[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.GLENDALEGODZINA 19.40Po powrocie do domu ogarnęło ją silne zmęczenie.W dodatku przygnębiająco działałana nią cisza, brakowało jej okrzyków i śmiechów Allison.Doszła do wniosku, że jest zapózno na szykowanie obiadu, toteż poszła do kuchni i otworzyła sobie tylko pojemnikjogurtu.I tu uwagę Casey przyciągnęły różnokolorowe rysunki córki, poprzyklejane nadrzwiach lodówki.Miała straszną ochotę porozmawiać z nią przez telefon, ale była to poraszykowania Allison do łóżka, toteż postanowiła nie przeszkadzać na razie Jimowi.Domyślała się zresztą, że od razu nabrałby podejrzeń, iż ona chce go kontrolować.Naten temat wielokrotnie dochodziło między nimi do waśni.Jim zawsze doszukiwał się w jejzachowaniu prób zdominowania ich związku.Casey poszła do łazienki i odkręciła prysznic.Nie zdążyła się jeszcze rozebrać, kiedyusłyszała stłumiony dzwonek telefonu.Natychmiast pomyślała, że dzwoni jej były mąż.Pobiegła do kuchni i chwyciła słuchawkę.- Cześć, Jim.- Przestań się wygłupiać, suko! - odezwał się nie znany jej, męski głos.- Jak siębędziesz dalej upraszała o kłopoty, to je w końcu znajdziesz.Zdarzają się różne wypadki.Amy cię uważnie obserwujemy, nawet w tej chwili!Połączenie zostało przerwane.Singleton, całkiem osłupiała, popatrzyła na słuchawkę aparatu.Zawsze sądziła, iżnależy do ludzi bardzo opanowanych, ale teraz serce waliło jej jak mlotem.Zmusiła się, żebywziąć kilka głębokich oddechów i odłożyć słuchawkę, na miejsce.Wiedziała, że ludzieczasem odbierają tego typu pogróżki przez telefon.Krążyły pogłoski, że przedstawicielikierownictwa firmy podobne rozmowy niekiedy zrywają z łóżek w środku nocy.Ale jej się tonigdy wcześniej nie przytrafiło.Tym bardziej ją zdumiało, do jakiego stopnia się przejęła tymtelefonem.Znowu zaczerpnęła głęboko powietrza, usiłując w myślach zlekceważyć pogróżki.Sięgnęła po otwarty pojemnik z jogurtem, lecz tylko zajrzała do środka i zaraz go odstawiła.Dotarło do niej nagle, że jest w domu całkiem sama, a nawet nie opuściła żaluzji.Pospiesznie obeszła salon, przekręcając żaluzje w oknach.Kiedy stanęła od frontu iwyjrzała na ulicę, w świetle latam dostrzegła bez trudu wielkiego niebieskiego sedanazaparkowanego na wprost jej domu.Wewnątrz siedziało dwóch mężczyzn.Z odległości kilkudziesięciu metrów wyraznie widziała ich twarze za przednią szybąauta.Obaj patrzyli w jej kierunku.Cholera!Casey szybko podeszła do drzwi, przekręciła zasuwkę i założyła łańcuchzabezpieczający.Kiedy włączała alarm przeciwwłamaniowy, dostrzegła, że roztrzęsione palcema miękkie jak z waty.Następnie wyłączyła światło w salonie i wzdłuż ściany zakradła sięznowu do okna.Tamci nadal siedzieli w samochodzie, lecz obecnie rozmawiali ze sobą.Mówili chybao niej, gdyż jeden wskazał jej dom.Na palcach wróciła do kuchni i wygrzebała z torebki pojemnik z pieprzową mieszankąłzawiącą.Zciągnęła z niego kapturek.Drugą ręką zdjęła ze ściany telefon i wycofała się dojadalni, na tyle daleko, na ile pozwalała długość kabla.Nie spuszczając z oczu stojącego naulicy auta, zadzwoniła na policję.Kiedy zgłosił się dyżurny, podała swoje nazwisko i adres.- Przed moim domem siedzi w samochodzie dwóch podejrzanych mężczyzn.Obserwowali mnie już rano.A teraz odebrałam telefon z pogróżkami.- Tak, rozumiem.Czy jest pani sama w domu?- Tak.- W porządku.Proszę dokładnie zaryglować drzwi i włączyć alarm, jeśli go pani ma.Patrol niedługo się tam zjawi.- Pospieszcie się - rzuciła błagalnym tonem.Obaj nieznajomi wysiedli z samochodu.Wolnym krokiem ruszyli w stronę domu.Byli ubrani sportowo, w bawełniane koszulki i dżinsy, ale wyglądali schludnie iporządnie.Przed domem się rozdzielili: jeden poszedł dalej chodnikiem prowadzącym natylne podwórze, drugi skręcił na ukos przez frontowy trawnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.GLENDALEGODZINA 19.40Po powrocie do domu ogarnęło ją silne zmęczenie.W dodatku przygnębiająco działałana nią cisza, brakowało jej okrzyków i śmiechów Allison.Doszła do wniosku, że jest zapózno na szykowanie obiadu, toteż poszła do kuchni i otworzyła sobie tylko pojemnikjogurtu.I tu uwagę Casey przyciągnęły różnokolorowe rysunki córki, poprzyklejane nadrzwiach lodówki.Miała straszną ochotę porozmawiać z nią przez telefon, ale była to poraszykowania Allison do łóżka, toteż postanowiła nie przeszkadzać na razie Jimowi.Domyślała się zresztą, że od razu nabrałby podejrzeń, iż ona chce go kontrolować.Naten temat wielokrotnie dochodziło między nimi do waśni.Jim zawsze doszukiwał się w jejzachowaniu prób zdominowania ich związku.Casey poszła do łazienki i odkręciła prysznic.Nie zdążyła się jeszcze rozebrać, kiedyusłyszała stłumiony dzwonek telefonu.Natychmiast pomyślała, że dzwoni jej były mąż.Pobiegła do kuchni i chwyciła słuchawkę.- Cześć, Jim.- Przestań się wygłupiać, suko! - odezwał się nie znany jej, męski głos.- Jak siębędziesz dalej upraszała o kłopoty, to je w końcu znajdziesz.Zdarzają się różne wypadki.Amy cię uważnie obserwujemy, nawet w tej chwili!Połączenie zostało przerwane.Singleton, całkiem osłupiała, popatrzyła na słuchawkę aparatu.Zawsze sądziła, iżnależy do ludzi bardzo opanowanych, ale teraz serce waliło jej jak mlotem.Zmusiła się, żebywziąć kilka głębokich oddechów i odłożyć słuchawkę, na miejsce.Wiedziała, że ludzieczasem odbierają tego typu pogróżki przez telefon.Krążyły pogłoski, że przedstawicielikierownictwa firmy podobne rozmowy niekiedy zrywają z łóżek w środku nocy.Ale jej się tonigdy wcześniej nie przytrafiło.Tym bardziej ją zdumiało, do jakiego stopnia się przejęła tymtelefonem.Znowu zaczerpnęła głęboko powietrza, usiłując w myślach zlekceważyć pogróżki.Sięgnęła po otwarty pojemnik z jogurtem, lecz tylko zajrzała do środka i zaraz go odstawiła.Dotarło do niej nagle, że jest w domu całkiem sama, a nawet nie opuściła żaluzji.Pospiesznie obeszła salon, przekręcając żaluzje w oknach.Kiedy stanęła od frontu iwyjrzała na ulicę, w świetle latam dostrzegła bez trudu wielkiego niebieskiego sedanazaparkowanego na wprost jej domu.Wewnątrz siedziało dwóch mężczyzn.Z odległości kilkudziesięciu metrów wyraznie widziała ich twarze za przednią szybąauta.Obaj patrzyli w jej kierunku.Cholera!Casey szybko podeszła do drzwi, przekręciła zasuwkę i założyła łańcuchzabezpieczający.Kiedy włączała alarm przeciwwłamaniowy, dostrzegła, że roztrzęsione palcema miękkie jak z waty.Następnie wyłączyła światło w salonie i wzdłuż ściany zakradła sięznowu do okna.Tamci nadal siedzieli w samochodzie, lecz obecnie rozmawiali ze sobą.Mówili chybao niej, gdyż jeden wskazał jej dom.Na palcach wróciła do kuchni i wygrzebała z torebki pojemnik z pieprzową mieszankąłzawiącą.Zciągnęła z niego kapturek.Drugą ręką zdjęła ze ściany telefon i wycofała się dojadalni, na tyle daleko, na ile pozwalała długość kabla.Nie spuszczając z oczu stojącego naulicy auta, zadzwoniła na policję.Kiedy zgłosił się dyżurny, podała swoje nazwisko i adres.- Przed moim domem siedzi w samochodzie dwóch podejrzanych mężczyzn.Obserwowali mnie już rano.A teraz odebrałam telefon z pogróżkami.- Tak, rozumiem.Czy jest pani sama w domu?- Tak.- W porządku.Proszę dokładnie zaryglować drzwi i włączyć alarm, jeśli go pani ma.Patrol niedługo się tam zjawi.- Pospieszcie się - rzuciła błagalnym tonem.Obaj nieznajomi wysiedli z samochodu.Wolnym krokiem ruszyli w stronę domu.Byli ubrani sportowo, w bawełniane koszulki i dżinsy, ale wyglądali schludnie iporządnie.Przed domem się rozdzielili: jeden poszedł dalej chodnikiem prowadzącym natylne podwórze, drugi skręcił na ukos przez frontowy trawnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]