[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przesuwałam się na przednim siedzeniu do niego, nie pamiętałam tego ruchu lubpragnienia.Znów przekręcił kierownicę wysyłając mnie z powrotem na drzwi.W momenciemojego uderzenie plecami o drzwi usłyszałam trąbienie wściekłych klaksonów, Jeep zsunąłsię w bok, potem wyrównał jeszcze raz.Jason spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.- Nie mogę jechać, kiedy pożywiasz się mną.Mój głos był niski. Nie sądzę bym się tym przejmowałaUsiadłam z rękami na siedzeniu, by powstrzymać go od rzucania mną na drzwi.- Nathaniel, Caleb trzymajcie ją z daleka ode mnie dopóki nie znajdziemy bezpiecznegomiejsca do zatrzymania się.Byłam niezgrabnie rozproszona zmianą biegów, gdy ramię Nathaniela pojawiło sięprzed moją twarzą.Nie próbował mnie dotknąć, ale trzymał rękę na tyle blisko bym czułazapach jego skóry, a potem powoli wciągnął rękę na tylne siedzenie, a ja przesuwałam sięmiędzy miejscami, aby wyciągnąć jego ciało, jak gdyby było liną przywiązane do mnie.Przedostałam się na tylne siedzenie.Nathaniel siedział obecnie po swojej stronie siedzenia.Klęczałam nad jego ciałem przygniatając go.Czułam jego napięcie wewnątrz jego szortównawet przez moje jeansy, ale dziś nie było to tak ważne jak sprawdzanie linii na jego szyi.Zaplótł włosy przed wyjazdem tak, że jego szyja była naga.Jeep zjechał ponownie, a ja upadłam na podłogę u stóp Caleba.Byliśmy na szczęścietak daleko, żeby uniknąć wypadku lub średnio wybrukowanej drogi.Nasze szczęściekończyło się tam gdzie mi nie zależało.- Jeśli nie możesz uprawiać seksu z Nathanielem to uważam, że nie powinnaś tymbardziej brać od niego krwi.Jest słaby powiedział Jason.Podniosłam wzrok na to co siedziało nade mną, jego ubrane w jeansy nogi ocierały się omnie.Dla seksu Caleb nie był pożądany, ale dla krwi& Przeszłam na kolanach między jegonogami, przeciągnęłam ciało Caleba, palcami przeszukiwałam jego jeansy, czując podspodem ciało.Wsunęłam pod nie ręce próbując obluzować, guziki jego koszuli odpadły zgłośnym komiksowym dzwiękiem.Jego skóra była tak ciepła.Moje palce przesuwały się wgórę by dotknąć małego pierścienia w jego pępku.Zatrzymałam się tam śledząc krawędzmetalowego pierścienia, ciągnąc je delikatnie, czując rozciąganie skóry, aż wydał małydzwięk protestu.Podniosłam wzrok na jego twarz i cokolwiek zobaczył tam sprawiło, żeotworzył szerzej swoje oczy, otworzył swoje wargi w małe zaskoczone och.Przesunęłam palcami od brzucha, przez piersi, ramiona, przez rozdartą koszulkę, ażmoje ręce wsunęły się pod jego barki, koszula zaczęła się podnosić odsłaniając brzuch.Widoknagiej skóry zaczął wzbudzać inny głód, nie tylko krwi.Ale Belle ryknęła przez metafizycznąsmycz którą mnie przywiązała, i zwierze cofnęło się przed nią nim prawdziwiezmartwychwstało.Chciałabym pragnęła tego co ona, i w tym momencie wiedziałam, że choćmiała zwierzęta na wezwanie to nie podzielała ich bestii i pragnień ciała.Myśl ta była zbytracjonalna i smycz się trochę rozluzniła i mogłam myśleć o sobie.- Dlaczego cię to obchodzi czy wezmę krew czy ciało, możesz pożywić się z obuenergii? Karmiłaś się Richardem cały dzień zapytałam.- Może jestem zmęczona ciałem.Miałam przebłysk jej myśli.- Nie mogłaś karmić się Richardem.Walczył cały dzień,wyssałaś go ale nie mogłaś zmusić go do zaatakowania kogoś innego.Jej gniew był jak gorący metal przy mojej skórze.To przechyliło moje plecy, wyrwałowestchnienie z mojego gardła.Caleb chwycił mnie za ramiona bo bym upadła.Głos Belle mruczał mi w głowie. Likantrop jest zaskakująco silny, a nie jest moimzwierzęciem na wezwanie, nie pociągają go zmarli, ale ty jesteś, ma petite, tak, ty tak.Jej moc wlewała się we mnie, ale nie była to ciepła żądza krwi tylko zimno i chłódgrobu.W momencie gdy energia mnie dotknęła, moje własne siły rozgorzały do życia, taczęść mnie która wskrzeszała zmarłych.To zapłonęło we mnie jakby zimno energii Bellebyło pewnego rodzaju paliwem na własny ogień który należało schłodzić. Jesteś moja, mapetite, moja na sposób którego likantrop nie może sobie wyobrazić.Jego połączenie zumarłymi jest przypadkowe, a ty jesteś skazana na to od momentu narodzin.Jej moc była mocą grobu samej śmierci.Ona miała na celu przydzielenie sobie punktu,ale po prostu obudziła moją nekromancje.Wiedziałam jak radzić sobie z martwymi.Odetchnęłam, rysunek mojej magii przygotowywał się do odrzucenia jej.Zrobiłam towcześniej.Ale jej chłód zmienił się w ciepło zanim odetchnęłam.%7łądza krwi zmyła mojąmagię tak, że utonęłam w powodzi potrzeby.Jej głos skąpał moją skórę.Jej głos ściekał pomojej skórze jak ciekły miód, tak jakby ciemna siła jej oczu topiła się na mojej skórze.- Magia grobu jest pod twoją kontrolą, ale nie moc pożądania.Pożądanie we wszystkichpostaciach jest pod moją władzą.Gdybym miała czym oddychać, to bym krzyknęła, ale nie było powietrza, i nie byłoszansy na przypływ oszałamiającego momentu.Ale tonęłam w dzwiękach, krew pędziła przezmoje ciało, moje serce mokre i dudniące, mój puls jak drugie bicie serca w tysiącu miejsc podskórą.Mogłam to usłyszeć, mogłam to poczuć.Czułam pierś Caleba w moich rękach, mogłam poczuć szorstkość włosów, kiedypoprowadziłam palcami po krawędziach jego sutków, aż wreszcie same sutki stały się twardei zbite pod moimi palcami.Małe sztangi które je przeszywały były uciążliwe.Chciałamprzesunąć sutki między palcami a metal przeszkadzał.Jak wykałaczka w kanapce, stały nadrodze.Był moment gdy Belle pomyślała o zerwaniu ich i to była myśl tak nie moja, żepomogła mi powrócić do mojej głowy, przynajmniej odrobinę.Kiedy moja wizja się wyczyściła oczy Caleba były nieostre, a usta na wpół rozchylone.Przeze mnie, to było prawie jakby sama Belle go dotknęła rozprzestrzeniając pożądanie,żądzę wszelkiego rodzaju.Byłam w swojej własne głowie, w swojej własnej skórze, ale głód Belle był we mnietakże i nie mogłam jej wypchnąć.Miała racje, głód krwi nie był śmiercią.Zerwałam rękami koszulkę z Caleba, zostawiając guzik luzny, obnażając górną częśćciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Przesuwałam się na przednim siedzeniu do niego, nie pamiętałam tego ruchu lubpragnienia.Znów przekręcił kierownicę wysyłając mnie z powrotem na drzwi.W momenciemojego uderzenie plecami o drzwi usłyszałam trąbienie wściekłych klaksonów, Jeep zsunąłsię w bok, potem wyrównał jeszcze raz.Jason spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.- Nie mogę jechać, kiedy pożywiasz się mną.Mój głos był niski. Nie sądzę bym się tym przejmowałaUsiadłam z rękami na siedzeniu, by powstrzymać go od rzucania mną na drzwi.- Nathaniel, Caleb trzymajcie ją z daleka ode mnie dopóki nie znajdziemy bezpiecznegomiejsca do zatrzymania się.Byłam niezgrabnie rozproszona zmianą biegów, gdy ramię Nathaniela pojawiło sięprzed moją twarzą.Nie próbował mnie dotknąć, ale trzymał rękę na tyle blisko bym czułazapach jego skóry, a potem powoli wciągnął rękę na tylne siedzenie, a ja przesuwałam sięmiędzy miejscami, aby wyciągnąć jego ciało, jak gdyby było liną przywiązane do mnie.Przedostałam się na tylne siedzenie.Nathaniel siedział obecnie po swojej stronie siedzenia.Klęczałam nad jego ciałem przygniatając go.Czułam jego napięcie wewnątrz jego szortównawet przez moje jeansy, ale dziś nie było to tak ważne jak sprawdzanie linii na jego szyi.Zaplótł włosy przed wyjazdem tak, że jego szyja była naga.Jeep zjechał ponownie, a ja upadłam na podłogę u stóp Caleba.Byliśmy na szczęścietak daleko, żeby uniknąć wypadku lub średnio wybrukowanej drogi.Nasze szczęściekończyło się tam gdzie mi nie zależało.- Jeśli nie możesz uprawiać seksu z Nathanielem to uważam, że nie powinnaś tymbardziej brać od niego krwi.Jest słaby powiedział Jason.Podniosłam wzrok na to co siedziało nade mną, jego ubrane w jeansy nogi ocierały się omnie.Dla seksu Caleb nie był pożądany, ale dla krwi& Przeszłam na kolanach między jegonogami, przeciągnęłam ciało Caleba, palcami przeszukiwałam jego jeansy, czując podspodem ciało.Wsunęłam pod nie ręce próbując obluzować, guziki jego koszuli odpadły zgłośnym komiksowym dzwiękiem.Jego skóra była tak ciepła.Moje palce przesuwały się wgórę by dotknąć małego pierścienia w jego pępku.Zatrzymałam się tam śledząc krawędzmetalowego pierścienia, ciągnąc je delikatnie, czując rozciąganie skóry, aż wydał małydzwięk protestu.Podniosłam wzrok na jego twarz i cokolwiek zobaczył tam sprawiło, żeotworzył szerzej swoje oczy, otworzył swoje wargi w małe zaskoczone och.Przesunęłam palcami od brzucha, przez piersi, ramiona, przez rozdartą koszulkę, ażmoje ręce wsunęły się pod jego barki, koszula zaczęła się podnosić odsłaniając brzuch.Widoknagiej skóry zaczął wzbudzać inny głód, nie tylko krwi.Ale Belle ryknęła przez metafizycznąsmycz którą mnie przywiązała, i zwierze cofnęło się przed nią nim prawdziwiezmartwychwstało.Chciałabym pragnęła tego co ona, i w tym momencie wiedziałam, że choćmiała zwierzęta na wezwanie to nie podzielała ich bestii i pragnień ciała.Myśl ta była zbytracjonalna i smycz się trochę rozluzniła i mogłam myśleć o sobie.- Dlaczego cię to obchodzi czy wezmę krew czy ciało, możesz pożywić się z obuenergii? Karmiłaś się Richardem cały dzień zapytałam.- Może jestem zmęczona ciałem.Miałam przebłysk jej myśli.- Nie mogłaś karmić się Richardem.Walczył cały dzień,wyssałaś go ale nie mogłaś zmusić go do zaatakowania kogoś innego.Jej gniew był jak gorący metal przy mojej skórze.To przechyliło moje plecy, wyrwałowestchnienie z mojego gardła.Caleb chwycił mnie za ramiona bo bym upadła.Głos Belle mruczał mi w głowie. Likantrop jest zaskakująco silny, a nie jest moimzwierzęciem na wezwanie, nie pociągają go zmarli, ale ty jesteś, ma petite, tak, ty tak.Jej moc wlewała się we mnie, ale nie była to ciepła żądza krwi tylko zimno i chłódgrobu.W momencie gdy energia mnie dotknęła, moje własne siły rozgorzały do życia, taczęść mnie która wskrzeszała zmarłych.To zapłonęło we mnie jakby zimno energii Bellebyło pewnego rodzaju paliwem na własny ogień który należało schłodzić. Jesteś moja, mapetite, moja na sposób którego likantrop nie może sobie wyobrazić.Jego połączenie zumarłymi jest przypadkowe, a ty jesteś skazana na to od momentu narodzin.Jej moc była mocą grobu samej śmierci.Ona miała na celu przydzielenie sobie punktu,ale po prostu obudziła moją nekromancje.Wiedziałam jak radzić sobie z martwymi.Odetchnęłam, rysunek mojej magii przygotowywał się do odrzucenia jej.Zrobiłam towcześniej.Ale jej chłód zmienił się w ciepło zanim odetchnęłam.%7łądza krwi zmyła mojąmagię tak, że utonęłam w powodzi potrzeby.Jej głos skąpał moją skórę.Jej głos ściekał pomojej skórze jak ciekły miód, tak jakby ciemna siła jej oczu topiła się na mojej skórze.- Magia grobu jest pod twoją kontrolą, ale nie moc pożądania.Pożądanie we wszystkichpostaciach jest pod moją władzą.Gdybym miała czym oddychać, to bym krzyknęła, ale nie było powietrza, i nie byłoszansy na przypływ oszałamiającego momentu.Ale tonęłam w dzwiękach, krew pędziła przezmoje ciało, moje serce mokre i dudniące, mój puls jak drugie bicie serca w tysiącu miejsc podskórą.Mogłam to usłyszeć, mogłam to poczuć.Czułam pierś Caleba w moich rękach, mogłam poczuć szorstkość włosów, kiedypoprowadziłam palcami po krawędziach jego sutków, aż wreszcie same sutki stały się twardei zbite pod moimi palcami.Małe sztangi które je przeszywały były uciążliwe.Chciałamprzesunąć sutki między palcami a metal przeszkadzał.Jak wykałaczka w kanapce, stały nadrodze.Był moment gdy Belle pomyślała o zerwaniu ich i to była myśl tak nie moja, żepomogła mi powrócić do mojej głowy, przynajmniej odrobinę.Kiedy moja wizja się wyczyściła oczy Caleba były nieostre, a usta na wpół rozchylone.Przeze mnie, to było prawie jakby sama Belle go dotknęła rozprzestrzeniając pożądanie,żądzę wszelkiego rodzaju.Byłam w swojej własne głowie, w swojej własnej skórze, ale głód Belle był we mnietakże i nie mogłam jej wypchnąć.Miała racje, głód krwi nie był śmiercią.Zerwałam rękami koszulkę z Caleba, zostawiając guzik luzny, obnażając górną częśćciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]