[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bardzo dobrze.I nie bierz ich ze sobą do kuzni.Są zbyt cenne.Brzmiało to rozsądnie, ale Alv, patrząc na plecy oddalającego sięMistrza, chciał zignorować ten zakaz ze zwyczajnej przekory.Czuł siętak, jakby po pociągnięciu jednego łyka od ust odjęto mu kielich.To,co dotychczas wykonał, mogło zadowolić Mistrza, ale nie jego.Wydawało mu się, że prawie nic się z tego nie nauczył nie na tyle,aby moc się uniezależnić, tak jak planował.Mógłby prawdopodobnieodtworzyć bransoletę, jeśli zdobyłby złoto.Z hełmem natomiast byłoinaczej.Starannie odmierzono dla niego informacje wystarczająco dobrze wiedział co robi, ale miał jedynie niejasnepojęcie dlaczego; nic z tego nie byłby w stanie zastosować przy innymdziele.I nie pozwolono mu nawet doprowadzić tego dzieła do końcaani ujrzeć wszystkich mocy, które włożył weń dzięki swymumiejętnościom.A teraz znowu to samo.Dlaczego? Aby zmusić go dopozostania tutaj? Przywiązać go do fartucha Mistrza?Nie chciało mu się w to wierzyć.Pohamował swoją złość,przypominając sobie o wdzięczności i podziwie, które wciąż czuł dlaMistrza.Nie chciał go zbyt pochopnie osądzać.Nadal jednak dręczyłygo wątpliwości.Zerknął ukradkiem na Ingara, z upodobaniemprzepisującego notatki na pergamin.Czy on kiedykolwiek czuł sięzamknięty, oszukiwany złudnymi nadziejami, okłamywany? Chybanie.Nie kierował się żadną ambicją, bo nie miał ku temu powodów;uzależnienie od Mistrza bardzo mu odpowiadało.Ingar odłożył pióro,posypał wilgotną stronę drobnym proszkiem i odłożył ją na bok zpełnym zadowolenia chrząknięciem.Potem chwycił tabliczki i wytarłje do czysta końcem lewego rękawa koszuli.Odłożył je również nabok i napotykając spojrzenie Alva rzucił zdawkowo, bynajmniej sięnie usprawiedliwiając: Brzydki nawyk.Kiedy jestem zajęty, nie mogę zawracać sobiegłowy szukaniem ścierki. Wystaje ci z kieszeni powiedział Alv, starając się, aby jego głoszabrzmiał obojętnie. Ingar, właściwie nigdy cię nie pytałem, jakieprace wykonałeś, aby zostać czeladnikiem. Nie mogę ci powiedzieć, dopóki sam nie staniesz sięczeladnikiem.Regulamin Cechu, a Mistrz jest na tym punkciepedantem, mówi: nie wolno mu szukać ani przyjmować pomocy anirady od nikogo z wyjątkiem jego własnego mistrza. Nie o to mi chodzi, ośle.Pomyślałem tylko, że nigdy niewidziałem, byś pracował przy kowadle tak długo, jak mnie to czeka. Całe szczęście, że nie! mruknął Ingar. Regulamin Cechuprzywiązuje więcej znaczenia do pracy naukowej niż taki szczeniakjak ty.Zamiast dwóch wyższych dzieł można przedstawić dysertacje,o ile mistrz zgodzi się na to.Tak też zrobiłem. Aby zakończyćrozmowę, rozwinął następną stronicę dzieła, które studiował i pochyliłsię nad nią.Alv pokiwał głową i spojrzał na stronę księgi, którą właśnie czytał.Był na niej lekki ślad kredy, taki sam jak na innych stronach, w tymbez wątpienia na czytanych teraz przez Ingara.Mistrz bardzo dbał oswoje księgi i na pewno nie pozostawiłby plamy.A więc Ingar czytałtę księgę przed nim, a także prawie każdą stronę skrzętnie wydzielonąmu przez Mistrza.Alv westchnął głęboko.Domyślał się, o czym były te dysertacje.W głębi duszy wątpliwości Alva, prędzej niż zdążył się od tegoprzyznać przed samym sobą, zmieniły się w pewność.Mistrz dążył dotego, aby skrępować ich obu, nie tylko ograniczając im dostęp doWiedzy, ale także starannie ją dzieląc i zachęcając ich doniewykraczania poza wybrane przez niego dziedziny.Ingar uczony,zdobywający Wiedzę, lecz nie posiadający umiejętności praktycznych;Alv pełen zdolności, ale pozbawiony wykształcenia, dzięki któremumógłby je rozwijać.Obaj znaczący mniej niż jeden wszechstronnyrzemieślnik, obaj zależni od Mistrza, skazani na używanie swoichumiejętności zgodnie z jego wolą i rozkazami.W sercu Alva zapłonął gniew, gdyż zdał sobie sprawę ze swejcałkowitej bezsilności.Cóż mógł zrobić? Nie mógł nawet z nikim otym porozmawiać.Ingar przekonał się już o tym wczoraj, jeśli niewcześniej.Alv przypomniał sobie jego dziwne spojrzenie, gdy tamtenstanął w obliczu rzeczywistej potęgi hełmu, któremu kształt nadałajego praca teoretyczna.Widział to i zaakceptował być może nawetpodobał mu się ten podział ról, gdyż umożliwiał mu życie łatwe,zgodne z jego upodobaniami, bez ciężkiej pracy w pocie czoła.Doskonale mu to odpowiada pomyślał Alv ale mi? Co mi to daje? Masz po prostu pilnować swojej działki powiedział Roc izaśmiał się ochryple.Alv spojrzał na niego.Musiał się z kimśpodzielić swoimi myślami i chociaż starał się uniknąć zbytniegospoufalenia ze zwykłym pomocnikiem, Roc był dla niego kimś wrodzaju przyjaciela.W końcu więc przełknął dumę i zwierzył mu się zpewnych spraw, które napawały go obawą, starając się przedstawić jew korzystnym świetle i nie pytając o radę.Ale Roc oczywiście od razupowiedział: Jeśli szukasz mojej rady gdy to mówił, wydawało się, że czeka,aż Alv zaprzeczy jeśli przyszedłeś po radę powtórzył nieubłaganie wytrzymaj do końca i zmykaj.Zostać czeladnikiem to już coś otrzymać odznakę i dyplom.Potem prysnąć i znalezć sobie jakąś innądziurę. Może brakuje mi jeszcze wiedzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Bardzo dobrze.I nie bierz ich ze sobą do kuzni.Są zbyt cenne.Brzmiało to rozsądnie, ale Alv, patrząc na plecy oddalającego sięMistrza, chciał zignorować ten zakaz ze zwyczajnej przekory.Czuł siętak, jakby po pociągnięciu jednego łyka od ust odjęto mu kielich.To,co dotychczas wykonał, mogło zadowolić Mistrza, ale nie jego.Wydawało mu się, że prawie nic się z tego nie nauczył nie na tyle,aby moc się uniezależnić, tak jak planował.Mógłby prawdopodobnieodtworzyć bransoletę, jeśli zdobyłby złoto.Z hełmem natomiast byłoinaczej.Starannie odmierzono dla niego informacje wystarczająco dobrze wiedział co robi, ale miał jedynie niejasnepojęcie dlaczego; nic z tego nie byłby w stanie zastosować przy innymdziele.I nie pozwolono mu nawet doprowadzić tego dzieła do końcaani ujrzeć wszystkich mocy, które włożył weń dzięki swymumiejętnościom.A teraz znowu to samo.Dlaczego? Aby zmusić go dopozostania tutaj? Przywiązać go do fartucha Mistrza?Nie chciało mu się w to wierzyć.Pohamował swoją złość,przypominając sobie o wdzięczności i podziwie, które wciąż czuł dlaMistrza.Nie chciał go zbyt pochopnie osądzać.Nadal jednak dręczyłygo wątpliwości.Zerknął ukradkiem na Ingara, z upodobaniemprzepisującego notatki na pergamin.Czy on kiedykolwiek czuł sięzamknięty, oszukiwany złudnymi nadziejami, okłamywany? Chybanie.Nie kierował się żadną ambicją, bo nie miał ku temu powodów;uzależnienie od Mistrza bardzo mu odpowiadało.Ingar odłożył pióro,posypał wilgotną stronę drobnym proszkiem i odłożył ją na bok zpełnym zadowolenia chrząknięciem.Potem chwycił tabliczki i wytarłje do czysta końcem lewego rękawa koszuli.Odłożył je również nabok i napotykając spojrzenie Alva rzucił zdawkowo, bynajmniej sięnie usprawiedliwiając: Brzydki nawyk.Kiedy jestem zajęty, nie mogę zawracać sobiegłowy szukaniem ścierki. Wystaje ci z kieszeni powiedział Alv, starając się, aby jego głoszabrzmiał obojętnie. Ingar, właściwie nigdy cię nie pytałem, jakieprace wykonałeś, aby zostać czeladnikiem. Nie mogę ci powiedzieć, dopóki sam nie staniesz sięczeladnikiem.Regulamin Cechu, a Mistrz jest na tym punkciepedantem, mówi: nie wolno mu szukać ani przyjmować pomocy anirady od nikogo z wyjątkiem jego własnego mistrza. Nie o to mi chodzi, ośle.Pomyślałem tylko, że nigdy niewidziałem, byś pracował przy kowadle tak długo, jak mnie to czeka. Całe szczęście, że nie! mruknął Ingar. Regulamin Cechuprzywiązuje więcej znaczenia do pracy naukowej niż taki szczeniakjak ty.Zamiast dwóch wyższych dzieł można przedstawić dysertacje,o ile mistrz zgodzi się na to.Tak też zrobiłem. Aby zakończyćrozmowę, rozwinął następną stronicę dzieła, które studiował i pochyliłsię nad nią.Alv pokiwał głową i spojrzał na stronę księgi, którą właśnie czytał.Był na niej lekki ślad kredy, taki sam jak na innych stronach, w tymbez wątpienia na czytanych teraz przez Ingara.Mistrz bardzo dbał oswoje księgi i na pewno nie pozostawiłby plamy.A więc Ingar czytałtę księgę przed nim, a także prawie każdą stronę skrzętnie wydzielonąmu przez Mistrza.Alv westchnął głęboko.Domyślał się, o czym były te dysertacje.W głębi duszy wątpliwości Alva, prędzej niż zdążył się od tegoprzyznać przed samym sobą, zmieniły się w pewność.Mistrz dążył dotego, aby skrępować ich obu, nie tylko ograniczając im dostęp doWiedzy, ale także starannie ją dzieląc i zachęcając ich doniewykraczania poza wybrane przez niego dziedziny.Ingar uczony,zdobywający Wiedzę, lecz nie posiadający umiejętności praktycznych;Alv pełen zdolności, ale pozbawiony wykształcenia, dzięki któremumógłby je rozwijać.Obaj znaczący mniej niż jeden wszechstronnyrzemieślnik, obaj zależni od Mistrza, skazani na używanie swoichumiejętności zgodnie z jego wolą i rozkazami.W sercu Alva zapłonął gniew, gdyż zdał sobie sprawę ze swejcałkowitej bezsilności.Cóż mógł zrobić? Nie mógł nawet z nikim otym porozmawiać.Ingar przekonał się już o tym wczoraj, jeśli niewcześniej.Alv przypomniał sobie jego dziwne spojrzenie, gdy tamtenstanął w obliczu rzeczywistej potęgi hełmu, któremu kształt nadałajego praca teoretyczna.Widział to i zaakceptował być może nawetpodobał mu się ten podział ról, gdyż umożliwiał mu życie łatwe,zgodne z jego upodobaniami, bez ciężkiej pracy w pocie czoła.Doskonale mu to odpowiada pomyślał Alv ale mi? Co mi to daje? Masz po prostu pilnować swojej działki powiedział Roc izaśmiał się ochryple.Alv spojrzał na niego.Musiał się z kimśpodzielić swoimi myślami i chociaż starał się uniknąć zbytniegospoufalenia ze zwykłym pomocnikiem, Roc był dla niego kimś wrodzaju przyjaciela.W końcu więc przełknął dumę i zwierzył mu się zpewnych spraw, które napawały go obawą, starając się przedstawić jew korzystnym świetle i nie pytając o radę.Ale Roc oczywiście od razupowiedział: Jeśli szukasz mojej rady gdy to mówił, wydawało się, że czeka,aż Alv zaprzeczy jeśli przyszedłeś po radę powtórzył nieubłaganie wytrzymaj do końca i zmykaj.Zostać czeladnikiem to już coś otrzymać odznakę i dyplom.Potem prysnąć i znalezć sobie jakąś innądziurę. Może brakuje mi jeszcze wiedzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]