[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, \e Zawierucha był drugi.Tak czy inaczej,czas był ostatni, gdy usłyszałem, jak Cultus George drze się na psy, zje\d\ając z góry, bo teszkaradne Siwasze ju\ zjadły mi mokasyny, rękawice, rzemyki i pochwę na nó\, aponiektórzy zaczynali z szalonym apetytem spozierać na mnie byłem lepiej od nichod\ywiony, rozumiecie?93ROZDZIAA DZIESITYNOWE MIASTO TRA LAZawierucha i Krótki spotkali się na rogu ulicy, niedaleko szynku Pod Aosiem.Naobliczu pierwszego malowało się zadowolenie.Szedł szparkim krokiem.Krótki na odwrót lazł jak półtora nieszczęścia. Dokąd to? zaczepił go Zawierucha. Niech mnie kolka ściśnie, jeśli wiem odparł Krótki zbolałym głosem. Abardzo bym chciał wiedzieć.Nic mnie nigdzie nie ciągnie.Przez dwie, godziny r\nąłem wśmiertelnie nudnego pokera.śadnych wra\eń, karta nikomu nie szła, zostałem przy swoim.Zagrałem ze Skiffem Mitchellem robra cribbage o kolejkę, a teraz tak mi się okrutnie ckni, \espaceruję sobie po mieście i wypatruję jakiej psiej burdy, kłótni albo czego. Mam coś lepszego na oku odparł Zawierucha. Chodz ze mną. Zaraz? Rozumie się. Dokąd? Na drugi brzeg rzeki.Odwiedzić starego Dwighta Sandersona. Pierwszy raz o nim słyszę odrzekł Krótki z kwaśną miną. Jak \yję, niesłyszałem, \eby ktoś mieszkał za rzeką.Czego on tam szuka? Piątej klepki? Sanderson ma coś do sprzedania roześmiał się Zawierucha. Psy? Kopalnię złota? Tytoń? Gumowe buty?Na ka\de z pytań Zawierucha potrząsał głową. Chodz, to się dowiesz.Chcę coś kupić od niego na handel.Mogę cię przypuścić dospółki. Tylko mi nie mów, \e to są jajka! krzyknął Krótki, a twarz wykrzywiła mu się zprzera\enia. No, chodz.Pozwolę ci zgadywać do dziesięciu razy, po drodze przez rzekę.U wylotu ulicy zeszli z wysokiego brzegu i znalezli się na okrytym lodem Jukonie.Naprzeciw, w odległości trzech czwartych miii, wznosiły się nadbrze\ne urwiska, sięgająceparuset stóp wysokości.Wiodła ku nim słabo utarta ście\ka, która wiła się międzyporozbijanymi i poprzewracanymi bryłami lodu.Krótki deptał przyjacielowi po piętach,zachodząc w głowę, co te\ Dwight Sanderson mo\e mieć do sprzedania. Renifera? Kopalnię miedzi, a mo\e cegielnię? To jedno rozwiązanie.Futraniedzwiedzie albo inne? Losy na loterię? Kartoflisko? Ciepło, ciepło zachęcał Zawierucha. A nawet gorąco. Dwa kartofliska? Fabrykę sera? Pole mchu? Niezle, niezle, Krótki.Całkiem niedaleko. Kamieniołom? Tak jest tak samo blisko, jak pole mchu i kartoflisko. Czekaj, niech pomyślę.Mam jeszcze jeden punkt.Mijały minuty. Słuchaj.Nie będę sobie łamał głowy.Jeśli rzecz, którą kupujesz, przypominakartoflisko, pole mchu i kamieniołom, to ja cię przepraszam.A do spółki nie przystąpię, pókitego nie zobaczę i nie pomacam.Co to jest?94 Niebawem ujrzysz karty wyło\one na stół.Widzisz tam w górze dym z komina? Tojest dom, w którym mieszka Dwight Sanderson.Jest posiadaczem terenów, na których mo\nazało\yć całe miasto. I co jeszcze posiada? Nic więcej roześmiał się Zawierucha. Ma jeszcze reumatyzm. Stój! Ręka Krótkiego spadła na ramię przyjaciela i zatrzymała go. Niepowiesz mi chyba, \e kupujesz parcele pod miasto na tym wygwizdowie? Za dziesiątym razem zgadłeś.Idziemy. Chwileczkę prosił Krótki. Spójrz.Same urwiska, cały czas do góry i na dół.Gdzie\ tu stanie miasto? Albo ja Wiem. Więc nie kupujesz tego pod zabudowę? Dwight Sanderson sprzedaje parcele, aby zbudowano na nich miasto.Chodz.Wdrapiemy się na tę górę.Stok był stromy.Wąska ście\ka pięła się zygzakiem wysoko, niczym podniebnadrabina Jakuba.Krótki jęczał i stękał na ka\dym ostrym zakręcie i stromym podejściu. I buduj tu miasto! Nie znajdziesz równego kawałka takiej wielkości, \ebyś mógł nanim znaczek pocztowy nalepić.Sanderson wybrał zły brzeg.Cały ruch idzie po tamtej stronierzeki.Spójrz na Dawson.Jest tam miejsca w bród jeszcze dla czterdziestu tysięcy.Zawierucha, ja wiem, \e ty tego nie kupujesz pod miasto.Po kiego diabła to robisz? Na handel, rzecz jasna. Ale inni nie mają takiego fioła, jak ten staruch Sanderson i ty. Mo\e mają innego, mój drogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, \e Zawierucha był drugi.Tak czy inaczej,czas był ostatni, gdy usłyszałem, jak Cultus George drze się na psy, zje\d\ając z góry, bo teszkaradne Siwasze ju\ zjadły mi mokasyny, rękawice, rzemyki i pochwę na nó\, aponiektórzy zaczynali z szalonym apetytem spozierać na mnie byłem lepiej od nichod\ywiony, rozumiecie?93ROZDZIAA DZIESITYNOWE MIASTO TRA LAZawierucha i Krótki spotkali się na rogu ulicy, niedaleko szynku Pod Aosiem.Naobliczu pierwszego malowało się zadowolenie.Szedł szparkim krokiem.Krótki na odwrót lazł jak półtora nieszczęścia. Dokąd to? zaczepił go Zawierucha. Niech mnie kolka ściśnie, jeśli wiem odparł Krótki zbolałym głosem. Abardzo bym chciał wiedzieć.Nic mnie nigdzie nie ciągnie.Przez dwie, godziny r\nąłem wśmiertelnie nudnego pokera.śadnych wra\eń, karta nikomu nie szła, zostałem przy swoim.Zagrałem ze Skiffem Mitchellem robra cribbage o kolejkę, a teraz tak mi się okrutnie ckni, \espaceruję sobie po mieście i wypatruję jakiej psiej burdy, kłótni albo czego. Mam coś lepszego na oku odparł Zawierucha. Chodz ze mną. Zaraz? Rozumie się. Dokąd? Na drugi brzeg rzeki.Odwiedzić starego Dwighta Sandersona. Pierwszy raz o nim słyszę odrzekł Krótki z kwaśną miną. Jak \yję, niesłyszałem, \eby ktoś mieszkał za rzeką.Czego on tam szuka? Piątej klepki? Sanderson ma coś do sprzedania roześmiał się Zawierucha. Psy? Kopalnię złota? Tytoń? Gumowe buty?Na ka\de z pytań Zawierucha potrząsał głową. Chodz, to się dowiesz.Chcę coś kupić od niego na handel.Mogę cię przypuścić dospółki. Tylko mi nie mów, \e to są jajka! krzyknął Krótki, a twarz wykrzywiła mu się zprzera\enia. No, chodz.Pozwolę ci zgadywać do dziesięciu razy, po drodze przez rzekę.U wylotu ulicy zeszli z wysokiego brzegu i znalezli się na okrytym lodem Jukonie.Naprzeciw, w odległości trzech czwartych miii, wznosiły się nadbrze\ne urwiska, sięgająceparuset stóp wysokości.Wiodła ku nim słabo utarta ście\ka, która wiła się międzyporozbijanymi i poprzewracanymi bryłami lodu.Krótki deptał przyjacielowi po piętach,zachodząc w głowę, co te\ Dwight Sanderson mo\e mieć do sprzedania. Renifera? Kopalnię miedzi, a mo\e cegielnię? To jedno rozwiązanie.Futraniedzwiedzie albo inne? Losy na loterię? Kartoflisko? Ciepło, ciepło zachęcał Zawierucha. A nawet gorąco. Dwa kartofliska? Fabrykę sera? Pole mchu? Niezle, niezle, Krótki.Całkiem niedaleko. Kamieniołom? Tak jest tak samo blisko, jak pole mchu i kartoflisko. Czekaj, niech pomyślę.Mam jeszcze jeden punkt.Mijały minuty. Słuchaj.Nie będę sobie łamał głowy.Jeśli rzecz, którą kupujesz, przypominakartoflisko, pole mchu i kamieniołom, to ja cię przepraszam.A do spółki nie przystąpię, pókitego nie zobaczę i nie pomacam.Co to jest?94 Niebawem ujrzysz karty wyło\one na stół.Widzisz tam w górze dym z komina? Tojest dom, w którym mieszka Dwight Sanderson.Jest posiadaczem terenów, na których mo\nazało\yć całe miasto. I co jeszcze posiada? Nic więcej roześmiał się Zawierucha. Ma jeszcze reumatyzm. Stój! Ręka Krótkiego spadła na ramię przyjaciela i zatrzymała go. Niepowiesz mi chyba, \e kupujesz parcele pod miasto na tym wygwizdowie? Za dziesiątym razem zgadłeś.Idziemy. Chwileczkę prosił Krótki. Spójrz.Same urwiska, cały czas do góry i na dół.Gdzie\ tu stanie miasto? Albo ja Wiem. Więc nie kupujesz tego pod zabudowę? Dwight Sanderson sprzedaje parcele, aby zbudowano na nich miasto.Chodz.Wdrapiemy się na tę górę.Stok był stromy.Wąska ście\ka pięła się zygzakiem wysoko, niczym podniebnadrabina Jakuba.Krótki jęczał i stękał na ka\dym ostrym zakręcie i stromym podejściu. I buduj tu miasto! Nie znajdziesz równego kawałka takiej wielkości, \ebyś mógł nanim znaczek pocztowy nalepić.Sanderson wybrał zły brzeg.Cały ruch idzie po tamtej stronierzeki.Spójrz na Dawson.Jest tam miejsca w bród jeszcze dla czterdziestu tysięcy.Zawierucha, ja wiem, \e ty tego nie kupujesz pod miasto.Po kiego diabła to robisz? Na handel, rzecz jasna. Ale inni nie mają takiego fioła, jak ten staruch Sanderson i ty. Mo\e mają innego, mój drogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]