[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myrna puÅ›ciÅ‚a do niego oko, a on siÄ™uÅ›miechnÄ…Å‚.Za plecami Erica pokazaÅ‚ na kapelusz z ogromnymuÅ›miechem, a potem wystawiÅ‚ jÄ™zyk.- Gdzie jest Sed? - zapytaÅ‚ Brian.- ZaprosiÅ‚ dwie dziewczyny do drugiego autobusu - od­parÅ‚ Eric.- A ty tego nie filmujesz?- SzorowaÅ‚em toaletÄ™.- Racja.A Trey?- Chyba wziÄ…Å‚ swojego chÅ‚opaka do salonu tatuażu.- Czyli sypialnia wolna.- Brian chwyciÅ‚ MyrnÄ™ za rÄ™kÄ™i pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ… na tyÅ‚ autobusu.- Na razie, chÅ‚opaki.Nieprzeszkadzać.- Nie zostawiaj mnie samego ze Sticksem! - poprosiÅ‚ Jace.Eric znów zacisnÄ…Å‚ ramiÄ™ na jego szyi.- Udanej zabawy, dzieciaki.Ja zamierzam skopać tyÅ‚ekknypkowi.- Eric! - zawoÅ‚aÅ‚a jeszcze Myrna, gdy Brian otworzyÅ‚drzwi na koÅ„cu korytarza.- Dobrze wyglÄ…dasz w tym kape­luszu.I wiesz.zemsta to prawdziwa suka.- WÄ…tpiÅ‚a, by do­myÅ›liÅ‚ siÄ™, że chodzi jej o spermÄ™ w jego wÅ‚osach jako zapÅ‚atÄ™za tamten dzieÅ„, gdy siÄ™ przy niej brandzlowaÅ‚.- Co? - Eric posÅ‚aÅ‚ jej osobliwe spojrzenie, ale Brian wciÄ…g­nÄ…Å‚ jÄ… do maleÅ„kiego pokoju i zamknÄ…Å‚ drzwi, zanim zdoÅ‚aÅ‚aodpowiedzieć.- Jace sobie poradzi? - zapytaÅ‚a.- Tak, jest przyzwyczajony do tego, że kopiemy mu tyÅ‚ek.SkrzywiÅ‚a siÄ™.- To niezbyt miÅ‚e.- Sed zazwyczaj ma oko na Erica, ale Jace jest taki wdziÄ™cz­ny za swojÄ… szansÄ™, że zniesie od Erica wszystko.To chybadlatego, że nie byÅ‚ z nami od poczÄ…tku.- To nie powinno mieć znaczenia.Jest przecież Å›wietnymbasistÄ….- PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Nie rozumiem, jak myÅ›lÄ… faceci. - Nikt nie przeczy, że jest bardzo dobrym muzykiem, alemusi sobie zapracować na szacunek jako jeden z nas.Nikt mugo nie poda na srebrnej tacy.Dopóki bÄ™dzie wkurzaÅ‚ Erica,Eric bÄ™dzie go drÄ™czyÅ‚.Taki po prostu jest.- WyjÄ…Å‚ spinkÄ™z wÅ‚osów Myrny, jej dÅ‚ugie loki rozsypaÅ‚y siÄ™ na jej ramio­na.- Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy?Nie miaÅ‚a pojÄ™cia, do licha.Z jakiegoÅ› dziwnego powoduJace wyzwalaÅ‚ w niej instynkt opiekuÅ„czy.- Zamiast tego powinniÅ›my porozmawiać o tym, jakiemam zimne nogi.SpojrzaÅ‚a na niego, podczas gdy jego palce odpinaÅ‚y guzi­ki jej żakietu.PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w skroÅ„, szyjÄ™ i zsunÄ…Å‚ żakiet z jejramion.Jej powieki opadÅ‚y.Od razu zrobiÅ‚o siÄ™ jej cieplej.GÅ‚askaÅ‚ jej nagie ramiona kÅ‚ykciami, a otwartymi ustamizasysaÅ‚ skórÄ™ nad jej uchem.WyciÄ…gnęła jego podkoszulek zespodni, a on pomógÅ‚ jej Å›ciÄ…gnąć go sobie przez gÅ‚owÄ™.Z za­mkniÄ™tymi oczami badaÅ‚a twarde mięśnie jego torsu i ramion.ZataczaÅ‚a dÅ‚oÅ„mi kółka na jego ciele.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebiei zaczÄ…Å‚ gÅ‚askać po plecach.OparÅ‚a ucho na jego piersi, wsÅ‚u­chujÄ…c siÄ™ w silne, miarowe bicie serca.TuliÅ‚ jÄ… do siebie przezchwilÄ™, jednÄ… dÅ‚oniÄ… gÅ‚aszczÄ…c jej plecy przez biaÅ‚Ä… satynowÄ…koszulkÄ™, a drugÄ… delikatnie masujÄ…c jej gÅ‚owÄ™.UsÅ‚yszaÅ‚a, jak jego tÄ™tno przyspiesza.UÅ›miechnęła siÄ™.- O czym myÅ›lisz?PrzytuliÅ‚ jÄ… mocniej.- To bardzo emocjonalne.Nie pochwaliÅ‚abyÅ› tego.- Nie bÄ…dz taki.ChcÄ™ wiedzieć.- Pózniej ci powiem.- PoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ na suwaku jej spód­nicy.Ubrania wylÄ…dowaÅ‚y na podÅ‚odze wokół niej.Kopnęłaje na bok.ZdjÄ…Å‚ jej koszulkÄ™ przez gÅ‚owÄ™, zostawiajÄ…c jÄ… w staniku,podwiÄ…zkach, poÅ„czochach i butach na wysokich obcasach.Wciąż miaÅ‚ w kieszeni jej majtki.WziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™ce i uniósÅ‚jej ramiona, a potem odsunÄ…Å‚ siÄ™, by dobrze siÄ™ jej przyjrzeć. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szelmowsko.- Wiesz, jak wprowadzić mężczyznÄ™ w dobry nastrój, paniprofesor.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, co nosisz pod tymi konserwatyw­nymi garsonkami.Jest nawet lepiej, niż sobie wyobrażaÅ‚em.ZarumieniÅ‚a siÄ™ z przyjemnoÅ›ci.- Sama nie wiem czemu, ale czÄ™sto kupujÄ™ frywolnÄ… bie­liznÄ™, w której nikt poza mnÄ… mnie nie oglÄ…da.- Ja ciÄ™ widzÄ™.To urocze.Bardzo kobiece.Seksowne.Gdy wziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce, zachÅ‚ysnęła siÄ™ ze zdumienia.UklÄ…kÅ‚ na łóżku i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na materacu, trzymajÄ…c jÄ…przy sobie.Jej buty upadÅ‚y na podÅ‚ogÄ™ z haÅ‚asem.UÅ‚ożyÅ‚ jÄ… nakoÅ‚drze i wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ obok niej, muskajÄ…c skórÄ™ jej brzuchagrzbietem dÅ‚oni.ZadrżaÅ‚a.PrzesunÄ…Å‚ palcem po brzegu biaÅ‚ego koronkowego stanika.- Nikt wiÄ™c nie oglÄ…da twojej bielizny? - UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™z zadowoleniem.- Ostatnio nie.Z wyjÄ…tkiem tu obecnych.PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… namiÄ™tnie, otaczajÄ…c dÅ‚oÅ„mi jej piersi przezstanik.OderwaÅ‚ od niej wargi i wyszeptaÅ‚:- I niech tak zostanie.Gdy nie zaoponowaÅ‚a, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- OczywiÅ›cie caÅ‚a reszta twojej kapeli już widziaÅ‚a mnienago - przypomniaÅ‚a mu.- To nie miaÅ‚o żadnego znaczenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl