[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie zakładyzostają uniewa\nione.Wypowiedziawszy te słowa, Gray odwrócił się na pięcie i jakbyziemia paliła mu się pod stopami, szybkim krokiem ruszył w stronęwyjścia.- Na miłość boską, Gray! - zawołała Emma i wcisnąwszy kwiatystojącej obok Tess, pobiegła za nim.Złapała go za rękaw i zmusiła, by sięzatrzymał.- Dokąd idziesz? Nie mo\esz mnie tak zostawić!Odwrócił się gwałtownie.- Emmo, nie rozumiesz? Ja nie mam pojęcia, czego ty pragniesz.Oni te\nie - wskazał szerokim gestem milczący tłum.- Nieprawda! Ja wiem! - dobiegł sprzed ołtarza stłumiony głos Tee.- Igdybyś nie był tak głupio uczciwy, tylko cwany, za jakiego cię uwa\ałem,troszkę bezwzględny, powiedzmy sobie, to byś mnie wysłuchał i dał sobiewszystko wytłumaczyć.Ale nie! Skąd! Uparłeś się, \e będziesz myślał! I cowymyśliłeś?Emma odwróciła się i spojrzała groznie na dziadka.- A ty skąd niby mógłbyś wiedzieć?- Jak to skąd? Słyszałem, jak zwierzałaś się przyjaciółkom - powiedziałTee wyzywająco.Emma znieruchomiała.- Podsłuchiwałeś?- Nie, skąd.To był przypadek.I zamierzałem powiedzieć temu durniowi.Có\, nie chciał słuchać.Emma zwróciła się ponownie do Graya.- Czy to prawda? - spytała szeptem.- Tak.- Gray zwiesił głowę.- Ju\ raz zdarzyło mi się nadu\yć twojegozaufania.Mo\e nawet nie raz.Postanowiłem, \e to się więcej nie powtórzy.Widzisz, Emmo, zrozumiałem, \e miałaś rację.Jestem bezwzględnymegoistą.I to nie tylko w interesach.Swoje wyrachowane metody przenoszę zbiznesu na \ycie osobiste.- Gray mówił z rosnącą desperacją w głosie,jakby chciał czym prędzej wszystko z siebie wyrzucić.- Nie uwierzysz, doczego się posunąłem, \eby cię zdobyć.Zwróciłem się do takiej organizacjiKlub Samotnych Serc.Oni zajmują się aran\owaniem mał\eństw.To znaczy,działają w sekrecie i ludzie, nie mając o niczym pojęcia, łączą się w pary.Myślałem, \e to zadziała.Mieli cię popchnąć w moje ramiona.Oczywiście,wierzyłem, \e potem sama tego zechcesz.Ale szczerze mówiąc, było miwszystko jedno, jak oni to załatwią.Liczył się tylko efekt końcowy - ty wmoich ramionach, z obrączką ślubną na palcu.Emma przełknęła łzy.- Gray.- Chciała coś powiedzieć, lecz on nie dał jej skończyć imówił dalej.- Kiedy Tee próbował mi podpowiedzieć, jakie jest twoje marzenie,prawie uległem pokusie.Nie zamierzałem stracić cię przez jakieśidiotyczne warunki.- I co cię powstrzymało? - z trudem wyszeptała Emma.- Nie mogłem.Nie umiałbym zdobyć cię w nieuczciwy sposób -wykrztusił Gray.- Musiałbym przecie\ skłamać, \e sam odkryłem twojepragnienie.A jak cię znam, nie omieszkałabyś zapytać, jak do tegodoszedłem.Emma milczała przez chwilę, przyglądając się mu badawczo.- I tylko to cię powstrzymało? - spytała niepewnie.- To, \e niechciałeś mnie oszukać?- Nie.- Gray pokręcił głową.- Tak dziwnie na mnie spojrzałaś.- Co takiego?- Dziwnie na mnie spojrzałaś.Wtedy, przy łó\ku Tee.- To przez Adelajdę.- Przez Adelajdę?- Myślałeś, \e jej nie poznałam? - Emma z niesmakiem pokręciłagłową.- Nie jestem przecie\ idiotką.Od razu ją poznałam w tymbezsensownym przebraniu pielęgniarki.I wtedy zaczęłam podejrzewać, \eprowadzicie wspólną grę.śe zmusiłeś dziadka, by udawał umierającego.- Tak jakby trzeba było go do tego zmuszać - mruknął Gray podnosem.- Stary spryciarz!- Zapewne dlatego patrzyłam na ciebie dziwnie.Poczuł się straszliwiezawiedziona, \e mogłeś się posunąć do czegoś takiego.- Rozumiem.Właśnie to próbowałaś mi cały czas wytłumaczyć.śezwracam swą bezwzględność przeciwko tobie, usiłuję kontrolować twoje\ycie, narzucać ci swoje decyzje.Obawiałaś się, \e to w końcu obróci sięprzeciwko naszej miłości.- Gray westchnął i wziął głęboki oddech.- Dolicha! Chyba naprawdę jestem prymitywnym samcem.- Nie martw się, Gray.Nie jest tak zle.Poza tym, przeciwieństwa zawszesię przyciągają, nie pamiętasz?- Podobno.Z drugiej strony.Ale czy ja dobrze rozumiem? Jak to? -zająknął się Gray.- Dobrze rozumiesz, mój chłopcze! - wtrącił się nagle swoim zwyczajemTee.-1 powiem ci dlaczego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wszystkie zakładyzostają uniewa\nione.Wypowiedziawszy te słowa, Gray odwrócił się na pięcie i jakbyziemia paliła mu się pod stopami, szybkim krokiem ruszył w stronęwyjścia.- Na miłość boską, Gray! - zawołała Emma i wcisnąwszy kwiatystojącej obok Tess, pobiegła za nim.Złapała go za rękaw i zmusiła, by sięzatrzymał.- Dokąd idziesz? Nie mo\esz mnie tak zostawić!Odwrócił się gwałtownie.- Emmo, nie rozumiesz? Ja nie mam pojęcia, czego ty pragniesz.Oni te\nie - wskazał szerokim gestem milczący tłum.- Nieprawda! Ja wiem! - dobiegł sprzed ołtarza stłumiony głos Tee.- Igdybyś nie był tak głupio uczciwy, tylko cwany, za jakiego cię uwa\ałem,troszkę bezwzględny, powiedzmy sobie, to byś mnie wysłuchał i dał sobiewszystko wytłumaczyć.Ale nie! Skąd! Uparłeś się, \e będziesz myślał! I cowymyśliłeś?Emma odwróciła się i spojrzała groznie na dziadka.- A ty skąd niby mógłbyś wiedzieć?- Jak to skąd? Słyszałem, jak zwierzałaś się przyjaciółkom - powiedziałTee wyzywająco.Emma znieruchomiała.- Podsłuchiwałeś?- Nie, skąd.To był przypadek.I zamierzałem powiedzieć temu durniowi.Có\, nie chciał słuchać.Emma zwróciła się ponownie do Graya.- Czy to prawda? - spytała szeptem.- Tak.- Gray zwiesił głowę.- Ju\ raz zdarzyło mi się nadu\yć twojegozaufania.Mo\e nawet nie raz.Postanowiłem, \e to się więcej nie powtórzy.Widzisz, Emmo, zrozumiałem, \e miałaś rację.Jestem bezwzględnymegoistą.I to nie tylko w interesach.Swoje wyrachowane metody przenoszę zbiznesu na \ycie osobiste.- Gray mówił z rosnącą desperacją w głosie,jakby chciał czym prędzej wszystko z siebie wyrzucić.- Nie uwierzysz, doczego się posunąłem, \eby cię zdobyć.Zwróciłem się do takiej organizacjiKlub Samotnych Serc.Oni zajmują się aran\owaniem mał\eństw.To znaczy,działają w sekrecie i ludzie, nie mając o niczym pojęcia, łączą się w pary.Myślałem, \e to zadziała.Mieli cię popchnąć w moje ramiona.Oczywiście,wierzyłem, \e potem sama tego zechcesz.Ale szczerze mówiąc, było miwszystko jedno, jak oni to załatwią.Liczył się tylko efekt końcowy - ty wmoich ramionach, z obrączką ślubną na palcu.Emma przełknęła łzy.- Gray.- Chciała coś powiedzieć, lecz on nie dał jej skończyć imówił dalej.- Kiedy Tee próbował mi podpowiedzieć, jakie jest twoje marzenie,prawie uległem pokusie.Nie zamierzałem stracić cię przez jakieśidiotyczne warunki.- I co cię powstrzymało? - z trudem wyszeptała Emma.- Nie mogłem.Nie umiałbym zdobyć cię w nieuczciwy sposób -wykrztusił Gray.- Musiałbym przecie\ skłamać, \e sam odkryłem twojepragnienie.A jak cię znam, nie omieszkałabyś zapytać, jak do tegodoszedłem.Emma milczała przez chwilę, przyglądając się mu badawczo.- I tylko to cię powstrzymało? - spytała niepewnie.- To, \e niechciałeś mnie oszukać?- Nie.- Gray pokręcił głową.- Tak dziwnie na mnie spojrzałaś.- Co takiego?- Dziwnie na mnie spojrzałaś.Wtedy, przy łó\ku Tee.- To przez Adelajdę.- Przez Adelajdę?- Myślałeś, \e jej nie poznałam? - Emma z niesmakiem pokręciłagłową.- Nie jestem przecie\ idiotką.Od razu ją poznałam w tymbezsensownym przebraniu pielęgniarki.I wtedy zaczęłam podejrzewać, \eprowadzicie wspólną grę.śe zmusiłeś dziadka, by udawał umierającego.- Tak jakby trzeba było go do tego zmuszać - mruknął Gray podnosem.- Stary spryciarz!- Zapewne dlatego patrzyłam na ciebie dziwnie.Poczuł się straszliwiezawiedziona, \e mogłeś się posunąć do czegoś takiego.- Rozumiem.Właśnie to próbowałaś mi cały czas wytłumaczyć.śezwracam swą bezwzględność przeciwko tobie, usiłuję kontrolować twoje\ycie, narzucać ci swoje decyzje.Obawiałaś się, \e to w końcu obróci sięprzeciwko naszej miłości.- Gray westchnął i wziął głęboki oddech.- Dolicha! Chyba naprawdę jestem prymitywnym samcem.- Nie martw się, Gray.Nie jest tak zle.Poza tym, przeciwieństwa zawszesię przyciągają, nie pamiętasz?- Podobno.Z drugiej strony.Ale czy ja dobrze rozumiem? Jak to? -zająknął się Gray.- Dobrze rozumiesz, mój chłopcze! - wtrącił się nagle swoim zwyczajemTee.-1 powiem ci dlaczego [ Pobierz całość w formacie PDF ]