[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żeby mnie tylko niezdradzali! Niech dadzą mi więcej żołnierzy!Dyktuje przemówienie, które Maria Ludwika jako regentkawygłosić ma przed Senatem, aby wyjaśnić, czemu cesarz potrzebuje stusześćdziesięciu tysięcy ludzi z poboru roku 1815 oraz stu dwudziestutysięcy z poborów lat 1808 do 1814.Powie: „Wysoko cenię odwagę i energię wielkiego ludu fran-cuskiego.Wasz cesarz, ojczyzna i honor was wzywają!"Czy zgodzą się, czy zrozumieją? Co innego mogę powiedzieć?Myśli przez chwilę, że gdyby w tym momencie zginął, gdyby brzuchrozerwała mu kula, to może jego syn oraz Maria Ludwika objęlibywładzę.Być może nawet jego śmierć to jedyny sposób, aby zapewnićpanowanie jego dynastii? Cesarz Austrii i Metternich byliby szczęśliwi,widząc na francuskim tronie potomka Habsburgów.A dygnitarzecesarstwa stanęliby przy królu Rzymu, aby zachować swoje tytuły imajątki!Umrzeć? Dla zapewnienia przyszłości?Zamieszkał w zameczku Duben przed Lipskiem.Kazał wstawić dodużego pokoju swoje żelazne łóżko i stół, na którym można rozłożyćmapy.Widok z wąskich okien często przesłania ściana deszczu.Jest połowa października 1813 roku.Wszyscy wokół niegozachowują ciszę.Czekają, aż przemówi, wyda rozkaz.Siedzi na sofie.Czasami podchodzi do stołu, ogląda mapy.Częstobierze kartkę papieru i machinalnie kreśli na niej jakieś duże litery, poczym odkłada pióro i znowu siada.Rzuca spojrzenie na Badera d'Albe'a.Przynoszą nową depeszę.Potwierdza się zdrada Bawarii.Kon-tyngenty niemieckie wszędzie przechodzą na stronę wroga.Szuka wzrokiem Berthiera.Ale marszałek jest chory, nie może sięporuszać.Napoleon znów wstaje, idzie do stołu, na którym piętrzą się nieczytane depesze.Wie, wszystko wie.Ma do dyspozycji sto sześć-dziesiąt tysięcy ludzi, przeciwnik trzy razy więcej.A on sam w dodatkuw swoich szeregach naliczyć może dziesiątki tysięcy chorych.Takimwojskiem dysponuje.Mógłby pójść na północ, zdobyć Berlin, potem zaatakować tyłynieprzyjaciela.Tyle razy robił taki manewr we Włoszech, w Niem-czech, i wygrywał w ten sposób bitwy, dzięki forsownym marszomodwracając sytuację.Ale to było kiedyś.Czego może wymagać odmłodych żołnierzy, wyczerpanych już marszami i kontrmarszami,ciągłymi deszczami? I gdzie są dawniejsi pełni zapału generałowie?A on sam ma przecież czterdzieści cztery lata!Marengo było 14 czerwca 1800 roku.Tego dnia padł Desaix.To już przeszło trzynaście lat.Nie mogę maszerować na północ.Trzeba się bić tutaj.Wzywa sekretarza.Pisze do Neya.„Wycofałem całą moją gwardię, aby móc się skierować na Lipsk.Król Neapolu znajdzie się tam wcześniej.Niewątpliwie tam, podLipskiem, rozegra się wielka bitwa.Nadszedł decydujący moment.Teraz pozostaje już tylko dobrze walczyć".Chodzi po pokoju ze spuszczoną głową.„Chciałbym - ciągnie - by rozmieścił Pan swoje wojska w dwóchszeregach zamiast w trzech.Nieprzyjaciel, przyzwyczajony widzieć nasw trzech szeregach, będzie uważał nasze bataliony za silniejsze o jednątrzecią".Jak długo będą tak myśleć?Może wystarczająco długo, aby zdążył zwyciężyć?Dyktuje depeszę do Murata.„Dobrym fortelem byłoby nakazać strzelać z armat dla uczczeniazwycięstwa odniesionego przez inną armię".Na wojnie chwila niepewności może zadecydować o wszystkim.Przygotowuje się do wyjścia z pokoju w zameczku Duben,potem zawraca.Pokazuje gestem sekretarzowi, że chce dopisać jeszczeostatnie zdanie do Murata.„Należałoby także przeprowadzić uroczystą defiladę, tak jakbym jatam był, i kazać krzyczeć: «Niech żyje cesarz!»".Jest czwartek 14 października 1813 roku, godzina siódma.Dawniej nie musiałem się uciekać do takich forteli!Rozdział 14Jest czwartek 14 października 1813 roku.Wieczorem zacina drobny,zimny deszczyk.Napoleon patrzy za oddalającym się powozem królaSaksonii, Fryderyka Augusta I.Władca powraca do Lipska.To mój ostatni niemiecki sojusznik.Przyrzekał wezwać swoichżołnierzy, aby pozostali wierni francuskim sojusznikom, dochowaliprzysięgi i bili się z honorem.Napoleon wzrusza ramionami.Gdzie podział się honor?Powraca do luksusowej willi, gdzie zorganizował kwaterę główną.Zatrzymuje się przed wielkimi malowidłami zdobiącymi hall.Bankierski zbytek! Posiadłość rzeczywiście należy do lipskiegofinansisty Weistera, który przyjeżdżał tutaj, do wsi Reudnitz, o kilkamil od Lipska, aby podejmować swych przyjaciół.Bankierzy także są moimi wrogami.W Paryżu nadal spada kursrenty.Grają na moją porażkę.Bankierzy londyńscy pożyczająwszystkim, którzy zdecydują się ze mną walczyć.Zostałem sam.Chodzi tam i z powrotem po źle oświetlonym pokoju, w którymrozłożone są mapy i rośnie sterta depesz.Gdzie podział się honor? Król Bawarii mnie zdradził i napisał doswego zięcia Eugeniusza de Beauharnais, radząc mu dołączyć dokoalicji moich wrogów/ Oto ich moralność! Służalczy, kiedy bytemsilny, władczy, kiedy osłabłem.Patrzy przez okno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Żeby mnie tylko niezdradzali! Niech dadzą mi więcej żołnierzy!Dyktuje przemówienie, które Maria Ludwika jako regentkawygłosić ma przed Senatem, aby wyjaśnić, czemu cesarz potrzebuje stusześćdziesięciu tysięcy ludzi z poboru roku 1815 oraz stu dwudziestutysięcy z poborów lat 1808 do 1814.Powie: „Wysoko cenię odwagę i energię wielkiego ludu fran-cuskiego.Wasz cesarz, ojczyzna i honor was wzywają!"Czy zgodzą się, czy zrozumieją? Co innego mogę powiedzieć?Myśli przez chwilę, że gdyby w tym momencie zginął, gdyby brzuchrozerwała mu kula, to może jego syn oraz Maria Ludwika objęlibywładzę.Być może nawet jego śmierć to jedyny sposób, aby zapewnićpanowanie jego dynastii? Cesarz Austrii i Metternich byliby szczęśliwi,widząc na francuskim tronie potomka Habsburgów.A dygnitarzecesarstwa stanęliby przy królu Rzymu, aby zachować swoje tytuły imajątki!Umrzeć? Dla zapewnienia przyszłości?Zamieszkał w zameczku Duben przed Lipskiem.Kazał wstawić dodużego pokoju swoje żelazne łóżko i stół, na którym można rozłożyćmapy.Widok z wąskich okien często przesłania ściana deszczu.Jest połowa października 1813 roku.Wszyscy wokół niegozachowują ciszę.Czekają, aż przemówi, wyda rozkaz.Siedzi na sofie.Czasami podchodzi do stołu, ogląda mapy.Częstobierze kartkę papieru i machinalnie kreśli na niej jakieś duże litery, poczym odkłada pióro i znowu siada.Rzuca spojrzenie na Badera d'Albe'a.Przynoszą nową depeszę.Potwierdza się zdrada Bawarii.Kon-tyngenty niemieckie wszędzie przechodzą na stronę wroga.Szuka wzrokiem Berthiera.Ale marszałek jest chory, nie może sięporuszać.Napoleon znów wstaje, idzie do stołu, na którym piętrzą się nieczytane depesze.Wie, wszystko wie.Ma do dyspozycji sto sześć-dziesiąt tysięcy ludzi, przeciwnik trzy razy więcej.A on sam w dodatkuw swoich szeregach naliczyć może dziesiątki tysięcy chorych.Takimwojskiem dysponuje.Mógłby pójść na północ, zdobyć Berlin, potem zaatakować tyłynieprzyjaciela.Tyle razy robił taki manewr we Włoszech, w Niem-czech, i wygrywał w ten sposób bitwy, dzięki forsownym marszomodwracając sytuację.Ale to było kiedyś.Czego może wymagać odmłodych żołnierzy, wyczerpanych już marszami i kontrmarszami,ciągłymi deszczami? I gdzie są dawniejsi pełni zapału generałowie?A on sam ma przecież czterdzieści cztery lata!Marengo było 14 czerwca 1800 roku.Tego dnia padł Desaix.To już przeszło trzynaście lat.Nie mogę maszerować na północ.Trzeba się bić tutaj.Wzywa sekretarza.Pisze do Neya.„Wycofałem całą moją gwardię, aby móc się skierować na Lipsk.Król Neapolu znajdzie się tam wcześniej.Niewątpliwie tam, podLipskiem, rozegra się wielka bitwa.Nadszedł decydujący moment.Teraz pozostaje już tylko dobrze walczyć".Chodzi po pokoju ze spuszczoną głową.„Chciałbym - ciągnie - by rozmieścił Pan swoje wojska w dwóchszeregach zamiast w trzech.Nieprzyjaciel, przyzwyczajony widzieć nasw trzech szeregach, będzie uważał nasze bataliony za silniejsze o jednątrzecią".Jak długo będą tak myśleć?Może wystarczająco długo, aby zdążył zwyciężyć?Dyktuje depeszę do Murata.„Dobrym fortelem byłoby nakazać strzelać z armat dla uczczeniazwycięstwa odniesionego przez inną armię".Na wojnie chwila niepewności może zadecydować o wszystkim.Przygotowuje się do wyjścia z pokoju w zameczku Duben,potem zawraca.Pokazuje gestem sekretarzowi, że chce dopisać jeszczeostatnie zdanie do Murata.„Należałoby także przeprowadzić uroczystą defiladę, tak jakbym jatam był, i kazać krzyczeć: «Niech żyje cesarz!»".Jest czwartek 14 października 1813 roku, godzina siódma.Dawniej nie musiałem się uciekać do takich forteli!Rozdział 14Jest czwartek 14 października 1813 roku.Wieczorem zacina drobny,zimny deszczyk.Napoleon patrzy za oddalającym się powozem królaSaksonii, Fryderyka Augusta I.Władca powraca do Lipska.To mój ostatni niemiecki sojusznik.Przyrzekał wezwać swoichżołnierzy, aby pozostali wierni francuskim sojusznikom, dochowaliprzysięgi i bili się z honorem.Napoleon wzrusza ramionami.Gdzie podział się honor?Powraca do luksusowej willi, gdzie zorganizował kwaterę główną.Zatrzymuje się przed wielkimi malowidłami zdobiącymi hall.Bankierski zbytek! Posiadłość rzeczywiście należy do lipskiegofinansisty Weistera, który przyjeżdżał tutaj, do wsi Reudnitz, o kilkamil od Lipska, aby podejmować swych przyjaciół.Bankierzy także są moimi wrogami.W Paryżu nadal spada kursrenty.Grają na moją porażkę.Bankierzy londyńscy pożyczająwszystkim, którzy zdecydują się ze mną walczyć.Zostałem sam.Chodzi tam i z powrotem po źle oświetlonym pokoju, w którymrozłożone są mapy i rośnie sterta depesz.Gdzie podział się honor? Król Bawarii mnie zdradził i napisał doswego zięcia Eugeniusza de Beauharnais, radząc mu dołączyć dokoalicji moich wrogów/ Oto ich moralność! Służalczy, kiedy bytemsilny, władczy, kiedy osłabłem.Patrzy przez okno [ Pobierz całość w formacie PDF ]