[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Ooo? — Tommy wydawał się zaskoczony i jakby czekał na dalsze wyjaśnienia.— Co będę owijał w bawełnę! — wyrzucił z siebie nagle Julius.— Lepiej, żebyś wiedział.Dziś rano oświadczyłem się… Zaproponowałem pannie Tuppence małżeństwo…— Ooo! — powtórzy! Tommy mechanicznie.Poczuł się jakby ogłuszony.Nie spodziewał się takiej wiadomości.Zmroziła go zupełnie.— Pragnę cię jednak zapewnić — ciągnął Julius — że zanim to uczyniłem, jasno i otwarcie powiedziałem, że w żadnym wypadku nie chciałbym wkraczać między was… jeśli coś…Tommy nieco oprzytomniał.— Nic się nie martw.Wszystko w porządku! — odparł.— Tuppence i ja jesteśmy od niezliczonych lat przyjaciółmi.Nic więcej.— Zapalił papierosa nieco trzęsącą się ręką.— Wszystko jest w najlepszym porządku.Tuppence zawsze mi mówiła, że szuka…Zamilkł, zaczerwieniwszy się nagle, ale Julius nie wydawał się skonfundowany.— O, ja dobrze wiem, że dolary odgrywają tutaj rolę.Panna Tuppence od razu mi to powiedziała.Uczciwa dziewczyna, przynajmniej stawia sprawy jasno.Powinniśmy bardzo dobrze do siebie pasować.Przez chwilę Tommy przyglądał mu się ciekawie.Wydawało się, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale potem zmienił zdanie.Julius i Tuppence, ha! Właściwie dlaczego nie? Czyż nie skarżyła się, że nie zna żadnych bogatych mężczyzn? Czyż nie wyznała otwarcie, że jeśli tylko nadarzy się okazja, to poślubi pieniądze? No i poznanie młodego amerykańskiego milionera stworzyło szansę.Nie będzie się opierała, by ją wykorzystać.Była łasa na pieniądze.Zawsze to powtarzała.Wcale się z tym nie kryła.Czyż można mieć pretensję o to, że jest wierna swoim przekonaniom?A jednak Tommy miał pretensję.Czuł głęboką, nielogiczną, namiętną urazę.I był oburzony.Można różne rzeczy gadać, ale żeby praw7dziwa kobieta wychodziła za mąż dla pieniędzy?! Tego się nie powinno robić.Tuppence jest wyrachowaną egoistką! On, Tommy, będzie szczęśliwy, jeśli jego oczy nigdy już jej nie ujrzą.A tak w ogóle, to świat jest ohydny!Przez te myśli przedarły się słowa Juliusa:— Tak, myślę, że będziemy do siebie bardzo dobrze pasować.Bo ja słyszałem, że kobieta zawsze po raz pierwszy odmawia.To już taki obyczaj.Tommy schwytał go za ramię.— Odmawia? Ona odmówiła?!— Oczywiście.Nie powiedziałem ci tego? Bez najmniejszego powodu odpowiedziała mi „nie” i już.Słyszałem, że Niemcy nazywają to odwieczną kobiecością.Ale ona dojrzeje, na pewno dojrzeje.Po tej odmowie trochę ją jeszcze…Tommy przerwał, rzucając ostro:— A w tym liście co takiego napisała? Julius wyciągnął z kieszeni list i podał.— Nie ma w nim nawet najmniejszej wzmianki o tym, dokąd pojechała i co zamierza dalej robić — zapewnił.— Jeśli nie wierzysz, możesz przeczytać sam!Tommy natychmiast poznał szkolne pismo Tuppence:Julius!Lubię stawiać sprawy jasno, bez niedomówień.Nie mogę myśleć o żadnym małżeństwie, dopóki nie odnajdzie się Tommy.Odłóżmy więc wszystko do tego czasu.Pełna przyjaźniTuppenceTommy’emu rozbłysły oczy.Zwrócił list Juliusowi, mówiąc:— Miałeś rację, żadnej wskazówki na temat jej planów.Całkowicie zmienił zdanie o Tuppence.Co za szlachetna i bezinteresowna dziewczyna! Bez wahania odmówiła ręki Juliusowi! Co prawda, list mówi i o pewnej słabości osoby piszącej, ale można to wybaczyć.I poza tym można interpretować tekst jako pewnego rodzaju nacisk na Juliusa, by nie szczędził wysiłków zmierzających do odnalezienia Tommy’ego.Właśnie dlatego mogła tak to napisać.Kochana Tuppence! Kiedy ją zobaczy, to… — tok jego myśli przerwało pojawienie się w polu widzenia małego pikolaka.— Podejdź bliżej, Henry!Chłopiec posłusznie podszedł.Tommy wyjął z kieszeni pięć szylingów.— Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie, Henry! Masz tu pięć szylingów i powiedz mi, co młoda pani zrobiła z telegramem?— Zgniotła go w kulkę i rzuciła do kominka, i chyba powiedziała „hurra” czy coś takiego, sir.— Bardzo dobrze, Henry.Wspaniale.Masz oczy i uszy otwarte! Idziemy, Julius.Musimy znaleźć ten telegram.Pośpieszyli na górę.Tuppence zostawiła klucz w drzwiach swego pokoju.W palenisku kominka leżała pomarańczowo–biała kula papieru.Tommy wydobył ją z popiołu i wyprostował.Przyjedź natychmiast, Moat House, Ebury, Yorkshire.Ciekawy rozwój wypadków.TommyZdumieni spojrzeli na siebie.Pierwszy odezwał się Julius:— Tyś tego nie wysłał?— Oczywiście, że nie! Co to ma znaczyć?— To może znaczyć najgorsze — odparł Julius.— Oni ją mają…!— Cooo?!— Na pewno.Podpisali twoim imieniem.Tuppence wpadła w potrzask, niczego nie podejrzewając.— O mój Boże! Co my teraz zrobimy?— Czym prędzej ruszamy jej na pomoc! Od razu! Nie ma chwili do stracenia.Co za szczęście, że nie zabrała ze sobą telegramu.Gdyby to zrobiła, nigdy byśmy jej nie znaleźli.Musimy natychmiast jechać.Gdzie jest rozkład pociągów?Niespożyta energia Juliusa była zaraźliwa.Pozostawiony sam sobie Tommy najprawdopodobniej usiadłby na co najmniej pół godziny w celu przemyślenia wszystkiego i opracowania planu działania.Ale z Juliusem Hersheimmerem natychmiastowe działanie było regułą.Amerykanin wymamrotał coś na temat skomplikowanego układu angielskich rozkładów jazdy i oddał książkę Tommy’emu jako osobie bardziej obytej ze sposobem rozumowania tubylców.— Jest, jest! — oświadczył po chwili Tommy.— Ebury, Yorkshire.Ze stacji King’s Cross albo St.Pancras.(Pikolak chyba się omylił.Tuppence musiała pojechać na King’s Cross, a nie Charing Cross).Dwunasta pięćdziesiąt.Tym pociągiem pojechała.Następny o drugiej dziesięć.Już odszedł.Mamy teraz pociąg o trzeciej dwadzieścia.Zwykły, bardzo wolny.— A może samochodem?— Możesz wysłać tam wóz.Niech go weźmie szofer.Ale my pojedziemy pociągiem.Nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi.— Może masz rację.Ale aż niedobrze mi się robi, kiedy pomyślę o tym, co może grozić Tuppence.Tommy z roztargnieniem skinął głową, rozmyślał o czymś zupełnie innym.Po chwili zapytał:— Słuchaj no, jak sądzisz, właściwie po co ona jest im potrzebna?— Że co? Powtórz, nie zrozumiałem?— Moim zdaniem, oni nie mają najmniejszego zamiaru wyrządzić jej krzywdy.Ona jest jedynie zakładniczką.— Tommy zmarszczył brwi w wysiłku myślenia.— Tak, ona jest po prostu zakładniczką.Bezpośrednio nic jej nie grozi.Jeśli my, na przykład, na coś wpadniemy, to oni wtedy ją wykorzystają jako element nacisku.Będą nas szantażować jej bezpieczeństwem.— Chyba masz rację — odparł Julius.— A poza tym — dodał Tommy, jakby mu dopiero w tej chwili podobna myśl przyszła do głowy.— Tuppence jest bardzo sprytna.Stawiam na nią.Podróż była bardzo męcząca — przepełnione wagony i niezliczone przystanki.Dwukrotnie się przesiadali.Raz w Doncaster, a raz na małej węzłowej stacyjce.W Ebury peron świecił pustkami.Tommy zwrócił się do samotnego tragarza, jedynej osoby na peronie:— Czy mógłby mi pan wskazać drogę do Moat House?— Moat House? To spory kawałek drogi.Myśli pan o tym dużym domu nad morzem?Tommy bez wahania przytaknął.Wysłuchał wraz z Juliusem szczegółowych i bardzo zawiłych wskazówek dotyczących drogi.Gdy wreszcie wyruszyli, akurat zaczął kropić deszcz.Podnieśli kołnierze płaszczy i brnęli błotnistym traktem.Po parudziesięciu krokach Tommy nagle stanął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.— Ooo? — Tommy wydawał się zaskoczony i jakby czekał na dalsze wyjaśnienia.— Co będę owijał w bawełnę! — wyrzucił z siebie nagle Julius.— Lepiej, żebyś wiedział.Dziś rano oświadczyłem się… Zaproponowałem pannie Tuppence małżeństwo…— Ooo! — powtórzy! Tommy mechanicznie.Poczuł się jakby ogłuszony.Nie spodziewał się takiej wiadomości.Zmroziła go zupełnie.— Pragnę cię jednak zapewnić — ciągnął Julius — że zanim to uczyniłem, jasno i otwarcie powiedziałem, że w żadnym wypadku nie chciałbym wkraczać między was… jeśli coś…Tommy nieco oprzytomniał.— Nic się nie martw.Wszystko w porządku! — odparł.— Tuppence i ja jesteśmy od niezliczonych lat przyjaciółmi.Nic więcej.— Zapalił papierosa nieco trzęsącą się ręką.— Wszystko jest w najlepszym porządku.Tuppence zawsze mi mówiła, że szuka…Zamilkł, zaczerwieniwszy się nagle, ale Julius nie wydawał się skonfundowany.— O, ja dobrze wiem, że dolary odgrywają tutaj rolę.Panna Tuppence od razu mi to powiedziała.Uczciwa dziewczyna, przynajmniej stawia sprawy jasno.Powinniśmy bardzo dobrze do siebie pasować.Przez chwilę Tommy przyglądał mu się ciekawie.Wydawało się, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale potem zmienił zdanie.Julius i Tuppence, ha! Właściwie dlaczego nie? Czyż nie skarżyła się, że nie zna żadnych bogatych mężczyzn? Czyż nie wyznała otwarcie, że jeśli tylko nadarzy się okazja, to poślubi pieniądze? No i poznanie młodego amerykańskiego milionera stworzyło szansę.Nie będzie się opierała, by ją wykorzystać.Była łasa na pieniądze.Zawsze to powtarzała.Wcale się z tym nie kryła.Czyż można mieć pretensję o to, że jest wierna swoim przekonaniom?A jednak Tommy miał pretensję.Czuł głęboką, nielogiczną, namiętną urazę.I był oburzony.Można różne rzeczy gadać, ale żeby praw7dziwa kobieta wychodziła za mąż dla pieniędzy?! Tego się nie powinno robić.Tuppence jest wyrachowaną egoistką! On, Tommy, będzie szczęśliwy, jeśli jego oczy nigdy już jej nie ujrzą.A tak w ogóle, to świat jest ohydny!Przez te myśli przedarły się słowa Juliusa:— Tak, myślę, że będziemy do siebie bardzo dobrze pasować.Bo ja słyszałem, że kobieta zawsze po raz pierwszy odmawia.To już taki obyczaj.Tommy schwytał go za ramię.— Odmawia? Ona odmówiła?!— Oczywiście.Nie powiedziałem ci tego? Bez najmniejszego powodu odpowiedziała mi „nie” i już.Słyszałem, że Niemcy nazywają to odwieczną kobiecością.Ale ona dojrzeje, na pewno dojrzeje.Po tej odmowie trochę ją jeszcze…Tommy przerwał, rzucając ostro:— A w tym liście co takiego napisała? Julius wyciągnął z kieszeni list i podał.— Nie ma w nim nawet najmniejszej wzmianki o tym, dokąd pojechała i co zamierza dalej robić — zapewnił.— Jeśli nie wierzysz, możesz przeczytać sam!Tommy natychmiast poznał szkolne pismo Tuppence:Julius!Lubię stawiać sprawy jasno, bez niedomówień.Nie mogę myśleć o żadnym małżeństwie, dopóki nie odnajdzie się Tommy.Odłóżmy więc wszystko do tego czasu.Pełna przyjaźniTuppenceTommy’emu rozbłysły oczy.Zwrócił list Juliusowi, mówiąc:— Miałeś rację, żadnej wskazówki na temat jej planów.Całkowicie zmienił zdanie o Tuppence.Co za szlachetna i bezinteresowna dziewczyna! Bez wahania odmówiła ręki Juliusowi! Co prawda, list mówi i o pewnej słabości osoby piszącej, ale można to wybaczyć.I poza tym można interpretować tekst jako pewnego rodzaju nacisk na Juliusa, by nie szczędził wysiłków zmierzających do odnalezienia Tommy’ego.Właśnie dlatego mogła tak to napisać.Kochana Tuppence! Kiedy ją zobaczy, to… — tok jego myśli przerwało pojawienie się w polu widzenia małego pikolaka.— Podejdź bliżej, Henry!Chłopiec posłusznie podszedł.Tommy wyjął z kieszeni pięć szylingów.— Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie, Henry! Masz tu pięć szylingów i powiedz mi, co młoda pani zrobiła z telegramem?— Zgniotła go w kulkę i rzuciła do kominka, i chyba powiedziała „hurra” czy coś takiego, sir.— Bardzo dobrze, Henry.Wspaniale.Masz oczy i uszy otwarte! Idziemy, Julius.Musimy znaleźć ten telegram.Pośpieszyli na górę.Tuppence zostawiła klucz w drzwiach swego pokoju.W palenisku kominka leżała pomarańczowo–biała kula papieru.Tommy wydobył ją z popiołu i wyprostował.Przyjedź natychmiast, Moat House, Ebury, Yorkshire.Ciekawy rozwój wypadków.TommyZdumieni spojrzeli na siebie.Pierwszy odezwał się Julius:— Tyś tego nie wysłał?— Oczywiście, że nie! Co to ma znaczyć?— To może znaczyć najgorsze — odparł Julius.— Oni ją mają…!— Cooo?!— Na pewno.Podpisali twoim imieniem.Tuppence wpadła w potrzask, niczego nie podejrzewając.— O mój Boże! Co my teraz zrobimy?— Czym prędzej ruszamy jej na pomoc! Od razu! Nie ma chwili do stracenia.Co za szczęście, że nie zabrała ze sobą telegramu.Gdyby to zrobiła, nigdy byśmy jej nie znaleźli.Musimy natychmiast jechać.Gdzie jest rozkład pociągów?Niespożyta energia Juliusa była zaraźliwa.Pozostawiony sam sobie Tommy najprawdopodobniej usiadłby na co najmniej pół godziny w celu przemyślenia wszystkiego i opracowania planu działania.Ale z Juliusem Hersheimmerem natychmiastowe działanie było regułą.Amerykanin wymamrotał coś na temat skomplikowanego układu angielskich rozkładów jazdy i oddał książkę Tommy’emu jako osobie bardziej obytej ze sposobem rozumowania tubylców.— Jest, jest! — oświadczył po chwili Tommy.— Ebury, Yorkshire.Ze stacji King’s Cross albo St.Pancras.(Pikolak chyba się omylił.Tuppence musiała pojechać na King’s Cross, a nie Charing Cross).Dwunasta pięćdziesiąt.Tym pociągiem pojechała.Następny o drugiej dziesięć.Już odszedł.Mamy teraz pociąg o trzeciej dwadzieścia.Zwykły, bardzo wolny.— A może samochodem?— Możesz wysłać tam wóz.Niech go weźmie szofer.Ale my pojedziemy pociągiem.Nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi.— Może masz rację.Ale aż niedobrze mi się robi, kiedy pomyślę o tym, co może grozić Tuppence.Tommy z roztargnieniem skinął głową, rozmyślał o czymś zupełnie innym.Po chwili zapytał:— Słuchaj no, jak sądzisz, właściwie po co ona jest im potrzebna?— Że co? Powtórz, nie zrozumiałem?— Moim zdaniem, oni nie mają najmniejszego zamiaru wyrządzić jej krzywdy.Ona jest jedynie zakładniczką.— Tommy zmarszczył brwi w wysiłku myślenia.— Tak, ona jest po prostu zakładniczką.Bezpośrednio nic jej nie grozi.Jeśli my, na przykład, na coś wpadniemy, to oni wtedy ją wykorzystają jako element nacisku.Będą nas szantażować jej bezpieczeństwem.— Chyba masz rację — odparł Julius.— A poza tym — dodał Tommy, jakby mu dopiero w tej chwili podobna myśl przyszła do głowy.— Tuppence jest bardzo sprytna.Stawiam na nią.Podróż była bardzo męcząca — przepełnione wagony i niezliczone przystanki.Dwukrotnie się przesiadali.Raz w Doncaster, a raz na małej węzłowej stacyjce.W Ebury peron świecił pustkami.Tommy zwrócił się do samotnego tragarza, jedynej osoby na peronie:— Czy mógłby mi pan wskazać drogę do Moat House?— Moat House? To spory kawałek drogi.Myśli pan o tym dużym domu nad morzem?Tommy bez wahania przytaknął.Wysłuchał wraz z Juliusem szczegółowych i bardzo zawiłych wskazówek dotyczących drogi.Gdy wreszcie wyruszyli, akurat zaczął kropić deszcz.Podnieśli kołnierze płaszczy i brnęli błotnistym traktem.Po parudziesięciu krokach Tommy nagle stanął [ Pobierz całość w formacie PDF ]