[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moim malarstwem nikt się nie interesuje.A jeśli mimowszystko udaje mi się jednak je pokazać, czuję, jak woglądających rośnie zakłopotanie.Niewiele brakuje, aby mojapostawa wydawała im się bezwstydna.%7łe afiszuję się tak,jakbym zadzierała publicznie spódnicę! Czy nie pokazałam sięjuż nago na schodach weselnikom? Mając takiego mistrza jakPicasso, nie wolno sobie pozwalać na wystawianiebrudnopisów.Sprawa jest załatwiona.Nie będę za każdym razemwszystkiego sobie przypominała, żeby się usprawiedliwić.Malarką byłam, zanim zostałam fotografikiem.Ale teżobiecuję sobie, że nigdy nie będę pokazywać tego, co robię.Czyż twórczość nie żywi się tajemnicą? Tyle widziałamzmarnowanych talentów, które na prawo i lewo opowiadają oswoich przyszłych dziełach, lecz nigdy ich nie zaczynają!Wiele lat pózniej, chyba w 56, przypominam sobie, żeposzłam odwiedzić Lacanów w ich domu, La Prevote wGuitrancourt, opodal Mantes - la - Jolie.Przez całe śniadanieJacques Lacan czytał, przerywając jedynie po to, bypośpiesznie zapisać kilka słów na marginesie książki albo zfenomenalną szybkością pochłonąć to, co żona kładła mu natalerzu.Sylwię poznałam jakieś dwadzieścia lat wcześniej -najpierw narzeczona Georges'a Bataille'a, potem aktorkadebiutująca razem z Jeanem Renoirem w jego Zbrodni panaLange.To właśnie na projekcji tego filmu po raz pierwszyzobaczyłam Picassa.Te dwie istoty przygarnęły mnie do siebie z naturalnością idyskrecją ludzi, którzy niezależnie od tego, czy chodziło osprawców, czy świadków, nigdy nie występowali w rolisędziów.Widzieli, jak odbiłam się od trampoliny i rzuciłamsię w miłość.Kiedy wydawało mi się, że rozbiłam się na dniebasenu, Jacques pomógł mi mocno odbić się stopą i wynurzyćna powierzchnię.Po śniadaniu Lacan wreszcie zamknął swoją książkę i dałmi znak, żebym poszła za nim.Znałam ten wielki gabinet,który urządził sobie naprzeciwko ogrodu.Były w nim licznedzieła sztuki, których poszukiwanie i kontemplowanienależało do pasji Lacana.Poprowadził mnie schodami w góręw stronę półpiętra.Chciał mi pokazać swój ostatni nabytek,najbardziej niesłychany, powiedział.Uprzedził mnie,znaleziony przez Sylvię obraz jest zbyt skandaliczny, by gozostawiać bez zasłony.Sprzątaczka mogłaby doznać szoku.Zadelikatniejszym obrazem Andre Massona ukrył jegoprzyrodniego brata.Czy jest pani przygotowana, Doro? Czy jest paniprzygotowana na to, by na niego spojrzeć? Nie miałamnajmniejszego pojęcia, co zamierza mi pokazać, aleposiadałam odwagę, jaką daje pewne obycie.Ponadto Lacannie lekceważył niczego, co należało do mojego wykształcenia.Czyż nie był lekarzem mistrza i ucznia, Picassa i Dory? Chybaodpowiedziałam, że mam do niego pełne zaufanie.Najwyrazniej cieszył się, że pokaże mi swoją nową terapię.Jeszcze nigdy nie widziałam go w stanie takiego radosnegopodniecenia.W ostatnim jednak momencie przestraszyłam się, że zaMassonem odkryję Picassa.Picasso! Ciągle Picasso! Chociażraz chciałam spróbować innego narkotyku.Zakryłam oczydłońmi i obwieściłam niczym w zabawie w chowanego: Gotowa!".Poprosił, żebym otworzyła oczy dopiero, jak mi powie.Słyszałam, jak przesuwał panneau Massona, żeby wydobyćowo tak wysoko cenione w tym domu dzieło.Boże, spraw,żebym tylko się nie zawiodła!Oto Początek świata, mówi z niejaką dumą w głosie.Oczymiałam wciąż zasłonięte i nie za bardzo zrozumiałam jegozapowiedz.Początek świata, powtórzył.Obraz Courbeta,Doro, obraz, który rzekomo zniknął.Wpadłam mu w słowo.Początek świata! Nie czekając na pozwolenie, oderwałamdłonie od oczu.Istny cud! Nie, nie zawiodłam się.Ten żeńskinarząd płciowy wart był wszystkich legend, wszystkichtajemnic, jakie zrodził.Jego odkrycie na półpiętrze u mojegopsychoanalityka oszołomiło mnie do tego stopnia, że nieprzyszło mi do głowy, żeby go zapytać, skąd wytrzasnął todzieło, które podobno bezpowrotnie zaginęło.Niektórzyutrzymywali, że ostatni raz widzieli je w rękach nazistów, innitwierdzili, że znajdowało się w niewoli zwycięskichSowietów.Zakazana ikona podróżowała tak, że nikt nie mógłjej zatrzymać.Czy w ogóle istniała?W pierwszym odruchu zapytałam Lacana, czy pokazał jąPicassowi.Odparł, że owszem, kilka dni wcześniej.W głębiokazałego kobiecego narządu widniał jeszcze ślad Minotaura,którego szukałam i dzięki Lacanowi ponownie odkryłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Moim malarstwem nikt się nie interesuje.A jeśli mimowszystko udaje mi się jednak je pokazać, czuję, jak woglądających rośnie zakłopotanie.Niewiele brakuje, aby mojapostawa wydawała im się bezwstydna.%7łe afiszuję się tak,jakbym zadzierała publicznie spódnicę! Czy nie pokazałam sięjuż nago na schodach weselnikom? Mając takiego mistrza jakPicasso, nie wolno sobie pozwalać na wystawianiebrudnopisów.Sprawa jest załatwiona.Nie będę za każdym razemwszystkiego sobie przypominała, żeby się usprawiedliwić.Malarką byłam, zanim zostałam fotografikiem.Ale teżobiecuję sobie, że nigdy nie będę pokazywać tego, co robię.Czyż twórczość nie żywi się tajemnicą? Tyle widziałamzmarnowanych talentów, które na prawo i lewo opowiadają oswoich przyszłych dziełach, lecz nigdy ich nie zaczynają!Wiele lat pózniej, chyba w 56, przypominam sobie, żeposzłam odwiedzić Lacanów w ich domu, La Prevote wGuitrancourt, opodal Mantes - la - Jolie.Przez całe śniadanieJacques Lacan czytał, przerywając jedynie po to, bypośpiesznie zapisać kilka słów na marginesie książki albo zfenomenalną szybkością pochłonąć to, co żona kładła mu natalerzu.Sylwię poznałam jakieś dwadzieścia lat wcześniej -najpierw narzeczona Georges'a Bataille'a, potem aktorkadebiutująca razem z Jeanem Renoirem w jego Zbrodni panaLange.To właśnie na projekcji tego filmu po raz pierwszyzobaczyłam Picassa.Te dwie istoty przygarnęły mnie do siebie z naturalnością idyskrecją ludzi, którzy niezależnie od tego, czy chodziło osprawców, czy świadków, nigdy nie występowali w rolisędziów.Widzieli, jak odbiłam się od trampoliny i rzuciłamsię w miłość.Kiedy wydawało mi się, że rozbiłam się na dniebasenu, Jacques pomógł mi mocno odbić się stopą i wynurzyćna powierzchnię.Po śniadaniu Lacan wreszcie zamknął swoją książkę i dałmi znak, żebym poszła za nim.Znałam ten wielki gabinet,który urządził sobie naprzeciwko ogrodu.Były w nim licznedzieła sztuki, których poszukiwanie i kontemplowanienależało do pasji Lacana.Poprowadził mnie schodami w góręw stronę półpiętra.Chciał mi pokazać swój ostatni nabytek,najbardziej niesłychany, powiedział.Uprzedził mnie,znaleziony przez Sylvię obraz jest zbyt skandaliczny, by gozostawiać bez zasłony.Sprzątaczka mogłaby doznać szoku.Zadelikatniejszym obrazem Andre Massona ukrył jegoprzyrodniego brata.Czy jest pani przygotowana, Doro? Czy jest paniprzygotowana na to, by na niego spojrzeć? Nie miałamnajmniejszego pojęcia, co zamierza mi pokazać, aleposiadałam odwagę, jaką daje pewne obycie.Ponadto Lacannie lekceważył niczego, co należało do mojego wykształcenia.Czyż nie był lekarzem mistrza i ucznia, Picassa i Dory? Chybaodpowiedziałam, że mam do niego pełne zaufanie.Najwyrazniej cieszył się, że pokaże mi swoją nową terapię.Jeszcze nigdy nie widziałam go w stanie takiego radosnegopodniecenia.W ostatnim jednak momencie przestraszyłam się, że zaMassonem odkryję Picassa.Picasso! Ciągle Picasso! Chociażraz chciałam spróbować innego narkotyku.Zakryłam oczydłońmi i obwieściłam niczym w zabawie w chowanego: Gotowa!".Poprosił, żebym otworzyła oczy dopiero, jak mi powie.Słyszałam, jak przesuwał panneau Massona, żeby wydobyćowo tak wysoko cenione w tym domu dzieło.Boże, spraw,żebym tylko się nie zawiodła!Oto Początek świata, mówi z niejaką dumą w głosie.Oczymiałam wciąż zasłonięte i nie za bardzo zrozumiałam jegozapowiedz.Początek świata, powtórzył.Obraz Courbeta,Doro, obraz, który rzekomo zniknął.Wpadłam mu w słowo.Początek świata! Nie czekając na pozwolenie, oderwałamdłonie od oczu.Istny cud! Nie, nie zawiodłam się.Ten żeńskinarząd płciowy wart był wszystkich legend, wszystkichtajemnic, jakie zrodził.Jego odkrycie na półpiętrze u mojegopsychoanalityka oszołomiło mnie do tego stopnia, że nieprzyszło mi do głowy, żeby go zapytać, skąd wytrzasnął todzieło, które podobno bezpowrotnie zaginęło.Niektórzyutrzymywali, że ostatni raz widzieli je w rękach nazistów, innitwierdzili, że znajdowało się w niewoli zwycięskichSowietów.Zakazana ikona podróżowała tak, że nikt nie mógłjej zatrzymać.Czy w ogóle istniała?W pierwszym odruchu zapytałam Lacana, czy pokazał jąPicassowi.Odparł, że owszem, kilka dni wcześniej.W głębiokazałego kobiecego narządu widniał jeszcze ślad Minotaura,którego szukałam i dzięki Lacanowi ponownie odkryłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]