[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Problem wtym.Zadzwonił telefon Hartmanna.Skovgaard.Przełączył na głośnomówiący, żeby iWeber ją słyszał. - Rozmawiałam z policją.Zastanowią się nad zarzutami wobec Bremera.- Kiedy?- Kiedy znajdą na to czas.Teraz wznawiają śledztwo w sprawie Birk Larsen.Hartmann opadł na oparcie.Chciało mu się krzyczeć.- Co?!- Szukają kogoś innego.Uważają, że Jens Holck jej jednak nie zabił.Lund i Meyerznowu prowadzą sprawę.Właśnie są w Vestamager.Zamknęli wodociągi i przeszukująkanały.- Dowiedz się więcej.Mamy prawo wiedzieć.- To sprawa o morderstwo, Troels.Niczego nie mamy prawa wiedzieć.- Jeśli Holck był niewinny, to tylko czekać, aż znowu zapukają do moich drzwi.Dowiedz się, czego się da.Długa cisza.- Wykluczyli cię z kręgu podejrzanych, pamiętasz?- Od kiedy to cokolwiek znaczy?Zakończył rozmowę.- Nie mogą ci nic zrobić, Troels - powiedział Weber.- Daj spokój.Hartmann patrzył na miasto przemykające za oknem.- Pięć dni.Jeszcze jeden ruch.Jeszcze jeden cios poniżej pasa.To wszystko, czegotrzeba Bremerowi.Zanim my się oczyścimy, on wróci na tron.Ty jesteś strategiem.Gdybyśjemu doradzał, co byś teraz zrobił?- Gdybym ja był strategiem?- Tak.Morten Weber się roześmiał.- To dawno byś już nie żył.Vagn Skarbak siedział w ich biurze, nerwowo obgryzając plastikowy kubek z kawą.Lund zaczęła przesłuchanie.- Czy dwadzieścia lat temu pracował pan dla Merkurego?- Dla mnóstwa ludzi pracowałem.Człowiek się chwyta, czego się da.A co?Pokazała mu zdjęcie, które znalazła dla niej córka Aagego Lonstrupa.- Boże, ale byłem wtedy piękny.- Skarbak podrapał się po brodzie.- Nadal jestem, niesądzicie?- Jak długo pan tam pracował?- Trzy, cztery miesiące.To był miły gość, ale inni to raczej kretyni.Dużo się tam wódy lało.A ja za piciem nie przepadam.- Znał pan Mette Hauge? - spytał Meyer.- Kogo?- Młodą kobietę, Mette Hauge.Merkury przeprowadzał ją do miasta.Ciemne włosy.Jakieś dwadzieścia lat.- %7łartujecie sobie? My codziennie kogoś przeprowadzamy.Albo i dwie osobydziennie.Nie pamiętam.Myślicie.- Jak dobrze znał pan Nannę? - przerwała mu Lund.Wpatrywał się w nią.- Pierwszy raz wziąłem ją na ręce, gdy miała tydzień.To wystarczy za odpowiedz?- Niezupełnie.Znał pan jej chłopaków?- Tego polityka nie.Przychodził się tam ślinić taki bogaty szczeniak ze szkoły.Dobrze, że go pognała.Lund przypatrywała mu się uważnie.- Wiedział pan, że w tamten weekend planowała podróż?- Podróż? Dokąd?- Proszę nam opowiedzieć o piątku, Vagn - włączył się Meyer.- Wieczorem w domuzajmował się pan wujkiem, zgadza się?- Już to mówiłem.- Jest pan samotny.Piątkowy wieczór spędza pan z wujkiem?- Tak, każdy.- A reszta weekendu? Próba chóru? Karmienie kaczek? Szydełkowanie?Skarbak odchylił głowę i spojrzał na sufit.- Ha, ha - powiedział.- Pobił pan nauczyciela.Spojrzał na nią spode łba.- Nie trzeba było mówić Pernille, że on to zrobił.Bez was by do tego nigdy nie doszło,idioci.- Gdzie pan był?- W pracy! Już mówiłem! Theis i Pernille zabrali chłopców na weeekend.Zaproponowałem, że popilnuję interesu.Znam Theisa od zawsze.Oni są dla mnie jak rodzina.Zrobię dla nich wszystko.- Widział pan kiedyś ten przedmiot?Lund podała mu zdjęcie wisiorka. - Nie.Mogę już iść? Mam za sobą ciężki dzień.- Wróćmy do firmy Merkury.Ma pan z nimi kontakt?- Po dwudziestu latach? %7łartujecie.Stary Lonstrup umarł.Reszta to hołota, jakmówiłem.Wiecie, skoro wam się nie udaje wyjaśnić, kto zabił Nannę, to może by szefowieznalezli kogoś, kto da radę.Zamknął oczy na chwilę.Wyglądał, jakby go coś zabolało.- Nie możecie tak dręczyć Theisa i Pernille.Czy wy nie macie uczuć? Jezu.Lund zerknął na Meyera.- Proszę tu zostać - rzuciła do Skarbaka.W pokoju obok wprowadzili Brixa w ostatnie wydarzenia, patrząc przez szybę naVagna Skarbaka.- On znał Nannę - powiedział Meyer.- Niewykluczone, że pomagał Mette Hauge wprzeprowadzce.Zgodził się na pobranie odcisków palców i próbki DNA.Już je sprawdzamy.Brix wstał i uważniej przyjrzał się mężczyznie za szybą.Skarbak obgryzał pustykubek, wypluwając jego kawałki.Był znudzony i zmęczony.- W lesie coś nowego?- Nie, ale będą pracować całą noc.- Sprawdzcie jeszcze raz alibi Skarbaka.Przyjrzyjcie się jego rodzinie, przyjaciołom.- Musimy sprawdzić, czy któraś z pozostałych zaginionych kobiet miała kontakt zfirmami od przeprowadzek - zasugerowała Lund.- Wyobrazcie to sobie: wpuszczacie tychludzi do swojego życia.Widzą wasz dom.Wasze zwyczaje.Ufacie im.- O księdzu to samo można powiedzieć.I o lekarzu.O listonoszu.- Mówię o Vagnie Skarbaku.Merkury.- Czekaj - przerwał jej.- Pracujemy nad morderstwem Nanny Birk Larsen.Może jestono powiązane ze zniknięciem dziewczyny sprzed dwudziestu lat.Nie wiem.Mamy tylkowisiorek.Nie zgadzam się, żebyście wykopali każdą sprawę z archiwum.- Brix.- Spójrzcie na niego!Skarbak pogryzł już pół kubka, i nie robił nic innego, odkąd od niego wyszli.- Ten koleś nawet żarówki nie zmieni.Pomysł, że od dwudziestu lat robi w koniapolicję.Nie uwierzyłbym, że robi to od dwudziestu dni.Lund obejrzała się na Meyera i nic nie powiedziała.- W lesie zostało wam siedemnaście godzin.Potem wznawiają dostawę wody.Jeśliprócz wisiorka nie ma nic, co by łączyło Nannę i tę Hauge, odpuśćcie ten trop.Zrozumiano? Meyer zasalutował.- I żadnych przecieków.Nawet do Hartmanna.- Kiedy odzyskam broń? - spytał Meyer.- Kiedy skończą z nią technicy.- Są pewnie inne pistolety, szefie.- Dopiero co postrzeliłeś człowieka, Meyer.Trzema pociskami.%7ładnych błędów.Może to najlepszy sposób, żeby przez jakiś czas trzymać cię z dala od broni palnej.Wsprawie Holcka popełniliśmy błąd.Nie chcę więcej takich błędów.- Brix wyszedł.- Przynajmniej mówił  my - zauważył Meyer.Lund przyglądała się przez szybę Vagnowi Skarbakowi.- Nie jest idiotą - odparła.Wypuścili Skarbaka, a on wrócił prosto do garażu w Vesterbro.Rozmawiał z BirkLarsenami nad kawą w ich kuchni.- Nic nie wiedzą.Wiecie, co ja myślę? %7łe oni są tacy zdesperowani, że próbują zewszystkimi.Z każdym, kto tu pracuje.Theis.Co robiłeś cały weekend? Wezmiemy odciskipalców, o tu, proszę polizać.I usiąść.Jezu.- O co pytali?- Tylko o to.Co robił pan cały weekend? Czemu nie ma pan dziewczyny? Samegłupoty.- Jakie głupoty? - dociekała Pernille.- Na przykład co wiedziałem o chłopakach Nanny.Czy wiedziałem, że się spotykała zpolitykiem.Najgorsze bzdury.To jakieś żarty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl