[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słucham.- Odpowiadaj w ten sam sposób.Spokojnym i miłym tonem.Nie pozwól, byinni się zorientowali, w jakim szambie wylądowali.To tylko kolejne manewry.Głowy do góry, chłopaki, wszystko będzie dobrze.Zmarszczył brwi, widząc, że ikonka Gomez odpada zszeregu i zostaje coraz bardziej w tyle.- Masz jakiś problem?- Wszyscy mamy problem.- Mówiła takim tonem, jakby chciała omówić błąd wplanie zajęć.- Nie damy rady przebiec tej równiny, sierżancie.Oni są zbyt blisko.Dotrą nagrań, zanim oddalimy się na wystarczającą odległość, i wytłuką nas jak karaluchy przyłapanena podłodze mesy.Powiedz mi coś, czego jeszcze nie wiem.Doszedł do tego samego wniosku kilka minutwcześniej.%7łołnierze byli wykończeni długim marszem do celu i jego zniszczeniem.Godzinywzmożonego wysiłku odcisnęły na nich swoje piętno a wróg był świeży, wypoczęty iwściekły jak jasna cholera.Strach, wyszkolenie i dobra kondycja utrzymywały ludzi Starka wruchu, ale to było za mało, by zwiększyć dystans.- Co proponujesz?- Czy otrzymamy wsparcie po tej stronie równiny?- Nic mi o tym nie wiadomo.- W takim razie będziemy potrzebowali ariergardy.Ja zostanę.- Akurat.- Mógł się domyślić, że Gomez zaproponuje coś takiego, i to znaczniewcześniej niż on.- Zostaniesz na czele formacji, rozumiesz? Drużyna potrzebuje cię na tejpozycji.- Bardziej potrzebuje wsparcia za plecami.- Nie.Nie ma sensu, żebyś się cofała.Chłopaki się pogubią, jak zobaczą, że zostajeszz tyłu.Comprendo? - Ikonka Gomez przestała się cofać, kapral biegła równo z pozostałymi,prowadząc tę rozmowę.Za to żołnierze zwalniali, próbując się dostosować do podawanegoprzez nią tempa.- Już ich spowolniłaś.Wracaj natychmiast na czoło!Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, a potem nagle ikonka Gomez przyśpieszyła.- Dobrze, sierżancie, ale to nie załatwia naszego problemu.- Sądząc po głosie, byławściekła jak wszyscy diabli, co przekładało się także na szybkość jej ruchów.Doszłaś do słusznego wniosku, Anito, niestety, to nie ty powinnaś to zrobić.Ethanprzełączył się na kanał dowodzenia.- Poruczniku, mówi Stark.- Słucham, sierżancie.- Zmęczona i zmartwiona.Wystraszona, całkiem słuszniezresztą.To nie była sytuacja taktyczna, o jakiej marzyli początkujący oficerowie.- Poruczniku, nie damy rady przedostać się na drugą stronę równiny, zanim wrógzajmie pozycje na grani i wystrzela nas jak kaczki.Wykończą nas, jak tylko znajdą się naszczycie. Minęło kilka sekund, podczas których taniec ikonek na skraju wyświetlacza trwał wnajlepsze, wciąż zbliżając się do pozycji zajmowanych przez drugi pluton.W końcu Conroyprzemówiła.- To bardzo prawdopodobne, sierżancie.Ma pan jakieś propozycje? - Wyrażała sięzwięzle, zapewne z powodu wściekłości i frustracji, ponieważ nie była w stanie znalezćżadnego rozwiązania i została zmuszona poprosić o radę zwykłego podoficera, mimo żewszelkie podręczniki dowodzenia odradzały przyznawanie się przed podwładnymi doniewiedzy albo pomyłek.Jakby którykolwiek z kaprali albo sierżantów wierzył w to, że ichprzełożeni są nieomylni.- Musimy stworzyć straż tylną - oświadczył Stark spokojnym tonem.- Ktoś musipowstrzymać pościg i dać czas reszcie na dotarcie do naszego perymetru.- Nie! - Tym razem odpowiedz przyszła natychmiast.- Nie pozwolę waszej drużyniezostać z tyłu.Wszystkich was tam wystrzelają.To miłe z pani strony, poruczniku, pomyślał zaskoczony takim obrotem sprawy.Odrzuciła pani moją ofertę w trosce o swoich ludzi, chociaż chciałem uratować pani tyłek.- Wiem, poruczniku, ale do tego zadania nie będzie potrzebna cała drużyna.Jedendobry żołnierz zdoła ich powstrzymać.- Mów o tym spokojnie, jak o rozwiązywaniuproblemów podczas manewrów.- Nie mamy innego wyjścia, poruczniku.Stracimy jednegoczłowieka, ale reszta plutonu zdoła przedostać się przez odkryty teren.- Stark domyślał się, żeReynolds nadal podsłuchuje na kanale dowodzenia.Bez trudu odgadł, jak ona musi się czuć.Kto jak kto, ale Victoria na pewno wiedziała już, o jakim żołnierzu mowa.Porucznik Conroy odpowiedziała niechętnie, wolno cedząc słowa:- Nie rozkażę nikomu zostać po tamtej stronie.- Nie musi pani, poruczniku.Zgłaszam się na ochotnika.To jedyny logiczny wybór.Idę na samym końcu i jestem jednym z najbardziej doświadczonych żołnierzy w tym plutonie.- Wcisnąć kit porucznikowi i wcisnąć go sobie.Oboje musimy go łyknąć.- Mamdoświadczenie bojowe pozwalające mi na zatrzymanie wroga przez czas potrzebny dowycofania reszty oddziału i dołączenie do niego po wykonaniu zadania.- Taką mamprzynajmniej nadzieję, Boże dopomóż.- Nie zamierzam dać się tutaj zabić, poruczniku, alejedyną szansą na umożliwienie ucieczki reszcie oddziału jest opóznienie pościgu.Kilka kolejnych sekund.Istniały spore szanse na to, że Conroy konferuje teraz zReynolds na prywatnym kanale, ale chociaż Stark zwalczył pokusę włączenia podsłuchu, i takpotrafił sobie wyobrazić, jak wygląda przebieg tej rozmowy. Czy istnieje jakieś inne wyjściez tej sytuacji? dopytuje się porucznik i zaraz dodaje:  Czy on ma szanse wyjść z tego cało?. Odpowiedzi padają proste i krótkie. Nie i  Ma.Słowa te z trudem przejdą przez usta Vic,ale na pewno je wypowie.W końcu otrzymał zgodę.- Dobrze, sierżancie.- W głosie Conroy dało się wyczuć ulgę i zarazem wstyd.- Mapan.utrzymać pozycję tak długo.jak pan uzna to za konieczne.I proszę uważać podczasodwrotu.- Tajest.- Sierżancie Stark, gdy zdecyduje się pan wycofać, reszta plutonu powinna być już napozycjach pozwalających na udzielenie panu wsparcia.Rozpoczniemy ostrzał zaraz popańskim pierwszym ruchu.Proszę nie przeciągać tego zbyt długo.- Tajest.- Gdy zdecyduję, że czas się wycofać, będziecie już zbyt daleko, by móc mnieosłaniać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl