[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic się jednak nie zmieniło.Ateraz to.Sprawa z Billym.Wiedziała, że od tygodniarobiłam podchody, ale to jej nie powstrzymało.- Sin, bądź sprawiedliwa - mówi Kat.- Tak naprawdęnie wiesz, co się stało, a poza tym nie zachowywałaś sięwobec Case zbyt.- Przerywa, jakby szukałaodpowiedniego słowa.- Przyjaźnie.Po prostu musimy znią porozmawiać.164To sygnał dla mnie, by wpaść do środka w rolizamaskowanej mścicielki i bronić swojej czci.Nie bardzojednak wiem, jak się do tego zabrać.Nie mam wiele naswoje usprawiedliwienie, jeśli chodzi o całowanie się zBillym, poza tym, że czułam się ignorowana przez mojeprzyjaciółki, a on chciał tylko porozmawiać i nagle to siętak jakoś stało.Nie wiem także, jak się bronić przeciwkozarzutom, że jestem teraz inna niż kiedyś, bo to przecieżprawda.Pamiętam pewną moją rozmowę z bratem.Miała onamiejsce tego lata, podczas przyjęcia z okazji którejś tamrocznicy ślubu ciotki i wuja.Siedzieliśmy w ciemności naporośniętym trawą wzgórzu za domem i obserwowaliśmyprzez okna rodzinną zabawę.Danny zaproponował miskręta, ale odmówiłam.Musiałam się jeszcze trochępouczyć po powrocie do domu.Danny zaciągnął sięjeszcze raz, przymykając przy tym lekko oczy, a potemzgasił peta na wkładce do swojego buta.- Wiesz, dlaczego lubię ćpać? - zapytał.- Bo jesteś wyrzutkiem społeczeństwa, który nie potrafibez tego funkcjonować?Zignorował mnie.RS- Dlatego, że to daje mi poczucie zakorzenienia.-Potem wyjaśnił, że owo „poczucie zakorzenienia" to stan, kiedy nie myśli się o przeszłości ani przyszłości, aninawet o tym, co będzie za godzinę.To stan, w którymliczy się tylko chwila obecna.Powiedziałam mu, że wiem, co ma na myśli,zapewniając jednocześnie, że potrafię osiągnąć ten stanbez ćpania.Jednak nie byłam do końca szczera.Takiechwile, gdy miałam „poczucie zakorzenienia", zdarzały się niezwykle rzadko.Było kilka takich momentów podczastej podróży.Wizyta we Włoszech, a więc w kraju, gdzieczułam się jak w domu, oraz chwile spędzone zFranceskiem pomogły mi wyjść z cienia, o którymwspomniała Lindsey.Niestety, moja trzeszcząca wposadach przyjaźń z nią i Kat, a także informacja o165planowanym rozwodzie rodziców sprawiły, że znówpogrążyłam się w mroku.Nie ma więc efektownego wejścia.Przeciwnie,przekręcam po cichu gałkę u drzwi i otwieram je.Potemstaję przed dwiema osobami, które znały mnie kiedyś jaknikt inny.RS16617Zapada milczenie.Sin tupie nogą, ubrana jeszcze wczarną mini i obcisłą bluzkę w kolorze lawendy.Kat mana sobie męskie bokserki i koszulkę bez rękawów.Siedzina łóżku z plecami opartymi o ścianę i z podciągniętymikolanami.Sin wygląda na wściekłą.Kat wydaje sięzaskoczona moim widokiem.Sin otwiera usta, ale wtedy ja natychmiast podnoszęrękę i zaczynam mówić, nie dopuszczając jej do słowa.- Wiem, że jesteś wkurzona z powodu Billy'ego irozumiem dlaczego, ale to, co zobaczyłaś na tarasie, byłotylko niewinnym pocałunkiem.To był jedyny raz, gdy siępocałowaliśmy, i wcale nie chciałam, by do tego doszło.- Ha, ha! - wykrzykuje Lindsey, nie wierząc w anijedno moje słowo.- Naprawdę.Rozmawialiśmy sobie i nagle.to sięstało.- Och, tego już za wiele.Wyrzuca ręce w górę i odwraca się w stronę ściany.RSPróbuję zachować spokój, mimo żałosnej reakcji Sin, alejej zachowanie naprawdę mnie irytuje.- Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie - mówięspokojnie - ale to prawda.Powiedziałam nawet Billy'emu,że go szukasz.- I?Spuszczam wzrok i drapię się w czoło.- Powiedział, że nie jest zainteresowany.Lindsey odwraca się na pięcie i spogląda na mniezwężonymi oczami.- Nie udawaj, że działałaś w moim interesie.Maszrację, że to brzmi nieprawdopodobnie.I nie próbuj miwmawiać, że wszystko skończyło się na tym jednympocałunku.Co robiliście przez ostatnią godzinę?167- Och, nie zgrywaj takiej świętej.Gdybyś wtedy nieuciekła, tylko pozwoliła mi wyjaśnić, mogłybyśmyzałatwić tę sprawę na miejscu.- A więc to moja wina, że tarzaliście się na plaży?Skąd ona wie, że byliśmy na plaży? Śledziły nas? Katwskazuje moją pupę.Strzepuję więc piasek z szortów.- Wcale się nie tarzaliśmy.- Powstrzymuję się odpowiedzenia jej, że mogliśmy to robić i że miałam na toochotę.- Chodzi mi o to, Sin, że ty już w ogóle mnie niesłuchasz.- Nie słucham? - dziwi się.- Przecież ty nigdy nic niemówisz, Casey.- Więc już nie jestem sobą, tak? Jestem cieniemdawnej Casey? - mówiąc to, staram się naśladować głosLindsey.Przez chwilę Sin wygląda na skruszoną, potem nazrezygnowaną.- Przykro mi, że to usłyszałaś, ale to prawda.- Pieprz się - mamroczę, puszczając paski sandałów.Drewniane obcasy uderzają z hukiem o podłogę.- Pieprz się? - powtarza jak echo Lindsey.- Co się ztobą dzieje? Masz chłopaka, ale podrywasz tego Włocha iRSzapominasz o nas.Potem przez cały tydzień nas unikasz.Kat i ja wyszłyśmy na taras, bo cię szukałyśmy, martwiącsię o ciebie, a tymczasem znalazłyśmy cię z facetem, i totym, o którym wiesz, że mi się podoba.I ty oskarżaszmnie teraz, że cię nie słucham?- Przykro mi z powodu tego, co zaszło między mną aBillym.Naprawdę.- Mówię wyważonym tonem, żebyuspokoić nieco sytuację.Siadam na łóżku naprzeciwkoKat.- To naprawdę nie było zamierzone.Masz rację, że wzwykłych okolicznościach nie dopuściłabym do tego, bojesteśmy przyjaciółkami i wiem, że Billy wpadł ci w oko.Ale, szczerze mówiąc, ostatnio nasze wzajemne stosunkimiały niewiele wspólnego z przyjaźnią.- Święta racja - przytakuje złośliwie Sin.168Lindsey i ja kontynuujemy tę jałową wymianę zdań.Tymczasem Kat wciąż siedzi na łóżku, oparta plecami ościanę, i ogryza paznokieć kciuka, obserwując całą tęscenę jak dziecko, którego rodzice się kłócą.Wreszcie kończą mi się argumenty, choć i tak Sin niejest skora do ich wysłuchania.Zapada mrożąca krew wżyłach cisza.- Powiedz, Sin - odzywam się po chwili.- Dlaczegojesteś ostatnio taka wredna?Te słowa wyrywają mi się z ust i zaraz potemuświadamiam sobie, że to tylko myśl w mojej głowie,której nie wolno było wypowiedzieć głośno.Odchylam sięnieco do tyłu, gotowa na kolejny atak.Wtedy jednak Lindsey robi coś, co zdarza jej sięniezwykle rzadko.Opiera się o komodę i zaczyna płakać.Spoglądam na Kat, która odrywa rękę od ust i patrzyna mnie błagalnym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć:„Zrób coś" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Nic się jednak nie zmieniło.Ateraz to.Sprawa z Billym.Wiedziała, że od tygodniarobiłam podchody, ale to jej nie powstrzymało.- Sin, bądź sprawiedliwa - mówi Kat.- Tak naprawdęnie wiesz, co się stało, a poza tym nie zachowywałaś sięwobec Case zbyt.- Przerywa, jakby szukałaodpowiedniego słowa.- Przyjaźnie.Po prostu musimy znią porozmawiać.164To sygnał dla mnie, by wpaść do środka w rolizamaskowanej mścicielki i bronić swojej czci.Nie bardzojednak wiem, jak się do tego zabrać.Nie mam wiele naswoje usprawiedliwienie, jeśli chodzi o całowanie się zBillym, poza tym, że czułam się ignorowana przez mojeprzyjaciółki, a on chciał tylko porozmawiać i nagle to siętak jakoś stało.Nie wiem także, jak się bronić przeciwkozarzutom, że jestem teraz inna niż kiedyś, bo to przecieżprawda.Pamiętam pewną moją rozmowę z bratem.Miała onamiejsce tego lata, podczas przyjęcia z okazji którejś tamrocznicy ślubu ciotki i wuja.Siedzieliśmy w ciemności naporośniętym trawą wzgórzu za domem i obserwowaliśmyprzez okna rodzinną zabawę.Danny zaproponował miskręta, ale odmówiłam.Musiałam się jeszcze trochępouczyć po powrocie do domu.Danny zaciągnął sięjeszcze raz, przymykając przy tym lekko oczy, a potemzgasił peta na wkładce do swojego buta.- Wiesz, dlaczego lubię ćpać? - zapytał.- Bo jesteś wyrzutkiem społeczeństwa, który nie potrafibez tego funkcjonować?Zignorował mnie.RS- Dlatego, że to daje mi poczucie zakorzenienia.-Potem wyjaśnił, że owo „poczucie zakorzenienia" to stan, kiedy nie myśli się o przeszłości ani przyszłości, aninawet o tym, co będzie za godzinę.To stan, w którymliczy się tylko chwila obecna.Powiedziałam mu, że wiem, co ma na myśli,zapewniając jednocześnie, że potrafię osiągnąć ten stanbez ćpania.Jednak nie byłam do końca szczera.Takiechwile, gdy miałam „poczucie zakorzenienia", zdarzały się niezwykle rzadko.Było kilka takich momentów podczastej podróży.Wizyta we Włoszech, a więc w kraju, gdzieczułam się jak w domu, oraz chwile spędzone zFranceskiem pomogły mi wyjść z cienia, o którymwspomniała Lindsey.Niestety, moja trzeszcząca wposadach przyjaźń z nią i Kat, a także informacja o165planowanym rozwodzie rodziców sprawiły, że znówpogrążyłam się w mroku.Nie ma więc efektownego wejścia.Przeciwnie,przekręcam po cichu gałkę u drzwi i otwieram je.Potemstaję przed dwiema osobami, które znały mnie kiedyś jaknikt inny.RS16617Zapada milczenie.Sin tupie nogą, ubrana jeszcze wczarną mini i obcisłą bluzkę w kolorze lawendy.Kat mana sobie męskie bokserki i koszulkę bez rękawów.Siedzina łóżku z plecami opartymi o ścianę i z podciągniętymikolanami.Sin wygląda na wściekłą.Kat wydaje sięzaskoczona moim widokiem.Sin otwiera usta, ale wtedy ja natychmiast podnoszęrękę i zaczynam mówić, nie dopuszczając jej do słowa.- Wiem, że jesteś wkurzona z powodu Billy'ego irozumiem dlaczego, ale to, co zobaczyłaś na tarasie, byłotylko niewinnym pocałunkiem.To był jedyny raz, gdy siępocałowaliśmy, i wcale nie chciałam, by do tego doszło.- Ha, ha! - wykrzykuje Lindsey, nie wierząc w anijedno moje słowo.- Naprawdę.Rozmawialiśmy sobie i nagle.to sięstało.- Och, tego już za wiele.Wyrzuca ręce w górę i odwraca się w stronę ściany.RSPróbuję zachować spokój, mimo żałosnej reakcji Sin, alejej zachowanie naprawdę mnie irytuje.- Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie - mówięspokojnie - ale to prawda.Powiedziałam nawet Billy'emu,że go szukasz.- I?Spuszczam wzrok i drapię się w czoło.- Powiedział, że nie jest zainteresowany.Lindsey odwraca się na pięcie i spogląda na mniezwężonymi oczami.- Nie udawaj, że działałaś w moim interesie.Maszrację, że to brzmi nieprawdopodobnie.I nie próbuj miwmawiać, że wszystko skończyło się na tym jednympocałunku.Co robiliście przez ostatnią godzinę?167- Och, nie zgrywaj takiej świętej.Gdybyś wtedy nieuciekła, tylko pozwoliła mi wyjaśnić, mogłybyśmyzałatwić tę sprawę na miejscu.- A więc to moja wina, że tarzaliście się na plaży?Skąd ona wie, że byliśmy na plaży? Śledziły nas? Katwskazuje moją pupę.Strzepuję więc piasek z szortów.- Wcale się nie tarzaliśmy.- Powstrzymuję się odpowiedzenia jej, że mogliśmy to robić i że miałam na toochotę.- Chodzi mi o to, Sin, że ty już w ogóle mnie niesłuchasz.- Nie słucham? - dziwi się.- Przecież ty nigdy nic niemówisz, Casey.- Więc już nie jestem sobą, tak? Jestem cieniemdawnej Casey? - mówiąc to, staram się naśladować głosLindsey.Przez chwilę Sin wygląda na skruszoną, potem nazrezygnowaną.- Przykro mi, że to usłyszałaś, ale to prawda.- Pieprz się - mamroczę, puszczając paski sandałów.Drewniane obcasy uderzają z hukiem o podłogę.- Pieprz się? - powtarza jak echo Lindsey.- Co się ztobą dzieje? Masz chłopaka, ale podrywasz tego Włocha iRSzapominasz o nas.Potem przez cały tydzień nas unikasz.Kat i ja wyszłyśmy na taras, bo cię szukałyśmy, martwiącsię o ciebie, a tymczasem znalazłyśmy cię z facetem, i totym, o którym wiesz, że mi się podoba.I ty oskarżaszmnie teraz, że cię nie słucham?- Przykro mi z powodu tego, co zaszło między mną aBillym.Naprawdę.- Mówię wyważonym tonem, żebyuspokoić nieco sytuację.Siadam na łóżku naprzeciwkoKat.- To naprawdę nie było zamierzone.Masz rację, że wzwykłych okolicznościach nie dopuściłabym do tego, bojesteśmy przyjaciółkami i wiem, że Billy wpadł ci w oko.Ale, szczerze mówiąc, ostatnio nasze wzajemne stosunkimiały niewiele wspólnego z przyjaźnią.- Święta racja - przytakuje złośliwie Sin.168Lindsey i ja kontynuujemy tę jałową wymianę zdań.Tymczasem Kat wciąż siedzi na łóżku, oparta plecami ościanę, i ogryza paznokieć kciuka, obserwując całą tęscenę jak dziecko, którego rodzice się kłócą.Wreszcie kończą mi się argumenty, choć i tak Sin niejest skora do ich wysłuchania.Zapada mrożąca krew wżyłach cisza.- Powiedz, Sin - odzywam się po chwili.- Dlaczegojesteś ostatnio taka wredna?Te słowa wyrywają mi się z ust i zaraz potemuświadamiam sobie, że to tylko myśl w mojej głowie,której nie wolno było wypowiedzieć głośno.Odchylam sięnieco do tyłu, gotowa na kolejny atak.Wtedy jednak Lindsey robi coś, co zdarza jej sięniezwykle rzadko.Opiera się o komodę i zaczyna płakać.Spoglądam na Kat, która odrywa rękę od ust i patrzyna mnie błagalnym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć:„Zrób coś" [ Pobierz całość w formacie PDF ]