[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ella, już słabnąc ze zdenerwowania i braku snu, po raz pierwszy zastanowiła się niespokojnie,czy nie zaszkodzi to dziecku w jej łonie.Oparła się ręką o ścianę. Pani Bogarde, słabo pani?Przełknęła mdłości i spojrzała na niego wyzywająco. Nigdy pan nie uzyska werdyktu ode mnie, Tadeuszu.Nie osądzę mojego brata, to jużpostawiłam jasno. Ja też wyraziłem się jasno. Teraz miał twarz jak z kamienia. Wolałbym, pani Bogarde, nieuciekać się do grózb. Jakich grózb? Tych, bez których od początku starałem się obejść. Poczekał chwilę. Werdykt albo życie.Wstrząs odbił się w jej oczach. Za każde niewydane orzeczenie sądu przysięgłych mówił dalej Tadeusz ktoś zzakładników zostanie zastrzelony. Nie wierzę panu wyszeptała.Uśmiechnął się cierpko. Proszę pani, gdyby pani spotkała mnie przed tą nocą, myślę, że po pierwsze, nie uwierzyłabypani w to, że wezmę zakładników.Jeszcze przez długą chwilę Ella wpatrywała się w niego.Potem powiedziała cicho: Pójdę i powiem im. Dziękuję. Nie ma za co warknęła.Otworzył drzwi biblioteki przed nią. Wystarczy większość werdyktów, pani Bogarde.Ella weszła do biblioteki.Harry i Sandor szli pod strażą do męskiej toalety. Nie wiem, jak ona to wytrzymuje powiedział Harry cicho. Jest silna mruknął Sandor. To już ponad cztery godziny. Harry był rozstrojony. Tadeusz chyba ich ponagli.Musizakończyć ten proces prędko. W jaki sposób? zapytał Sandor. Nie znam innych przysięgłych, ale ręczę, że Ella nie zrobitego, czego on chce. Chyba że ją zmusi.Ochlapali twarze zimną wodą.W drzwiach uzbrojony strażnik przestępował z nogi na nogę.Sandor spojrzał na Harry ego. Jeżeli te werdykty, wyszachrowane czy nie wyszachrowane, potwierdzą winy, jak myślisz, cooni zrobią? Chyba tych skurwysynów zastrzelą.Sandor przytaknął. A jej brat?Z miną obojętną Harry odpowiedział: No, to pewne jak diabli, że nie wyślą go do więzienia.O piątej po południu weszła do biblioteki kobieta uzbrojona w uzi.Rzuciła na stół przed Ellądziesięć kawałków papieru. Kartki do głosowania powiedziała. Proszę je wypełnić.Ma być nazwisko każdego zoskarżonych i przy nazwisku: winny czy niewinny. Za wcześnie powiedziała Ella. Tadeusz mówi, że było już dosyć czasu.Proszę je wypełnić.W ciągu dziesięciu minut kartki zostały wypełnione.Potem przyszedł sam Tadeusz i znówwywołał Ellę na korytarz. To pani głos, przypuszczam. Rzucił w nią jedną kartką. Proces nielegalny.Zaczęła się pocić. Mój głos. Tylko pani tak napisała, pani Bogarde. Powtórzyłam im pana grozbę. Brawurowała. Mówił pan, że ja przewodniczę.przywódcywolno mieć swoje zdanie. Wszyscy mają głosować znowu. Nie uzyskał pan swojej większości? Oddajcie głosy jeszcze raz!Ella wyczuła, że gotów jest ją uderzyć.Wbiła sobie paznokcie w dłoń. Nie szanuję nielegalnego sądu. Więc zastrzelimy pierwszego zakładnika. Zrobił krok, żeby odejść. Nie!Odwrócił się i wetknął jej w rękę dziesięć czystych kartek. Jeszcze raz. Lin Tsung, co się dzieje? Danielle obudziła się z niespokojnej drzemki i usiadłarozdrażniona. Jeszcze się nie skończyło? Kiedy będę mogła pójść do mamusi i tatusia?Lin Tsung, z oczami czerwonymi ze zmęczenia i napięcia, w jakim ze względu na Daniellezachowywał spokój, potrząsnął głową. Nie wiem, Dani.Chyba musimy cierpliwie jeszcze trochę poczekać.Stokrotka, wilczarka, zaskomlała.Danielle potarmosiła jej uszy. Stokrotka musi wyjść.Ona nie siusia w domu. Nikt z nas nie może wychodzić.Stokrotka także.Postaraj się jeszcze trochę przespać. Nie jestem zmęczona. Była wyraznie bardzo wyczerpana. Co oni zrobią wujaszkowiOlivierowi? Prawdopodobnie nic. Myślą, że on zabił tych ludzi. To są przestępcy, Dani powiedział Lin Tsung cicho, pamiętając o strażniku za drzwiamibaru. I jestem pewny, że policja wkrótce tu będzie, żeby uwolnić nas wszystkich, łącznie z twoimwujem.W oczach Danielle widział strach. Ja myślę, że oni go zastrzelą powiedziała dziewczynka.Tadeusz, znużony, przyklepał dłonią kartki z głosowaniem. Niewinny, bo proces nielegalny. Uśmiechnął się ironicznie. Przynajmniej zmieniłasformułowanie. Co zrobimy? zapytał prokurator [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ella, już słabnąc ze zdenerwowania i braku snu, po raz pierwszy zastanowiła się niespokojnie,czy nie zaszkodzi to dziecku w jej łonie.Oparła się ręką o ścianę. Pani Bogarde, słabo pani?Przełknęła mdłości i spojrzała na niego wyzywająco. Nigdy pan nie uzyska werdyktu ode mnie, Tadeuszu.Nie osądzę mojego brata, to jużpostawiłam jasno. Ja też wyraziłem się jasno. Teraz miał twarz jak z kamienia. Wolałbym, pani Bogarde, nieuciekać się do grózb. Jakich grózb? Tych, bez których od początku starałem się obejść. Poczekał chwilę. Werdykt albo życie.Wstrząs odbił się w jej oczach. Za każde niewydane orzeczenie sądu przysięgłych mówił dalej Tadeusz ktoś zzakładników zostanie zastrzelony. Nie wierzę panu wyszeptała.Uśmiechnął się cierpko. Proszę pani, gdyby pani spotkała mnie przed tą nocą, myślę, że po pierwsze, nie uwierzyłabypani w to, że wezmę zakładników.Jeszcze przez długą chwilę Ella wpatrywała się w niego.Potem powiedziała cicho: Pójdę i powiem im. Dziękuję. Nie ma za co warknęła.Otworzył drzwi biblioteki przed nią. Wystarczy większość werdyktów, pani Bogarde.Ella weszła do biblioteki.Harry i Sandor szli pod strażą do męskiej toalety. Nie wiem, jak ona to wytrzymuje powiedział Harry cicho. Jest silna mruknął Sandor. To już ponad cztery godziny. Harry był rozstrojony. Tadeusz chyba ich ponagli.Musizakończyć ten proces prędko. W jaki sposób? zapytał Sandor. Nie znam innych przysięgłych, ale ręczę, że Ella nie zrobitego, czego on chce. Chyba że ją zmusi.Ochlapali twarze zimną wodą.W drzwiach uzbrojony strażnik przestępował z nogi na nogę.Sandor spojrzał na Harry ego. Jeżeli te werdykty, wyszachrowane czy nie wyszachrowane, potwierdzą winy, jak myślisz, cooni zrobią? Chyba tych skurwysynów zastrzelą.Sandor przytaknął. A jej brat?Z miną obojętną Harry odpowiedział: No, to pewne jak diabli, że nie wyślą go do więzienia.O piątej po południu weszła do biblioteki kobieta uzbrojona w uzi.Rzuciła na stół przed Ellądziesięć kawałków papieru. Kartki do głosowania powiedziała. Proszę je wypełnić.Ma być nazwisko każdego zoskarżonych i przy nazwisku: winny czy niewinny. Za wcześnie powiedziała Ella. Tadeusz mówi, że było już dosyć czasu.Proszę je wypełnić.W ciągu dziesięciu minut kartki zostały wypełnione.Potem przyszedł sam Tadeusz i znówwywołał Ellę na korytarz. To pani głos, przypuszczam. Rzucił w nią jedną kartką. Proces nielegalny.Zaczęła się pocić. Mój głos. Tylko pani tak napisała, pani Bogarde. Powtórzyłam im pana grozbę. Brawurowała. Mówił pan, że ja przewodniczę.przywódcywolno mieć swoje zdanie. Wszyscy mają głosować znowu. Nie uzyskał pan swojej większości? Oddajcie głosy jeszcze raz!Ella wyczuła, że gotów jest ją uderzyć.Wbiła sobie paznokcie w dłoń. Nie szanuję nielegalnego sądu. Więc zastrzelimy pierwszego zakładnika. Zrobił krok, żeby odejść. Nie!Odwrócił się i wetknął jej w rękę dziesięć czystych kartek. Jeszcze raz. Lin Tsung, co się dzieje? Danielle obudziła się z niespokojnej drzemki i usiadłarozdrażniona. Jeszcze się nie skończyło? Kiedy będę mogła pójść do mamusi i tatusia?Lin Tsung, z oczami czerwonymi ze zmęczenia i napięcia, w jakim ze względu na Daniellezachowywał spokój, potrząsnął głową. Nie wiem, Dani.Chyba musimy cierpliwie jeszcze trochę poczekać.Stokrotka, wilczarka, zaskomlała.Danielle potarmosiła jej uszy. Stokrotka musi wyjść.Ona nie siusia w domu. Nikt z nas nie może wychodzić.Stokrotka także.Postaraj się jeszcze trochę przespać. Nie jestem zmęczona. Była wyraznie bardzo wyczerpana. Co oni zrobią wujaszkowiOlivierowi? Prawdopodobnie nic. Myślą, że on zabił tych ludzi. To są przestępcy, Dani powiedział Lin Tsung cicho, pamiętając o strażniku za drzwiamibaru. I jestem pewny, że policja wkrótce tu będzie, żeby uwolnić nas wszystkich, łącznie z twoimwujem.W oczach Danielle widział strach. Ja myślę, że oni go zastrzelą powiedziała dziewczynka.Tadeusz, znużony, przyklepał dłonią kartki z głosowaniem. Niewinny, bo proces nielegalny. Uśmiechnął się ironicznie. Przynajmniej zmieniłasformułowanie. Co zrobimy? zapytał prokurator [ Pobierz całość w formacie PDF ]