[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SR - Oczywiście.- Odgarnął kędziory z jej twarzy.-Obojewiemy, że przyjęcia urodzinowe powinny być nie.- Lancelocie Alexander, nie mogę uwierzyć, że próbujeszwyciągać wiadomości od własnego dziecka!Ojciec i córka odwrócili się w stronę nadchodzącej ko-biety.- Nie powiedziałam, mamusiu!- Wiem, kochanie.- Madi dobrodusznie spoglądała namęża.- Nie mam żalu.- Położyła ręce na swym zaokrąglo-nym brzuchu.-Zwłaszcza, że mogę się gniewać o tyle innychrzeczy.Uśmiechnął się występnie.- Gwenn śpi?- Uhm.- Madi ostrożnie usiadła na piasku.- Jest z niąniania.- Mamusiu, tatuś opowiadał mi bajkę, tę o żabie.Madidelikatnie dotknęła ramienia córki.- Naprawdę?- Uhm, ale ja już wiem, jak to się kończy.Po dziecin-nemu włożyła kciuk do ust.- Wiesz? - zapytała Madi, jak zwykle oczarowana có-reczką.- Jak to było?Dziewczynka wyjęła palec z ust, wyprostowała się, czując,że w tym momencie jest bardzo dorosła i ważna.- %7łyli długo i szczęśliwie.Lśniące miłością i szczęściem oczy Madi i Lance'a spo-tkały się.SR [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl