[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie pewnie, tylko tak, jak zawsze, i mogłabyś się do tego jużprzyzwyczaić.- Włączył światło, a ja zamrugałam oślepiona.- Wypad, żebym mogła się umyć.Wyrzuciłam Jacka i poszłam do szafy po ubrania.Szafa była ogromnai moja uboga garderoba wyglądaław niej po prostu żałośnie.Mae proponowała, że zabierze mnie nazakupy, ale odmówiłam.Ich wspaniałomyślność mnie przytłaczała.Kiedy się ogarnęłam, położyłam się na łóżku, zastanawiając się, coodpowiedzieć bratu.Nawet jeśli będę musiała się z nim rozstać, to jeszczenie teraz.Na razie nie byłam na to gotowa.Ale nie oznaczało to, że zamierzałam wrócić do domu i udawać, żewszystko było po staremu.Za dużo się zmieniło, żebym mogła wrócić iżyć jak przedtem.Miałam udawać, że zależało mi na rzeczach, któreprzestały mieć znaczenie? Milo nadal był dla mnie ważny, ale szkoła iinne takie, już nie.- Skończyłaś? - Jack zapukał do drzwi, po czym otworzył je, nieczekając na odpowiedz.- Wróciłaś do łóżka? Dopiero co wstałaś.- Nie śpię.Po prostu myślę.- Gapiłam się na telefon, jakbym sięspodziewała, że lada moment na wyświetlaczu pojawi się porada, copowinnam zrobić.- Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, że zakłóciłem twojerozmyślania.- Otworzył szerzej drzwi i wtedy zobaczyłam, że był z nimMilo, który pomachał mi nieśmiało.- Ale pomyślałem, że przyda ci siętowarzystwo.- Milo! - Usiadłam i uśmiechnęłam się do niego.-Co ty tu robisz?- Jack zadzwonił i zapytał, czy nie chciałbym spędzić z tobą trochęczasu - powiedział Milo, wchodząc do pokoju.- Mam nadzieję, że niejesteś zła.- Nie, skąd! Super, że jesteś! - Dopiero kiedy go zobaczyłam, jegozaniepokojone brązowe oczy i pulchne policzki, zdałam sobie sprawę, jakbardzo za nim tęskniłam.Wyprowadziłam się zaledwie przed dwomadniami, ale już wcześniej rzadko się widywaliśmy,miałam więc wrażenie, jakbym nie mieszkała w domu od dawna.- Zostawię was samych - powiedział Jack, wycofując się z pokoju.Uśmiechnęłam się do niego, a on skinął głową i zamknął drzwi.- Fajny pokój.- Milo rozglądał się po mojej sypialni i wiedziałam, żemyślał o tym samym co ja, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam: byłatotalnie w moim stylu.- Przygotowali go dla ciebie?- Mae go odnawiła, czy jakoś tak.- Wzruszyłam ramionami.- Jak cię traktują? - Milo przycupnął niepewnie na skraju łóżka, jakbybał się, że w każdej chwili mogę go wyrzucić za mieszanie się w mojesprawy.- Bardzo dobrze.Wydają się zadowoleni, że tu jestem.- Obracałam wręce telefon, wpatrując się uważnie w Mila.- Co u mamy?- W porządku.Tęskni za tobą.Nie, żeby to przyznała, ale tak myślę.Chce, żebyś wróciła.- Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.- Wróciszdo domu? - zapytał, po czym obrzucił wzrokiem mój pokój.- Pewnie niewrócisz.Bo i po co.Tu masz pełny wypas.I Jacka.A tam, no cóż, jestemtylko ja.- To nie tak.- Ogarnęło mnie ogromne poczucie winy.Wyobraziłamsobie Mila, siedzącego samotnie w mieszkaniu i zachciało mi się płakać.- A jak? - Milo nie był zły, po prostu chciał wiedzieć, co się ze mnądziało.- Szczerze mówiąc, zdziwiłem się, że ty i Jack śpicie woddzielnych pokojach.Czy to tylko tak na pokaz?- Nie - odburknęłam, nie patrząc mu w oczy.- Alice, dlaczego tu jesteś? - zapytał ze znużeniem.Nie mogłam mu nato szczerze odpowiedzieć.No boco miałam mu powiedzieć? %7łe byłam przeznaczona"Peterowi i czułam więz" z Jackiem, a także, choć w mniejszymstopniu, z Ezrą? %7łe po prostu czułam, że tu było moje miejsce? Niezrozumiałby, zarzuciłby mnie kolejnymi pytaniami.- Po prostu chcę tu na razie pomieszkać - powiedziałam w końcu.Widziałam po jego minie, że to wyjaśnienie nie było wystarczające.- Sądla mnie naprawdę mili.- A ja nie byłem? - zapytał obruszony Milo.- Nie rozumiem.Jeśli niejesteś z Jackiem i nie chodzi ci o kasę, to.Co ty tu robisz po całychnocach? Pijesz? pasz?- Nie, nic z tych rzeczy.- Pokręciłam głową, tłumiąc uśmiech.- Po prostu staram się zrozumieć, dlaczego nie chcesz wrócić do domu- jęknął żałośnie, a mnie zabolało serce.- Nie będziesz mieć problemów zmamą, wystarczy, że będziesz wracać do domu przed nią.Nie musiszspędzać całego czasu ze mną, ale chętnie pomogę ci z pracą domową iprzygotuję kolację.Możesz spotykać się z nimi do woli, ale nie musisz odrazu tu mieszkać.Przełknęłam z trudem ślinę.Starałam się na niego nie patrzeć.Kiedybył smutny, wyglądał jak mały, opuszczony chłopiec.- Jestem tu, bo muszę coś sobie przemyśleć, okej? Nigdy więcej niemyśl, że mogłabym się na ciebie wypiąć z powodu jakiegoś faceta albokasy, dobrze? Jesteś dla mnie zbyt ważny.- Co musisz przemyśleć? - Milo zmarszczył czoło, ale widziałam, żenieco się odprężył.Postanowiłam powiedzieć mu prawdę.Poniekąd.- Co zrobię z resztą mojego życia.- Zastanawiasz się nad college'em? - Rozpromienił się, a ja byłampewna, że teraz uczepi się tego tematu i tak łatwo nie odpuści.Niezbyt misię to uśmiechało.- Między innymi.- College był ostatnią rzeczą, która zaprzątała mojągłowę; jeśli miałam być bogatym wampirem, to raczej nie musiałamprzejmować się studiami, prawda?- Wiem, że sobie kpiłaś, ale i tak zorientowałem się w sytuacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Nie pewnie, tylko tak, jak zawsze, i mogłabyś się do tego jużprzyzwyczaić.- Włączył światło, a ja zamrugałam oślepiona.- Wypad, żebym mogła się umyć.Wyrzuciłam Jacka i poszłam do szafy po ubrania.Szafa była ogromnai moja uboga garderoba wyglądaław niej po prostu żałośnie.Mae proponowała, że zabierze mnie nazakupy, ale odmówiłam.Ich wspaniałomyślność mnie przytłaczała.Kiedy się ogarnęłam, położyłam się na łóżku, zastanawiając się, coodpowiedzieć bratu.Nawet jeśli będę musiała się z nim rozstać, to jeszczenie teraz.Na razie nie byłam na to gotowa.Ale nie oznaczało to, że zamierzałam wrócić do domu i udawać, żewszystko było po staremu.Za dużo się zmieniło, żebym mogła wrócić iżyć jak przedtem.Miałam udawać, że zależało mi na rzeczach, któreprzestały mieć znaczenie? Milo nadal był dla mnie ważny, ale szkoła iinne takie, już nie.- Skończyłaś? - Jack zapukał do drzwi, po czym otworzył je, nieczekając na odpowiedz.- Wróciłaś do łóżka? Dopiero co wstałaś.- Nie śpię.Po prostu myślę.- Gapiłam się na telefon, jakbym sięspodziewała, że lada moment na wyświetlaczu pojawi się porada, copowinnam zrobić.- Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, że zakłóciłem twojerozmyślania.- Otworzył szerzej drzwi i wtedy zobaczyłam, że był z nimMilo, który pomachał mi nieśmiało.- Ale pomyślałem, że przyda ci siętowarzystwo.- Milo! - Usiadłam i uśmiechnęłam się do niego.-Co ty tu robisz?- Jack zadzwonił i zapytał, czy nie chciałbym spędzić z tobą trochęczasu - powiedział Milo, wchodząc do pokoju.- Mam nadzieję, że niejesteś zła.- Nie, skąd! Super, że jesteś! - Dopiero kiedy go zobaczyłam, jegozaniepokojone brązowe oczy i pulchne policzki, zdałam sobie sprawę, jakbardzo za nim tęskniłam.Wyprowadziłam się zaledwie przed dwomadniami, ale już wcześniej rzadko się widywaliśmy,miałam więc wrażenie, jakbym nie mieszkała w domu od dawna.- Zostawię was samych - powiedział Jack, wycofując się z pokoju.Uśmiechnęłam się do niego, a on skinął głową i zamknął drzwi.- Fajny pokój.- Milo rozglądał się po mojej sypialni i wiedziałam, żemyślał o tym samym co ja, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam: byłatotalnie w moim stylu.- Przygotowali go dla ciebie?- Mae go odnawiła, czy jakoś tak.- Wzruszyłam ramionami.- Jak cię traktują? - Milo przycupnął niepewnie na skraju łóżka, jakbybał się, że w każdej chwili mogę go wyrzucić za mieszanie się w mojesprawy.- Bardzo dobrze.Wydają się zadowoleni, że tu jestem.- Obracałam wręce telefon, wpatrując się uważnie w Mila.- Co u mamy?- W porządku.Tęskni za tobą.Nie, żeby to przyznała, ale tak myślę.Chce, żebyś wróciła.- Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.- Wróciszdo domu? - zapytał, po czym obrzucił wzrokiem mój pokój.- Pewnie niewrócisz.Bo i po co.Tu masz pełny wypas.I Jacka.A tam, no cóż, jestemtylko ja.- To nie tak.- Ogarnęło mnie ogromne poczucie winy.Wyobraziłamsobie Mila, siedzącego samotnie w mieszkaniu i zachciało mi się płakać.- A jak? - Milo nie był zły, po prostu chciał wiedzieć, co się ze mnądziało.- Szczerze mówiąc, zdziwiłem się, że ty i Jack śpicie woddzielnych pokojach.Czy to tylko tak na pokaz?- Nie - odburknęłam, nie patrząc mu w oczy.- Alice, dlaczego tu jesteś? - zapytał ze znużeniem.Nie mogłam mu nato szczerze odpowiedzieć.No boco miałam mu powiedzieć? %7łe byłam przeznaczona"Peterowi i czułam więz" z Jackiem, a także, choć w mniejszymstopniu, z Ezrą? %7łe po prostu czułam, że tu było moje miejsce? Niezrozumiałby, zarzuciłby mnie kolejnymi pytaniami.- Po prostu chcę tu na razie pomieszkać - powiedziałam w końcu.Widziałam po jego minie, że to wyjaśnienie nie było wystarczające.- Sądla mnie naprawdę mili.- A ja nie byłem? - zapytał obruszony Milo.- Nie rozumiem.Jeśli niejesteś z Jackiem i nie chodzi ci o kasę, to.Co ty tu robisz po całychnocach? Pijesz? pasz?- Nie, nic z tych rzeczy.- Pokręciłam głową, tłumiąc uśmiech.- Po prostu staram się zrozumieć, dlaczego nie chcesz wrócić do domu- jęknął żałośnie, a mnie zabolało serce.- Nie będziesz mieć problemów zmamą, wystarczy, że będziesz wracać do domu przed nią.Nie musiszspędzać całego czasu ze mną, ale chętnie pomogę ci z pracą domową iprzygotuję kolację.Możesz spotykać się z nimi do woli, ale nie musisz odrazu tu mieszkać.Przełknęłam z trudem ślinę.Starałam się na niego nie patrzeć.Kiedybył smutny, wyglądał jak mały, opuszczony chłopiec.- Jestem tu, bo muszę coś sobie przemyśleć, okej? Nigdy więcej niemyśl, że mogłabym się na ciebie wypiąć z powodu jakiegoś faceta albokasy, dobrze? Jesteś dla mnie zbyt ważny.- Co musisz przemyśleć? - Milo zmarszczył czoło, ale widziałam, żenieco się odprężył.Postanowiłam powiedzieć mu prawdę.Poniekąd.- Co zrobię z resztą mojego życia.- Zastanawiasz się nad college'em? - Rozpromienił się, a ja byłampewna, że teraz uczepi się tego tematu i tak łatwo nie odpuści.Niezbyt misię to uśmiechało.- Między innymi.- College był ostatnią rzeczą, która zaprzątała mojągłowę; jeśli miałam być bogatym wampirem, to raczej nie musiałamprzejmować się studiami, prawda?- Wiem, że sobie kpiłaś, ale i tak zorientowałem się w sytuacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]