[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ach, definicja platoÅ„ska. Zakonnik zlizuje krem z palca. Ten wielki czÅ‚owiekpowiedziaÅ‚: Aby ktoÅ› posiadÅ‚ wiedzÄ™ o czymÅ›, wiedza ta musi być prawdziwa, musi on żywićprzekonanie, że jest to prawdziwa wiedza, a przekonanie to musi być uzasadnione. WiÄ™kszość epistemologów siÄ™ z tym zgadza.Należy stwierdzić, że wedÅ‚ug tej definicjiwiedzÄ™ posiadam.Hayek nie jest wcale pewien. To tylko przypuszczenia, drogi przyjacielu.Masz przypuszczenia, a nie jednoznacznepotwierdzenie, nie możesz wiÄ™c twierdzić, że posiadÅ‚eÅ› prawdÄ™. SkÅ‚onny jestem siÄ™ z tobÄ… zgodzić. Widzisz, Andreasie, skoro wiÄ™c przyjmujesz, że nie posiadÅ‚eÅ› prawdy, przyznajÄ…c, że nie wiesz ponad wszelkÄ… wÄ…tpliwość, co siÄ™ wydarzyÅ‚o, to musisz też uznać, że nie maszuzasadnionego prawdziwego przekonania, a w konsekwencji żadnej wiedzy.Papieski doradca wypija Å‚yk kawy, zastanawiajÄ…c siÄ™ nad tym argumentem.OdstawiamaleÅ„kÄ… filiżankÄ™ na spodek. JeÅ›li wiÄ™c Ojciec ZwiÄ™ty zapyta, to mu odpowiem, że nie mam żadnej wiedzyw najprawdziwszym tego sÅ‚owa znaczeniu.JeÅ›li poleci mi, żebym siÄ™ podzieliÅ‚ nie tylko wiedzÄ…,to dam ci znać.Hayek zgodnie kiwa gÅ‚owÄ….To maksimum, czego mógÅ‚ siÄ™ spodziewać.Wraca dociastka, zastanawiajÄ…c siÄ™, ile powiedzieć Grekowi.Do dzisiaj mógÅ‚ mówić caÅ‚kiem otwarcieo tych nieco delikatnych sprawach.Po wymianie zdaÅ„ w ciÄ…gu ostatnich kilku minut to chybajednak siÄ™ zmieniÅ‚o. Masz swojego czÅ‚owieka w Los Angeles.Może byÅ‚oby lepiej, gdybym od teraz miaÅ‚ doczynienia bezpoÅ›rednio z nim?Pathykos rozumie sugestiÄ™ kryjÄ…cÄ… siÄ™ za tÄ… propozycjÄ….DziÄ™ki temu w przyszÅ‚oÅ›ciuniknie wszelkiej wiedzy.Może siÄ™ teraz od wszystkiego zdystansować.Ale taki komfort maswojÄ… cenÄ™: utraci kontrolÄ™.Grek wie, że jeÅ›li raz przekaże wodze Hayekowi, to nigdy już niebÄ™dzie mógÅ‚ znowu ich przejąć.Przez kilka minut mężczyzni pijÄ… kawÄ™ pogrążeni w rozmyÅ›laniach, rozważajÄ…c możliweskutki proÅ›by Hayeka nie tylko dla obydwu KoÅ›ciołów, ale też dla nich samych.W koÅ„cu Pathykos prosi o rachunek.PÅ‚aci gotówkÄ…, po czym zapisuje nazwisko i numertelefonu na serwetce i niepewnym ruchem przesuwa jÄ… na drugÄ… stronÄ™ stoÅ‚u. Zdajesz sobie sprawÄ™ z tego, że siÄ™ nie spotkamy przez wiele lat.Może nawet już nigdy.Hayek bierze serwetkÄ™. Tak.Mężczyzni wstajÄ… z krzeseÅ‚.ZciskajÄ… siÄ™, caÅ‚ujÄ… w policzek, a nastÄ™pnie każdy odchodziw swojÄ… stronÄ™.Grek wraca do PaÅ‚acu Apostolskiego, wiedzÄ…c, że pewnego dnia bÄ™dzie musiaÅ‚siÄ™ modlić o wybaczenie tego, co wÅ‚aÅ›nie zrobiÅ‚. 38WALNUT PARK, LOS ANGELESMitzi ma czerwone oczy i jest tak bardzo wyczerpana, że omal nie dzwoni do pracy, żebywziąć wolny dzieÅ„ na żądanie.Amber i Jade rozpaczajÄ… przy Å›niadaniu, potem krzyczÄ…, obwiniajÄ…c jÄ… o wszystko.Potemznowu pÅ‚aczÄ….W koÅ„cu wszystkie trzy siÄ™ obejmujÄ…, mówiÄ…c, jak bardzo jest im przykro, poczym milknÄ…, pogrążajÄ…c siÄ™ w ponurych myÅ›lach o przyszÅ‚oÅ›ci rozbitej rodziny.Mitzi zbiera siÄ™ do kupy. %7Å‚ycie toczy siÄ™ dalej  mówi. Nikt nie ma raka.Nikt nie umarÅ‚.A wy nadal jedzieciena narty.Aapówka dziaÅ‚a.Ale nie na dÅ‚ugo.Mitzi zostawia klucze u sÄ…siadów, żeby Å›lusarz mógÅ‚zmienić zamki, odwozi dziewczynki do szkoÅ‚y i jedzie do pracy.Próbuje robić wszystko tak, jakby nic siÄ™ nie staÅ‚o.Jakby to byÅ‚ kolejny zwyczajny, nudnydzieÅ„.Ale nie jest.To przerażajÄ…cy dzieÅ„.Jej pierwszy jako samotnej matki.Jej pierwszy jakokobiety, która lada moment musi wszcząć procedurÄ™ rozwodowÄ….Wybiera numer prawnika,który znalazÅ‚a w sieci.Umawia siÄ™ na przyszÅ‚y tydzieÅ„.WolaÅ‚aby wczeÅ›niejszy termin, aleprawnik jest zajÄ™ty.Z jakiegoÅ› powodu jej rÄ™ka wÄ™druje do sÅ‚użbowej broni, rewolweruSmith&Wesson, z którego wczoraj wycelowaÅ‚a do swojego męża.Czy potrafiÅ‚aby do niego strzelić?Cholera jasna, potrafiÅ‚aby.Czy chciaÅ‚a mu wyrzÄ…dzić krzywdÄ™ albo go zranić?To trudniejsze pytanie.Już tylko próba udzielenia odpowiedzi uÅ›wiadamia jej, że pod wszystkimi pokÅ‚adaminienawiÅ›ci, bliznami, siniakami i przemocÄ… wciąż siÄ™ znajduje cieniutka warstewka prawdziwejmiÅ‚oÅ›ci, która zostaÅ‚a po dobrych czasach.Pije Å‚yk czarnej kawy z dużego kubka.Pewnego dniaprzestanie jeść fasolkÄ™ z wieprzowinÄ…, odtruje organizm i zacznie pić wiadro wody dziennie, botak wÅ‚aÅ›nie robiÄ… ponoć wszystkie dobre dziewczynki.Ale nie dzisiaj.Dzisiaj Mitzi jedzie jużprawie sto pięćdziesiÄ…t na godzinÄ™ po najszybszym pasie kofeinowej autostrady i ma zamiar tampozostać.%7Å‚aÅ‚uje, że kazaÅ‚a Nickowi uganiać siÄ™ za rodzinÄ… i znajomymi Tamary, zamiast zostać namiejscu.PrzydaÅ‚aby siÄ™ jej teraz jego energia, pozytywny doping, żeby nie osÅ‚abÅ‚a.Ale z drugiejstrony to dobrze, że go nie ma.Gdyby mu powiedziaÅ‚a o Alfiem, toby siÄ™ pewnie wÅ›ciekÅ‚i jeszcze zrobiÅ‚by coÅ›, czego pózniej by żaÅ‚owaÅ‚.Na jej biurku panuje baÅ‚agan.ZawalajÄ… je stosy papierów i teczek.Na pewno nie tak jezostawiÅ‚a.Zwykle utrzymuje wiÄ™kszy porzÄ…dek.Chyba goni w piÄ™tkÄ™.Albo ktoÅ› inny próbowaÅ‚coÅ› znalezć.Blat pokrywajÄ… raporty kryminalistyczne, notatki z przesÅ‚uchaÅ„ i rozmów, rachunkibankowe, a także dokumenty wyciÄ…gniÄ™te od Tamary i jej męża, z którym pozostawaÅ‚aw separacji.Plus wszystkie atrakcje, które w koÅ„cu wyszarpaÅ‚a od Sarah Kenny  sÅ‚użbowepapiery Tamary, jej notes i kilka pendrive ów.Z nich wÅ‚aÅ›nie wydrukowaÅ‚a caÅ‚Ä… piramidÄ™różnych wersji scenariusza  wczeÅ›niejsze numerowaÅ‚a chronologicznie: CaÅ‚un robocza (1) 10stycznia; CaÅ‚un robocza (10) 26 czerwca i tak dalej.Mitzi zapomina o drÄ™czÄ…cej jÄ… obawie, że ktoÅ› grzebaÅ‚ w jej rzeczach, i zaczyna czytać odpoczÄ…tku.Pierwszy egzemplarz jest wÅ‚aÅ›ciwie szkicem, może jednak siÄ™ okazać najcenniejszy.Pózniejsze zawierajÄ… zapewne skreÅ›lenia, poprawki, uzupeÅ‚nienia.Mitzi obraca siÄ™ na krzeÅ›lei kÅ‚adzie nogi na biurku, po czym ze scenariuszem w rÄ™ku obniża siÄ™ trochÄ™, żeby usiąść jaknajwygodniej.Minęło wiele czasu, odkÄ…d przeczytaÅ‚a cokolwiek oprócz czasopism i dzienników  to kolejne, co zamierza zmienić w swoim nowym życiu.Przewraca kartki, wychwytujÄ…c wÄ…tekz rozpisanych scen i didaskaliów.CAAUNTamara JacobsNAPISY POCZTKOWECIEMNOZZ NICOZCI DOBYWA SI ODGAOS WIATRU WYJCEGO NA PUSTYNI.GRZMOT.GRZMOT PRZECHODZI W ODGAOS GWOyDZI WBIJANYCH W DREWNO.WYCIE WIATRU SI NASILA.PO CHWILI WIATR PRZECHODZI W PAACZI LAMENTY KOBIET.NADAL W CIEMNOZCI.MUZYKA BUDUJE NAPICIE.NIESPODZIEWANIE O EKRAN UDERZAJ CZARNO-BIAAE OBRAZY:POZYTYW I NEGATYW TWARZY Z CAAUNU.DU%7Å‚E ZBLI%7Å‚ENIE NA CIEMNE OCZY Z CAAUNU.MUZYKA BARDZO GAOZNO.SZYBKIE PRZEJZCIA MIDZY OBRAZAMI, KTÓRE PRZYPOMINAJ KORONCIERNIOW.OSTRA PRZEJMUJCA MUZYKA PRZY KA%7Å‚DYM PRZEJZCIU.POJAWIAJ SI OBRAZY  URYWANE, NIEWYRAyNE, Z RYSAMI JAK NACZARNO-BIAAYM FILMIE WYZWIETLANYM ZE STAREGO PROJEKTORA.NA EKRAN KAPI KROPLE KRWI, KTÓRE NASTPNIE SI ROZPUSZCZAJNA CAAUNIE.TKANINA NASIKA KRWI I OBRAZ BLAKNIE Z UPAYWEMWIEKÓW.ZBLI%7Å‚ENIE NA DOLN CZZ CAAUNU.KAMERA JEDZIE WZDAU%7Å‚ MIEJSC,KTÓRE PRZYKRYWAAY DAONIE ORAZ STOPY  TERAZ PRZESIKA PRZEZ NIEKREW.KAMERA PRZECHODZI Z CAAUNU NA CIEMNOZ.ODLEGAY PAACZ.JEGO SAABNCE ECHO MIESZA SI Z WZCIEKAYMWIATREM, KTÓRY NA ZMIAN WZMAGA SI I CICHNIE.MINAO %7Å‚YCIE [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl