[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona natomiast uszyła synkowi ładne ubranie i kupiła zabawkina wyprzedaży.Wigilię spożywali z Trudy.Tego roku święta spędzą z Makiem, lecz przecież nie będą z nim na-prawdę.Cala ta sprawa przerastała ją.Bała się, by Jeff nie wyczuł jejzłego nastroju.- Kupię małe drzewko i postawię w moim pokoju - powiedziała doMaka.- Jeff będzie rozczarowany - zaoponował, spoglądając na nią bacz-nie.Owionął ją zimny wiatr, więc podniosła kołnierz płaszcza.- Bardziej się rozczaruje, gdy będziemy udawać rodzinę, skoro niąnie jesteśmy.- Możemy mieć wspólną choinkę w salonie - powiedział po dłuższejchwili.RL- Pewnie tak - szepnęła, choć wcale jej się to nie podobało.Przecieżnic ich nie łączyło, poza jej złamanym sercem.- Masz jakieś ozdoby?- Nie.Nigdy nie miałem choinki w tym domu.Wydawała mi się nie-potrzebna, gdyż rzadko w nim przebywałem.- To może z Jeffem zrobimy ozdoby? Jak znam ojca.pewnie też sięw to włączy.Upieczemy figurki z piernika i wymierny gwiazdki śnieguz papieru.Mac znów spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem, jakby niemógł pojąć, o co jej chodzi.- Naprawdę nie szkoda ci wysiłku?- To sama przyjemność, Mac, świąteczny rytuał.Możemy też zrobićstroiki z szyszek.Wreszcie Mac rozpogodził się, jego spojrzenie stało się wręcz łagod-ne.Wiedział, że Dina próbuje zburzyć dzielący ich mur, ale byli tymkim byli i nic na to nie mógł poradzić.Poza tym nie wierzył w małżeń-stwo.Wiatr rozwiewał jej włosy.- Powinnaś założyć kapelusz.~ Wziął jej dłoń w swoje ręce.-Przemarzłaś.Potrzebujesz też rękawiczek.Nagle nie tylko jej dłoń roztajała.- Mam rękawiczki, tylko ich nie założyłam.Podbiegł Jeff i wsunąłim obojgu ręce pod ramiona.- Znalazłem wspaniałą choinkę! Chodzcie szybko, bo jeszcze ktoś jąkupi!Mac zauważył, że chłopiec wyrósł już ze swego płaszczyka.- Potrzebny ci będzie nowy zimowy płaszcz, taki z futrzanym kaptu-rem.RL- To następna pozycja na mojej liście zakupów - powiedziała lekko.-Trochę za wcześnie zrobiło się zimno.Chodzmy, zobaczmy to drzewko.Jeff pokazał im tę wspaniałą" choinkę.Uznali, że będzie odpowied-nia.Chłopiec zafascynowany patrzył, jak sprzedawca przy pomocy ma-szyny owijał drzewko w siatkę.Mac dojrzał sklep z ubraniami dla dzieci.- Dlaczego teraz nie kupisz płaszcza Jeffowi?- Zamierzałam wybrać się do mniej.ekskluzywnego sklepu.Pozatym, nie wzięłam książeczki czekowej.- Nie masz kart kredytowych?- Można przez nie wpaść w tarapaty.Kuszą, by się zadłużać.Mac ponownie spojrzał na nią z uwagą i wyjął z portfela kartę.- Pozwolisz, bym kupił Jeffowi płaszcz na Gwiazdkę?- Nie, Mac.Nie mogę przyjąć.- Słuchaj, Dino, chcę mu dać coś, czego naprawdę potrzebuje.Wiesz,że Toby załatwi sprawę zabawek.Gdy wciąż się wahała, wcisnął jej w dłoń kartę.- Czy potrafisz kupić mu płaszcz bez przymiarki?- Tak, ale.- %7ładne ale".My pójdziemy załadować choinkę na samochód, a tyrozejrzyj się za płaszczem.Proszę, zrób tak.Będzie to prezent od Zwię-tego Mikołaja.- Ale nie mogę podpisać za ciebie.- Dam ci upoważnienie, a jeśli będą jakieś problemy, zawołaj mnie.Jednak nadal nie była przekonana.Oczywiście Jeff bardzo potrzebo-wał zimowego okrycia, ale nie chciała korzystać z dobroczynności Ma-ka.I tak dużo dla nich zrobił.RL- Jeśli nie kupisz za mnie tego płaszcza, to będę musiał dołączyć dotwojego ojca w poszukiwaniu następnych zabawek.W jego oczach pojawiły się wesołe chochliki, musiała się więcuśmiechnąć.Dobrze wiedziała, że spełniłby swą grozbę.- Dobrze.Mac.Ale już nic więcej.- Zobaczymy.Potrząsnęła głową.No cóż.Boże Narodzenie miało tę cudowną moc,że ludzie na powrót stawali się dziećmi.Chciałaby, aby te święta.Chciała tak wiele od życia, które jak dotąd przyniosło jej same roz-czarowania, lecz wiedziała, że jej życzenia nigdy się nie spełnią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ona natomiast uszyła synkowi ładne ubranie i kupiła zabawkina wyprzedaży.Wigilię spożywali z Trudy.Tego roku święta spędzą z Makiem, lecz przecież nie będą z nim na-prawdę.Cala ta sprawa przerastała ją.Bała się, by Jeff nie wyczuł jejzłego nastroju.- Kupię małe drzewko i postawię w moim pokoju - powiedziała doMaka.- Jeff będzie rozczarowany - zaoponował, spoglądając na nią bacz-nie.Owionął ją zimny wiatr, więc podniosła kołnierz płaszcza.- Bardziej się rozczaruje, gdy będziemy udawać rodzinę, skoro niąnie jesteśmy.- Możemy mieć wspólną choinkę w salonie - powiedział po dłuższejchwili.RL- Pewnie tak - szepnęła, choć wcale jej się to nie podobało.Przecieżnic ich nie łączyło, poza jej złamanym sercem.- Masz jakieś ozdoby?- Nie.Nigdy nie miałem choinki w tym domu.Wydawała mi się nie-potrzebna, gdyż rzadko w nim przebywałem.- To może z Jeffem zrobimy ozdoby? Jak znam ojca.pewnie też sięw to włączy.Upieczemy figurki z piernika i wymierny gwiazdki śnieguz papieru.Mac znów spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem, jakby niemógł pojąć, o co jej chodzi.- Naprawdę nie szkoda ci wysiłku?- To sama przyjemność, Mac, świąteczny rytuał.Możemy też zrobićstroiki z szyszek.Wreszcie Mac rozpogodził się, jego spojrzenie stało się wręcz łagod-ne.Wiedział, że Dina próbuje zburzyć dzielący ich mur, ale byli tymkim byli i nic na to nie mógł poradzić.Poza tym nie wierzył w małżeń-stwo.Wiatr rozwiewał jej włosy.- Powinnaś założyć kapelusz.~ Wziął jej dłoń w swoje ręce.-Przemarzłaś.Potrzebujesz też rękawiczek.Nagle nie tylko jej dłoń roztajała.- Mam rękawiczki, tylko ich nie założyłam.Podbiegł Jeff i wsunąłim obojgu ręce pod ramiona.- Znalazłem wspaniałą choinkę! Chodzcie szybko, bo jeszcze ktoś jąkupi!Mac zauważył, że chłopiec wyrósł już ze swego płaszczyka.- Potrzebny ci będzie nowy zimowy płaszcz, taki z futrzanym kaptu-rem.RL- To następna pozycja na mojej liście zakupów - powiedziała lekko.-Trochę za wcześnie zrobiło się zimno.Chodzmy, zobaczmy to drzewko.Jeff pokazał im tę wspaniałą" choinkę.Uznali, że będzie odpowied-nia.Chłopiec zafascynowany patrzył, jak sprzedawca przy pomocy ma-szyny owijał drzewko w siatkę.Mac dojrzał sklep z ubraniami dla dzieci.- Dlaczego teraz nie kupisz płaszcza Jeffowi?- Zamierzałam wybrać się do mniej.ekskluzywnego sklepu.Pozatym, nie wzięłam książeczki czekowej.- Nie masz kart kredytowych?- Można przez nie wpaść w tarapaty.Kuszą, by się zadłużać.Mac ponownie spojrzał na nią z uwagą i wyjął z portfela kartę.- Pozwolisz, bym kupił Jeffowi płaszcz na Gwiazdkę?- Nie, Mac.Nie mogę przyjąć.- Słuchaj, Dino, chcę mu dać coś, czego naprawdę potrzebuje.Wiesz,że Toby załatwi sprawę zabawek.Gdy wciąż się wahała, wcisnął jej w dłoń kartę.- Czy potrafisz kupić mu płaszcz bez przymiarki?- Tak, ale.- %7ładne ale".My pójdziemy załadować choinkę na samochód, a tyrozejrzyj się za płaszczem.Proszę, zrób tak.Będzie to prezent od Zwię-tego Mikołaja.- Ale nie mogę podpisać za ciebie.- Dam ci upoważnienie, a jeśli będą jakieś problemy, zawołaj mnie.Jednak nadal nie była przekonana.Oczywiście Jeff bardzo potrzebo-wał zimowego okrycia, ale nie chciała korzystać z dobroczynności Ma-ka.I tak dużo dla nich zrobił.RL- Jeśli nie kupisz za mnie tego płaszcza, to będę musiał dołączyć dotwojego ojca w poszukiwaniu następnych zabawek.W jego oczach pojawiły się wesołe chochliki, musiała się więcuśmiechnąć.Dobrze wiedziała, że spełniłby swą grozbę.- Dobrze.Mac.Ale już nic więcej.- Zobaczymy.Potrząsnęła głową.No cóż.Boże Narodzenie miało tę cudowną moc,że ludzie na powrót stawali się dziećmi.Chciałaby, aby te święta.Chciała tak wiele od życia, które jak dotąd przyniosło jej same roz-czarowania, lecz wiedziała, że jej życzenia nigdy się nie spełnią [ Pobierz całość w formacie PDF ]