[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W kuchni proste, a jednocześnie eleganckie noże i widelce wyłożono nadrewnianych blatach jak bezcenne skarby.Dotknęła białych porcelanowych talerzy, dośćgrubych, bardzo praktycznych, i w tej samej chwili jej wzrok spoczął na pięknym, smukłymdzbanku do kawy ze stali.Dzbanek miał prostokątny drewniany uchwyt, tak prosty, jakbywyszedł spod ręki samego Braque a.Podniosła ten cudowny przedmiot i uśmiechnęła się,zaskoczona jego lekkością.W mieszkaniu panowała cisza, przerywana tylko uderzeniami kropel deszczu o szyby iledwo słyszalnymi trzaskami i skrzypieniami, wydawanymi przez atakowany wichurąbudynek.Po drugiej stronie kuchni odkryła przytulną bibliotekę, której ściany aż do sufituzabudowano półkami.Znajdujące się w bocznej ścianie drzwi prowadziły do pozbawionegookien pomieszczenia, idealnego na ciemnię, a po lewej znajdowały się kręcone schody nagalerię.Gdy weszła na górę, ujrzała, że południową stronę galerii, gdzie z okien roztaczał się wspaniały widok na port, pozostawiono otwartą.Były tu krzesła, utrzymane w tym samymstylu co na dole, i stoliki, przy których można wypić kawę, poczytać lub po prostuobserwować nieustannie zmieniające się niebo i morze.Północna strona galerii, z tyłubudynku, została poszerzona i zabezpieczona balustradą.W głębi korytarza znajdowało siętroje drzwi.Dwoje pierwszych prowadziło do gościnnych pokojów z łazienkami, natomiast zatrzecimi znalazła olbrzymią sypialnię państwa domu.Ponieważ zaprojektowano ją w rogubudynku, miała niezwykłe okno, zajmujące prawie całe dwie ściany.Na środku pokoju stałodębowe łoże, głębokie i szerokie, o czystych, płynnych liniach i wezgłowiu pokrytympłaskorzezbami przedstawiającymi drzewa.Dopiero teraz zrozumiała, jaki efekt można osiągnąć za pomocą światła, powietrza iprzestrzeni.Czuła się tak, jakby Esko napisał dla niej wiersz, namalował jej portret lub zrobiłobie te rzeczy jednocześnie.Zmysły i umysł podpowiadały jej, że Esko spełnił swojąobietnicę  każdy atom tej przestrzeni został zaplanowany w taki sposób, aby wzbudzić w niejuczucie wygody, bezpieczeństwa i spokoju.Miała wrażenie, że krew śpiewa z radości w jejżyłach.Stała bez ruchu, jak mała dziewczynka, której ktoś wręczył klucz do wielkiego,jasnego strychu jej marzeń, jak księżniczka, której wszystkie, nawet najbardziej fantastyczneżyczenia zostały w jednej chwili spełnione, jak kobieta, której ukochany pokrył pocałunkamikażdy centymetr jej ciała.14Kirby wszedł do hotelu Plaza, ociekając wodą, która wylewała się z szerokiego ronda jegokapelusza jak z fontanny.Zdjął kapelusz, chlapiąc marmurową posadzkę holu, odprawiłgestem portiera, zdjął zielony tweedowy płaszcz o szerokich ramionach, który niedawno sobiekupił, strząsnął z niego kolejną porcję wody i odwrócił się, ciepło uśmiechając się do kobiety,która weszła tuż za nim i właśnie składała parasolkę.Obserwujący ich ze stojącego w holukrzesła Esko poczuł, jak jego serce gubi nagle rytm.Tą kobietą była Katerina.Kirbyprzyszedł z Kateriną. Zobacz, kogo znalazłem  powiedział Kirby, zmierzając ku niemu i rzucając płaszcz ikapelusz na wolne krzesło. Najpiękniejszą kobietę w Nowym Jorku, panią KateMacCormick!Katerina ubrana była w czarny płócienny płaszcz, spódnicę z ciemnej, cienkiej wełny igładki szary sweter, szare wełniane pończochy, czarne buty na płaskim obcasie i czarny beret,nasunięty nisko na czoło.W tym prostym, eleganckim stroju wyglądała młodziej niż ostatnio,prawie dziewczęco.Wydawała się mniej pewna siebie niż wiele lat temu, kiedy Esko ujrzał jąpo raz pierwszy, lecz znacznie piękniejsza.Esko spojrzał na nią, poczuł zapach świeżego,zimnego powietrza, którym przesiąknięta była jej skóra i ubranie, i zadrżał, jak pod wpływemrozkosznego bólu. Chodzmy do baru  powiedział Kirby, mrużąc oczy. Muszę się napić i napiję się,choćby nie wiem co, do diabła! Ja już pójdę  odezwała się Katerina, zdejmując rękawiczkę z szarej skóry.  Co za bzdury!  oburzył się łagodnie Kirby. Była w mieszkaniu, Esko.Co ty na to?Zajrzałem tam dzisiaj, żeby sprawdzić, czy z ogrzewaniem wszystko w porządku i zastałempanią.Już się wprowadziła.Esko rzucił Katerinie rozbawione spojrzenie. Naprawdę? Niezupełnie.Spędziłam tam tylko dwie ostatnie noce  odparła cicho, przekładającrękawiczkę z ręki do ręki.Widok pełnej wahania, prawie nieśmiałej Kateriny był dla Esko zupełną nowością, leczona szybko pokonała chwilową niepewność. Myliłam się, Esko  powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. Ktoś mógłby pomyśleć,że miałeś czarodziejskie zwierciadło, w którym zobaczyłeś dom z moich snów.Nie zasługujęna coś tak absolutnie pięknego. Zasługujesz!  zawołali chórem Esko i Kirby. Nie. Katerina z uśmiechem potrząsnęła głową. Ale bardzo ci dziękuję.Naprawdę, zgłębi serca.Apartament bardzo mi się podoba.No, teraz znowu czuję się zawstydzona& Moja droga młoda damo, wszystkie te niemiłe uczucia zostaną chirurgicznie usunięte zapomocą kilku kieliszków whiskey, proszę mi wierzyć  oświadczył Kirby, z galanteriąujmując jej ramię. Muszę już iść. To chyba żarty  obruszył się Kirby. Nie, naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl