[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łałuję, że nie mogę ci powiedzieć, ale pomyślałbyś, że oszalałam.- Daj mi szansę.Spojrzałam mu prosto w twarz i zobaczyłam w niej uczciwość oraz szczerątroskę.Bardzo chciałam otworzyć przed nim serce.- Chodzi o to, że.Martwię się o mojego chłopaka.On.on jest bardzochory.I strasznie się boję.Nie wiem, co się stanie.- Przykro mi, że jest chory.Ale nikt go nie leczy? Rodzice się nim niezajmują?Nie odpowiedziałam.Nie chciałam okłamywać Josha, a powiedzenieprawdy nie wchodziło w grę.Zmarznięta, zmęczona i zrozpaczona ruszyłampodjazdem w stronę szkoły, a Josh pojechał za mną konno.- Wiem, że nie chcesz mi o tym opowiedzieć, Evie, ale wolałbym, żebyś niechowała wszystkiego w tajemnicy w ten sposób.- Popatrzył w stronę wzgórzoka łających szkołę.- Tu zawsze było pełno tajemnic.Nie chodzi mi tylko o tehistorie z lady Agnes i duchem.Mówi się też o innych rzeczach.Naprawdędziwnych Ale prawda zawsze wychodzi na jaw.- Czy to nie są tylko głupie plotki? - spytałam zmęczonym głosem.- Nie dam głowy.Niektórzy twierdzą, że ma tu miejsce jakiś tajemniczykult.Grupa kobiet czci pogańskiego pana.Jak klan czy sabat.- K-klan? - Wbiłam w niego wzrok, zarumieniona i oszołomiona.- Mam rację, prawda?! - wykrzyknął Josh.- Jesteś w to zamieszana? Coś cigrozi?- Przecież na pewno nie wierzysz w to wszystko -wyjąkałam, usiłującukryć uczucia. - Mieszkam tu całe życie.Te wzgórza są pełne sekretów, tak jak gwiazdy,deszcz i morze.Wiemy bardzo mało.A ja zrozumiałem kiedyś, że wszystko,absolutnie wszystko jest możliwe.- Owszem - szepnęłam.- W takim razie powiedz, kim jest ten chłopak, z którym się spotykasz? Macoś wspólnego z klanem?Poczułam się taka rozdarta.Chciałam zwierzyć się Joshowi, ale po prostunie mogłam.- Oczywiście, że nie - wypaliłam.- Posłuchaj, na prawdę muszę pędzić doszkoły.Jeśli ktoś mnie zobaczy, powiem, że wyszłam na poranny spacer.Dziękuję ci bardzo! Do zobaczenia.Dotarliśmy do stajni.Odwróciłam się, żeby odejść, ale chwycił mnie za rękę i delikatnieprzyciągnął do siebie.- Posłuchaj, Evie.Wiem, że twoje serce należy do kogoś innego, ale jeślipotrzebujesz pomocy, zawsze możesz na mnie liczyć.Chcę, żebyś o tymwiedziała.- Popatrzył na mnie, jakby chciał wyczytać coś w moich myślach,po czym nagle się uśmiechnął.- Widzę, że nosisz medalion.Machinalnie podniosłam dłoń do szyi.- Ach.tak.Widziałam, jak Sebastian cisnął medalion w ogień, jak wisior leżał tam,osmalony od płomieni.Miał zerwany łańcuszek.Tymczasem teraz łańcuszek byłznów cały, a sfatygowany medalionik spokojnie błyszczał na mojej skórze.Kolejna tajemnica.- Evie.Och, dzięki Ci, Boże! Evie! Gdzieś ty była?! Przybiegły do mnie Sara iHelen.- Nic ci się nie stało?- Jest zmęczona i zdenerwowana - rzucił Josh lekkim tonem.- Zostawiamwas, żebyście się nią zaopiekowały.- Odwrócił się i odszedł, pogwizdując, aSara zaciągnęła mnie do ciepłej stajni Bonny.- Obudziłam się wcześnie i po prostu poczułam, że nie ma cię w budynku.- Szalałyśmy ze strachu o ciebie! - wykrzyknęła Helen.- Co się z tobądziało?Wszystko im opowiedziałam, przeżywając jeszcze raz każdą bolesnąsekundę spotkania z Sebastianem.- A jednak okazało się, że to nie mnie chciał zdobyć.Chodziło mu otalizman - powiedziałam, starając się ukryć drżenie głosu.- To jego ostatni dzień.Myślałam, że to będzie wyglądało zupełnie inaczej.Ale to na nic.Zapomniał.Zapomniał o wszystkim, co się między nami wydarzyło.Zapomniał, że w ogóle mnie kochał.A teraz.teraz stanie się dokładnie tak,jak mówił.Zostanie.- Nie mogłam dokończyć.Znów zaczęłam płakać.- Pamiętaj, że inne moce też działają - rzekła Helen, biorąc mnie za rękę.-Nie widzimy całego obrazu.Nie jest jeszcze za pózno.- Agnes powiedziała, że nawet śmierć nie kończy wszystkiego -wymamrotała Sara.- Ale to nie jest śmierć - stwierdziłam, zupełnie przygnieciona smutkiem.-Agnes umarła i wiemy, że podążyła dalej swoją drogą.%7łyje w wiecznymświetle następnego świata, tak jak zaplanował to dla niej Stwórca.AleSebastian.- Przez chwilę walczyłam o oddech, po czym zmusiłam się dowymówienia tych strasznych słów: - Sebastian stanie się demonem, już nazawsze.I nie dosięgną go modlitwy ani nadzieja.Czeka go nieskończonymrok, cierpienie, oddalenie od Boga i od ludzi.Ja też go stracę.Nie mówciemi o śmierci! Zmierć to dar, brama i uwolnienie.A to.to jest zło, któreprzekracza śmierć!Zamilkłyśmy.- Przepraszam - odezwałam się w końcu z wysiłkiem.- Nie ma sensurozmawiać o Sebastianie.Wkrótce wstanie nowy księżyc i będzie po wszystkim.Sądziłam, że mnie kocha.Myślałam, że ocalę jego nieśmiertelną duszę.Myliłamsię w obu kwestiach.Ale dziękuję, że próbowałyście mi pomóc.Byłyściewspaniałe.- Wciąż będziemy próbować, Evie - zaprotestowała Sara.- Jeśli tylko cośmożemy zrobić.- Jesteśmy siostrami, na zawsze i do samego końca - dodała Helen.Nie było już nic więcej do powiedzenia.Przeszłam przez podwórze i skierowałam się do domu, do sypialni, żeby sięprzebrać.Reszta dziewcząt poszła już na śniadanie.Mogłam się spóznić nazajęcia, ale nic mnie to nie obchodziło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl