[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To wspomnienie rzuciło cień na dopiero co odzyskany spokój ducha, ale jastałam teraz na straży, broniąc dostępu wszelkim duchom.Zadzwoniłam więc doSama i pojechałam do Bath na weekend.Alice wyjechała służbowo na konferencję,wybraliśmy się zatem na wieś na przechadzkę.Sam usiłował wytłumaczyć miswoją frustrację i oszołomienie tym, jak mało dzieje się w jego związku.Po chwili uderzyło mnie, że Sam w dalszym ciągu mówi o Alice z niepokojącączcią, której, jak sądziłam, już dawno powinien się pozbyć.Możliwości Alice bezwątpienia były tak ogromne, że budziły bojazń, nie można było jednak nazwać ichponadnaturalnymi.Wtedy zrozumiałam, że Sam cierpi z powodu zbyt wielkiej,tragicznej, trochę dworskiej miłości, co prawdopodobnie n i e było tak niezwykłe wjego wieku.Ośmieliłam się zapytać. Czy nie sądzisz, że czas już wykonać jakiś krok?Potrząsnął głową i podobnie jak jego ojciec ukrył twarz pod maską uporu. Nie.Próbowaliśmy właśnie przedostać się przez ogrodzenie z drutu kolczastego.Sam przycisnął w dół jego górną część i udało mi przejść ponad. Wiesz, że nienawidzę się poddawać. Uderzyła go jakaś myśl. Czy tooznacza, że nie przepadasz za Alice? Zastanawiałam się tylko, czy nie masz już dość przykrych odczuć z tymzwiązanych i czy to nie pora, żeby zapewnić sobie trochę więcej życiowejprzestrzeni. Spodnie Sama zaczepiły o ogrodzenie, więc pochyliłam się, aby gouwolnić. Czy rozmawiałeś ostatnio z ojcem? Tatą? Kto jeszcze jest twoim ojcem? U niego chyba wszystko w porządku.Właśnie wybierał się do Grecji, alepytał się o ciebie.Ześlizgnęliśmy się po suchym zboczu na pole u jego podnóża iprzechadzaliśmy się wzdłuż brzegu strumienia.Kasztany pochyliły nad nim swojegałęzie, a woda wydawała się chłodna i pełna tajemniczych plamek.To był błyskważki, falujący trzepot bielinka kapustnika i chmary rojących się much. Sądzę, że tata czuje się trochę winny i martwi się o ciebie. Sam przystanąłna kamiennym mostku między polami i oparł się o barierę. Martwi się o mnie? To ja martwię się o niego. Stanęłam obok syna,obserwując ważki ślizgające się po wodzie. Sam.to chyba ogromna strata czasunajpierw wymuszać wielkie zmiany, a potem czuć się rozdartym z powodupoczucia winy.Sam posłał mi spojrzenie. Wiesz, poszedłem ich odwiedzić. Wydrapywał łatę w mchu porastającymkamień i jego paznokcie poczerniały. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tata starasię przekonać samego siebie. Nie mów tak.Wydrapał jeszcze więcej mchu i jego drobne okruchy ześlizgiwały się pokamieniu. Czasami myślę, że tak jej nienawidzę, bo ma nade mną taką kontrolę wybuchnął. Czy to w ogóle ma sens?Miał oczywiście na myśli Alice. Oczywiście, że tak powiedziałam.Przez to samo pole wróciliśmy do samochodu. Tak naprawdę, martwię się teraz o Ianthe i Poppy.Ianthe jest czasami takuparta i nie chce mi powiedzieć, co się z nią dzieje.No i cały czas jest pod opiekąlekarza. Jaka matka, taka córka zauważył Sam. A jeśli chodzi o Poppy.to w zasadzie nic nie wiemy na temat Richarda anidlaczego nagle zdecydowali się wziąć ślub powiedziałam.Sam pochylił się, by zerwać zdzbło trawy, i ssał teraz słodką łodyga. Poppy zawsze spada na cztery łapy.Kiedy wraca? Właśnie o to chodzi.Nie wiem. Przygryzłam wargi. A chciałabymwiedzieć.I chciałabym mieć pewność, że u niej wszystko w porządku.Sam położył rękę na moim ramieniu.Poczułam wielką ulgę.Tuż przed moim wyjazdem wróciła z konferencji Alice. Przykro mi, że nie mogłam się z tobą zobaczyć powiedziała i pocałowałamnie. Mam nadzieję, że Sam będzie cię zapraszał częściej.Byłam zaskoczona, ponieważ zdawała się mówić szczerze.Nie czekając, ażwyjdę, porzuciła torbę w drzwiach, przeszła z laptopem do salonu i otworzyła go. Jestem pewna, że dobrze się bawiliście. Popatrzyła na monitor.Przepraszam, muszę coś zrobić. Spojrzała na mnie. Masz już nową pracę,Rose?Po powrocie do Londynu zastałam list od Neila Skinnera, który, jak słusznieprzewidywał, został przeniesiony do ministerstwa kultury.Prosił mnie w liście,jeśli oczywiście znajdę wolny czas, o wykonanie pewnej analizy dla niego, comogło zająć kilka tygodni.W postscriptum napisał: Niestety, wynagrodzenie niejest zbyt wygórowane.Skontaktowałam się z nim.Wyjaśnił, że potrzebuje trochęfaktów i liczb oraz przybliżonej oceny reakcji opinii publicznej na zwiększenieskładek na biblioteki publiczne, co właśnie jest przedmiotem dyskusji.Spędziłam dwa wyczerpujące, ale przyjemne tygodnie, sprawdzając raporty istatystyki oraz dzwoniąc do ludzi, którzy zawsze byli na wakacjach.Jeden ztelefonów był do Timona a co tam, dlaczego nie, pomyślałam który, co byłomiłe z jego strony, podszedł do telefonu. A, Rose powiedział jak wieść niesie, wyglądasz bardzo ładnie.Jak sięmiewasz?Poinformowałam go, że biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nigdy nieczułam się lepiej, i przedstawiłam swoje pytania.Czy uważa, że prasa poprze całąsprawę? Czy poświęci jej miejsce w swojej gazecie? Timon nie wahał się ani przezmoment. Nie sądzę, by ktokolwiek, a tym bardziej prasa, choć trochę interesował siętym, czy autor dostanie dodatkowe kilka pensów, czy nie.Poświęciłbym całejaferze najwyżej jeden akapit. Czyli to oznacza, że rząd może w zasadzie robić to, co mu się podoba? Rose, czy uważasz, że prasa ma jakikolwiek wpływ na poczynania rządu? Zaśmialiśmy się, a potem on dodał: Szkoda, że to nigdy nie jest temat atrakcyjnydla mediów, ale niestety, na takim świecie żyjemy. Właśnie to chciałam usłyszeć.Dziękuję ci. Rose, skoro już rozmawiamy, czy to zawsze była twoja decyzja, jaki głównyartykuł zostanie opublikowany co tydzień? Jasne.A czyja by mogła być? Czy czytasz jeszcze naszą gazetę? Nie.A powinnam? Czy wszystko nie zostało opracowane od początku? Nie odpowiem na to pytanie.Czasami jednak doświadczenie jest istotne. Nie prowokuj mnie do powiedzenia czegoś głupiego. Brzmi interesująco.Czy zechcesz przyjść kiedyś na lunch?Byłam zaskoczona. Do pracy? Nie bądz niemądra.Do restauracji, którą wybierzesz. Nie, dziękuję.Timon zaśmiał się. Do zobaczenia w Caprice.Neil był zadowolony z pracy, którą wykonałam, i zaprosił mnie do Izby Gminna kolację.Ku własnemu zdziwieniu z przyjemnością wysłuchałam politycznychplotek, a potem przeszliśmy do baru na wieczornego drinka. Jest tu ktoś, kogo mogłabyś chcieć poznać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.To wspomnienie rzuciło cień na dopiero co odzyskany spokój ducha, ale jastałam teraz na straży, broniąc dostępu wszelkim duchom.Zadzwoniłam więc doSama i pojechałam do Bath na weekend.Alice wyjechała służbowo na konferencję,wybraliśmy się zatem na wieś na przechadzkę.Sam usiłował wytłumaczyć miswoją frustrację i oszołomienie tym, jak mało dzieje się w jego związku.Po chwili uderzyło mnie, że Sam w dalszym ciągu mówi o Alice z niepokojącączcią, której, jak sądziłam, już dawno powinien się pozbyć.Możliwości Alice bezwątpienia były tak ogromne, że budziły bojazń, nie można było jednak nazwać ichponadnaturalnymi.Wtedy zrozumiałam, że Sam cierpi z powodu zbyt wielkiej,tragicznej, trochę dworskiej miłości, co prawdopodobnie n i e było tak niezwykłe wjego wieku.Ośmieliłam się zapytać. Czy nie sądzisz, że czas już wykonać jakiś krok?Potrząsnął głową i podobnie jak jego ojciec ukrył twarz pod maską uporu. Nie.Próbowaliśmy właśnie przedostać się przez ogrodzenie z drutu kolczastego.Sam przycisnął w dół jego górną część i udało mi przejść ponad. Wiesz, że nienawidzę się poddawać. Uderzyła go jakaś myśl. Czy tooznacza, że nie przepadasz za Alice? Zastanawiałam się tylko, czy nie masz już dość przykrych odczuć z tymzwiązanych i czy to nie pora, żeby zapewnić sobie trochę więcej życiowejprzestrzeni. Spodnie Sama zaczepiły o ogrodzenie, więc pochyliłam się, aby gouwolnić. Czy rozmawiałeś ostatnio z ojcem? Tatą? Kto jeszcze jest twoim ojcem? U niego chyba wszystko w porządku.Właśnie wybierał się do Grecji, alepytał się o ciebie.Ześlizgnęliśmy się po suchym zboczu na pole u jego podnóża iprzechadzaliśmy się wzdłuż brzegu strumienia.Kasztany pochyliły nad nim swojegałęzie, a woda wydawała się chłodna i pełna tajemniczych plamek.To był błyskważki, falujący trzepot bielinka kapustnika i chmary rojących się much. Sądzę, że tata czuje się trochę winny i martwi się o ciebie. Sam przystanąłna kamiennym mostku między polami i oparł się o barierę. Martwi się o mnie? To ja martwię się o niego. Stanęłam obok syna,obserwując ważki ślizgające się po wodzie. Sam.to chyba ogromna strata czasunajpierw wymuszać wielkie zmiany, a potem czuć się rozdartym z powodupoczucia winy.Sam posłał mi spojrzenie. Wiesz, poszedłem ich odwiedzić. Wydrapywał łatę w mchu porastającymkamień i jego paznokcie poczerniały. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tata starasię przekonać samego siebie. Nie mów tak.Wydrapał jeszcze więcej mchu i jego drobne okruchy ześlizgiwały się pokamieniu. Czasami myślę, że tak jej nienawidzę, bo ma nade mną taką kontrolę wybuchnął. Czy to w ogóle ma sens?Miał oczywiście na myśli Alice. Oczywiście, że tak powiedziałam.Przez to samo pole wróciliśmy do samochodu. Tak naprawdę, martwię się teraz o Ianthe i Poppy.Ianthe jest czasami takuparta i nie chce mi powiedzieć, co się z nią dzieje.No i cały czas jest pod opiekąlekarza. Jaka matka, taka córka zauważył Sam. A jeśli chodzi o Poppy.to w zasadzie nic nie wiemy na temat Richarda anidlaczego nagle zdecydowali się wziąć ślub powiedziałam.Sam pochylił się, by zerwać zdzbło trawy, i ssał teraz słodką łodyga. Poppy zawsze spada na cztery łapy.Kiedy wraca? Właśnie o to chodzi.Nie wiem. Przygryzłam wargi. A chciałabymwiedzieć.I chciałabym mieć pewność, że u niej wszystko w porządku.Sam położył rękę na moim ramieniu.Poczułam wielką ulgę.Tuż przed moim wyjazdem wróciła z konferencji Alice. Przykro mi, że nie mogłam się z tobą zobaczyć powiedziała i pocałowałamnie. Mam nadzieję, że Sam będzie cię zapraszał częściej.Byłam zaskoczona, ponieważ zdawała się mówić szczerze.Nie czekając, ażwyjdę, porzuciła torbę w drzwiach, przeszła z laptopem do salonu i otworzyła go. Jestem pewna, że dobrze się bawiliście. Popatrzyła na monitor.Przepraszam, muszę coś zrobić. Spojrzała na mnie. Masz już nową pracę,Rose?Po powrocie do Londynu zastałam list od Neila Skinnera, który, jak słusznieprzewidywał, został przeniesiony do ministerstwa kultury.Prosił mnie w liście,jeśli oczywiście znajdę wolny czas, o wykonanie pewnej analizy dla niego, comogło zająć kilka tygodni.W postscriptum napisał: Niestety, wynagrodzenie niejest zbyt wygórowane.Skontaktowałam się z nim.Wyjaśnił, że potrzebuje trochęfaktów i liczb oraz przybliżonej oceny reakcji opinii publicznej na zwiększenieskładek na biblioteki publiczne, co właśnie jest przedmiotem dyskusji.Spędziłam dwa wyczerpujące, ale przyjemne tygodnie, sprawdzając raporty istatystyki oraz dzwoniąc do ludzi, którzy zawsze byli na wakacjach.Jeden ztelefonów był do Timona a co tam, dlaczego nie, pomyślałam który, co byłomiłe z jego strony, podszedł do telefonu. A, Rose powiedział jak wieść niesie, wyglądasz bardzo ładnie.Jak sięmiewasz?Poinformowałam go, że biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nigdy nieczułam się lepiej, i przedstawiłam swoje pytania.Czy uważa, że prasa poprze całąsprawę? Czy poświęci jej miejsce w swojej gazecie? Timon nie wahał się ani przezmoment. Nie sądzę, by ktokolwiek, a tym bardziej prasa, choć trochę interesował siętym, czy autor dostanie dodatkowe kilka pensów, czy nie.Poświęciłbym całejaferze najwyżej jeden akapit. Czyli to oznacza, że rząd może w zasadzie robić to, co mu się podoba? Rose, czy uważasz, że prasa ma jakikolwiek wpływ na poczynania rządu? Zaśmialiśmy się, a potem on dodał: Szkoda, że to nigdy nie jest temat atrakcyjnydla mediów, ale niestety, na takim świecie żyjemy. Właśnie to chciałam usłyszeć.Dziękuję ci. Rose, skoro już rozmawiamy, czy to zawsze była twoja decyzja, jaki głównyartykuł zostanie opublikowany co tydzień? Jasne.A czyja by mogła być? Czy czytasz jeszcze naszą gazetę? Nie.A powinnam? Czy wszystko nie zostało opracowane od początku? Nie odpowiem na to pytanie.Czasami jednak doświadczenie jest istotne. Nie prowokuj mnie do powiedzenia czegoś głupiego. Brzmi interesująco.Czy zechcesz przyjść kiedyś na lunch?Byłam zaskoczona. Do pracy? Nie bądz niemądra.Do restauracji, którą wybierzesz. Nie, dziękuję.Timon zaśmiał się. Do zobaczenia w Caprice.Neil był zadowolony z pracy, którą wykonałam, i zaprosił mnie do Izby Gminna kolację.Ku własnemu zdziwieniu z przyjemnością wysłuchałam politycznychplotek, a potem przeszliśmy do baru na wieczornego drinka. Jest tu ktoś, kogo mogłabyś chcieć poznać [ Pobierz całość w formacie PDF ]