu osłonić Antoniettę przed272najgorszym bólem.Bez trudu przekazał mu wiedzę o tym, co sięz nią działo.Na razie niewiele można zrobić, dopóki jej ciało nie po�zbędzie się wszystkich toksyn.Potem ją uśpij, pogrzeb w ziemii daj organizmowi czas, by sam się uzdrowił.To bardzo trud�ny moment, Byronie.Daj mi znać, jeśli będziesz potrzebowałpomocy.Antonietta gwałtownie odetchnęła, gdy kolejna fala żaruprzetoczyła się przez jej ciało, zagarniając serce, płuca i wszystkiemięśnie.Zmusiła się, by oddychać, uświadomiła sobie, że Byronoddycha za nich oboje.Wymacała jego dłoń.Objął ją mocno,dając jej oparcie.Tysiące igieł przeszyło jej oczy; ogień wypalał oczodoły.Stra�ciła czucie w czubkach palców, a potem wybuchły.Pojawiły siępazury i po chwili znikły.Byron musiał puścić jej dłonie, by ichnie rozdarła na strzępy.Potem targnęła nią kolejna konwulsja.Ciało wygięło się w łuk, rozciągnęło, skurczyło.Opadła bezwład�nie na materac.- Nie miałem pojęcia, że to tak wygląda, Antonietto.Nigdybym cię nie poprosił o zgodę na coś takiego.Przetrwała następną falę bólu, próbowała się uśmiechnąć, alezamiast tego miała wrażenie, że twarz jej się wydłuża.- Dla Karpatianek poród to pestka w porównaniu z czymśtakim - wykrztusiła głuchym, obcym głosem, któremu towarzy�szyło ciche warknięcie.Huk w jej uszach zmienił się w ogłuszający ryk.- Będę wymiotować.Zanieś mnie do łazienki.Byron podniósł ją i energicznie ruszył przed siebie.W oczachpaliły go łzy.Czuł się strasznie winny.- Powinienem się dowiedzieć szczegółów.Wcześniej, zanimcię o cokolwiek prosiłem.Powinienem wiedzieć, w co cię pakuję.Wybacz mi, cara.Przytrzymywał jej włosy, kiedy wymiotowała.Nie miał pojęcia, ile minęło czasu.Ataki ciągnęły się w nie�skończoność.Wydawało się, że nigdy nie ustaną.Był przerażo�ny jej bólem, tym strasznym żarem, jakby ktoś wypalał trzewiamiotaczem płomieni.Cieszył się, że nie widziała, jak jakaś żywa18 - Mroczna symfonia273istota poruszała się od czasu do czasu pod jej skórą.Kilka razymusiał ją mocno trzymać, żeby nie wyrwała sobie kawałków ciałaani nie wydarła oczu z twarzy.Próbował wszystkiego, by zmniej�szyć jej cierpienia, ale praktycznie mógł tylko ją tulić i pilnować,żeby nie zrobiła sobie krzywdy.W końcu wyczerpanie wzięło góręi Antonietta padła bez ruchu między spazmami, trzymając go zarękę, z umysłem pustym jak niezapisana karta.Byron natychmiast wyczuł, że w tym momencie może jąbezpiecznie uśpić.Natychmiast wydał zdecydowane polecenie,a ona usłuchała go bez cienia sprzeciwu.Byron wydobył Antoniettę z uzdrawiających objęć ziemii przeniósł na łóżko w willi.Zadbał o to, żeby nie pozostały naniej żadne ślady pobytu w podziemnej jamie, ułożył ją w pościelii przytulił się do niej.Serce biło mu jak młotem, w ustach czułsmak strachu.Ujął jej twarz w dłonie i ucałował wargi.- Obudz się dla mnie, Antonietto.Obudz się do nowego życia.Jej cudowne ciało poruszyło się powoli, cudowne piersi otarłyo niego, biodra wtuliły w jego ciało.Przeciągnęła się leniwie i otworzyła oczy.Krzyknęła przerazliwie i natychmiast je zakryła.- Coś poszło nie tak, Byronie.To nienormalne.Coś musia�ło zle pójść.Byron próbował czytać w jej myślach, ale wszystko przesła�niała panika.- Pozwól mi spojrzeć.Nie rozumiem, co się stało, Antonietto.Przed chwilą się obudziłaś, nie powinnaś czuć bólu.Boli cię coś?%7łołądek ścisnął jej się ze strachu.- Obudziłam się od razu, słyszałam dzwięki na zewnątrz,czułam twoją bliskość: skórę i ciało.Od razu cię zapragnęłam.Pomyślałam, że będziemy się kochać i że będzie wspaniale.Ucie-274szyłam się, że budzę się w twoich ramionach.Otworzyłam oczyi świat oszalał.Byron oddychał za nich oboje, spokojnie i powoli, aż jej roz�dygotane serce zabiło w zgodnym rytmie, a myślowy chaos niecozelżał.Zbadał jej wspomnienia.Pokój się zakołysał.Na momentbłysnęła jego zniekształcona twarz.Wszystko było zamazane.Zwiatło napływało ze wszystkich stron.Od kalejdoskopu obra�zów i barw zrobiło mu się niedobrze.Przeszył go ból, a żołądek sięwywrócił.- Możemy to uleczyć? - Antonietta objęła ramionami jegoszyję i zacisnęła powieki.- Przestraszyłam się.Ucałował kącik jej ust, skubnął podbródek i gorączkowoszukał w myślach rozwiązania.- Wybranka mojego przyjaciela Jacques'a była przed prze�mianą lekarką.Teraz jest cenioną uzdrowicielką.Może uda misię przesłać mu obraz tego, co się dzieje i dostaniemy od niejjakąś radę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Nonno nie chciałby, żebym odeszła.I tylko ja potrafięzrozumieć Tashę.271- Bo ona nigdy nie mówi tego, co myśli.Zwykle zaglądamdo jej umysłu i czytam intencje, nie zwracając uwagi na słowa,ale twoja rodzina, a nawet niektóre osoby ze służby mają tedziwne blokady.- Ja też będę tak mogła?- Tak.Ale członkowie twojej rodziny szybko się zorientu�ją, co robisz, więc będziesz musiała zacierać ich wspomnienia.Z czasem nauczysz się, że lepiej jest nie naruszać niczyjej men�talnej prywatności, jeśli to tylko możliwe.- Kiedy spostrzegłam, że czytasz mi w myślach, trochę siębałam i uważałam cię za intruza.Nie byłam pewna, czy chcę,żebyś wiedział, jaka naprawdę jestem.Zaśmiał się cicho, okrywając jej włosy delikatnymi poca�łunkami.- Za to Josefa skanuję przy każdej okazji.Sama się prze�konasz, że tak trzeba.Wygląda i mówi jak niewiniątko, ale toszatan wcielony.- Myślisz, że naprawdę odzyskam wzrok? - Podciągnęłakolana.Czuła dziwny ogień w żołądku.Uczucie narastało z każ�dą chwilą, aż w końcu stało się bolesne.Zmiana pozycji nic niepomogła.Byron położył dłoń na jej brzuchu, rozsuwając szeroko pal�ce.Jego dotyk powinien być kojący, ale zamiast tego jej brzuchi kręgosłup przeszyła ostra włócznia bólu.- Byron?Cale jej ciało pokrył pot.Mięśnie schwycił kurcz.- Co się ze mną dzieje?- Zachodzi w tobie przemiana.Połączył się z nią ściśle, starając się osłonić ją przed bólem.Alechoć starał się z całych sił, jej ciało dalej płonęło.Nagle targnął niąskurcz i rzucił o materac, mimo tego, że Byron trzymał ją mocno.Pod jej skórą szalało żywe stworzenie, wyrywając się na ze�wnątrz przez pory.Swędziało okropnie.Myślała, że krzyczy, alez jej ust nie wydobył się żaden dzwięk.W pokoju rozległ się huk,aż zabolały ją uszy.Nie potrafiła go wyciszyć.Jacques.Jacques, co mam robić? - Byron sięgnął myślą dojedynej osoby, która mogła pomóc mu osłonić Antoniettę przed272najgorszym bólem.Bez trudu przekazał mu wiedzę o tym, co sięz nią działo.Na razie niewiele można zrobić, dopóki jej ciało nie po�zbędzie się wszystkich toksyn.Potem ją uśpij, pogrzeb w ziemii daj organizmowi czas, by sam się uzdrowił.To bardzo trud�ny moment, Byronie.Daj mi znać, jeśli będziesz potrzebowałpomocy.Antonietta gwałtownie odetchnęła, gdy kolejna fala żaruprzetoczyła się przez jej ciało, zagarniając serce, płuca i wszystkiemięśnie.Zmusiła się, by oddychać, uświadomiła sobie, że Byronoddycha za nich oboje.Wymacała jego dłoń.Objął ją mocno,dając jej oparcie.Tysiące igieł przeszyło jej oczy; ogień wypalał oczodoły.Stra�ciła czucie w czubkach palców, a potem wybuchły.Pojawiły siępazury i po chwili znikły.Byron musiał puścić jej dłonie, by ichnie rozdarła na strzępy.Potem targnęła nią kolejna konwulsja.Ciało wygięło się w łuk, rozciągnęło, skurczyło.Opadła bezwład�nie na materac.- Nie miałem pojęcia, że to tak wygląda, Antonietto.Nigdybym cię nie poprosił o zgodę na coś takiego.Przetrwała następną falę bólu, próbowała się uśmiechnąć, alezamiast tego miała wrażenie, że twarz jej się wydłuża.- Dla Karpatianek poród to pestka w porównaniu z czymśtakim - wykrztusiła głuchym, obcym głosem, któremu towarzy�szyło ciche warknięcie.Huk w jej uszach zmienił się w ogłuszający ryk.- Będę wymiotować.Zanieś mnie do łazienki.Byron podniósł ją i energicznie ruszył przed siebie.W oczachpaliły go łzy.Czuł się strasznie winny.- Powinienem się dowiedzieć szczegółów.Wcześniej, zanimcię o cokolwiek prosiłem.Powinienem wiedzieć, w co cię pakuję.Wybacz mi, cara.Przytrzymywał jej włosy, kiedy wymiotowała.Nie miał pojęcia, ile minęło czasu.Ataki ciągnęły się w nie�skończoność.Wydawało się, że nigdy nie ustaną.Był przerażo�ny jej bólem, tym strasznym żarem, jakby ktoś wypalał trzewiamiotaczem płomieni.Cieszył się, że nie widziała, jak jakaś żywa18 - Mroczna symfonia273istota poruszała się od czasu do czasu pod jej skórą.Kilka razymusiał ją mocno trzymać, żeby nie wyrwała sobie kawałków ciałaani nie wydarła oczu z twarzy.Próbował wszystkiego, by zmniej�szyć jej cierpienia, ale praktycznie mógł tylko ją tulić i pilnować,żeby nie zrobiła sobie krzywdy.W końcu wyczerpanie wzięło góręi Antonietta padła bez ruchu między spazmami, trzymając go zarękę, z umysłem pustym jak niezapisana karta.Byron natychmiast wyczuł, że w tym momencie może jąbezpiecznie uśpić.Natychmiast wydał zdecydowane polecenie,a ona usłuchała go bez cienia sprzeciwu.Byron wydobył Antoniettę z uzdrawiających objęć ziemii przeniósł na łóżko w willi.Zadbał o to, żeby nie pozostały naniej żadne ślady pobytu w podziemnej jamie, ułożył ją w pościelii przytulił się do niej.Serce biło mu jak młotem, w ustach czułsmak strachu.Ujął jej twarz w dłonie i ucałował wargi.- Obudz się dla mnie, Antonietto.Obudz się do nowego życia.Jej cudowne ciało poruszyło się powoli, cudowne piersi otarłyo niego, biodra wtuliły w jego ciało.Przeciągnęła się leniwie i otworzyła oczy.Krzyknęła przerazliwie i natychmiast je zakryła.- Coś poszło nie tak, Byronie.To nienormalne.Coś musia�ło zle pójść.Byron próbował czytać w jej myślach, ale wszystko przesła�niała panika.- Pozwól mi spojrzeć.Nie rozumiem, co się stało, Antonietto.Przed chwilą się obudziłaś, nie powinnaś czuć bólu.Boli cię coś?%7łołądek ścisnął jej się ze strachu.- Obudziłam się od razu, słyszałam dzwięki na zewnątrz,czułam twoją bliskość: skórę i ciało.Od razu cię zapragnęłam.Pomyślałam, że będziemy się kochać i że będzie wspaniale.Ucie-274szyłam się, że budzę się w twoich ramionach.Otworzyłam oczyi świat oszalał.Byron oddychał za nich oboje, spokojnie i powoli, aż jej roz�dygotane serce zabiło w zgodnym rytmie, a myślowy chaos niecozelżał.Zbadał jej wspomnienia.Pokój się zakołysał.Na momentbłysnęła jego zniekształcona twarz.Wszystko było zamazane.Zwiatło napływało ze wszystkich stron.Od kalejdoskopu obra�zów i barw zrobiło mu się niedobrze.Przeszył go ból, a żołądek sięwywrócił.- Możemy to uleczyć? - Antonietta objęła ramionami jegoszyję i zacisnęła powieki.- Przestraszyłam się.Ucałował kącik jej ust, skubnął podbródek i gorączkowoszukał w myślach rozwiązania.- Wybranka mojego przyjaciela Jacques'a była przed prze�mianą lekarką.Teraz jest cenioną uzdrowicielką.Może uda misię przesłać mu obraz tego, co się dzieje i dostaniemy od niejjakąś radę [ Pobierz całość w formacie PDF ]