[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Silna, słodka woń dzikich ziół, monotonne brzęczenie cykad, obfitośćfiołkowo różowych kwiatów bougainvillei pnącej się po jednej ze ścian - tworzyły upajający nastrójspokoju.Po drugiej stronie małej zatoki, zza purpurowych skał Pointę d'Esquillon właśnie pojawiłasię sylwetka czarnego jachtu.Słońce iskrzyło się na powierzchni morza tysiącem migotliwychbłysków.Nikki unikała Maxa siedząc w możliwie największej odległości, z głową odwróconą od niego, leczwiedziała, że wciąż ją obserwuje.W końcu przemówił głębokim głosem, podobnym do odgłosu grzmotu.- Czy robił ci już ktośpróbne zdjęcia?- Próbne zdjęcia? - spytała, zmuszając się do spojrzenia w jego kierunku.- On ma zamiar zrobić z ciebie gwiazdę - powiedziała Sally.To nie była drwina wymierzona wNikki.To była sprawa między nią i Maxem.W odpowiedzi Nikki potrząsnęła głową i wydawała się zaskoczona.- Kamera by cię pokochała - wychrypiał Max.Czy on w ogóle potrafi się uśmiechać? -zastanawiała się.- Twoją matkę też by kochała.Mówiłem jej to.To dziwne, lecz to porównanie zirytowało Nikki.Wcześniej by jej pochlebiało.- I co ci na topowiedziała moja matka? - spytała leniwie.- Wyśmiała ten pomysł - odpowiedział Max.- To, że mógłbyś z niej uczynić gwiazdę? -zapytała Sally.- Niektórzy ludzie są po prostu niedowiarkami.- Już wtedy była sławna - powiedział Max.241- A ja wtedy nie byłem w stanie z nikogo uczynić gwiazdy.- Ze mnie zrobiłeś - powiedziała Romy wchodząc na taras.- Ty już nią byłaś, kochanie.- No, ale zrobiłeś ze mnie większą gwiazdę.Usadowiła się w długim bujanym fotelu, niedbalezałożyła nogę na nogę, ukazując opalone kolana- piękna kobieta pod czterdziestkę, o falistych, ciemnych włosach i iskrzących oczach, o twarzyklasycznej jak antyczna grecka rzezba:- Może powinnam wyśmiać ten pomysł tak jak moja matka - powiedziała Nikki.- Może powinnaś - rzekł Charlie.- Ale rzuciłeś taką myśl - prowokowała - tej nocy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. - Nie wzbudziło to w tobie entuzjazmu - odpowiedział.- %7łeby zostać gwiazdą, trzeba byćzapaleńcem.Mam rację, Romy?- Płaci się dość wysoką cenę - jak za wszystko - odrzekła.- Czasem zastanawiam się, czy to tegowarte.Reakcja Charliego sprawiła Nikki przyjemność- lubiła, gdy był zaborczy.- Może nabrałabym entuzjazmu, gdybym tego spróbowała - powiedziała lekko się wdzięcząc iodwracając głowę, aby ukazać swój profil.- Byłabyś jedną z wielu - powiedziała Sally.- Często słyszałam, jak to mówi innym dziewczętom.Kiedyś nawet mnie to mówił.- Tym razem to sprawa wyjątkowa - upierał się Max spokojnie.- Ona aż się iskrzy.- Dziękuję - powiedziała Sally z widocznym bólem w głosie.- Nie przypieraj mnie do muru, Sal.Kiedy to robisz, mówię zwykle rzeczy,242których wcale nie mam na myśli.- Przestańcie już oboje - powiedziała Romy.- Rzucacie się na siebie z pazurami jak para kotów.Nikki doszła do wniosku, że trudno jest zrozumieć Sally.Była całkiem ładną dziewczyną - smukłablondynka o wyglądzie pensjonarki, choć sposób jej rozmowy z Maxem nie był pensjonarski.Wewszystkim, co do niego mówiła, krył się jakiś podtekst, jakby mu coś miała za złe, a jednocześniebyła czuła, często go gładziła; jej spojrzenie dziwnie miękło, gdy na niego spoglądała.- Nikki nie ma teraz czasu na zdjęcia próbne- zauważył leniwie Charlie.- A czym jest tak bardzo zajęta? - spytał Max.- To najgłupsze pytanie, jakie kiedykolwiek słyszałem.Wiesz dobrze, czym jest zajęta, z jakiegopowodu tu jesteśmy.Jeśli się nie zna własnej matki to tak, jakby się nie znało samego siebie.Tepróbne zdjęcia może zrobić pózniej, jeśli zechce.- Wiedział, że pierwsze zdjęcia próbnepociągałyby za sobą dalsze i dalsze.A potem byłyby spotkania, telefony, scenariusze.Nikki obserwowała Charliego, jak tłumaczy Maxowi w pozycji półleżącej, ze szklanką wina i zwolna ogarniało ją uczucie dumy.On nie chce, żebym poddała się tej próbie - myślała.Nie chce,żebym była gwiazdą, bo gwiazdą się trzeba dzielić z innymi.Ta myśl sprawiła jej wielkąprzyjemność, bo właśnie ostatnio zaczęła być o niego zazdrosna - absurdalnie i bezgraniczniezazdrosna - i to ją zaniepokoiło.Wszystko zaczęło się od Thelmy.243Niepokój tkwił w niej już przedtem, lecz nie zdawała sobie z niego sprawy.Jednak tego dnia wjego apartamencie hotelowym, kiedy zadzwoniła Thelma, wypłynął z pełną siłą na powierzchnię.Wiedziała, że to małostkowe i nierozsądne, ale jakoś ta myśl o kobiecie posiadającej taki głos,dzwoniącej do niego z Anglii, urażała każdy jej nerw.A kiedy wyjechał, doznawała katuszy na myślo Thelmie, jawiącej się jej jako zmysłowa blondyna o prowokującym zachowaniu.Po jegopowrocie było jeszcze gorzej.Zorientowała się, że czuła się obrażona przez każdą kobietę, z którąrozmawiał, a nawet taką, o której tylko pomyślał, nie wyłączając jej własnej matki - co było dla niejwstrząsem, bo przecież Elżbieta była tak ważną więzią między nimi.Zwiadomość tego, że Elżbieta i Charlie byli kochankami nigdy dotąd nie przybierała formyobrazowej - zanim nie weszła na scenę Thelma, a wraz z jej pojawieniem - niepożądanewyobrażenia.Wtedy nastąpiło coś dziwnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl