[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ojciec Angelo jest chudy i nawet kiedy siedzi, szaty zdają się wisiećna jego kościstej sylwetce.Ma pociągłą twarz ze zniekształconym nosem,jego oczy osadzone są zbyt blisko siebie.Najgorzej wygląda jego cera:zryta bliznami, ziemista, nadaje mu chorobliwy wygląd.Spod wykrzywio-nych w uśmiechu warg wyłaniają się żółte zęby.Maria zastyga w bezru-chu, gorąco pragnie odwrócić się i uciec, ale ojciec klepie miejsce oboksiebie na kanapie.- Chodz, dziecko.Usiądz koło mnie.Na imię ci Maria, prawda?Maria zaciska pięści tak mocno, że czuje, jak paznokcie wbijają jej sięw dłonie, i zmusza się, by do niego podejść.- Tak, ojcze Angelo.Siada na kanapie możliwie najdalej od niego i tak jednak czuje jegooddech, cuchnący jak zgniła kapusta z opróżnianych przez nią regularniekoszy z odpadkami w kuchni.Ojciec podaje jej księgę.To Biblia.Potemwstaje i podchodzi do drzwi.Kiedy odsuwa się od niej, Maria czuje ulgę;138 sama jego bliskość przyprawia ją o dreszcz obrzydzenia.Lecz znów sztyw-nieje, widząc, że ojciec zamyka drzwi na zamek.- W porządku - mówi, obnażając żółte zęby w uśmiechu.- Teraz jużnikt nam nie przeszkodzi.Będę mógł w spokoju posłuchać, jak czytasz.Podchodzi z powrotem do kanapy i siada przy Marii, tym razem tak bli-sko, że ich uda się dotykają.Dziewczynka próbuje się odsunąć, ale ponie-waż jest już na samym skraju, nie ma dokąd uciec.-Co ojciec chce, żebym przeczytała? - pyta, próbując zachować spo-kojny ton.-Sama coś wybierz, dziecko.Ale nie siedz tak daleko ode mnie.- Koś-cistą prawą dłonią klepie się w udo.Maria zauważa, że jego paznokcie sąstarannie wypielęgnowane.- Usiądz mi na kolanach.Serce bije jej tak mocno, że nie może złapać tchu.-Dziękuję, ojcze, ale tu mi wygodnie.Klepanie staje się bardziej natarczywe.-Nonsens.Chodz, usiądz tu.Odwraca się i napotyka spojrzenie jego oczu.Jest w nich głód, który jąprzeraża, bardziej zwierzęcy niż ludzki.Czoło i skóra nad dolną wargąpołyskują od potu.Wtedy ojciec uśmiecha się do niej.Maria nigdy jeszcze nie widziałaczegoś tak potwornego.Drżącymi rękami otwiera Biblię i czyta pierwszesłowa, które wpadają jej w oczy:-  A wtedy anioł rzekł do."Jego dłoń spoczywa na jej krągłej lewej piersi i ściska mocno, do bólu.Maria nie może uwierzyć, że ojciec Angelo robi jej coś takiego.Próbuje naniego nie zważać w nadziei, że przestanie.Czyta dalej, koncentrując się nasłowach rozpływających jej się przed oczami.Jego druga dłoń rozpina guziki jej bluzki i wsuwa się pod stanik, by do-tknąć drugiej piersi.Ojciec jest zdyszany jak po szybkim biegu.Maria niemoże dłużej udawać, że nic się nie dzieje, odkłada więc Biblię i próbujeoderwać od siebie jego dłonie.- Proszę, ojcze Angelo, nie rób tego.Proszę, zostaw mnie.- To nie moja wina, dziecko.Jesteś taka piękna.To ty jesteś kusicielką,nie ja.- Jego ciemne oczy błyszczą jak w gorączce.- Bądz cicho, to unik-niesz kary.Opiera mu się, ale on nagle kładzie się na niej.Mimo szczupłej budowyciała jest silny i bez trudu przygniatają do kanapy.Maria zaczyna krzyczeć,lecz ojciec wpija się cuchnącymi ustami w jej wargi.Czując jego język na139 swoim języku, Maria omal się krztusi; jego twarz jest tak blisko, że widaćwszystkie skazy na ospowatej cerze, każdego wągra na zniekształconymnosie.Prawa dłoń ojca zaczyna grzebać jej pod spódniczką i ściąga jejmajtki; kościste palce szczypią, obmacują ją.Maria szamocze się rozpacz-liwie, ale on leży na niej całym ciężarem, a usta zakryte jego ustami niemogą złapać powietrza.Jego palce zadają jej ból i nagle Maria czuje z ulgą,że ojciec odsuwa się od niej.On jednak tylko rozchyla szaty i zaczyna wci-skać coś między jej nogi, coś dużego, sprawiającego jej jeszcze większyból.Stęka przy tym jak zwierzę.Maria jest przerażona, nie może jednakruszać się ani krzyczeć.Azy płyną jej po policzkach.I nagle on wchodzi w nią i przenikliwy, palący ból przeszywa całe jejciało.Nie wiedziała, że coś może być aż tak bolesne.Czuje się jak rozdzie-rana na pół.Znów chce krzyczeć, wrzeszczeć, ale nie może nawet drgnąć.Boi się, że oszaleje z bólu, aż wreszcie jej umysł zamyka się w sobie,próbuje udawać, że to nie ją spotyka krzywda; że jest tylko widzem tegostrasznego czynu, nie ofiarą.Jak przez mgłę czuje, że jego pchnięcia i jęki stają się coraz bardziejgorączkowe, aż wreszcie przeszywa go dreszcz, a z jego ust dobywa sięsyk:  Mój mały aniele zła".Robi jej się mokro między nogami i ojcieczsuwa się z niej.Zanim Maria zbierze myśli, on już staje nad nią, podnosiją z kanapy i prowadzi do ubikacji sąsiadującej z biblioteką.- Przestań płakać i umyj się, dziecko - nakazuje szorstkim tonem.- I ni-komu ani słowa.To był twój grzech.Zostaniesz za niego ukarana, jeślikomukolwiek o tym powiesz.To musi pozostać naszą tajemnicą.Maria wchodzi na drżących nogach do ubikacji.Spogląda w dół i widzina zimnym linoleum dwie ciemne krople.Podciąga spódnicę i zauważakrew cieknącą po nodze.Odrętwiała i przerażona, obmywa się ręcznikiemwiszącym przy umywalce i wkłada majtki.Ogląda w lustrze swoje napuch-nięte oczy i opłukuje twarz, zimną wodą, usiłując powstrzymać łzy.Niemoże uwierzyć w to, co ją spotkało.Jak ojciec Angelo, jeden z najważniej-szych dostojników Kościoła, mógł zrobić jej coś takiego? I dlaczego właś-nie jej? Czy to ona jest temu winna? Kiedy patrzy na swoje odbicie, zbierasię na odwagę i postanawia powiedzieć o wszystkim matce przełożonej.Kiedy wychodzi z ubikacji, widzi, że ojciec Angelo już poszedł, a nakanapie nie ma żadnych śladów jego napaści.Obolała, powoli wraca scho-dami na dół i kieruje się do gabinetu matki przełożonej.Kiedy jednak staje w otwartych drzwiach, widzi, że w środku jest ojciecAngelo i zabawia matkę Clemenzę rozmową.Ropucha nawet się śmieje.140 Maria stoi na progu, niepewna, co robić.Co ksiądz powiedział matceClemenzie? Czemu ona się śmieje? I wtedy po raz pierwszy, odkąd pamię-ta, ta sroga ropucha odwraca się i uśmiecha do niej promiennie, dobrotli-wie, z aprobatą.- Ojciec Angelo mówi, że ślicznie czytałaś i że byłaś niezwykle grzecz-na.Zalecił, żeby pozwolić ci uczestniczyć w jutrzejszym specjalnym pik-niku z resztą dziewcząt.Ksiądz odwraca się i mruga do niej, kładzie dłoń na jej głowie i mierzwijej włosy.- Dobre dziecko - mówi.Marii aż odebrało mowę, jej gardło jest tak ściśnięte, że ledwie możeoddychać.Ogarnia ją taki gniew, że łzy same napływają jej do oczu.Ropucha marszczy brwi.- Nie płacz, Mario.- Ale on się na mnie rzucił - wydusza z siebie, szlochając ze złościi wstydu.Klepie się przez spódniczkę po kroczu.- Matko przełożona, oj-ciec Angelo zadał mi ból, o tu.Zapada cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl