[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Katia przedostała się przez właz i odsunęła na bok szczątki rozrzuconewokół przejścia.Jack posuwał się tuż za nią, trochę dalej szedł Ben.Skupilisię w mroku, a Jack sięgnął ręką do hełmu Katii i zapalił jej lampę.- Jest nastawiona na najniższy poziom światła - wyszeptał.- Będzie do-brze, dopóki nie poświecisz w zsuwnię, bo wtedy światło mogłoby odbić sięw korytarzu nad nami.Katia skierowała wąski promień na przeciwległa ścianę pomieszczenia.Zadwoma stołami mesy widać było otwarty szeroko właz.Dała im znak, żebysię nie ruszali, a sama poszła przodem, uważając, żeby nie robić hałasu.Zwiatło z lampy na hełmie padało do przodu.Ukucnęła przy włazie, a Bennachylił się nad zsuwnią, nasłuchując odgłosów z góryPo kilku minutach pełnego napięcia milczenia Katia wróciła.Wyłączyłalampę, żeby uniknąć rzucania poświaty na zsuwnię.Kiedy do nich podeszła,zobaczyli, że jest obwieszona bronią.AKS-74U - szepnęła.- Do tego dziewięciomilimetrowy pistolet Maka-rowa, taki sam jak walther ppk.Szafki z bronią zostały prawie całkowicieopróżnione, znalazłam tylko to.Tu jest pudło z amunicją.- Wystarczy.- Ben zdjął karabin z ramienia Katii.AKS-74U miał podob-ne wymiary co Heckler&Koch MP5, znajoma broń zachodniej policji, alew przeciwieństwie do większości pistoletów maszynowych był przystoso-wany do strzelania nabojami karabinowymi 5,45 o wielkiej szybkości po-czątkowej.Konstruktorzy kałasznikowów udoskonalili tłumik tak, że nie spo-walniał pocisku i przerobili komorę nabojową.Teraz broń lepiej nadawałasię do strzelania ogniem ciągłym niż inne karabiny tego kalibru.155Z oddali, z wnętrzności okrętu dotarł do nich kolejny stłumiony dzwięk.Jack uniósł głowę.Wszyscy troje wytężyli słuch.To, co z początku wydawa-ło się metalicznym klekotem, zaczęło być coraz bardziej słyszalne jako seriagłuchych uderzeń.Trwało to dwadzieścia sekund, potem ustało.- Kroki - szepnął Jack.- Na pokładzie nad nami, w okolicy szybu ratun-kowego.Wydaje mi się, że nasi przyjaciele sana mostku.Musimy ich prze-chwycić, zanim dotrą do zsuwni.Jack i Katia wzięli po jednym magazynku i szybko wcisnęli do nich nabojez pudełka.Katia podała magazynek Benowi, który wsadził go do kieszeniw pasie wraz z niezaładowanymi nabojami.Drugi magazynek umieścił w ka-rabinku, odciągnął zamek i odbezpieczył broń.Katia zrobiła to samo z ma-karowem i włożyła go za pas z narzędziami.- W porządku szepnął Jack.- Ruszamy.Zdawało się, że minęła wieczność, odkąd natknęli się na przerażające wid-mo u wejścia do przedziału sonarowego.Kiedy wspięli się już po drabince,Jack pobłogosławił ciemność, która skrywała ich przed złowrogim spojrze-niem martwego wartownika.Sięgnął w dół, żeby pomóc Katii.Kilka chwil pózniej cała trójka stała z bro-nią gotową do strzału.Z tyłu korytarza docierał do nich blask oświetleniaawaryjnego z mostku.Jack poprowadził ich rzędem lewą stroną korytarza.W wyciągniętej ręcetrzymał berettę.Tuż przed wejściem zamarł i uniósł ostrzegawczo broń.Katiaskuliła się za nim, a Ben wtopił się w ciemność pod drugiej stronie korytarza.Ze swego miejsca Katia widziała tylko masę rozbitego sprzętu i potrzaskanekonsole.Całun osadu nadawał scenie pozory dwuwymiarowości, jakby to byłobraz zbyt abstrakcyjny, żeby można było na nim rozpoznać osobne kształty.Nagle zrozumiała, dlaczego Jack się zatrzymał.Przy skręconej rurze pery-skopu z tła wysunęła się widmowa postać, rozpoznawalna tylko wówczas,gdy się ruszała.Zaczęła się do nich zbliżać i stało się jasne, że nie zdajesobie sprawy z ich obecności.Rozległ się ogłuszający trzask beretty Jacka.Katia patrzyła przez zamiećbieli odpadającej ze ścian, jak człowiek potykając się, cofa się w stronę pe-ryskopu i pada pod dziwacznym kątem na podłogę.Jack strzelił szybko jesz-cze pięć razy.Rykoszety z wizgiem śmigały po pomieszczeniu.Katię zaskoczyła ostrość hałasu.Ku swemu przerażeniu zobaczyła, że czło-wiek powoli się podnosi i wymierza uzi w stronę korytarza.Prawie widziaładołki w miejscach, w których kule Jacka odbiły się od kevlarowej zbroi.156Przeciwnik zaczął strzelać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Katia przedostała się przez właz i odsunęła na bok szczątki rozrzuconewokół przejścia.Jack posuwał się tuż za nią, trochę dalej szedł Ben.Skupilisię w mroku, a Jack sięgnął ręką do hełmu Katii i zapalił jej lampę.- Jest nastawiona na najniższy poziom światła - wyszeptał.- Będzie do-brze, dopóki nie poświecisz w zsuwnię, bo wtedy światło mogłoby odbić sięw korytarzu nad nami.Katia skierowała wąski promień na przeciwległa ścianę pomieszczenia.Zadwoma stołami mesy widać było otwarty szeroko właz.Dała im znak, żebysię nie ruszali, a sama poszła przodem, uważając, żeby nie robić hałasu.Zwiatło z lampy na hełmie padało do przodu.Ukucnęła przy włazie, a Bennachylił się nad zsuwnią, nasłuchując odgłosów z góryPo kilku minutach pełnego napięcia milczenia Katia wróciła.Wyłączyłalampę, żeby uniknąć rzucania poświaty na zsuwnię.Kiedy do nich podeszła,zobaczyli, że jest obwieszona bronią.AKS-74U - szepnęła.- Do tego dziewięciomilimetrowy pistolet Maka-rowa, taki sam jak walther ppk.Szafki z bronią zostały prawie całkowicieopróżnione, znalazłam tylko to.Tu jest pudło z amunicją.- Wystarczy.- Ben zdjął karabin z ramienia Katii.AKS-74U miał podob-ne wymiary co Heckler&Koch MP5, znajoma broń zachodniej policji, alew przeciwieństwie do większości pistoletów maszynowych był przystoso-wany do strzelania nabojami karabinowymi 5,45 o wielkiej szybkości po-czątkowej.Konstruktorzy kałasznikowów udoskonalili tłumik tak, że nie spo-walniał pocisku i przerobili komorę nabojową.Teraz broń lepiej nadawałasię do strzelania ogniem ciągłym niż inne karabiny tego kalibru.155Z oddali, z wnętrzności okrętu dotarł do nich kolejny stłumiony dzwięk.Jack uniósł głowę.Wszyscy troje wytężyli słuch.To, co z początku wydawa-ło się metalicznym klekotem, zaczęło być coraz bardziej słyszalne jako seriagłuchych uderzeń.Trwało to dwadzieścia sekund, potem ustało.- Kroki - szepnął Jack.- Na pokładzie nad nami, w okolicy szybu ratun-kowego.Wydaje mi się, że nasi przyjaciele sana mostku.Musimy ich prze-chwycić, zanim dotrą do zsuwni.Jack i Katia wzięli po jednym magazynku i szybko wcisnęli do nich nabojez pudełka.Katia podała magazynek Benowi, który wsadził go do kieszeniw pasie wraz z niezaładowanymi nabojami.Drugi magazynek umieścił w ka-rabinku, odciągnął zamek i odbezpieczył broń.Katia zrobiła to samo z ma-karowem i włożyła go za pas z narzędziami.- W porządku szepnął Jack.- Ruszamy.Zdawało się, że minęła wieczność, odkąd natknęli się na przerażające wid-mo u wejścia do przedziału sonarowego.Kiedy wspięli się już po drabince,Jack pobłogosławił ciemność, która skrywała ich przed złowrogim spojrze-niem martwego wartownika.Sięgnął w dół, żeby pomóc Katii.Kilka chwil pózniej cała trójka stała z bro-nią gotową do strzału.Z tyłu korytarza docierał do nich blask oświetleniaawaryjnego z mostku.Jack poprowadził ich rzędem lewą stroną korytarza.W wyciągniętej ręcetrzymał berettę.Tuż przed wejściem zamarł i uniósł ostrzegawczo broń.Katiaskuliła się za nim, a Ben wtopił się w ciemność pod drugiej stronie korytarza.Ze swego miejsca Katia widziała tylko masę rozbitego sprzętu i potrzaskanekonsole.Całun osadu nadawał scenie pozory dwuwymiarowości, jakby to byłobraz zbyt abstrakcyjny, żeby można było na nim rozpoznać osobne kształty.Nagle zrozumiała, dlaczego Jack się zatrzymał.Przy skręconej rurze pery-skopu z tła wysunęła się widmowa postać, rozpoznawalna tylko wówczas,gdy się ruszała.Zaczęła się do nich zbliżać i stało się jasne, że nie zdajesobie sprawy z ich obecności.Rozległ się ogłuszający trzask beretty Jacka.Katia patrzyła przez zamiećbieli odpadającej ze ścian, jak człowiek potykając się, cofa się w stronę pe-ryskopu i pada pod dziwacznym kątem na podłogę.Jack strzelił szybko jesz-cze pięć razy.Rykoszety z wizgiem śmigały po pomieszczeniu.Katię zaskoczyła ostrość hałasu.Ku swemu przerażeniu zobaczyła, że czło-wiek powoli się podnosi i wymierza uzi w stronę korytarza.Prawie widziaładołki w miejscach, w których kule Jacka odbiły się od kevlarowej zbroi.156Przeciwnik zaczął strzelać [ Pobierz całość w formacie PDF ]