[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarz Billa przybiera znajomą barwę gotowanego raka. Nie, pózniej pójdę mruczy pod nosem.Wtedy to do mnie dociera.Ta kobieta nie wie, kim my jesteśmy. Nazywam się Victoria, to jest Hilary, a to Jodie i Didi mówię. A to jest Paul. Cóż, ja nazywam się Sylvia McGinley, a to jest Bill mówi, siląc się na dowcip.Przedstawiłeś się im, Bill, prawda? W końcu prawie zmiotłeś ich z drogi. Nie, to my go zmietliśmy z drogi protestuje Jodie z biszkoptem w ustach. To naszawina, bo kot Victorii wpadł na pedał gazu.Po sposobie, w jaki pani McGinley spojrzała na Jodie, wnioskuję, że właśnie zrozumiała, żemoja przyjaciółka może być sprzedawczynią spinaczy do bielizny albo porywaczem kotów.Albojechała właśnie do centrum odwykowego dla narkomanów. Mamo, ja ich znam oznajmia w końcu Bill.Kobieta mruga zaskoczona. Przyjechali, bo mnie szukali.To jest Victoria.Ta z piętra niżej. Och, Victoria.Nie wiem, czy to dobrze, czy zle, bardzo szybko biorę więc biszkopta i zaczynam wydawać zsiebie odgłosy zachwytu. Więc Bill sporo pani mówił o Victorii, pani McGinley zaczyna złośliwie Hilary, a Billznowu spieka raka.Z bladego zmienia się w różowiutkiego jak angielski turysta pierwszego dnia na plażachBondi.Znowu cisza. Spróbuję jeszcze raz złapać doktora.Sprawdzę, czy już wyjechał od Pascallów mówimatka Billa, wstając.Jodie zerka na swój zegarek i używa słowa, jakiego McGinleyowie pewnie nigdy w życiu niesłyszeli w Owczarku australijskim.Na szczęście pani domu zdążyła się już znalezć pozazasięgiem jej głosu. Spóznimy się mówi Jodie. Powinniśmy się zbierać.Chyba najbardziej ulżyło Paulowi.Może to z powodu fotela, który stoi tak daleko od Hilary.W każdym razie wszyscy podrywająsię i zaczynają hałasować.Wszyscy oprócz mnie.Hilary gapi się na mnie. Może dobrze by było, gdyby Victoria została tu z Billem na jakiś czas rzuca radośnie wpowietrze. Pomogłaby jego matce.Możemy ją zabrać pózniej, w drodze powrotnej. Nie, nie możemy Jodie.Uratowana. Może wrócić pociągiem odbija piłeczkę Hilary.Nie uratowana.A z drugiej strony czemu nie protestuję? Czemu nie wstanę z krzesła? Dlaczego na mojejlewej dłoni ciągle czuję dotyk jego ręki, choć minęło już pół godziny?Znowu zapada cisza.I już chyba nie możemy wspomnieć o kolekcji kaset wideo. Nie mam nic przeciwko temu zaczynam. Ale. Patrzę na Billa.On zerka na mnie.Cholerna Hilary.Mogłabym ją złapać za kołnierz i potrząsnąć jakpsiakiem.Dlaczego ona zawsze myśli, że wie lepiej? Dlaczego? Już od czasów historii zwaniliowym błyszczykiem i opryszczką, od czasów. Możesz zostać, jeśli chcesz wzrusza ramionami Bill. Przejechałaś taki kawał drogi,żeby tu wpaść, więc. A jutro Victoria może złapać pociąg z Urunga do samego Byron stwierdza wesoło Hilary. To niedaleko, po drodze patrzyłam na mapę.Pani McGinley wraca do pokoju. Nie, nadal jest u Pascallów stwierdza ponuro. Chyba będę musiała pojechać i osobiściego złapać. W porządku mówi Bill. Mogę zaczekać. Nie, znam cię wzdycha jego matka. Jesteś taki jak ojciec.Mówisz, że wszystko wporządku, a potem mdlejesz.Bill czerwieni się jeszcze bardziej. Victoria mówi, że mogłaby zostać. zaczyna. Cóż, jest tu pani bardzo mile widziana mówi pani McGinley. Wszyscy możecie zostać,jeśli chcecie.Ja powinnam niedługo wrócić.Bill znowu próbuje: Zostań może na noc.W starym pokoju Emmy.Jutro złapiesz pociąg do Byron. Tak, to żaden problem.Pokój jest posprzątany.Naprawdę nie chcę tego mówić, ale paniMcGinley nie tylko nie zauważa narastającego zakłopotania, ale w dodatku wygląda napodnieconą wizją mojego noclegu.Może Bill jednak nie zmieszał mnie tak całkowicie z błotem.A może po prostu cieszy się na myśl o saganie owsianki i naleśników, czy co tam przygotowująna śniadanie żony farmerów.Może potrzebuje pary dodatkowych rąk do dojenia krów.Nie jestem w stanie nawet spojrzeć na Billa.Cała ta sytuacja jest zbyt straszna, by to opisać. Zaopiekujemy się Rogerem słyszę słowa Paula.Poważnie.To on też bierze udział w spisku? Hilary z pomocnikiem, gorzej być nie mogło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Twarz Billa przybiera znajomą barwę gotowanego raka. Nie, pózniej pójdę mruczy pod nosem.Wtedy to do mnie dociera.Ta kobieta nie wie, kim my jesteśmy. Nazywam się Victoria, to jest Hilary, a to Jodie i Didi mówię. A to jest Paul. Cóż, ja nazywam się Sylvia McGinley, a to jest Bill mówi, siląc się na dowcip.Przedstawiłeś się im, Bill, prawda? W końcu prawie zmiotłeś ich z drogi. Nie, to my go zmietliśmy z drogi protestuje Jodie z biszkoptem w ustach. To naszawina, bo kot Victorii wpadł na pedał gazu.Po sposobie, w jaki pani McGinley spojrzała na Jodie, wnioskuję, że właśnie zrozumiała, żemoja przyjaciółka może być sprzedawczynią spinaczy do bielizny albo porywaczem kotów.Albojechała właśnie do centrum odwykowego dla narkomanów. Mamo, ja ich znam oznajmia w końcu Bill.Kobieta mruga zaskoczona. Przyjechali, bo mnie szukali.To jest Victoria.Ta z piętra niżej. Och, Victoria.Nie wiem, czy to dobrze, czy zle, bardzo szybko biorę więc biszkopta i zaczynam wydawać zsiebie odgłosy zachwytu. Więc Bill sporo pani mówił o Victorii, pani McGinley zaczyna złośliwie Hilary, a Billznowu spieka raka.Z bladego zmienia się w różowiutkiego jak angielski turysta pierwszego dnia na plażachBondi.Znowu cisza. Spróbuję jeszcze raz złapać doktora.Sprawdzę, czy już wyjechał od Pascallów mówimatka Billa, wstając.Jodie zerka na swój zegarek i używa słowa, jakiego McGinleyowie pewnie nigdy w życiu niesłyszeli w Owczarku australijskim.Na szczęście pani domu zdążyła się już znalezć pozazasięgiem jej głosu. Spóznimy się mówi Jodie. Powinniśmy się zbierać.Chyba najbardziej ulżyło Paulowi.Może to z powodu fotela, który stoi tak daleko od Hilary.W każdym razie wszyscy podrywająsię i zaczynają hałasować.Wszyscy oprócz mnie.Hilary gapi się na mnie. Może dobrze by było, gdyby Victoria została tu z Billem na jakiś czas rzuca radośnie wpowietrze. Pomogłaby jego matce.Możemy ją zabrać pózniej, w drodze powrotnej. Nie, nie możemy Jodie.Uratowana. Może wrócić pociągiem odbija piłeczkę Hilary.Nie uratowana.A z drugiej strony czemu nie protestuję? Czemu nie wstanę z krzesła? Dlaczego na mojejlewej dłoni ciągle czuję dotyk jego ręki, choć minęło już pół godziny?Znowu zapada cisza.I już chyba nie możemy wspomnieć o kolekcji kaset wideo. Nie mam nic przeciwko temu zaczynam. Ale. Patrzę na Billa.On zerka na mnie.Cholerna Hilary.Mogłabym ją złapać za kołnierz i potrząsnąć jakpsiakiem.Dlaczego ona zawsze myśli, że wie lepiej? Dlaczego? Już od czasów historii zwaniliowym błyszczykiem i opryszczką, od czasów. Możesz zostać, jeśli chcesz wzrusza ramionami Bill. Przejechałaś taki kawał drogi,żeby tu wpaść, więc. A jutro Victoria może złapać pociąg z Urunga do samego Byron stwierdza wesoło Hilary. To niedaleko, po drodze patrzyłam na mapę.Pani McGinley wraca do pokoju. Nie, nadal jest u Pascallów stwierdza ponuro. Chyba będę musiała pojechać i osobiściego złapać. W porządku mówi Bill. Mogę zaczekać. Nie, znam cię wzdycha jego matka. Jesteś taki jak ojciec.Mówisz, że wszystko wporządku, a potem mdlejesz.Bill czerwieni się jeszcze bardziej. Victoria mówi, że mogłaby zostać. zaczyna. Cóż, jest tu pani bardzo mile widziana mówi pani McGinley. Wszyscy możecie zostać,jeśli chcecie.Ja powinnam niedługo wrócić.Bill znowu próbuje: Zostań może na noc.W starym pokoju Emmy.Jutro złapiesz pociąg do Byron. Tak, to żaden problem.Pokój jest posprzątany.Naprawdę nie chcę tego mówić, ale paniMcGinley nie tylko nie zauważa narastającego zakłopotania, ale w dodatku wygląda napodnieconą wizją mojego noclegu.Może Bill jednak nie zmieszał mnie tak całkowicie z błotem.A może po prostu cieszy się na myśl o saganie owsianki i naleśników, czy co tam przygotowująna śniadanie żony farmerów.Może potrzebuje pary dodatkowych rąk do dojenia krów.Nie jestem w stanie nawet spojrzeć na Billa.Cała ta sytuacja jest zbyt straszna, by to opisać. Zaopiekujemy się Rogerem słyszę słowa Paula.Poważnie.To on też bierze udział w spisku? Hilary z pomocnikiem, gorzej być nie mogło [ Pobierz całość w formacie PDF ]