[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej wnętrze wypełniały panele z włącznikami napędu, obsługi balastu,monitorami ilości tlenu i poziomu dwutlenku węgla oraz innymi przyrządami.Pilotka usiadłana lekko podwy\szonym fotelu, z którego mogła sterować batyskafem za pomocąznajdującego się przed nią joysticka.Troutowie, siedząc po obu stronach kobiety, na poduszkach, które zapewniały zaledwieminimum komfortu mieli dla siebie niewiele miejsca.Mimo to Paul był mocnopodekscytowany.Gdyby nie wrodzona powściągliwość człowieka z Nowej Anglii,krzyczałby z radości.Geolog morski czuł się lepiej w ciasnej kabinie batyskafu ni\ wluksusowej kajucie  Queen Elizabeth II. Alvina skonstruowano w roku 1964 dla Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.Dzięki swoim sukcesom stał się najsłynniejszym batyskafem na świecie.Mały pękaty pojazdo długości siedmiu metrów i sześćdziesięciu centymetrów i dzwięcznym imieniu wiewiórkiziemnej mógł schodzić na głębokość prawie czterech tysięcy trzystu metrów.Międzynarodowy rozgłos zyskał po odnalezieniu zaginionej bomby wodorowej u wybrze\yHiszpanii. Alvin przewiózł tak\e pierwsze osoby odwiedzające wrak  Titanica.Niełatwo było uzyskać miejsce w tym słynnym pojezdzie podwodnym.Trout miał prawouwa\ać się za wielkiego szczęściarza.Gdyby nie priorytetowy charakter ekspedycji, mógłbydługo czekać na taką okazję, choć miał imponujące listy polecające z NUMA i rozległeznajomości.Pojazd pilotowała Sandy Jackson, biolog morski z południowej Kalifornii.Jej przeciągłyakcent, zwięzłe wypowiedzi i spokojne zachowanie przywodziły na myśl legendarną kobietąlotnika, Jacqueline Cochran.Sandy przekroczyła trzydziestkę, była szczupła i umięśniona jakmaratończyk.Miała na sobie d\insy i wełniany sweter, włosy koloru surowej marchwiupchnęła pod jasnobrązową czapką baseballową z napisem Alvin, którą nosiła granatowymdaszkiem do tyłu.Gamay wło\yła na podwodną wyprawę wygodny, jednoczęściowy kombinezon.Paul niewidział powodu, \eby zmieniać swoje przyzwyczajenia, ubrał się jak zawsze nienagannie.Był w spranych d\insach szytych na miarę, eleganckiej koszuli z przypinanym kołnierzykiemi wielką kolorową muszką w koniki morskie, którą wybrał na tę okazję ze swojej bogatejkolekcji.Miał kurtkę lotniczą z najlepszej włoskiej skóry.Jasnobrązowe włosy zprecyzyjnym przedziałkiem na środku i zaczesane na skroniach do tyłu nadawały mu wyglądpostaci z powieści F.Scotta Fitzgeralda.- To łatwa wyprawa - powiedziała Sandy, kiedy zbiorniki balastowe wypełniły się wodą ibatyskaf zaczął schodzić na głębokość siedmiuset sześćdziesięciu metrów.-  Alvin zanurzasię w tempie około trzydziestu metrów na minutę, co oznacza, \e będziemy na dnie za niecałepół godziny.Gdybyśmy schodzili na maksymalną głębokość jego zanurzenia, czyli prawie 88cztery tysiące sześćset metrów, opadanie trwałoby półtorej godziny.W drodze na dół zwyklepuszczamy muzykę klasyczną, a z powrotem soft rock.Ale to zale\y od was.- Mozart stworzyłby chyba odpowiedni nastrój - odparła Gamay.Po chwili kabinę wypełniły rytmiczne dzwięki koncertu fortepianowego.- Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi - poinformowała Sandy po piętnastu minutach.Trout uśmiechnął się szeroko.- Nie mogę się doczekać widoku podwodnej metropolii.Kiedy  Alvin schodził w głąb morza,  Atlantis zataczał powoli krąg wokół rejonuzanurzenia.Załoga i naukowcy zebrali się w górnym laboratorium między mostkiem a kabinąnawigacyjną, gdzie monitorowano przebieg podwodnej wyprawy.Sandy zło\yła meldunek przez telefon akustyczny i potwierdziła otrzymaniezniekształconej odpowiedzi.- Co wiecie o Zaginionym Mieście? - zapytała Troutów.- Czytałam, \e zostało przypadkowo odkryte w roku 2000 i było to pełne zaskoczenie -odrzekła Gamay.Sandy skinęła głową.- Zaskoczenie to za słabo powiedziane.Był to dla nas szok.Płynęliśmy statkiembadawczym, ciągnęliśmy na holu  Argo II i szukaliśmy aktywności wulkanicznej nagrzbiecie śródoceanicznym.Około północy szef drugiej zmiany zobaczył na monitorachwideo kształty podobne do zmro\onych białych choinek bo\onarodzeniowych i zdał sobiesprawą, \e natrafiliśmy na zjawisko hydrotermalne.Rejon wyglądał inaczej ni\ inne takiemiejsca.Wiadomość rozeszła się błyskawicznie, wszyscy na statku stłoczyli się przedekranami.Potem pojawiły się wie\e.- Słyszałem wypowiedz pewnego naukowca, \e gdyby Zaginione Miasto le\ało na lądzie,byłoby parkiem narodowym - powiedział Trout.- Najwa\niejsze nie było to, co znalezliśmy, tylko gdzie.Większość odkrytych wcześniejotworów termalnych, na przykład  dymiące kominy , znajduje się blisko grzbietówśródoceanicznych uformowanych przez ruchy tektoniczne.Zaginione Miasto jest odległe odziewięć mil morskich od najbli\szego centrum wulkanicznego.Następnego dnia wysłaliśmyna dół  Alvina.- Podobno niektóre kolumny mają wysokość prawie dwudziestu pięter - odezwał się znówTrout.Sandy włączyła reflektory zewnętrzne i zerknęła przez bulaj.- Zobaczcie sami.Paul i Gamay wyjrzeli przez okrągłe okna.Widzieli zdjęcia i filmy z Zaginionego Miasta,ale takiego krajobrazu się nie spodziewali.Paul mrugał z podniecenia du\ymi piwnymioczami, gdy pojazd sunął przez baśniowy las wysokich kolumn.Gamay równie\ byłaoczarowana.Powiedziała, \e wie\e przypominają jej  śnie\ne duchy , które widać naszczytach gór, gdy zimna mgła osiadająca na gałęziach drzew zamienia się w szron.Słupy z węglanów i miki miały ró\ne barwy, od białej do be\owej.Gamay wiedziała zwłasnych badań, \e jaśniejsze kolumny są czynne, a ciemniejsze wygasłe.Szczyty wie\ byłyuformowane z wielu postrzępionych iglic.Z boków kolumn wystawały delikatne białewieńce.Wyglądały jak huby na pniach starych drzew.Wcią\ tworzyły się nowe kryształy,dzięki czemu krawędzie przypominały koronkę.Sandy zmniejszyła szybkość opadania  Alvina i batyskaf zawisnął w pobli\u komina zpłaskim szczytem o średnicy co najmniej dziesięciu metrów.Wie\a, pokryta roślinnością,która dzięki prądom przydennym falowała jak w rytmie muzyki, wydawała się \ywa iruchoma.Gamay patrzyła na to z zapartym tchem.- To kraina snów - powiedziała. 89- Ju\ to widziałam i wcią\ jestem pod wra\eniem - odrzekła Sandy i podpłynęła Alvinem do szczytu wysokiej kolumny.- W tym miejscu zaczyna być naprawdę ciekawie.Ciepła woda wydostaje się spod dna morza, unosi do góry i zostaje uwięziona pod tamtymipłatami.Ta narośl to właściwie gęste kolonie mikrobów.Wieńce zatrzymują roztworyalkaliczne o temperaturze siedemdziesięciu stopni Celsjusza, wpływające do kominów spodosadów na dnie oceanu, które powstały półtora miliarda lat temu.W wodzie są metan, wodóri minerały wydobywające się przez otwory w dnie.Niektórzy uwa\ają, \e tu mogło się zacząć\ycie - dodała cicho.Trout odwrócił się do \ony.- Jestem facetem, który zna się tylko na skałach i \wirze.Jako biolog, co myślisz o tejteorii?- To na pewno mo\liwe - odparła Gamay.- Warunki w tym rejonie mogły być podobnedo tych, jakie panowały na Ziemi w pierwszym okresie jej istnienia.Te mikroby \yjącewokół kolumn przypominają pierwsze formy \ycia w morzu.Jeśli ten proces odbywa się bezudziału wulkanów, to znacznie zwiększa się liczba miejsc na dnie morskim, w których mogłosię kiedyś zacząć \ycie na Ziemi.Takie otwory mogły być te\ inkubatorami \ycia na innychplanetach.Na satelitach Jowisza mogą istnieć zamarznięte morza, które kiedyś tętniły \yciem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl